fbpx

NBA: znikasz jak kamfora bez dobrego kreatora

41

Magic Johnson, którego nikomu przedstawiać nie trzeba, powiedział kiedyś zdanie:

Kosz cieszy jedną osobę, asysta cieszy dwie.

To oczywiście duże uproszczenie, ale wiemy co legendarny zawodnik Los Angeles Lakers miał na myśli. Zespołowość w koszykówce to jeden z najpiękniejszych jej elementów, który pozwala cieszyć się grą w jej najpełniejszym wymiarze. W zasadzie to ostatnie zdanie można odnieść nie tylko do koszykówki. Zespołowość to jedna z kluczowych cech wielu dyscyplin. “There is no I in Team”, mówi słynne sportowe porzekadło, sięgające bejsbola lat sześćdziesiątych, a może i dalej. I zanim dodacie, śmieszkując wzorem Michaela Jordana, “But there’s I in WIN” pomyślcie że nie będzie już drugiego Jordana. Nie będzie już też kolejnych Kobe Bryantów, jak pisze admin w swej książce, a zespołowość koszykówki będzie istnieć zawsze.

Zdecydowanie częściej “pazerność” gani się niż chwali u zawodników NBA. Allen Iverson, oprócz przezwiska “The Answer” był nazywany także “Mr. Me, Myself and I-verson”. Jego przykład, nie jedyny oczywiście, lepiej niż dobrze pokazuje, że samemu wygrać w finałach się nie da. Zespołowość, powtarzam po raz kolejny.

Dzisiejsza, oparta na wszechstronności koszykówka sprzyja zespołowości Zawodnicy, jako ogół nie tylko lepiej niż kiedyś rzucają. Podają również lepiej. W roku 2000 żadna drużyna NBA nie notowała średniej 25 asyst w meczu. W ostatnim sezonie było takich ekip dwanaście. Na przełomie lat 1995-2000 było takich ekip łącznie dziesięć. To wciąż mniej, niż w rozgrywkach 2019/2020.

Zawodnicy, którzy rozdają asysty często potocznie nazywani są “asystentami” ale biorąc pod uwagę ich wkład w to, co dzieje się na boisku, występują bardziej w roli kreatorów, czy też architektów gry, niż asystentów. W ostatnich latach mówiło się, że żyjemy w “złotej erze rozgrywających:. W oczy rzucał się zwłaszcza ich rosnący wkład punktowy. “Pass first” przestało być najbardziej pożądaną etykietą na tej pozycji bo, jak wszędzie, w cenie była wszechstronność.

A ilu zawodników z tych świetnych point guards obecnej ery ma szansę załapać się na listę najlepiej podających w dziejach? Zapraszam na krótki przegląd znajdujących się na niej nazwisk.

#10: Gary Payton

Listę otwiera legenda Seattle Supersonics, zawodnik występujący w NBA w latach 1990-2007, mistrz NBA z 2006 roku w barwach Miami Heat. Podczas 1 335 rozegranych meczów rozdał 8 966 asyst, co daje średnią 6.7 asyst. Jego osobisty rekord w jednym meczu wynosi 18 i padł 5 listopada 2002 roku w meczu Seattle z Houston Rockets. Nie za ilość kochamy jednak Gary’ego, a za jakość. Dla wielu z nas najprzyjemniejsze jego asysty to te, na których drugim końcu znajdował się Shawn Kemp, zawisający na obręczy po długim agresywnym locie. Paytonowi poświęciłem swego czasu osobny artykuł, więc gdyby ktoś miał ochotę powspominać go nieco dłużej to tam odsyłam.

#9: Isiah Thomas

Przez całą karierę grał w Detroit Pistons, z którymi zdobył dwa tytuły mistrzowskie. W międzyczasie rozdawał kuksańce łokciami w liczbie porównywalnej z jego 9 061 asyst, które dały mu dziewiąte miejsce w tym zestawieniu (w kuksańcach byłby wyżej). Średnia 9.3 asyst z kariery robi wrażenie, tak jak i rekordowe 13.9 asyst w sezonie 1984/1985. Osobisty rekord 25 asyst ustanowił w 1985 roku, przeciwko Dallas Mavericks.

#8: LeBron James

Jedyny nie-PG na tej liście i jeden z dwóch zawodników na niej, którzy wciąż dokładają kolejne cegiełki do swego dorobku. Granica 9600 już przekroczona, czekamy na 10 tysięcy. Jak dotąd średnia LeBrona to 7.4 asyst, a rekord 19 asyst w meczu notował dwa razy, w barwach Cavaliers w 2018 roku i jako Lakers w 2020 roku. Jamesa jako zawodnika najlepiej opisywać mianem point forward.

#7: Oscar Robertson

Big O to pierwszy zawodnik na liście, którego ciężko będzie pamiętać z czasów gry któremukolwiek z naszych Czytelników. Przede wszystkim dlatego, że jego kariera przypadła na czasy, gdy jeszcze się NBA w Europie nie transmitowało. Robertson zgromadził między 1960 a 1974 rokiem łączną liczbę 9 887 asyst, co przekłada się na średnią 9.5 asyst. Mistrz NBA z 1971 roku (Bucks) znany jest przede wszystkim z sezonu na poziomie triple-double w 1961/1962 gdy notował 30.8/12.5/11.4. Również z 1961 roku pochodzi jego rekord 22 asyst w jednym spotkaniu, jaki zanotował w meczu Nationals przeciw Royals.

#6: Chris Paul

Nie dane mu było nigdy występować w NBA Finals jednak ten 35-letni generał parkietu wciąż może być wzorem dla innych zawodników młodszego pokolenia. Od klubu 10 tysięcy asyst dzieli go już naprawdę cienka granica i do końca sezonu na pewno się wyrobi, biorąc pod uwagę, że średnia z kariery to 9.4 asyst. Osobistym rekordem Paula jest 21 asyst, zanotowanych przeciwko Lakers w 2007 roku.

#5: Magic Johnson

Cytowany we wstępie Johnson to lider klasyfikacji pod względem średniej asyst w całej historii ligi. Z wynikiem 11.19 asyst na mecz jest raczej niezagrożony, bo żaden z aktywnych zawodników nie przekracza dziesięciu. Pięciokrotny mistrz NBA z Lakers dwukrotnie notował rekordowe dla siebie 24 asysty w meczu. Oba przypadki miały miejsce w sezonie 1989/1990, przeciwko Denver Nuggets i Phoenix Suns.

#4: Mark Jackson

Jackson podczas osiemnastu lat spędzonych w NBA zapisał na swoim koncie 10 334 asysty. Jako jedyny na dzisiejszej liście nie jest w Hall-of-Fame. Przewinął się przez kluby takie jak Knicks, Clippers, Indiana, Raptors, Jazz i Rockets, ale z żadnym nie było mu dane zdobyć mistrzostwa. Najbliżej było w Indianie w 2000 roku, ale wówczas plany pokrzyżowali im w finale Kobe z Shaqiem. Jego prywatny rekord to 22 asysty w 1997 roku przeciw Denver.

#3: Steve Nash

Tylko jedną asystę więcej od marka Jacksona zanotował Steve Nash, ażeby wejść na podium tego zestawienia. Można więc uznać, że miejsce Kanadyjczyka na tej liście to zasługa Marcina Gortata, który przecież za swoich czasów w Phoenix sporo podań mu pięknie wykończył w pick and rollu. Niemniej, osobisty rekord udało się Nashowi ustalić bez Marcina w składzie. Dokładnie było to w sezonie 2005/2006, kiedy zanotował 28 punktów i 22 asysty przeciwko Knicks. Był to drugi z rzędu sezon, po którym mianowano go MVP.

#2: Jason Kidd

Dokładnie 12 091 asyst, tyle zgłasza do historii niejaki Jason Kidd, członek Hall-of-Fame i mistrz NBA z 2011 roku. Jego długa kariera rozciągała się na lata 1994-2013, a łączna średnia asyst to 8.7. Jego rekord z jednego meczu to 25 i pochodzi z 1996 roku, kiedy to grał przeciwko Utah Jazz. Mavericks spotkanie wygrali, a Kidd zdominował wydarzenia na boisku, notując 20 punktów 25 asyst i po 4 przechwyty i zbiórki. Po drugiej stronie parkietu, z linijką 28/10 znajdował się wówczas…

#1: John Stockton

Zawodnik NBA w latach 1984/2003 i autor 15 806 asyst w 1 504 meczach. Jego średnia to 10.5 asyst w karierze, zaś jego osobisty rekord z 1991 roku wynosi 28 i jest tylko o 2 asysty niższy niż rekord wszech czasów Scotta Skilesa. Niemniej, do Stocktona należą w tym zestawieniu (najwięcej asyst w meczu) miejsca drugie, trzecie i czwarte oraz liczne inne niżej, więc narzekać też nie ma na co.

Który z tych rozgrywających był Waszym ulubionym w swoim czasie?

#Bonus

A oto podania, które znać powinien każdy kibic NBA!

[BLC]

41 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Stockton spokojnie byłby liderem i w dzisiejszej nba. Niebywała inteligencja boiskowa. Jako kreator wyśmienity. Świetna obrona jak na tak skromne warunki fizyczne. Bardzo wysoka skuteczność z dystansu.

    (39)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Stockton trochę przeceniany, on większość kariery grał proste pick n roll z Malonem, nie miał takiego przeglądu parkietu jak np. Magic czy Kidd. Oczywiście wybitny rozgrywający, do tego długowieczny, ale czy najlepszy w historii? Zdecydowanie nie

    (-49)
    • Array ( )

      kto twierdzi że najlepszy w historii? Rozdał najwięcej asyst a i przeceniany na pewno nie jest.

      (25)
    • Array ( )

      Złociutki nie doceniasz Johna jako obrońcy, był wybitny w tym aspekcie. A prostych pick and rolli nikt nie potrafił zatrzymywać, dzisiaj nikt nie potrafi ich grać na chociaż zbliżonym poziomie…

      (39)
    • Array ( )

      Właśnie gdyby nie warunki fizyczne to bym powiedział, że Stockton byłby tak samo dominujący, jak Magic. To byłoby TOP rozgrywających ever.

      (13)
    • Array ( )

      Nie przepasam za Stocktonem, ale typ rozdał 3k asyst więcej od drugiego na liście, a 5k więcej od 3 i 4. To przepaść. Tylko fakt, że w swoim prime trafili na Chicago z Jordanem pozbawiło go pierścienia.

      (20)
    • Array ( )

      Stockton przeceniany ? Jest tez liderem wszechczasów jeśli chodzi o przechwyty.

      (15)
    • Array ( )

      John Stockton może nie top1 pg w historii ale top 5 albo nawet top 3 bez problemu

      (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Sry za niemerytoryczny komentarz, ale John Stockton wygląda na tej miniaturce (zresztą nie tylko na tej jednej focie swoją drogą) jak Jaś Fasola po przejściu na Ciemną Stronę Mocy:D

    (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    We współczesnej NBA dobry kreator nie odgrywa już takiej roli jak we wspaniałych 90 i 80 tych latach. Liczba rzutów za 3 marginalizuje ich rolę.

    (-5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Stockton może nie posyłał tak zjawiskowych i spektakularnych asyst jak Nash albo Magic, ale taki point guard jak on, to mokry sen każdego trenera. Wyegzekwuje każdą zagrywkę, bez popisówy i ryzykownych zagrań, mimo takich sobie warunków w obronie jest więcej niż dobry, nie możesz odpuścić jego krycia na łuku bo ma potrafi przymierzyć. Gdyby istniała książkowa denfinicja point guarda to najbliżej niej jest Stockton.

    (38)
    • Array ( )

      Zdziwiłbym się, jakby było inaczej 🙂 w przeciwieństwie do większości gwiazdek Stockton wydaje się bardzo przyziemnym człowiekiem. Trochę jak na parkiecie – najważniejsze jest to get the job done. Może trochę nudne, ale jak najbardziej godne podziwu.

      (6)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Tylko nie zapominajmy, że o asystę jest teraz dużo łatwiej niż kiedyś!
    Przecież zmieniono zasady uznawania asyst w NBA….. dla podniesienia statystyk.

    (10)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do średniej asyst, przedstawię trochę inne spojrzenie:
    w sezonie 1999/2000 – średnio 60,7% z 73,7 celnych rzutów w meczu było asystowanych
    w sezonie 2000/2001 – 61% z 71,3 celnych
    podczas gdy w sezonie 2019/2020 “tylko” 59,6%, za to z aż 81,2 celnych
    w obecnym jest to dokładnie 60 % z 81,4
    Wychodzi na to, że mniej więcej taki sam procent celnych rzutów z gry było asystowanych (z lekką przewagą lat 1999-2001 nad obecnymi), a większa ilość asyst wiąże się raczej z szybszym tempem gry i większą ilością oddanych przez zespoły rzutów.
    Oczywiście zgadzam się z tezą, że obecnie zawodnicy są bardziej wszechstronni niż kiedyś. Ciężko sobie wyobrazić, żeby teraz tacy gracze jak Dale Davis albo Tyrone Hill, którzy dalej niż 5 m od kosza nie stanowili zagrożenia i nie potrafiący dobrze podawać mogli zostać silnymi skrzydłowymi na poziomie all-star, byliby raczej zadaniowymi centrami jak Tristan Thompson, czy Bismack Byiombo.

    (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Część asyst stocktona była dość oszukana imo, bo podanie do malone w midrange/midpost gdzie on pracował bez kozła to słabo nazwać asystą

    (-4)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Idealna lektura. A najlepszy rozgrywający to oczywiście Stockton. Pozostali też są wybitni, ale on – chyba ze względu na tytanowe zdrowie i profesjonalizm – zawsze będzie najlepszy. Taka forma, przez tyle lat. To się już nie zdarza

    (4)
    • Array ( )

      Zarówno LBJ jak i CP3, oboje znajdujący się na tej liście, prezentują takie zdrowie i profesjonalizm, więc trochę nie rozumiem, co się już nie zdarza?

      (1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Można by spokojnie poszerzyć listę bo brakuje np. Marka Price’a, Boba Cousy’ego, Jasona Williamsa, Chaunceya Billupsa, Tony’ego Parkera, Kevina Johnsona, Roda Stricklanda,…

    (0)
    • Array ( )

      Chcesz rozszerzyć listę 10 zawodników z największą ilością asyst w karierze o 85 na tej liście Jasona Williamsa?

      (2)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Isiah Lord 3 Thomas był moim pierwszym ulubionym koszykarzem Idealny Kozioł twarz dzieciaka i twardy grajek Do tego 2 krotny mistrz NBA i moim zdaniem za nisko jest w tych zestawieniach gdyz był liderem zespołu a wyprzedzają go zawodnicy bez tytułu. Pamiętam skrót 30minutowy finałów z 89 roku na DSF. To chyba przez niego nie lubiłem Jordana przez całą jego kariere gdyż znisczyl on w pewnym momencie Bad Boys pokazując kto jest the best MVP.

    (1)
    • Array ( )

      Miejsce na tej liście zależy od ogólnej ilości asyst rozsądnej w ciągu kariery ?

      (1)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Magic nad Stocktonem. Potem reszta z wymienionych w kolejności dowolnej. Magic był lepszy od Johna gdyż był kreatywny, twardy pod presją, nieprzewidywalny i błyskotliwy. John był definicyjnym pg idealnym przedłużeniem woli trenera, z żelazną konsekwencją realizującym plan gry. Ale był schematyczny, powtarzalny, nie tak jak Magic odporny na stres i gubiacy się pod presją jak nie mógł grać po swojemu. Ale i tak byl 2 glowy nad innymi z listy poza Magicem.5 tytułów nie wzięło się z powietrza.
    PS. Większość z top 5 grało 15 i więcej lat. Magic 11. 8 mniej niż Stock …

    (-1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu