fbpx

NBA: liga układów i koneksji?

31

Wracając do Wade’a, zwraca on uwagę, jak ważną rolę w całym procesie rekrutacji odbywa lider zespołu:

Jeśli lider drużyny się do mnie nie odezwie, to znaczy, że nie cieszy się na mój ewentualny przyjazd. Jeśli Jimmy by się do mnie nie odezwał, odpuściłbym Chicago, sądząc, że mnie tu po prostu nie chce. Ale jeśli to zrobi, to zupełnie co innego.

Trener Bulls, Fred Hoiberg, przyznaje, że czasy się zmieniły. Tworzenie się więzi między zawodnikami jego zdaniem zaczyna się już na poziomie licealnym i czasem, w zależności od tego jak potoczą się ich drogi, procentuje dopiero po latach. Często okazją do zacieśniania więzów koleżeńskich jest przerwa wakacyjna. Wspólne wypady na wakacje są latem głównym powodem do plotek o tym, kto kogo rekrutuje.

tt

Chillout only

Choć, bądźmy szczerzy, w większości przypadków te wypady mają charakter rekreacyjny, pamiętacie Clippers w Amsterdamie?

er

we

Ci, którzy chcą w tym czasie szlifować formę, walą tłumnie do LA, albo na Florydę. Jeśli chcecie poczytać jak wygląda lato w kalifornijskiej metropolii, to zapraszam do jednego z moich starszych artykułów:

Tak, myślę, że teraz jest łatwiej nawiązać kontakt. Patrzysz na to, jak powstają niektóre super zespoły i myślę, że część z tych relacji budowana jest latem. – coach Hoiberg

Coach Hoiberg, który sam spędził w NBA 10 lat, nie ukrywa, że wolał stare układy, gdzie latem grało się w golfa i nie spędzało tyle czasu razem, na wspólnych sesjach z wynajętymi trenerami.

kl

Lubiłem to, że się nienawidziliśmy- Hoiberg.

A jak jest lepiej Waszym zdaniem? Nie sądzicie, że przyjaźnie ponad podziałami ujmują nieco pary z rywalizacji? Co myślicie o superteamach i ile drużyn może jednocześnie nosić to miano w NBA? Jedno jest pewne, gdy rozpoczyna się transferowe lato, wszystko się może zdarzyć…

Nikt nie sądził, że opuszczę Miami. Nikt nie myślał, że kiedykolwiek założę jersey Bulls. Ale stało się, te rzeczy się dzieją. Nigdy nie wiesz co nastąpi, gdy rozpoczyna się wolna agentura…

[BLC]

1 2

31 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Za czasow Jordana nie bylo super teamow? Karl Malone dolaczajacy do Lakersow, Rodman do Bulls jako najlepszy zbierajacy i dwukrotny mistrz z Detroit, Barkley w Houston, Wilt Chamberlain dolaczajacy do Westa i Baylora… Sorry, ale pierxxxolo. Co prawda druzyny bazowaly bardziej na swoich wychowankach, ale zjawisko super teamow wystepowalo i wystepowac bedzie caly czas

    (46)
    • Array ( )

      widać że mało wiesz:
      Karl Malone dołączył do LA Lakers w wieku 40 lat czyli u schyłku i tak mocno przedłużonej kariery.
      Dennis Rodman dołączył do Chicago w wieku 34 lat. Widać że nie interesowałeś się NBA w latach 90 bo wiedziałbyś że Dennis wówczas to było “zgniłe jajo” którego nikt nie chciał.
      Charles Barkley dołączył do Houston w wieku 33 gdy zdał sobie sprawę z tego że Phoenix nie są w stanie zagwarantować mu gry o wymarzmy pierścień.
      Wilt Chamberlain to już zupełnie inna historia. A przeszedł tam w wieku 32 lat. Zresztą piszesz o LA w którym to zawodnikom zawsze jest wygodnie grać i nie koniecznie ze wzgląd tylko na boiskowe wydarzenia.

      Dostrzegasz więc różnicę między przechodzeniem do drużyny z szansami na tytuł u schyłku kariery z zespołów które nawet nie gwarantują pewnego uczestnictwa w play-offs z tworzeniem SUPER TEAMÓW z gwiazd w wieku 25-28 lat? Teraz gracze idą na łatwiznę. Teraz nie ma rywalizacji. Teraz zawodnikom w głowie tylko kasa i nic więcej. A przepraszam, jeszcze w głowie mają dupy i samochody. Tak teraz wyglądają te z Bożej łaski gwiazdeczki pląsające po parkietach NBA. Gdyby takich Durantów, Currych, Anthonych przenieść do początkowych lat 90 to po dwóch łokciach od przeciwników ze łzami w oczach polecieliby do szatni.

      Podsumowując. Nie podawaj przykładów na swoje tezy które w zasadzie te tezy obalają bo narażasz się na śmieszność. A nim coś napiszesz, to poczytaj, poszukaj w necie.

      (5)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Durant nie miał wyboru, w Thunder nie zdobyłby pierścienia, a czy w Bostonie zdobył- może i tak ale na pewno nie w pierwszym czy drugim roku. Koleś ma już 28 lat więc nie chce zwlekać z pierwszym miśkiem dlatego wybrał łatwą drogę i właśnie dlatego nigdy nie będzie legendą na miarę chociażby Dwyane’a Wade’a bo w Warriors numerem jeden jest Curry i wątpię, że to się zmieni. Durant teraz pisze nie swoją historię, tylko jest pomocnikiem w historii Currego.

    (45)
    • Array ( )

      Przecież Durant zepchnął z tronu Currego w chwili w której pierwszy raz postawił nogę na parkiecie Oracle Arena. W każdym meczu pokazuje kto tam jest najlepszy i to samo będzie w play-offach

      (49)
    • Array ( )

      Oboje oddają tyle samo rzutów, zdobywają tyle samo punktów, jeden zbiera trochę więcej, drugi asystuje trochę więcej a tu ludzie piszą że któryś z nich jest zdecydowanym liderem. Halo pobudka, więcej spotkań mniej śmiesznych filmików w internecie.

      (39)
    • Array ( )

      Durant zepchnął ? 😀
      Mówicie o grze, ja zaś mówię o mentalności i psychicznym liderstwie. Durant dołączył do już doskonałego zespołu, nie zbudował go obok siebie tylko dołączył… To jak z James’em, który rzucał po 30 pkt ale i tak każdy mówił, że liderem Miami jest Dwyane Wade i bez niego James mógłby co najwyżej wąchać finał jak w Cleveland.
      Smutne to ale prawdziwe.

      (1)
    • Array ( )

      No dobra ale czemu wszyscy pomijają w tej historii słowo charakter? Honor można też użyć, ale może mieć negatywny wydźwięk. Bo dla mnie, ani Lebron, ani Karl Malone ( i wszyscy wielcy przed nimi) nie odchodzili do zespołów z którymi przegrali półfinały, wygrywając 3-1. W sporcie funkcjonują wymienione przeze mnie pojęcia. Musisz mieć charakter zwycięzcy, aby zapisać się w annałach sportu. WG mnie Kevinowi tego charakteru zabrakło.
      Inaczej by to wyglądało gdyby poszedł do drużyny znajomych. Piszecie w artykule że wakacyjny wypoczynek i zapoznane w nim znajomości ustalają późniejsze rostery klubów. Spoko, ja sam bym chciał grać z przyjaciółmi, ale o ile mi wiadomo KD przed przyjściem do GSW nie utrzymywał z NIKIM stamtąd bliskich relacji. Nawet zdarzyło mu się wyśmiać na konferencji prasowej obronę Curry’ego ze swoim (wtedy) ziomkiem 4life Westbrookiem.
      On nie odszedł do swoich kolegów, on poszedł do swoich pogromców. Dla mnie to jest żenada roku. Bo z tego co mówił to zawsze narzekał na bycie tym drugim, jego marzeniem miało być zostanie numerem jeden, bullshit jakich mało. Teraz ma nawet szansę na bycie tym czwartym 😉 Mniejsza o to. Styl w jakim tego dokonał – NIE POWIEDZIAŁ NIC, przekazał zero informacji swojemu niby przyjacielowi, gwieździe bez głowy Russelowi i odszedł do obozu NAJWIĘKSZEGO wroga w konferencji. Chrzanić takie decyzję. Sport to dla mnie rywalizacja, walka o miejsce na szczycie, wspięcie się na niego z wielkim wysiłkiem. KD tymczasem pojechał wyciągiem. Najlepszy jest jeszcze pomijany fakt pozyskania Oladipo przez klub. Niby właśnie taka wakacyjna znajomość, kumpel KD. Dlatego go ściągnęli, a co zrobił Durant…
      E tam, teraz ruszmy głową. Wygrywali z GSW 3-1. Czy w tym sezonie byliby w stanie ich pokonać z KD na pokładzie? Z Oladipo? Nie wiadomo, ale każdy Janusz NBA przyzna że szansa na to większa niż rok temu, tym bardziej mając lepszych kloców pod koszem od Golden State.
      Nie jestem jego hejterem, raczej zawiedzionym fanem i nie rozumiem nikogo kto wybiela jego decyzję. Najgorsze jest to, że z biegiem czasu każdy zapomni o kulisach transferu KD. Takim jak ja będzie się wypominało ból dupy, a ja przecież nie hejtuję bezpodstawnie jak Ciuus.
      Ja stwierdzam przykre fakty.

      (4)
    • Array ( )

      hehe rozumiem,ze wygrywac 3-1 z Golden w drodze do finału to jest nie miec szans to ze frajersko przegrali to juz inna historia.

      (0)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Obecniej KD gra najlepiej w GSW. Zobaczymy co będzie w PO, jeśli Curry znowu się zesra to KD będzie decydującą postacią w drużynie

    (41)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Nie mam totalnie żadnego szacunku do Bostonu i jego fanów, a wstawcie mi i tysiąc minusów,tylko powiedzcie jedno, jakimi trzeba być prostakami by tak przywitać KD gdy pojawił się TD GARDEN. Mam nadzieje że taka postawa fanów odstraszy wszystkich wolnych agentów od tego klubu. Dla mnie to było mega słabe.

    (27)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Gdzieś tam nawet rozumiem Duranta i jego chęć szybkiego zdobycia mistrzostwa (w przeciwieństwie do np. Westbrooka, który będzie w OKC kręcił te swoje triple-double w przegranych meczach i liczył hajs.
    Jednak takie łączenie sił z innymi gwiazdami jest trochę słabe. Kiedyś all-starzy byli praktycznie nierozerwalnie połączeni z klubami, które wybrały ich w drafcie. Byli wizytówkami tego klubu i do nich dobierani byli pozostali zwodnicy mający do spełnienia inne role – miało swój niepowtarzalny klimat i nakręcało rywalizację. Teraz jest moda na “skumanie się” z rywalem zamiast pokonania go na parkiecie. Szkoda…

    (18)
    • Array ( )

      KAJ, który po 6 sezonach przeszedł z prowincjonalnych Bucks do Lakers? Shaq, który uciekł z Orlando do Lakers? Garnett do Bostonu? Barkley, który zdążył grać w Sixers, Suns i Rockets? Vince Carter, który z zimnego Toronto uciekł do Netsów? Wilt też zdążył zmienić zespoł.

      Nie mówię już o całym tandemie weteranów, którzy na stare lata szukali szczęścia w innych zespołach (Karl Malone, Wilkins, Ewing, Payton)…

      (25)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Największe gwiazdy od zawsze zmieniały kluby, jeśli widziały gdzieś lepsze perspektywy na mistrzostwo. Kobe też domagał się transferu po tym, jak mu Lakers na zastępstwo Shaqa sprowadzili Kwame Browna i otoczyli go zawodnikami podobnymi do tych, których teraz prowadzi Davis w Nowym Orleanie.
      Są takie przypadki jak Magic Johnson czy Larry Bird, ale to zawodnicy, którzy nie mieli powodu zmieniać klubu, ponieważ w tym, których ich wybrał w drafcie, mieli doskonałe warunki. Nie wydaje mi się, że spędziliby całą karierę w jednym klubie, gdyby zamiast Lakers i Celtics, w drafcie wybrali ich Clippers.

      (31)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Ludzie, co wy tutaj piszecie o spychaniu z tronu. Curry i Thompson nie są liderami zespołu i nigdy nie byli. Green jest prawdziwym liderem GSW. pozatym Curry na razie rzuca 26.3 pkt a Durant 27.1. Nie nazwałbym tego zrzuceniem z tronu. Zresztą patrząc na grę GSW, to każdy dostaje podobną ilość akcji.

    (-3)
    • Array ( )

      Idąc dalej. Curry oddał w tym sezonie 284 rzuty, Durant 272 a Klay 265. Na przestrzeni 16 spotkań daje to nam różnice jednego rzutu na mecz. Panowie dzielą się piłką jak pojxxani i to kto tego dnia zdobędzie najwięcej punktów zależy tylko od dyspozycji meczowej, a ludzie piszą tu o jakichś wyraźnych liderach.

      (26)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie wiem czy ta zmiana podejścia graczy nie wynika z tego że w lidze jest po prostu więcej pieniędzy i starczy dla każdego. Kiedyś żeby zarabiać duże pieniądze musiałeś być gwiazdą pierwszej wielkości i walczyć o nie z innymi zawodnikami. Nawet Pippen nie dostawał od Bulls tyle ile mu się należało i z tego powodu niezbyt lubił się z Kukocem, bo uważał że ten dostaje $ które należą się jemu. Dziś natomiast nawet 4 – 5 najlepiej opłacany zawodnik w drużynie może spokojnie dostać ponad 10 mln za sezon. Sprawdziłem i piąty najlepiej opłacany gracz GSW dostaje 11 mln, piąty najlepiej opłacany gracz Cavs 12,8, SAS 14, Clippers 11. Nawet w Bucks piąty gość na liście płacowej zarabia 10,5 mln. W takiej sytuacji gdy wiesz że jest wiele drużyn które są w stanie zapłacić ci tyle ile byś chciał, wiadomo że będziesz się kierował, względami personalnymi, tym czy w danym zespole gra twój ziomeczek z collegu, czy może fagas którego nie podaje piłki i wali cegły przez ręce.

    (21)
    • Array ( )

      Nie ma nic o LeBronie? Nic o przejściu do Heat i formowaniu superteamu? Nic co w najmniejszym stopniu przypomina historie Duranta? Faktycznie.

      (9)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Żaden GM, ani trener nie ma ( albo przynajmniej nie powinien mieć ) wpływu na to, którzy zawodnicy się ze sobą przyjaźnią. Jeśli Bron, Wade, Melo i CP3 jeżdżą razem na wakacje, to spoko, ale gdy KD chce trenować z Currym i siedzieć w jednej ławce w kościele, to już się ludziom nie podoba? Dla mnie fakt, że ktoś się z kimś przyjaźni nie zmienia rzeczywistości tych facetów, którą jest ciągła rywalizacja o mistrza. Niech sobie wszyscy razem latają na wycieczki do Europy, czy gdziekolwiek, byleby poziom sportowy ligi nie spadał, takie jest moje zdanie.

    (3)
  9. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    marcin32118 fakt, Kobe domagal się transferu. Powiem wiecej, on jedną nogą juz byl w Detroit, trzeba było tylko jego ostatecznego potwierdzenia. Pamietacie 2007 rok? Detroit wtedy, to upadajaca powoli potęga, ale wciąż potega. A dodac do tego Kobe’go? PRIME KOBE W DETROIT? W tamtych Detroit? Oj, wstrzymał bym sie co do wskazania potencjalnego wygranego z dzisiejszymi Golden State (ciezko mi ich w takim towarzystwie nazwac wojownikami). Dobra, teraz najważniejsze, punkt kulminacyjny.
    Kobe był blisko odejścia, ale zadał sobie jedno, zajebiscie ważne pytanie; co chce w życiu robić. I zaczął to robić.
    PS. Lebron nie jest pierwszą osobą WHO’S CHASING A GHOST FROM CHICAGO.

    (4)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    fajnie się czyta taki cytat z MJ’a (uprzedzam, że jestem fanem), ale… jeden z największych a przeczy sam sobie.

    Michael pod koniec lat 80-tych po kolejnych porażkach z Detroit – “jak nie mogę z nimi wygrać, to się do nich przyłączę” (jeszcze rok i by się przyłączył).

    His Airness obecnie – “nie no, budowanie super teamów jest do bani, nigdy bym tak nie zrobił” 🙂

    PS. Szkoda, że władze ligi, tak restrykcyjne obecnie, nie ukarały klubu (bo kibiców to się chyba nie da?) za te koszulki przeciwko Durantowi. Żałosne.

    (-1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Co z tego że Westbrook został? Teraz idealnie widać, że to świetny gracz, który ma blokadę psychiczną. Staff Thunder dał dupy oddając Brodę za czapkę gruszek. Lineup : Westbrook – Broda- KD – Ibaka – Adams byłby kozacki. Winę za rozpad OKC ponoszą Ci, którzy zarządzaja zespołem, a nie gracz, który miał dosyć tego, że jego kolega nie tylko ma niskie boiskowe IQ ale też próbuje być liderem. Więc KD stwierdził “bądź sobie liderem, ja odchodzę, mam dosyć tłumaczenia, kto tutaj jest numerem jeden”

    (3)
  12. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @Anonim

    Nie jest to takie proste jak piszesz. Po pierwsze, OKC nie chcieli płacić sporego podatku od luksusu który byłby wymagany po podpisaniu zarówno Ibaki jak i Hardena. Nie każdy team jest skłonny wydawać tyle co Cavs.
    Po drugie, mimo że Harden w trzecim sezonie był tylko rezerwowym, już było widać że będzie gwiazdą i będzie potrzebował więcej rzutów/posiadań/minut . OKC zdecydowało się że nie potrzebują trzech superstarow, trzech samców alfa – lepiej postawić na support dla dwóch. Po trzecie, lineup Westbrook-Harden-Durant wygląda dobrze na papierze, jak byłoby w praktyce? To zupełnie nie to samo co mamy teraz w Warriors, bo ani Curry, ani Thompson nie potrzebują piłki tak bardzo jak Harden i Russell.

    (9)

Komentuj

Gwiazdy Basketu