fbpx

NBA In-Season Tournament: LeBron wyznacza standard | magik Tyrese Haliburton

27

WTWM. Witajcie, znów mnie parę dni nie było, ale to nie znaczy, że wypadłem z obiegu. Za nami między innymi ćwierćfinały koszykarskich zmagań pucharowych, czyli pierwszego w historii NBA In-Season Tournament. Czy mi się podoba? Hmm… to złożone pytanie… zmiana oprawy mogłaby być subtelniejsza, kolory parkietów są tak jaskrawe, że nocą oczy bolą. Rozumiem jednak, że miało się odznaczać, że to nie są zwykłe mecze rundy zasadniczej (choć do bilansu sezonu się je zlicza). Są nowe jerseye, biznes się kręci, tak to się robi w show-biznesowej branży i nie ma co się zżymać.

Aby dodać motywacji zawodnikom, liga zaproponowała bonusy dla każdego zakontraktowanego gracza. Ekipy, które zakwalifikowały się no najlepszej ósemki otrzymają po 50 tysięcy dolarów na głowę. Półfinaliści dostaną po 100 tysięcy dolarów, a finaliści po pół miliona dolarów. Grubo się tam bawią, przyznacie. Jak do nagród pieniężnych podchodzą najwięksi krezusi? Zion Williamson i Brandon Ingram zapytani o to, na co przeznaczą bonusy… zareagowali śmiechem:

Tyle, to oni zostawią w domu uciech ciotki Kazimiery czy tam “Bunny Ranch”. Wpiszcie w google. Przypomnijmy, że najlepsza czwórka rozgrywa turniej w Las Vegas, a tam uciech nie brakuje. No widzicie, zacząłem od dupy strony, pewnie już wiecie, ale do półfinału zakwalifikowali się (i za godzinę startują): Milwaukee Bucks vs Indiana Pacers oraz New Orleans Pelicans vs Los Angeles Lakers reprezentujący zachodnią konferencje. Poniżej wklejam urywki z ćwierćfinałów.

Bucks 146 Knicks 122

Pamiętacie jak pisałem, że obrona będzie siedzieć na tylnym siedzeniu, zapięta pasami z doniczką na kolanach? Proszę bardzo. Jarają się młodzi kibice, padają rekordy strzeleckie, każdy gracz przekracza średnie, ale dla mnie był to paskudny w odbiorze mecz, który totalnie zepsuli sędziowie. Każdy wjazd podkoszowy kończył się wsadem, layupem lub GWIZDKIEM. Tom Thibodeau jak to ma w zwyczaju, nieprzejednanie namawiał swoich, aby “nas poczuli” ale jak mówię, gdy próbowali Giannisowi (35/8/10) czy Lillardowi (28/3/7) stawać na drodze, odzywał się gwizdek. Kuriozalny mecz. Podlany sześćdziesięcioprocentową skutecznością Milwaukee zza łuku. Skąd takie cuda? Knicks próbując się bronić ustawiali się wokół bronionej obręczy jeszcze ciaśniej niż zwykle, na co Bucks odpowiedzieli 23 trafieniami za trzy w 38 próbach. Na nic efektywna noc Juliusa Randle (41 punktów 14/19 z gry). Dysproporcja rzutów była zbyt wielka.

Celtics 112 Pacers 122

Bez Kristapsa Porzingisa to jednak nie to samo. Mało efektywny Jayson Tatum w pierwszej połowie, brak przewag fizycznych Bostonu a przede wszystkim: powracające stare nawyki polegające na graniu naprzemiennych izolacji. Indiana, zwłaszcza występując u siebie to naprawdę jest niewdzięczny przeciwnik. Tyrese Haliburton (26 punktów 10 zbiórek 13 asyst) zaliczył zdaje się pierwsze w karierze triple-double. Kto go widział w akcji, ten wie, że to magik bez psychiki. Z jednej strony entuzjazm gościa klejącego drużynę podaniami, coś jak Magic Johnson, z drugiej strony idzie śladami, które parę lat temu wydeptał Stephen Curry, to znaczy wali tróje z dziewięciu metrów, trzyma na wstecznym biegu całą obronę, oburęczny, biega z piłką, a uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Oczywiście, że nie jest w jednej trzeciej tak dobry bez piłki jak Steph, ale jako podający już teraz jest lepszy. Wyższy, widzi więcej, a między uszami gra mu muzyka. Trochę niebezpiecznym porównaniem jest LaMelo Ball, nie da się od tego uciec, jednak Hali wydaje się bardziej poukładany, ambitniejszy w obronie, a przez to wdzięcznie i szczerze się mu kibicuje. Polecam kiedyś obejrzeć meczyk Pacers.

Trener Rick Carlisle stworzył tutaj prawdziwe siedlisko węży, ukąsić może każda z pięciu jadowitych głów. Oprócz Haliburtona, presję na obręcz cały czas stwarzają Ben Mathurin, Bruce Brown, Aaron Nesmith (pięknie się odgryzł byłym kolegom niegdysiejszy gracz Bostonu: 14 punktów 6/10 z gry) a tacy ludzi jak Hield czy Turner, no nie zostawisz ich samych na obwodzie, bo ci chatę obrobią. Indiana ma przy tym potężne problemy na silnym skrzydle, ściągnięty z Nowego Jorku Obi Toppin to pod żadnym względem nie jest starter drużyny cokolwiek liczącej się w stawce NBA, facet ma sztywne biodra i niskie koszykarskie IQ na bronionej połowie. Zmiennik Jalen Smith jest kontuzjowany, a drugiego centra też ze świecą szukać. Łatają to wszystko niskim składem, elementami obrony strefowej, a przede wszystkim potężnym tempem i spacingiem. Jak się rywalom zdarzy przestój, a Bostonowi się zdarzył, to bijesz się z pleców.

Oczywiście Celtics jak się zawzięli i w końcówce przejmowali należycie zasłony (Tatum, White, Brown, Holiday, Horford) to deficyt nadrobili. Na dwie minuty przed końcem znów był remis, ale w kluczowym momencie… no co?…Haliburton strzelił zza łuku, na dodatek z faulem, a dzieła dokończył równie szalony i nieodpowiedzialny Buddy Hield (21 punktów). Jak mówię, potężna jest siła ogniowa Indiany, a ich tempo iście bezkompromisowe. Za chwilę meczyk z Milwaukee, a ponieważ żadnej odpowiedzi nie mają dziś na Giannisa, a Bucks pierwszą linię ma tragiczną defensywnie, to bukmacherzy szacują w sumie 257 punktów w tym spotkaniu (!) i nie ma się co dziwić.

Pelicans 127 Kings 117

Jak pisałem, Nowy Orlean zdrowieje. Na plac powrócili najważniejsi ludzie (czekamy jeszcze tylko na Larry’ego Nance’a) ale tutaj wszystko jest i to w obfitości. Talent strzelecki, gabaryty, obrońcy z rzutem, dynamika i waleczność. Ósemka ludzi zdolna jest zrobić w meczu 20 punktów, a to się zdarza rzadko albo wcale:

  1. Williamson
  2. Igram
  3. McCollum
  4. Valanciunas
  5. Murphy III
  6. Jones
  7. Alvarado
  8. Marshall
  9. Nance Jr
  10. Daniels

Nie wiadomo kto ma być liderem, Ingram za dużo zielska jara, Valanciunas nie broni obwodu, Zion wciąż jest za ciężki, a to że zamiast biegać truchta po parkiecie to nie jest kazus Lionela Messiego czatującego na moment przyspieszenia i ataku, ale zwyczajny brak formy. Z Kings mu nie poszło, bo ci stoją mocno w polu trzech sekund i bronią kosza, ale jego koledzy zrobili swoje. Na szpicy ataku Ingram (30 punktów 8 zbiórek 6 asyst) któremu miejsce do pracy zapewnili CJ, Jones i Murphy – po trzy celne trójki każdy. Obie strony miały swojej momenty, ale koniec końców przewaga fizyczna i dyspozycja strzelecka przeważyły na korzyść Pels, którzy awansują do Final Four.

Lakers 106 Suns 103

Mecz, który kibice PHX określiliby pewnie mianem “sprzedanego” albo przynajmniej kontrowersyjnego. Coś w tym jest. Jusuf Nurkic nie pograł sobie, bo co wchodził na boisko to zaraz go James z Davisem brali na ruszt i wpędzali w przewinienia. Nawet gdy wydawało się, ze skacze pionowo i blokuje czysto, każdy kontakt równał się gwizdkowi – zupełnie jak w meczu Knicks.

Suns grali więc bez pierwszego środkowego, parokrotnie wpadali w dołek kilku posiadań, aby go następnie odrobić kolejnymi rzutami KD (31/7/4) i Bookera (21/11/6). Panowie pracowali na najwyższych obrotach, ale w osłabieniu mieli problem na tablicy (21 ofensywnych zbiórek Lakers) a przede wszystkim z ogromną liczbą strat. Tu już kłania się brak rasowej jedynki, poleganie na izolacjach oraz koszykarskie IQ Jamesa i jego kompanów. W tym kontekście pozwolę sobie wrzucić migawkę z niedawnego meczu z Memphis. Przyznacie, że fajnie się takie “kulisy” ogląda, a to co widzimy na parkiecie rzadko bywa dziełem przypadku (w przypadku profesora LeBrona). Ten “dziadek” naprawdę wyznacza standard i trzyma poziom: 31 punktów 8 zbiórek 11 asyst 5 przechwytów.

Ciekawe co pokaże dzisiaj, z Pelikanami. Na moje pozwolą Ingramowi rzeźbić jeden na jeden. Ten chłopak i tak oddaje najtrudniejsze rzuty w lidze, to znaczy ma najniższe “shot quality” w NBA… ale nie odchodźmy od tematu, dlaczego powiedziałem, że mecz kontrowersyjny… widzieliście końcówkę? Sędziowie przyznali przerwę na żądanie LAL w sytuacji, gdy ci w praktyce nie mieli posiadania piłki. Całego zamieszania wolę nie oceniać, znacznie bardziej żenujące są sterowane gwizdki aniżeli ów time-out, bo na upartego można rzecz oglądać i rozstrzygać w dwójnasób do upadłego. Reaves piłkę jednak trochę trzymał, Booker kopnął ją piętą, było blisko, ale skończyło się na korzyść LA, popatrzcie:

Dobrej nocy Kochani. Wracam do Was mam nadzieję, jutro. Jak zawsze, serdeczne podziękowania i berecik obowiązkowo z głowy dla Panów Patronów:

  • Lalala82
  • Wojtek Kr94
  • Murat Sz

27 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawy finał turnieju się zapowiada.LeBron weźmie ten puchar, nie widzę innej możliwości. Zwycięstwo w pierwszym takim turnieju nie zaszkodzi dodać do bogatego CV, a przy okazji będzie to niezłą rekompensatą za późniejsze odpadnięcie z Play offs, bo nie sądzę żeby Lakersi przebili ostatni finał konferencji.

    (16)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Wczoraj oglądałem mecz Clippersow na NBA.com, ktoś mi wytłumaczy co to za procenty pokazują przy zawodniku z piłką? I jeszcze ta głupia minimapka , po cholerę to?

    (3)
    • Array ( )

      Nikt nie wie o co w tym chodzi, może to skuteczność danego zawodnika z danej pozycji? Łoewa, bez sensu tak czy inaczej.

      (2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    No i Pacers vs LAL w finale. Będzie meczycho. 🔥 Hali przekocur w tym sezonie, ale Król nie odpuści co zademonstrował już dziś 30pkt w 23 minuty, 39 lat… Kurtyna.

    (3)
    • Array ( )

      LeBron dzisiaj wyglądał świeżo, mental na topie, sportowo ładnie się starzeje.

      (7)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Boston wyglądał fatalnie. Izolacja za izolacją okraszone ogromem strat. Co do Porzungisa to chyba nikt nie jest zaskoczony, że nie gra. Szklanka chyba jeszcze bardziej krucha od AD😆

    (7)
    • Array ( )

      Nie no w zeszłym sezonie porzingas zagrał zdecydowanie wiecej meczów od AD. Tak mi się wydaje, nie sprawdzałem ale z tego co kojarze to kahwi też zagral więcej niż AD w zeszłym sezonie

      (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Ziona powinni puścić do Miami, chyba tylko tam coś z niego wycisną.

    A dzisiaj Haliburton 15 asyst bez ani jednej straty, kosmos. Chciałbym ich zobaczyć w głębokich playoffs pod presją ;]

    (12)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Panowie, bardzo ładnie dziękujecie w komentarzach, jednak w tym materialny swiecie to może się okazać zbyt skromna motywacja do częstszego pisania.

    Może mały eksperyment?
    Co się stanie każdy czytelnik wyślę dowolna kwotę? Nie wierzę żeby dzisiaj ktoś nie znalazł głupiego piątaka. Zobaczmy ile nas jest i jaki efekt możemy zrobić.

    (1)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Pierwszy raz porządnie popatrzyłem na Haliburtona na robocie (na MŚ jakoś mi w oko nie wpadł).
    Mam na niego jedno określenie, które opisuje całość: to jest koszykarz elegancki.
    Chyba będę kibicę.

    (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Haliburton mega przypomina w grze Magica Johnsona… wizja gry, rzut, inteligencja, itp. Świetnie się go ogląda, zresztą jak i całą ekipę Pacers.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu