fbpx

NBA Playoffs 2024 | New York Knicks: nieumarli

23

WTMW. Dzisiejszej nocy nieumarli Toma Thibodeau wygrali kolejny mecz w playoffs i w półfinałach konferencji prowadzą z Indianą Pacers 2:0. Patronami dzisiejszego odcinka są Konrad Mostowski i Rafał Trepka, ja nazywam się Bartek Gajewski i znam się na koszykówce, zapraszam do lektury.

Pacers 121 Knicks 130 [0:2]

Przeczy to zdrowemu rozsądkowi i prawom ludzkiej fizjologii, ale Knicks nadal są w playoffs, gdzie rozpychają się w najlepsze łokciami. Na początku grudnia stracili centra pierwszej piątki Mitchella Robinsona, u którego zdiagnozowano mikropęknięcia w stawie skokowym. W styczniu z powodu urazu barku sezon swój zakończył jeden z dwójki liderów składu Julius Randle. Na chwilę przed Sylwestrem dokonano odważnych transferów, do miasta przyjechał OG Anunoby, ale ledwie rozgościł się w składzie, zaraz z niego wypadł, tym razem problematyczny okazał się łokieć. Na chwilę przed playoffs wrócił, zespół znów był w gazie, ale wczoraj kolejny problem: naciągnięte ścięgno udowe! Żadnego z wymienionych nie ma już do dyspozycji trener Thibs. Kilka dni temu sezon swój zakończył ponadto Bojan Bogdanovic (uraz stopy), a we wczorajszym spotkaniu półtora kwarty w szatni, z kontuzją uda/stopy spędził gwiazdor zespołu Jalen Brunson. W drugiej połowie wrócił jak zombie wbijając po przerwie… 24 punkty!!!

Zespół widząc swego lidera z powrotem na placu przypuścili szturm, którego Pacers nie byli w stanie ustać. Z dziesięciu punktów deficytu zrobiło się blisko piętnaście przewagi, a rozhulane w pierwszej połowie Tyrese Haliburton znów zniknął gdzieś się zawieruszył, że nie było go widać.

Winners only!

Chodzi zapewne od dobór kadry. Nie wiem czy pamiętacie, ale Thibodeau chciał w drafcie Draymonda Greena, ale go w Chicago nie posłuchali. Ten sam człowiek można powiedzieć stworzył legendę Jimmy’ego Butlera, a teraz wznosi na wyżyny Josha Harta, Donte Divincenzo i Brunsona właśnie. Co ich łączy? Charakter, mentalność zwycięzców, która sprawia, że w gorącym momencie nie uciekają, nie trzęsą im się kolana, nie gasną, ale oblewają się benzyną i idą prosto w ogień. Jeden tylko warunek, trzeba mieć zdrowie, kto wątły albo podatny na urazy, ten próby ogniowej nie wytrzyma. Wszystko się spina, co nie?

Hart od kilkunastu meczów nie zszedł poniżej 45 minut na parkiecie, ostatnie dwa spotkania nie schodził z placu wcale, ale czy go to przejmuje albo ogranicza? Wręcz przeciwnie, jeśli przyjrzyjcie się dokładniej jego ruchom, także tym z dala od piłki, dostrzeżecie walory podobne do tych, które przed laty prezentował Dennis Rodman. No właśnie, kolejna postać, której nigdy nie pisane było zostać gwiazdą, wiecznie muszący udowadniać swoją przydatność albo przynależność. Knicks to twarde, ciężko pracujące chłopy, które na dodatek lubią się i znają jak łyse konie. Toć główni aktorzy wczorajszego spektaklu, a zarazem postaci ze zdjęciu tytułowego znają się jeszcze ze studiów na uczelni Villanova, gdzie zgadnijcie co… zdobywali tytuł uczelniach mistrzów USA!

  • Brunson 29 punktów 5 asyst 11/18 z gry
  • Hart 19 punktów 15 zbiórek 7 asyst
  • Divincenzo 28 punktów 6 zbiórek 4 asysty 6/12 zza łuku
  • Anunoby (przed opuszczeniem placu) 28 punktów 10/19 z gry
  • Hartenstein (biały który ma ciemnoskórego ojca) 14 punktów 12 zbiórek 8 asyst

Skąd tyle asyst u środkowego? Pacers próbowali zaskakiwać, zdarzało się że Brunsona witały pułapki zaraz po przekroczeniu połowy, ale Knicks byli na to przygotowani, do piłki wysoko wyskakiwał center, skąd szły podania, między innymi do rogów parkietu. Nie ma tutaj setów wielce wyrafinowanych, ale fundament jest i wielka intensywność. Jedyni dwaj gracze wchodzący z ławki to McBride i Achiuwa, ale bez urazów czy nagłych zwrotów akcji, na dobrą sprawę tylko center dostaje w Nowym Jorku zmianę na tym etapie rywalizacji. Teraz bez OG spodziewam się sześcioosobowej rotacji, serio, nie będę zaskoczony. A najlepsze jest to, że w końcówkach oni wciąż dominują energetycznie.

Chcecie dowodów, proszę bardzo: druga połowa jak mówię, wygrana dziewiętnastoma punktami, w tym przewaga na tablicach wynosząca 26:13. Inaczej, Knicks zebrali więcej w ataku niż ich rywale w obronie! Oczywiście nie obyło się bez kontrowersji, kolejne gwizdki z kapelusza szły w stronę gospodarzy, a faul ofensywny Turnera, w pobliżu którego jak rażony piorunem padł na ziemię Brunson to już w ogóle śmiech na sali.

Nie zrzucajmy winy, nie udawajmy, że przegraliśmy z powodu sędziów. Ograli nas, musimy być lepsi [Haliburton]

F%ck you Reggie

Madison Square Garden skandująca “F%ck you Reggie” w kierunku komentującego spotkanie z ramienia TNT. Wiecie, że w Nowym Jorku Miller to persona non grata, a niechęć w jego stronę sięga dawnych czasów. Starsi czytelnicy muszą pamiętać tego chudego szczuna. Ręce skrzyżowane w uścisku na szyi to pewnego rodzaju symbol NBA lat dziewięćdziesiątych. Okrągłe 25 punktów zdobytych w czwartej kwarcie przeciwko Knicks w playoffs 1994 roku. Osiem punktów zdobyte w ostatnie 8.9 sekundy w playoffs 1995 roku. Pamiętacie? MSG pamiętała, Hart nie omieszkał nawet podejść i wytłumaczyć co mu miejscowa publika próbuje wyjawić:

Mnie zastanawia dlaczego Rick Carlisle uparcie ściąga z parkietu TJ McConnella, gdy ten wydaje się być najlepszym zawodnikiem Indiany w kolejnym meczu: 10 punktów 12 asyst w 23 minuty! TJ jest zbudowany z tej samej gliny co Nowojorczycy, nawiązuje walkę, energetycznie drużyna wchodzi z nim na wyższy poziom, ale mimo to trener zachowuje stałą rotację i przydział minut. Thibodeau wydaje się oddychać z ulgą gdy McConnell wędruje na ławkę, też to zauważyliście?

Mentalnie o fizycznie Pacers po raz kolejny nie udźwignęli ciężaru spotkania. Myles Turner w kluczowym posiadaniu oddawał rzut za trzy z odchylenia, choć nie siedziało mu całą noc. Podwojenia były tak bezczelnie przewidywalne, że któryś ze skrzydłowych zostawał w rogu samiuteńki. Andrew Nembhard nie radził sobie z Brunsonem w pojedynczym kryciu, ale zmiana nie nastąpiła. Nesmith, może nawet Pascal, będą musieli spróbować nowych sposobów u siebie. Zajechani, Pascal Siakam brzydko pudłujący rzuty wolne na które musiał tak ciężko pracować. Dawać więcej McConnella, bo tu potrzebny jest instynkt zabójcy, Knicks się chwieją, nie mają zdrowia, trzeba w nich bić aż padną, wystrzelać cały magazynek, dopóki zombie przestaną się ruszać…

Other NBA news

-> Nikola Jokic wybrany Most Valuable Player po raz trzeci w karierze. Zdziwieni? Nie bardzo. Tylko dziewięciu ludzi w historii NBA sięgało po to wyróżnienie trzykrotnie: Bill Russell, Wilt Chamberlain, Kareem Abdul-Jabbar, Moses Malone, Larry Bird, Magic Johnson, Michael Jordan, LeBron James oraz Joker. Wyborne towarzystwo, trzeba oddać.

-> Charlotte Hornets mają nowego head coacha, został nim niejaki Charles Lee, 39-letni shooting guard pominięty w drafcie 2006 roku. Karierę zawodniczą spędził głównie w Europie (Izrael, Belgia, Niemcy) od dziesięciu lat jest/ był asystentem NBA między innymi w Atlancie i Milwaukee (pod wodzą Mike’a Budenholzera) oraz Bostonie. Życzymy powodzenia w nowej roli. Do dyspozycji Lee będą w kolejnym sezonie między innymi: LaMelo Ball, Brandon Miller, Mark Williams, Grant Williams i zapewne Miles Bridges, niezastrzeżony free agent, którego szkoda byłoby stracić.

-> Memphis Grizzlies w przyszłym sezonie zastrzegą #9 należącą do asa defensywy Tony’ego Allena. Gość nie był wzorem postępowania, swego czasu malwersował pieniądze z funduszu zdrowotnego ligi, powołując się na fikcyjne zabiegi stomatologiczne i chiropraktyczne. Pieniądze zwrócił, przeprosił, więc odbyło się bez sądu i odsiadki, dziś znów jest bohaterem. Na parkiecie budził respekt, taki sam bulterier co Josh Hart dzisiaj i dopóki całkowicie nie zesztywniał jako rzucający, Memphis święciło niemałe triumfy w mocnej, zachodniej konferencji pod przewodnictwem Lakers, San Antonio czy rodzącej się dynastii Golden State. Pamiętacie Allena? Dla odświeżenia wklejam:

Dobrego dnia wszystkim! BG

23 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    A propos białego syna czarnego ojca Hartensteina warto odświeżyć cykl GWBA uczy i bawi: jasna karnacja rdzennych europejczyków to wg badań nie zasługa niskiego nasłonecznienia, lecz dominującego genu dziedziczonego po krzyżowaniu się naszych przodków z Neandertalczykami, gdyby nie on wyglądalibyśmy jak Hindusi. Widać to też współcześnie po dzieciach z mieszanych małżeństw jak Hartenstein, Kidd, Curry czy inny Griffin

    (13)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ale Shaqa boli wielki ulany Europejczyk zagarniający trzeci raz w ciągu ostatnich 4 lat MVP (tak na marginesie daliby mu rok temu jak zasłużył to może i by dostał SGA teraz, cała trójka miała ku temu podstawy). Joker pięknie zamyka wszystkim mordy za tą reklamę tacos podczas jego wyboru. Podczas tego wywiadu także w swoim stylu inteligentnie z sytuacji wybrnął. Uwielbiam vibe gościa, chodzi do roboty, robi zajebiście swoje na parkiecie, a potem wraca do domu i żyje zwykłym życiem bez przesadnego utożsamiania się z całą marketingową otoczką NBA.

    (43)
    • Array ( )

      Gdyby nie media to liga nie byłaby tak popularna i zawodnicy nie zarabialiby tyle ile zarabiają. Więc te Wasze jechanie po amerykańskich mediach i marketingowej otoczce jest słabe. Dzięki marketingowi Sterna liga jest w tym miejscu jakim jest.

      (4)
    • Array ( )

      Stern to akurat trzymał ich tam wszystkich króciutko. 😉 Silver jest od robienia show.

      (5)
    • Array ( )

      @Attack
      A co mi daje, że zarabiają tak dużo?
      Wolałem, kiedy media nie zaglądały kazdemu pod kołdrę i do kieszeni. Gracze zarabiali mniej, ale czy za mało? Dlaczego mam być wdzięczny wścibskim mediom, że teraz są kontrakty po 300 baniek a nie po sto?
      Interesuje mnie produkt boiskowy, jak w latach 90. a nie cała otoczka dookoła.

      (5)
  3. Array ( )
    wierny czytelnik 9 maja, 2024 at 20:20
    Odpowiedz

    NBA znów jest wielkie!
    Nieumarli to jest bon mot admina na naprawdę wysokim poziomie. Bostonu nie ustoją, ale go Knicks!
    I tylko pozostaje trzymać kciuki za Antmana w starciu z celtyckimi pannami😂

    (6)
    • Array ( )

      Przeceniasz Bostonów, oj przeceniasz. Jeśli w NYK będzie zdolna do gry szóstka graczy (tzn. jeśli Tibudubu wszystkich nie zajedzie) to panienki się wystraszą zombiesów z wielkiego japka.

      (15)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    No nie da się ukryć, że coś tam się znasz 😉
    Mądrego to zawsze dobrze się słucha/czyta 🙂

    (7)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Knicks są świetni, ale obawiam się, że jak tak dalej pójdzie to przeciwko Celtics na parkiet będzie musiał wychodzić sam Thibodeau, bo nie będzie komu grać… Facet przegina i tylko końskie zdrowie zawodników sprawia, że uchodzi mu to na sucho. Ale te kontuzje nie biorą się znikąd. Oni są przeciążeni. Strata OG to potężny cios. Oby mógł wrócić na finały konferencji. Tylko czekać aż wysypie się Brunson i będzie pozamiatane. Już ten uraz stopy był ostrzeżeniem. Uwielbiam tego ducha walki Nowojorczyków, ale na Celtics to może nie wystarczyć jak kolejni gracze będą padać jak muchy.
    Szkoda mi mimo wszystko Indiany, bo faktem jest że sędziowie trochę przychylniej gwizdali dla NY. Może to taki ukłon w stronę gospodarzy, ale przy tak ciasnym wyniku to może budzić uzasadnioną frustrację. Niefajnie to wyglądało. Zasłużyli żeby wygrać jedno z tych spotkań.

    (4)
    • Array ( )

      W sezonie regularnym nie ma sensu tak żyłować zawodników, playoff to co innego – w przypadku Kniks to albo gracie na maxa wąską rotacją i wygrywacie, albo dajecie odpocząć kluczowym zawodnikom, ale z ryzykiem że mecz możecie przegrać (nie bez powodu głównie gra tylko pierwsza piątka, oni po prostu są gwarancją dobrej gry). Chodzi mi o to, że dla nich większym na pewno sukcesem będzie awansować do finałów konferencji i odpaść bo zabrakło zdrowia, niż po prostu wcześniej się pożegnać z playoffami, oni chcą tyle grać i wygrywać, liczy się tu i teraz, przecież może być tak, że już nigdy nie dojdą ci gracze tak daleko.

      (2)
    • Array ( )

      Nie buduje się w dzisiejszych czasach atletycznej i dynamicznej koszykówki składów mistrzowskich grając 6-7 osobową rotacją, gdzie gwiazdy grają po 44 minuty w meczu.

      (0)
  6. Array ( )
    Goł Niujork goł niujork goł 9 maja, 2024 at 23:09
    Odpowiedz

    Brunson,Hart,DiVincenzo,Annunoby nie mają tatuaży.
    Myślałem że w świecie odmóżdżonych celebrytów to obowiązek.Ponoć jak chcesz być modny,głupi i uchodzić za groźnego musisz coś sobie namalować
    Te chłopaki z Nowego Jorku robią super wrażenie.Nie pajacują tylko walczą jak lwy.Ośmieszają całą tą tęczową ligę zniewieściałych pozerów.

    (17)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    TJ powinien kończyć ten mecz, może w następnym meczu dostanie więcej minut. Dobry pomysł indiana ma z presją na całym boisku. Jak Knicksi grają wąska rotacja , to Pacers powinni wykorzystywać przewagę ludzi. Niestety na razie bez skutku

    (0)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Rozum podpowiada, że najlepszymi graczami playoffs są: Edwards, Brunson, Irving, SGA, Wbite/mimo wszystko Jokic. Serce podpowiada że pierwsza piątką playoffs na tą chwilę to Brunson, Annunoby, DiVincenzo, Hart, Edwards

    (2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Drobna errata na przyszłość, bo widzę, że temat się powtarza: jest “ta kwarta”, a nie “ten kwarta”, więc “półtorej kwarty”, a nie “półtora kwarty”. Poza tą drobnostką, tekst jak zwykle pierwsza klasa, dzięki!

    Raczej nie dadzą rady fizycznie, ale chciałbym, żeby ze Wschodu awansował Nowy Jork. Miło się patrzy na takich walczaków, nawet jeśli nie jest to najpiękniejszy basket. W finale byłaby pewnie powtórka z 1999 roku, gdzie również fighterzy z NY niespodziewanie bili się o mistrza, bo nie daliby rady z Minnesotą/Denver/OKC (Dallas moim zdaniem nie ma papierów na mistrza), ale i tak byłby to wspaniały wynik dla Knicks. Trzymam kciuki!

    (5)

Komentuj

Gwiazdy Basketu