fbpx

NBA: Jaylen Brown ustanawia rekord kariery, Warriors znów wygrywają!

24

Dzień dobry.

cleveland cavaliers 117 boston celtics 129

Wielkie strzelanie w TD Garden. Plan gospodarzy na ten mecz zakładał szybkie manto i odpoczynek przed dzisiejszym back to back z Toronto. Już w pierwszej kwarcie zaznaczyli swe przewagi, w drugiej dołożyli do pieca i z łatwością kontrolowali wydarzenia.

Kawalerzyści to ekipa z poważnymi ograniczeniami. W składzie pozostało tylko dwóch uznanych strzelców dystansowych (Osman, Love) których “scouting report” nakazywałby trzymać krótko na obwodzie. Do tego trójka perspektywicznych, atletycznych talentów, jednak całkowicie pozbawionych “przeglądu parkietu”. Reszta to gracze od zadań specjalnych / brudnej roboty. Beznadziejnie bronią (29. miejsce w lidze) bo kiedy przerzucisz piłkę z pierwszego podwojenia, masz niemal 100% pozycję rzutową. Beznadziejnie atakują (26. miejsce w lidze) bo w większości są to akcje izolacyjne, floatery młodych dryblerów albo post up któregoś z weteranów.

Kiedy jednak sędziowie gwiżdżą każdy kontakt ze skrupulatnością zbieracza puszek aluminiowych, a Kevin Love (30 punktów 6/11 za trzy) sieje jak Michael Jordan w finałach z Portland, to się towarzystwo rozkręca, gra rozciąga, a obrona schodzi na dalszy plan.

Realizator co rusz pokazuje Jaylena Browna (34 punkty* 9 zbiórek 13/20 z gry) & Jaysona Tatuma (30 punktów 5 zbiórek 5/10 zza łuku) i słusznie bo to mega talenty na krzywej wschodzącej, przyszłe gwiazdy NBA. Przy dzisiejszej dyspozycji zwycięstwo nie podlegało dyskusji, więc pewien “cruise control” w obronie jest usprawiedliwiony.

*rekord kariery

oklahoma city thunder 104 charlotte hornets 102 (OT)

Wiedzieliśmy, że Szerszenie nawiążą walkę, bo ich obrona ukierunkowana jest na obronę pozycji 1-5. Co mogą spychają na skrzydła, co się dobrze składa, bo Thunder skrzydłowych mają cienkich wyjątkowo. Zwłaszcza że Danilo Gallinari kostkę skręcił i pauzuje. Co mogę powiedzieć? Devonte Graham (15 punktów 9 zbiórek 13 asyst) jest zimnym skurczybykiem, mistrzem slalomów z piłką. Widzieliście akcję, którą doprowadził do dogrywki? Klasa.

Goście śmiało grali na trzech playmakerów, bo inaczej zabrakłoby im ofensywy. Kolektywnym wysiłkiem panowie Chris Paul (16/7/6) Dennis Schroder (24/2/3) i Shai Gilgeous Alexander (27/4) dali radę. Kluczową akcję wziął na siebie posiadający przewagę fizyczną, powracający do składu PJ Washington, ale spaprał pierwszego osobistego i drugiej dogrywki nie było.

Przy okazji, Terry Rozier tak się cieszył na dogrywkę, że piłkę trzepnął w trybuny. Myślałem, że naliczą mu za to techniczny i dogrywki nie będzie. Technika dostał, ale zaliczono go dopiero w doliczonym czasie gry.

philadelphia 76ers 97 orlando magic 98

W pierwszej akcji spotkania Markelle Fultz stał całkowicie nie kryty na obwodzie. No więc co, ukarał gości za tę bezczelność. Oddał rzut ze szczytu parkietu, piłką odbiła się od korzenia obręczy, powędrowała 5 metrów nad ziemię, a następnie wpadła do kosza. Myślę, że był to decydujący o losach meczu rzut, hehe.

Oba zespoły siebie warte. Stawialiśmy na gości, ale nie udało się. Nie licząc zepsutych rzutów wolnych Magicy zagrali bardzo efektywne spotkanie. Bardzo energicznie i zespołowo w ataku, zaskakująco dużo ruchu wzdłuż linii końcowej, wiele minięć i obiegnięć. Brawo! Różnicę robił aktywny w koźle Evan Fournier (20 punktów 6 asyst) oraz swingman Terrence Ross wchodzący z ławki do akompaniamentu 17 punktów i 7 zbiórek. W końcówce spotkania gwałtowne przebudzenie zaspanych Sixers i desperacka próba odrabiania strat. Orlando robiło wszystko by im zwycięstwo oddać, zabrakło kilkudziesięciu sekund. Inna rzecz, że gdy 120 kilogramowy center (Joel Embiid 24 punkty 11 zbiórek) jest twoim desygnowanym shooterem po koźle, to coś tu nie gra. Brakuje cholernego rzutu Simmonsowi (13/9/7/4) gdyby go miał, Antetokounmpo musiałby MVP oddawać, a tak…

milwaukee bucks 112 atlanta hawks 86

Giannis z wozu, pauzuje kontrolnie, bo mecz spokojnie do wygrania, a plecy sztywne. Nie miało znaczenia, defensywa Bucks wbiła zęby w jednowymiarowych gospodarzy i dość prędko osiągnęła 20 punktów przewagi. Potem nieszczęśliwie kostkę zwichnął Trae Young, główna jednostka napędowa ATL, więc się mecz całkowicie rozjechał. W rolach głównych Khris Middleton (23 punkty 8 zbiórek 7 asyst) Ersan Ilyasova (18 punktów 17 zbiórek) oraz Brook Lopez (19 punktów 5 asyst). No i co? Oczami wyobraźni potrafię sobie wyobrazić Milwaukee w finałach NBA, a wszystko za sprawą żołnierzy pokroju Donte DiVincenzo i Pat Connaughton.

indiana pacers 112 miami heat 113

Goście nie słyną z wielkich wolumenów ofensywnych, po raz kolejny nie nawiązaliby walki gdyby nie strzelcy z ławki rezerwowych. Mili panowie Justin Holiday i Doug McDermott utrzymali wynik gdy Miami wydawało się odchodzić na starcie czwartej kwarty. Następnie to South Beach zaliczyło przestój, który przełamał dopiero grający na siłę Jimmy Butler (20 punktów 9 zbiórek 6 asyst 3/11 z gry 14/15 FT). Walka trwała więc do ostatnich sekund. Bohaterami waleczny Bam Adebayo, którego pięknie wyłuskana ofensywna zbiórka umożliwiła ponowienie akcji Goranowi Dragicowi. Leworęczny floater ustalił wynik spotkania. Ozdobą zawodów wsady Derricka Jonesa Juniora.

A propos zbiórek. Na tablicach wynik 56:34 dla gospodarzy (!) za to w stratach 13:4 na rzecz Pacers, którzy byli aż o 10 punktów lepsi w kontrze.

phoenix suns 96 golden state warriors 105

Czwarte z rzędu zwycięstwo wojowników znad zatoki, uwierzycie? Przez trzy kwarty przyjmowali ciosy, a potem znów coś niepokojącego w nich wstąpiło. Parę przechwyconych w obronie piłek, parę szalonych rzutów błyskotliwego z piłką D’Angelo Russella (31/5/6) bezczelna trójka ze szczytu Draymonda Greena (11/7/4) i się Phoenix posypało mentalnie. Ostatnią część niedoszli mistrzowie NBA, obecnie ekipa o najsłabszym bilansie w lidze, wygrali różnicą 39:18! Z tego Suns zaliczyli 0/9 zza łuku. Devin Booker (34 punkty 13/24 z gry) nieprawidłowo rozłożył chyba siły, w pierwszej fazie spotkania dominował, pod koniec był już “przygaszony”.

Nie da się nas zatrzymać, możesz co najwyżej mieć nadzieję, że uda się nas spowolnić [Steve Kerr]

Dobrego dnia wszystkim.

24 comments

    • Array ( )

      Cieszą, Draymond coś mówił że marzy mu się streak 5 wygranych ale dzisiaj wpada do niech Luka więc nieźle by musieli zaskoczyć żeby rzeczywiście im się to udało.

      (24)
    • Array ( )

      Czy to nie wygląda, że się zebrali w sobie żeby podpompować Russella?
      Bo Cavs ewidentnie pod Love’a się ustawiają.

      (-1)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Russell i Green robili swoje, ale to właśnie energia, jaką wnosili Lee, Burks i Bowman pozwoliła odrobić straty i wygrać mecz. Nawet ten młody Serb w parę minut pokazał się zdobrej strony. To już nie ta sama przybita drużyna z początku z sezonu. Na ich radość z gry aż miło popatrzeć. Kerr buduje naprawdę ciekawą ekipę.

    (22)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Kerr chyba oszalał. No chyba że przez „zatrzymać” ma na myśli powstrzymanie Warriors przed zdobyciem jakiegokolwiek punktu w meczu. Wtedy należałoby się zgodzić. Kogo pokonali ostatnio? Pelicans, Timberwolves, Suns, no i oczywiście Rockets. Ci ostatni dali ciała konkretnie, ale reszta spotkań była na luzie do wygrania. Nie wróżę Warriors kontynuacji zwycięskiego biegu, tym bardziej, że zaraz grają z Dallas.

    No i mała poprawka- Warriors są obecnie zespołem z trzecim najgorszym bilansem w lidze. Najgorsza jest Atlanta. Warriors mają najgorszy bilans na zachodzie.

    (-26)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem warto pochwalić ekipę z Orlando. To nie był prosty mecz. Szczerze cieszę się że próbują stawiać na Fultza, fajnie jakby coś więcej z tego było.

    (7)
  4. Array ( )
    Marian Paździoch syn Józefa 28 grudnia, 2019 at 14:18
    Odpowiedz

    Suns po dobrym początku sezonu wrócili do swojej typowej formy i przegrywają w zasadzie wszystko jak leci.

    (0)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    I tu jest właśnie pies pogrzebany. Czy Phila jest w stanie zagrać rzetelną, konsekwentną serię przeciw zespołom typu Milwaukee. W jednym konkretnym meczu sprężyli się na 100%, a może i nawet więcej, nawalili trójek, Embid przeszedł samego siebie, Antek miał dodatkowo ciężki wieczór na sztywnych plecach, a koledzy nie pomagali.

    Wygrać 4 mecze w serii to zupełnie inny poziom wymagań. W kontekście sezonu zasadniczego wygrana Phila z Milwaukee nic nie oznacza, skoro przegrywa się potem z Orlando. Z kolei Milwaukee odrabiają stratę z Atlantą i status quo zostało zachowane.

    Bardzo kibicuję Tatumowi, razem z Brownem zagrali na świetnej skuteczności, dla mnie Boston realistycznie może myśleć o udziale w wielkim finale NBA.

    Uwaga, uwaga. Golden State jest tylko 5 zwycięstw od zakwalifikowania się do play-offs. Scenariusz zdarzeń wygląda następująco. GSW kwalifikują się z 8 miejsca w play-offs, a w marcu/kwietniu do zespołu wracają głodni gry Curry i Thompson. Razem z Russellem stworzą niepowstrzymane trio, które będzie demolowało rywali rzutami dystansowymi. W pierwszej rundzie sensacyjnie odprawią Clippers. W drugiej Houston, które tradycyjnie się obsra na ich widok. A w finale zmierzą się z Denver, oczywiście w zwycięskim boju. Ach nie da się nie kochać tego zespołu, prawda?

    (23)
    • Array ( )

      Ależ Cie fantazja poniosla ?aby gsw mogło liczyć na po musi wygrać jeszcze 10 meczy z rzędu plus w pozostałym bilansie mieć co najmniej 50% win. I to przy obecnym bilansie, tzn 8 zespół awansuje poniżej 50% zwycięstw co w ostatnich co najmniej 20 latach się nie zdarzyło (na wschodzie to standard nawet dla miejsc 7 i 8 ale na zachodzie wszyscy byli na plus).

      (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Zwichnięcie jest wtedy gdy staw nie wraca do pozycji sprzed kontuzji i wymaga nastawienia. Skręcenie jest wtedy gdy staw wraca na miejsce i nie wymaga nastawienia 😉

    Zauważyłem, ze piszecie o skręcenia zwichnięcia 😉

    (9)

Komentuj

Gwiazdy Basketu