New York Knicks: nowy rok, stare problemy

Niestety nie jestem w stanie cofnąć się i przywołać Skarbu Kibica Knicks 2016/17. Tekst przypadł na okres gdy spalił nam się serwer, ale pamiętam o swych prognozach: 1/ zbieranina wyliniałych gwiazd nie robi na mnie wrażenia, 2/ nie ma komu bronić, 3/ jeśli ugrają 45 spotkań zjem własną kozę z nosa. Cztery miesiące później honorowo trwam przy swoim. Jak mi idzie?
Mamy trzech gości, którzy potrafią zdobywać punkty przeciwko najlepszym. Jeśli znaleźlibyśmy sposób na poprawę obrony, narobilibyśmy hałasu [Joakim Noah]
Zaczęło się od bilansu (3-6) i słyszałem komentarze pt. “docierają się”. Dalej było (14-10) i kazaliście mi “kulać gluta”. Ostatnimi czasy przegrali 7 z 9 spotkań, znów są poza ósemką playoffs i poniżej 50% zwycięstw. Co dalej? Obawiam się, że łatwiej będzie. W styczniu grafik zespołu jest napięty jak struna, w kalendarzu widzę między innymi 4 sesje back-to-back. Będzie kilka meczów z teoretycznie łatwymi rywalami, ale wiecie jak to jest w NBA, tu każdy może wygrać z każdym.
Co się dzieje?
No zgadnijcie co, nie ma komu bronić! Aktualny rating defensywny (110.3) daje szóste miejsce w lidze… od końca. Co gorsza, gdy słyszę pomysły niektórych kibiców, dla przykładu: “Brandon Jennings do pierwszej piątki, dać Rose’a na shooting guarda!” to się wzdrygam jeszcze bardziej.
Tutaj trzeba gabarytów, dedykacji i pracowitości. Knicks klękają tak wobec pick and rolla co sytuacji 1-na-1. Nie chciałem wytykać personalnie, ale Noah nie wyrabia na nogach, Porzingis i Hernangomez nie ustoją na nogach, Melo odpoczywa, a obwód po przejęciu krycia gubi się z braku argumentów fizycznych i wsparcia za plecami. Synchrony leżą. Systemu brak. Zbiórka słabo (procentowo 27. miejsce) Salwują się faulami.
Nie ma też ruchu piłki, ale to można powiedzieć normalna rzecz z Carmelo i Rose’m. Panowie najlepsze lata mają za sobą, oczywiście wciąż zdarzają im się przebłyski dawnej świetności, ale żeby zaliczyć jeden dobry mecz, muszą forsować, musza popsuć “ball-movement” w trzech innych. Wiecie co jest najśmieszniejsze, okazjonalnym “wystrzałem” D-Rose’a zachwycamy się do tego stopnia, że mówi się o przedłużeniu z nim umowy, a nawet maksymalnym kontrakcie (!!)
Ucz się na błędach, mówili
Wiecie, ja tego całkowicie nie kumam. Od dekad Knicks zarządzani są w podobny sposób, nakupować głośnych nazwisk, na które krzyżyk postawili inni menedżerowie. Chcecie przykładów? Bardzo proszę:
-> Larry Johnson kłócił się o kasę w Charlotte
-> Latrell Spreewell dusił poprzedniego trenera
-> Vin Baker popijał
-> Anfernee Hardaway ledwo chodził
-> Stephon Marbury był megalomanem nie słuchającym trenerów
-> Steve Francis ćpał w ukryciu
-> Tracy McGrady lubił blask fleszy i lekkie treningi
Kolejno nadeszli “drugiej świeżości” Amar’e Stoudemire oraz roszczeniowiec Melo, za którego trzeba było oddać pół królestwa.
CZYTAJ DALEJ >>
To Nowy Jork, tam potrzebują błyszczących nazwisk. Sezonowi gwiazdorzy zawsze lubią ogrzewać się w pierwszych rzędach, aktorzy, muzycy. Strona sportowa oczywiście ma robić się sama.
Poza tym zauważyłem pewną zależność, że wszystkie te rozczarowania zawsze zaczynają się w Chicago i przechodzą na innych. Bo oni mają obecnie podobną sytuację. D-Rose tam był, to nie mógł znaleźć “lepszej” drogi niż NYC. Za to wzięli Rondo. I gdyby tak zaliczyć te wszystkie fale nazwisk, które przepłynęły przez NYC i Chicago przez ostatnie 20 lat…. O matko bosko
A i jeszcze jedno. Zakładam, że Demarcus Cousins specjalnie nie dojrzeje i raczej zgubi go ten charakter. To obstawiam, że on też właśnie tam wyląduje dalej. Czyli albo NYC albo Chicago
Co do Cousinsa, to myślę że na jego zachowanie duży ma wpływ organizacja, w jakiej przychodzi mu grać. Grając dla Team USA nie odstawiał podobnych szopek. Przed trafieniem do NBA też raczej nie miał opinii konfliktowego gracza, chociaż tutaj mogę się mylić, bo ten draft był prawie 7 lat temu.
Trochę niesprawiedliwie jest tak negatywnie oceniać Cousinsa, biorąc pod uwagę to, że już siódmy rok siedzi w najprawdopodobniej, najgorszej organizacji w całej lidze.
Nie zapominaj o trenerze w minnesota timberwolves, tom thibodeau, który miał być wielkim hitem a jak narazie mało z tego wychodzi
Na początek- W OBECNYM SKŁADZIE, NIE UGRAJĄ NIC.
Pozbyć się Noah (jeśli brak chętnych- zwolnić), w tej chwili jest ich głównym hamulcem…
Wymienić Darka Różę i/lub Melo jakiegoś Noela, Bledsoe’a, czy Millsapa+ zadaniowców.
Zatrudnić uznanego, doświadczonego trenera.
Latem przedstawić duże oferty, młodym i perspektywicznym zawodnikom- np. Porter
Zastanow sie nad tym co napisales.
A jak już się zastanowisz, to zastanów się raz jeszcze i popełnij seppuku 😀
A potem wyłączył Nba 2k17 😀
Plan świetny, tylko wykonanie fatalne. Bo jak przeskoczyć Cleveland, gdy w pierwszej piątce tracą na każdej pozycji, bez wyjątku, a organizacja w drużynie może konkurować prędzej z Sixers i rywalem zza miedzy – Nets, aniżeli Cavs czy Toronto… Ja trzymam się swojego zdania sprzed sezonu: talent ofensywny trójki Melo, Rose, Kristaps wygra im trochę meczów, defensywa przegra drugie tyle, ale na dłuższą metę są w słabej sytuacji teraz i w fatalnej na przyszłość.
Dobrze, że mają swojego wybuczanego w dzień draftu Jednorożca, promyk nadziei w tym grajdole. Trochę ironia losu, że jedyny dobry wybór w ostatnich latach w tej organizacji rozpoczął się od kontrowersyjnego picku w drafcie, a pozostałe ruchy, tak populistycznie pasujące i zbierające dobrą prasę jak sprowadzenie Rose’a, Noah’a czy Phila Jacksona wychodzą im bokiem. Może powinni dokonywać więcej ‘złych’ decyzji?
Typowy hater 🙂 a pojęcia o koszykówce brak
Moim zdaniem dopóki Melo będzie w Knicksach sukcesy im nie grożą. Poziom jego obrony jest taki jak zawsze czyli niezbyt imponujący. Gdyby poszedł tropem Duranta który obecnie jest jednym z top defensorow na swojej pozycji kosztem paru rzutów w meczu byłoby lepiej. Przy prostym picku niejednokrotnie chłop zostaje w miejscu robiąc ogromną dziurę. Noah po kontuzji wyraźnie słabszy nie jest już gościem kandydujacym do DPOTY i raczej się na zmianę nie zanosi. Jedyna opcja jest utworzenie towarzystwa dla Kristapsa który za parę lat może być czołowym zawodnikiem ligi.
A ja mam nadzieje, że Knicks “utrą” redziowi nosa 😀
Mało obiektywny tekst.
To zdanie obiektywne czy subiektywne? Bo w moim odczuciu artykuł trafia w samo sedno organizacji.
widac ze autor tekstu hejtuje knicks
“oddali pol krolestwa za melo” – Na przestrzeni lat widac ze byla to dobra decyzja gdzie sa teraz osoby co stanowily wtedy o skladzie Knicks tacy mlodzi i perspektywiczni a jedynie Gallinarii cos tam gra a i tak wiekszosc czasu leczy kontuzje
wszyscy narzekaja jaki kontrakt tragiczny mial Amare a malo kto zapomina o jego 2 pierwszych sezonach i glosnych glosach w 1 na MVP
chwalcie dalej Duranta a gnebcie dalej osoby ktore nie skladaja superteamow i zostaja w swoim rodzinnym miescie (Melo,Davis,Wall)
A.Davis jest z chicago z reszta sie zgadzam
Jak widzę melo to mam wrażenie ze on sobie wychodzi na boisko poprostu pograć , nie wygrać.
Organizacja z wielkim potencjałem marketingowym, środki też są, tylko kierownictwa brakuje z prawdziwego zdarzenia. Zen Master był zafiksowany na punkcie trójkątów, nie wyszło z Fisherem, zmienił trenera. Hornacek też nie chce grać trójkątów, bo zawodnicy nie mają zamiaru ich realizować. Sama wartość sportowa Knicks też jest raczej wydmuszką, niż stanowi realną siłę. Melo nie broni i raczej nie jest kimś, kto powinien liderować zespołowi. Rose ma przebłyski, ale lepszy już nie będzie, Noah szkoda gadać. Obaj są mocno przepłaceni, a Rose może dostanie jeszcze więcej. Moim zdaniem Knicks powinni obrać jakiś jeden kierunek rozwoju i ściśle się go trzymać, zamiast próbować ściągać kogoś, kto kiedyś coś znaczył i “może się zrehabilituje”.
Według mnie zakwalifikowanie się do PO w ich przypadku będzie sukcesem
Prawda że wzmocnili skład ale nie jest inwestycja w przyszłość, powinni dodać młodego talentu do składu, nie oddając oczywiście Porzingoda.
Panowie a moze byście pomyśleli o kontynuowaniu serii 5 rzeczy których nie wiesz o… Bo chetnie bym poczytal o jakims Ingramie czy innych przyszlosciowych graczach 😉
NBA, miejsce gdzie każdy może wg autora wygrać z każdym. Czyli co, z NYK może wygrać każdy, niemniej NYK z każdym wygrać już nie może 😉
Co prawda daleko to od prawdy nie odbiega, ale jakoś tak nielogicznie całość zabrzmiała 🙂
Melo jest tylko dobrym strzelcem i to wszystko. Błysk fleszy, duży rynek i Team USA na podbudowanie ego. Zmarnowany talent. Celebryta w sporcie.
w dodatku pantoflarz
Co Lala powie tak Melo zrobi. Dupa nie lider
Szczerze? w tym roku liczę już tylko na to że nie przedłużą z D-Rosem, a zyskają jakieś draft picki i role-playera z prawdziwego zdarzenia, obojętnie na jakiej pozycji. Z posadką pożegna się Hornacek, a z mikrofonem rozstanie się Mark Jackson. Wtedy wszystko będzie dostosowane pod KP i pod odejście Phila również. Zostanie za całkiem normalne pieniądze (w tych czasach już tak) medialny lider Melo i lider szatni Noah. Obaj za parę lat też na wylocie.
A na razie to z przyjemnością pooglądam sobie zmagania podstarzałych gwiazdek z wymagającą publicznością MSG i ponarzekam troche na organizacje. Go NYK! Ten zespół zawsze może zaskoczyć.
“Nie kumam” to ja stronniczości autora, która bije po oczach niczym boikskowe IQ Javelle McGee. Spreewell i Johnson to zaprowadzili Knicks do finałów NBA
Dokładnie, zgadzam się z Tobą w 100% … a jakieś ciołki cię minusują. Niestety ten portal, obniżył loty i to zarówno w kwestii treści jak i formy (częste przekleństwa w tekstach i żenujące żarty np. o jedzeniu czegoś tam z nosa). Jak widać, gawiedź to bawi, a pomyśleć, że kiedyś koszykówka była sportem inteligentnych ludzi.
Wracając do Sprewella, a szczególnie Larry Johnsona, nie wiem jak można ich krytykować, skoro to oni zaciągnęli za uszy NYK do ostatniego finału, i to z 8 miejsca! Do tego LJ trafił epicką trójkę “and 1”, nie przypominam sobie takiej drugiej akcji, dającej zwycięstwo w meczu play-off. Potem w finałach grał ze skręconym kolanem, ale grał i dawał z siebie wszystko mimo kontuzji.
Podsumowując piszą tu dzieciaki, językiem gimbazy dla gimbazy, a historię NBA znają niestety z opowieści i stąd takie “kwiatki”
Jestem fanem NYK od czasów finałów z houston rockets a więc już parę latek jest. To co admin napisał to teraz się zgadza ale co do Johnsona i Spreewella się nie zgadzam. Chłopy wraz z Marcuem Cambym czy Alanem Houstonem pomogli wywalczyć finały NBA i gdyby nie fakt że zabrakło Ewinga i Johnson Grał z kontuzją to seria miała by 7 szpili jak złoto.
W kwestii sportowej można się zgodzić z Adminem:) chociaż cięzko to przyznać fanowi Knicks… Liczę jednak na to, że NBA jest nieprzewidywalna i dojdzie do spektakularnego posiłku z babolem w menu:D
A tak serio to zapominacie o jednym.,. W Knicks przez te wszytskie lata nie mieli problemu z hajsem (a raczej z przepisami ligi – salary cap) koszulki, gadżety, bilety się sprzedają:) Kasa płynie wartkim strumnieniem, w APPLE mówi się o Knicks bo tamci Nets to jak przystało na komete- przelecili i z hukiem jeb** o ziemie:D
Interes się kreci, na koniec sezonu zapowie się kolejne wielkie zmiany i znowu będzie szał na start kolejnego:)
$$$$$$$ > sport 🙁 🙁
Hmm bardzo chetnie przeczytalbym pare slow od wielmoznego pana P w kwestii obecnych Knickerbockers. Cenie jego obiektywizm w kwestiach opisanych powyzej przez autora artykulu.
co znaczy „na dobre wybijam w NYK”? ps. wiem tylko co to NYK ?
Spree i Larry zaprowadzili Knicks do finwłu NBA z 8 mejsca, więc argument jak kulą w płot