WTMW.

Przed meczem zastanawiałem się dlaczego Phoenix jest tylko jednopunktowym faworytem bukmacherów. Abstrahując od ruchu linii związanej z kwotami, jakie ludzie stawiali na obie strony (bukmacherzy zawsze dążą do tego, by kwoty po jednej i drugiej stronie były zrównoważone) znalazłem trzy powody:

-> pierwszy: Chris Paul wracający po przerwie to nie będzie ten sam Chris Paul, o co się zresztą założyliśmy

-> drugi: Devin Booker ma złamany nos

-> trzeci: tu bardziej gwoli ciekawostki, w meczach w których pan Marc Davis występował w roli crew chief / head referee, gospodarze zaliczają 69.6% zwycięstw, a to piętnaście punktów procentowych więcej niż wynosi średnia tego sezonu!

Przypuszczenia okazały się słuszne:

phoenix suns 92 los angeles clippers 106 [2-1]

Dla zespołu Los Angeles Clippers być może to znajome terytorium, mam na myśli trzecią z rzędu serię gdy przyjeżdżają do Staples Center z deficytem 0-2 na koncie. Dotąd żaden klub w historii NBA playoffs nie wyszedł z dołka 0-3 więc jakby to ująć, panowie lubią balansowanie na krawędzi, po której o dziwo znów przeszli płynnie i dynamicznie.

Kawhi Leonard wciąż nieobecny z powodu kontuzji kolana, za to po jedenastu dniach przymusowej kwarantanny do gry wrócił Chris Paul. I teraz nie wiadomo czy to przerwa czy osłabienie, ale wyglądał dziś niewyraźnie i na parkiecie w moim odczuciu siedział za długo. Przede wszystkim spowolnił tempo ataków Suns, co nie wiem czy było słusznym rozwiązaniem.

Żebyście sobie nie pomyśleli, że Phoenix to jacyś wybrańcy losu w tym sezonie i że tylko ich omija pech. Otóż rewelacja ostatnich tygodni, najszybszy zawodnik na parkiecie Cameron Payne skręcił kostkę po czterech minutach bytności na placu! No a Devin Booker zmuszony był grać w pleksiglasowej masce, ponieważ po ostatnim zderzeniu z Patrickiem Beverleyem okazało się, że nos ma złamany w trzech miejscach!

Zapytany przez dziennikarzy Booker nie przyznał, nie powiedział wprost, że parująca maska ogranicza mu widoczność. Odparł, że obręcz widzi i to się liczy. No nie wiem.

Defense!

Dziś po raz wtóry zagrał poniżej swej normy: 15 punktów 5 zbiórek 5 asyst 4 straty – mistrzowskiego pierścienia nie zapewni. W tym miejscu chciałbym wyróżnić Beverleya, który może szczekać i się Wam nie podobać, ale robotę jako stoper odwala niesamowitą. Tak więc jeśliby zliczyć wszystkie próby rzutowe Paula i Bookera wyjdzie nam 10/40 z gry plus absencja Payne’a…

A zatem trzej kreatorzy zespołu są nie w pełni sił, czego efektem jest wynik dzisiejszego spotkania. Oczywiście niczego nie odbieram gospodarzom, zespół to utalentowany i waleczny, nawet bez Kawhi.

Baliśmy się jak zareaguje na spudłowane dwa osobiste w końcówce Game 2. ale test zdał śpiewająco – liderem miejscowego składu powtórnie był Paul George, autor 27 punktów 15 zbiórek i 8 asyst. Co tu wiele mówić, PG-13 zdaje się nareszcie przemógł demony, które prześladowały go w playoffs odkąd w 2017 roku opuścił Indianę. Dość powiedzieć, że drugą kwartę zakończył wsadem wbijając się pod kosz pasem środkowym, a trzecią kwartę podsumował celnym rzutem z połowy boiska. Czuł się pewnie.

Obserwacje

-> momentem przełomowym meczu okazała się trzecia kwarta wygrana przez gospodarzy 34:21, Mówiąc konkretniej, siedem minut niedługo po przerwie, w których Clippers zaliczyli serię 21:1!

-> obrona, energia, determinacja: wszystko to było dziś atrybutem gospodarzy

-> CP3 fatalny, za bardzo zwalniał grę, rzuty nie siedziały więc trudniej było penetrować

-> Booker napastowany przez Beverleya, kija widział w masce

-> Reggie Jackson odkąd zaczął nosić gogle jest niesamowity, dziś następny solidny występ do akompaniamentu 23 punktów na 50% skuteczności. Clippers potrzebują jego ofensywy więc chłopak dostarcza. Kolejny to gracz, który w przeszłości miał problemy z moczeniem łóżka a teraz zrobił się kozak. To bardzo dobrze, może to znaczy, że i dla mnie jest jeszcze nadzieja.

-> PG-13 bez wsparcia nie utrzyma tempa w siedmiomeczowej serii, chłop daje z siebie 100% i coraz wcześniej następuje u niego odcięcie prądu. Gdy zaczyna pudłować i gubić piłkę trzeba mu dać odpocząć.

Other news

-> Dallas Mavericks w roli głównego szkoleniowca zatrudniają Jasona Kidda. Nie wiem kto będzie czyim protegowanym, ale Luka Doncić i Jason Kidd to ludzie o podobnym spojrzeniu na koszykówkę, darzący sympatią siebie nawzajem.

-> Co z byłym trenerem zespołu Rickem Carlislem? Długo bez pracy nie wytrwał, dziś ma podpisać czteroletni, 29-milionowy kontrakt z zespołem Indiana Pacers. Zaraz! Tak, macie rację, Carlisle był już head coachem Indiany w latach 2003-2007. Już w swym pierwszym sezonie wygrał 61 meczów w rundzie zasadniczej i docierał z ekipą do finałów konferencji, gdzie odpadli z rąk późniejszych mistrzów, czyli Detroit Pistons.

-> Cleveland Cavaliers najpierw napompowali wartość, a teraz wystawiają na rynek transferowy Collina Sextona (24.3 punktów 4.4 asyst 37% zza łuku w minionym sezonie). Dysponując trzecim wyborem draftu czają się na Jalena Greena, o którym dwa dni temu pisałem tak:

Jalen Green – 196 centymetrowy swingman stworzony by latać od kosza do kosza. Biega, skacze, pływa, drybluje na dużej prędkości, rzuca. W grze pozycyjnej brakuje mu ogłady, przeglądu parkietu, póki co nie ma warsztatu by grać bez piłki. Dobrym porównaniem jest chyba Malik Monk zaś sufitem Bradley Beal. Skorzystać mogłoby Cleveland lub Orlando.

 Dobrego dnia wszystkim. B