fbpx

NBA: Joel Embiid stracony do końca sezonu | powrót Bradleya Beala | Clippers gorący jak lawa

33

WTMW. Witam się z Wami szczególnie, bo trochę mnie tu z Wami nie było, ale nic to. “Ta stara k….. NBA jest moja. Zaraz pojadę i ją naprawię” – jak mawiał bohater pewnego filmu, a właściwie mini-serialu. Jak kto rozpoznaje to fajnie, kto nie rozpoznaje ten nic nie stracił. Dziękuję wszystkim, że wciąż jesteście, odwiedzacie, wpadacie z wizytą. Jeszcze bardziej dziękuję Patronom serwisu to znaczy, ludziom, którzy z własnej, nieprzymuszonej woli doceniają i wspierają powstawanie słów, które niniejszym tutaj kreślę, a są nimi: Jan Szah, Adrian Bu oraz Woyteck.

x
Chcecie znać wyniki dzisiejszej kolejki? Proszę bardzo. Magicy zbili Detroit (111:99) i nic w tym dziwnego nie ma. Orlando to absolutny top gry defensywnej, pierwsza czwórka razem z Minnesotą, Cleveland i Bostonem. Zatrudniają wysokich, sprawnych chłopów, a element kreacji wprowadzają tu zwłaszcza panowie skrzydłowi, czyli Paolo Banchero oraz Franz Wagner. Ten drugi miał tego dnia szczególnie korzystny matchup oraz dyspozycję. Zakończyło się na 38 punktach przy 17/25 z gry Niemca. Przy okazji tylko powiem, że odkąd Detroit sprowadziło spacing, czyli kompetencje strzeleckie w osobach Mike’a Muscali i Danilo Gallinariego, wszystkim gra się łatwiej, a ławka rezerwowych niejednokrotnie reperuje to, co zawalili koledzy w pierwszym składzie.

W każdym razie Cade Cunnigham przestał budzić jakąkolwiek eskcytację, to zdolny gracz, ale kiepski charakter. Nie odnajdę teraz, ale żywo mam przed oczami migawkę, w której fan krzyczy, że powinni go wytransferować, a ten potakuje głową dając do zrozumienia, że ma dosyć “męki” w Detroit. Tak się nie robi. Cade i jego ograniczenia warsztatowe są raczej elementem problemu. To już większe postępy jako strzelec zrobił Jaden Ivey. Zobaczymy co przyniesie zamknięcie okienka transferowego, te już w czwartek.

Lećmy dalej, po jedenastu sezonach w Waszyngtonie oraz głośnym transferze minionego lata, kolega Bradley Beal po raz pierwszy powrócił na parkiety stolicy USA. Ostatnimi czasy nie prezentował się najlepiej jako strzelec, ale nie dziwię się. Pęknięty nos nie dość, że utrudnia oddychanie to ciemna maska ochronna zaburza orientację na parkiecie. Tym razem jednak nie miało to znaczenia. Beal dał kibicom ekstra, jego ekspozycja wzrosła tym bardziej, że nadmiar przewinień w pierwszej fazie meczu wyłapał Devin Booker. Zakończyło się dorobkiem 43 punktów i 6 asyst przy 16/21 z gry. Dominujący występ dominującego strzelca. Wynik był formalnością (140:112) dla PHX to siódma wygrana w ostatnich dziesięciu meczach. Myślę, że miejsce w pierwszej szóstce tabeli mają zaklepane jeśli jakaś głośna kontuzja się nie przypałęta. Tymczasem ekipa Washingtonu sama chyba nie wie dokąd zmierza. Jordan Poole jest największą klapą, największym zawodem tego sezonu. Mówię o rozdźwięku między skalą oczekiwań a realiami, dziś cztery punkty przy 1/7 z gry i co najgorsze, nikt już z tego sensacji nie robi.

Celtics pokonali czterdziestoma punktami (131:91) absolutnie zdziesiątkowaną ekipę Memphis. Były podziękowania dla Marcusa Smarta, kilka wzruszeń i rzewnych momentów. Na parkiecie jednak dominacja miejscowych nie podlegała dyskusji. Grizzlies mają problemy z wystawieniem wymaganej regulaminem ósemki graczy, tak ich poskładało. NBA zezwoliła na łatanie dziur zawodnikami, na dziesięciodniowych kontraktach:

Najlepszym strzelcem spotkania Jayson Tatum: 34 punkty 8 zbiórek 7 asyst. Różnica klas boleśnie widoczna, ale inaczej być nie mogło. Przy okazji Memphis wspomnę jeszcze, że w miniony weekend oficjalne zakończenie sportowej kariery ogłosił znany i lubiany mistrz NBA Marc Gasol. Pamiętacie? Piękny to był center, z pełnym wachlarzem manewrów i przeglądem pola. Bronił twardo, rękami pracował. Bywało, że samego Joela Embiida potrafił spacyfikować.

Pacers 115 Charlotte 99. Ekipa z Północnej Karoliny po transferze Terry’ego Roziera rozlazła się na dobre. Sto punktów stało się nie lada wyzwaniem, przegrywają seryjnie. W dalszym ciągu pauzują LaMelo Ball i Gordon Hayward, a zespół zmierza wprost tam, gdzie jego miejsce, czyli na sam dół tabeli. Swoje pięć minut ma obecnie rookie Brandon Miller (35 punktów 6 zbiórek) który demonstruje przydatność jako strzelec, ale wszystko to przy wiecznie zapalonym zielonym świetle i puste kalorie. W każdym razie, na pewno lepiej niech młody strzela jak najwięcej niż gdyby np. wzorem Jabari Smitha Juniora w Houston, miał być całkowicie wycofany i bał się grać.

Indiana zmierza w dokładnie odwrotnym kierunku, tutaj wyzwaniem jest nabranie zdrowia. I tak na przykład nasz All-Star starter Tyrese Haliburton po niedawnym niekontrolowanym szpagacie, który wykonał, wciąż dochodzi do siebie i na parkiet wstępuje epizodycznie. Dziś zaprezentował 17 punktów i 4 asysty w 20 minut. Pacers wciąż mają ogromną dynamikę ofensywną, ale już nie pchają koniecznie wszystkich piłek przez Haliego. Gra dwójkowa ze środkowym Mylesem Turnerem to już nie filar, ale element. Coraz szerszą rolę w ataku pełnić zaczyna Pascal Siakam (25 punktów 8 zbiórek 9 asyst)  skupiający uwagę dwóch obrońców, atakujący mismatch. Mnie tam najbardziej jeśli o Indianę chodzi, chodzi o zagęszczenie obrony w pasie środkowym. Oni się tak jednoznacznie chcą bronić przed rzutami trzypunktowymi, że momentami kuriozalnie to wygląda gdy przeciwnik leci sam na sam środkiem. W każdym razie ekipa coraz bardziej wszechstronna i zdolna myślę oprawić 80% ligi w siedmiomeczowej serii.

Clippers nie mieli interesu by po raz kolejny wygrać, ale właśnie to zrobili (103:95). Mimo całej presji i agresji ze strony gospodarzy i nieskutecznego początku, w meczu spod szyldu playoffs, przemogli Miami w końcówce. Imponujące tym bardziej, że był to bodaj szósty z rzędu mecz wyjazdowy ekipy Tyronna Lue. Nie ma w tej chwili gorętszej, aniżeli LAC ekipy. Gdzieś z ogonów “play-in” są obecnie ex aequo na pierwszym miejscu tabeli WEST! James Harden miał być śmiesznym panem z brodą, a tymczasem wydaje się brakującym ogniwem. Jego praca na piłce uwolniła energetycznie Load Managera (25 punktów 11 zbiórek) który skupia się na obronie (jako defensor wciąż potrafi być dominujący) oraz wykończeniach akcji, mówiąc najprościej. Te same walory co Jimmy Butler tylko większy fizycznie i lepiej rzuca z dystansu:

Miami tymczasem przemeblowują salon po transferze Roziera. Adebayo się wycofał jako strzelec, Herro ma być przystankiem końcowym akcji, ale dzielenie parkietu ze Scarym Terrym na razie idzie mu ciężko. Rotacje się wysypały, w obronie zaczyna brakować tych małych elementów, które wnosił weteran Kyle Lowry, czyli kontroli tempa, umiejętności przyjęcia na klatkę piersiową szarży rywala, szybkich rąk z pomocy, przewidywania ruchów przeciwnika. Eric Spoelstra pracuje obecnie na swój status wybitnego szkoleniowca, musi na nowo poukładać zespół. Zjechali w tabeli, ale spokojnie, to wciąż solidna organizacja i poniżej pewnego standardu nie zejdą. Ciekaw jestem okienka transferowego jednocześnie na wiele nie liczę. Zawodnik pokroju Kelly’ego Olynyka byłby super.

Wolves wygrali z Houston 111:90. Tak długo jak w tej utalentowanej ekipie występuje Mike Conley, będą groźni dla każdego. Gobert (13 zbiórek 4 bloki) czyści przedpole, Edwards (32 punkty 6 zbiórek) ma walory jordanowskie, KAT w najgorszym razie powymusza faule, jak dziś w nocy. Rockets próbowali po męsku stawać, bronić na kontakcie, ale prędko zostali przez gwizdki sędziowskie wyjaśnieni. No i wracam do tematu, ja rozumiem deficyt wagowy i brak rytmu wynikający z foul-trouble, ale twarda ręką Ime Udoki chyba nie służy Jabariemu Smithowi. Gość jest cieniem samego siebie. Dziś w nocy znów 3 punkty 1/4 z gry. Od początku wydawał się nieśmiały, a nieśmiałość to nie jest dobra cecha dla sportowca na najwyższym poziomie. Fred VanVleet na tym etapie sezonu powinien wejść w buty Jalena Brunsona w Nowym Jorku, ale chyba jednak nie jest to tego kalibru strzelec. Nieco sprawniejszy playmaker, ale zespół potrzebuje w tej chwili wolumenu punktowego!

Raptors 127 Thunder 135 [2OT]

Bardzo ciekawe zawody, które pokazują jak ważnym elementem w zespole OKC jest kontuzjowany Jalen Williams oraz fakt, że jeśli bardzo się chce, Shai Gilgeous-Alexandra można pokryć albo chociaż zneutralizować jego zdobycze strzeleckie. Mówię o podwojeniach, obronie strefowej, dominujących warunkach fizycznych pod koszem (Poeltl 19 punktów 12 zbiórek). Raptors mieli mecz na wyciągnięcie ręki, zdecydowały niuanse, które próżno tutaj opowiadać, popatrzcie choć na migawkę. SGA: 23 punkty 9 zbiórek 14 asyst – ależ to jest fenomenalny ruchowo zawodnik.

Ekipa Doca Riversa przegrywa z Utah Jazz 108:123. Trzeba Wam wiedzieć, że w poprzednim meczu z Dallas przegrywali po pierwszej kwarcie dwudziestoma punktami, ale następnie Luce coś chrupnęło w kostce. Mniejsza z tym. Dziś prowadzili wyraźnie zanim rezerwowi Jazz nie zakończyli zawodów wynikiem 39:13. Giannis zajechany. Dame sam w sobie nie stanowi różnicy. Jedno nowemu szkoleniowcowi muszę oddać, rotuje składem znacznie składniej niż poprzednik. Z tego co widzę jego pomysł to zwiększenie wolumenu strzeleckiego obu gwiazd. Życzę powodzenia.

Other NBA news

-> Joe Mazzulla drugi rok z rzędu nie może, więc ekipę EAST All-Star ma poprowadzić tenże sam Doc Rivers. To chichot losu, chłop twierdzi, że nagrody zrzeka się na rzecz Adriana Griffina i jeśli tylko będzie się mógł z tego wyplątać, na ASG nie przyjedzie.

-> Joel Embiid przeszedł (udaną) operację naprawy łąkotki w kolanie i wszystko wskazuje na to, że już go w tym sezonie nie zobaczymy.

-> Nie podawałem pełnej obsady tegorocznego All-Star Game, no więc tak: Giannis, Embiid (kontuzja), Haliburton, Lillard, Tatum, Adebayo, Banchero, J-Brown, Brunson, Maxey, Mitchell, Randle (kontuzja). W miejsce kontuzjowanej dwójki wjadą zapewne Trae Young i Jimmy Butler ewentualnie Porzingis. Po drugiej stronie mapy mamy: LeBron, Shai, Doncic, Durant, Joker, Booker, Curry, Davis, Edwards, George, Manager, Towns. Wydarzenie odbędzie się osiemnastego lutego.

-> Spekulacje transferowe: nikt nie chce kontuzjowanego LaVine’a, Warriors chcą Caruso (a kto nie chce), Lakers, Sixers i Magic interesują się postacią Kyle’a Lowry, Clippers ponoć chętnie widzieliby u siebie PJ Washingtona. Orlando? Rozgrywający by się przydał w ujęciu klasycznym: Lowry, Chris Paul. Sporo tego, nie ma co gdybać, przekonamy się już niebawem. Tymczasem dziękuję za uwagę i do przeczytania jutro, mam nadzieję. Bartek Gajewski

33 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Heh… Embiid rok temu wypłakane MVP, w tym realne szanse na zasłużony tytuł i kontuzja. Niech ktoś powie, że karma nie istnieje.

    (27)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Pool to dramat nawet na PLK powinni mu zmienić imię!!! Tam grał już Jordan a to Poolo idzie na rekord wskaźnika +/- o ile nie jest już liderem….wie ktoś może pierwszą trójkę chociaż🤔 z góry dzx

    (8)
    • Array ( )

      Mial miec drużynę dla siebie i robić puste staty a robi 16/2/3. Niektórzy to nawet mówili ze nowy harden bedzie xd

      (10)
    • Array ( )

      to tylko pokazuje jak dobrym zawodnikiem jest Curry skoro Poole obok niego wyglądał na gwiazdę (przynajmniej w mistrzowskim sezonie)

      (12)
    • Array ( )

      Poola to, jeszcze zanim do ligi trafił, wyjaśnił Brian Scalabrine. Ciekawe w ogóle, można by rzec najpoważniejsze miasto w USraelu, a drużynę NBA mają tak marnie zarządzaną. Poważnie grali chyba tylko za kadencji Gortata.

      (2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Czemu nic o Lakers, który pokonują w 2 kolejnych grach Boston i Knicks? To ciekawsze tematy niż pisanie ciągle o tankowcach

    (3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    A kiedy Embid mial operacje? Wg NBA.com z dnia dzisiejszego zabieg bedzie przeprowadzony dopiero w tym tygodniu…

    (4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Proszę nie nazywać Khawi Load Managerem, bo on chociaż jak pałzuje to go coś boli i przeszedł mega poważne kontuzje po których część graczy nie wraca do NBA. Nawyzwaj sobie Load Managerem Lebrona albo Embida (szkoda kontuzji), którzy dobierają sobie zespoły z którymi mają grać by mieć łatwiej i utrzymać wyższe średnie. Load Management razem z flopami, wielokrokami i ograniczeniem graczy w obronie najgorsze co jest w obecnej NBA i zmienia tę ligę w Disneyland.

    (4)
    • Array ( )

      Ej! Nie można tak! Leron goat więc nie można tak się śmiać i wytykać takich błędów. Zresztą przecież gdyby sędziowie gwizdali mu kroki, to by ich nie robił więc to sędziów wina, a nie króla. To samo z obudowywaniem w zespole graczami wg widzi mi się. Gdyby się zarządzający nie zgadzali i mieli swoją wizję, to by nie miało miejsca także to nie króla wina tylko zarząduxd

      (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Niby to niezdrowe dla ego tak sobie słodzić, ale jak ludzie przed sezonem wołali, że Poole będzie w Waszyngtonie grał jak Harden w Houston to chłodziłem entuzjazm 😉

    Pozwolę sobie zacytować:

    “Porównując Poole’a do Hardena obrażamy grubego.

    1. Młody nie ma nawet w połowie tak dobrej techniki użytkowej jak Harden. Gorzej kozłuje, wolniejszy pierwszy krok niż Harden w swoim prime.

    2. Broda potrafi też grać siłowo. Jest cięższy niż Poole, ma niżej osadzony środek ciężkości.

    3. Umiejętności rozgrywania/podawania też nie pozostawiają wątpliwości kto jest w tym aspekcie lepszy.

    Harden grożąc efektywnym rzutem za 3 i ostrymi wjazdami na kontakcie stwarzał niesamowite zagrożenie. Dzięki temu, tworzył łatwe pozycje dla kolegów z drużyny. I, co najważniejsze, potrafił skorzystać z poświęconej mu uwagi, ułatwiając zadanie innym z drużyny.

    Poole ma czasem problemy by odegrać do kolegi jak idzie na niego podwojenie.

    ____

    Ja wiem, że Harden odprawia ostatnio ładne jasełka wokół swojej osoby. Chyba nie ma osoby, która widzi w tym coś pozytywnego. Ale umiejętności imo nadal ma znacznie wyższe niż Poole, który umie tylko sadzić trójki. A i to czasami zawodzi.”

    Na razie Gruby się cieszy, a Poole ma problem. Zobaczymy czy trend wytrwa do Playoffs 😉

    No i pozostaje liczyć, że ta lekcja pokory nauczy młodego… pokory.

    (2)

Komentuj

Gwiazdy Basketu