fbpx

NPAW 513: Draymond Green i stare tematy

19

Siema, świrusy! “Jesienią zawsze zaczyna się szkoła, a w knajpach zaczyna się picie…” – śpiewa Muniek Staszczyk. Teraz pora roku trochę inna, ale na podobną modłę można zaintonować “W kwietniu zawsze startują playoffs, a Draymond zaczyna swe bicie…” No co, nie jest tak? Z rozpędu chciałem napisać, że kiedyś Hardena łokciem w łeb zaprawił, ale to akurat Metta World Peace, inny ancymon. Draymond natomiast zasłynął obijaniem jajec Stevena Adamsa niczym bokserskiej gruszki.

Czemu o tym wspominam? Bo Dray, po raz pierwszy wypowiadając się na temat sytuacji z Sabonisem, stwierdził, że kara zawieszenia jemu jako pierwszemu w historii dostała się za “stare tematy”, a nie za faktyczną winę teraz. No cóż, jeśli tak stawiamy sprawę, tych obijanych było więcej, bo i Blake Griffin się załapał i Bradley Beal, jeśli dobrze pamiętam. Nie wszystkie akcje kończyły się zawieszeniem, ale ze względu na swoją reputację Greena spotkało zawieszenie za sytuację z Litwinem. Przypomnijmy może niektóre z tych kwiatków. W przeszłości mieliśmy bowiem kopanie Irvinga po szyi w 2016:

…i kopanie Hardena, w tych samych playoffs (wiedziałem, że coś z Hardenem było):

Przy kilku okazjach obrywało się też LeBronowi. Klasycznie dla Greena, po jajach, i po oczach też, przy jednej okazji:

Swoje zgarnął także Anthony Davis, jeszcze jako zawodnik Pelicans:

A w zeszłym roku Green wziął się za Granta Williamsa:

Całkiem niedawno Green strzelił zresztą w mordę Jordana Poole’a, kolegę z drużyny. Teraz mamy już jednak playoffs i nowe cele, a Green zmienił dyscyplinę. To znaczy dalej gra w koszykówkę, ale jego inspirację stanowi teraz chyba wrestling. Takie przynajmniej wrażenie można było odnieść patrząc na to jak zaatakował Sabonisa:

#Flagrant 2

Do zdarzenia doszło na siedem minut przed końcem ostatniej kwarty meczu numer 2, przy prowadzeniu Kings 91-88. Sabonis padł na parkiet walcząc o zbiórkę z Klayem Thompsonem. Green, próbując rzekomo przejść nad Sabo, nadepnął go, co od razu przyciągnęło uwagę arbitrów.

Pierwszą decyzją był faul techniczny, ale po powtórnej ocenie sytuacji sędziowie przyznali flagrant 2, czyli automatyczny wyjazd z boiska. W ten sposób Green zakończył zawody z dorobkiem 8 punktów, 5 asyst i 4 zbiórek. Sabo otrzymał faul techniczny za przetrzymywanie stopy Greena.

Szczerze, to ja tam w sumie nie wiem na czym ta decyzja się zasadzała, to znaczy jeśli chodzi o pierwsze przytrzymanie nogi Greena, pokażcie mi takiego co padając w tłumie się się nie zwinie jak krewetka w paelli i nie będzie próbował chronić głowy. Widać zresztą wyraźnie, że Green nie potknął się o Sabonisa, tylko stanął nad nim a potem wymierzył cios, jakby chciał go ukarać. Co do drugiego przytrzymania stopy Greena: jak się boisz, że ktoś na ciebie nastąpi, to łapiesz tę nogę, żeby jakoś ten ciężar zmniejszyć i się ochronić.

To jest bardzo wyraźne, że Green najpierw uwolnił stopę z rąk Sabo szarpnięciem w górę (i mógł wtedy zrobić krok w tył i grać dalej bo akcja szła), a potem przystąpił do uderzenia po czym w swoim debilnym stylu wyskoczył w górę odbijając się od niego jak od trampoliny.

Dyskwalifikacja na mecz numer 3 jest tutaj jak najbardziej zasłużona, tak samo jak opinia, jaką ma Green w lidze. Wiara psy na Brooksie wieszała w tym sezonie, ale Draymond to jest w ogóle inna liga. À propos “liga” to NBA wydała oświadczenie:

#Co z Sabo?

Prześwietlenie nie wykazało żadnych większych urazów klatki piersiowej, aczkolwiek stłuczenie mostka, jakiego się podkoszowy Kings przy tej okazji nabawił stawiło pod znakiem zapytania jego udział w kolejnym spotkaniu serii. Dziś już wiemy, że zagrał, także można odetchnąć z ulgą. Warriors bez Greena wygrali i teraz to dopiero seria nabrała rumieńców! Sobie i Wam życzę teraz boiskowego rozstrzygnięcia tego sporu. Sercem zawsze za underdogami, więc mówię “Bij Mistrza!” Oczywiście metaforycznie… Na zakończenie tego wątku Draymond, z pewnością nie skruszony swym zachowaniem:

#Kalendarium

Dziś piękna niedziela 23 kwietnia, trwają playoffs, niedługo majóweczka. Oto z czym kojarzy się ta data w NBA:

1950: Lakers jako pierwsza ekipa w historii NBA wygrali dwa tytuły z rzędu
1995: John Stockton zgarnął ósmy z rzędu tytuł najlepiej asystującego zawodnika NBA.
2019: Damian Lillard zanotował jeden z najładniejszych game-winnerów w historii playoffs:

Urodziny, i to osiemdziesiąte, świętuje dzisiaj Gail Goodrich, mistrz NBA z 1972 roku, Członek Galerii Sław i pięciokrotny All-Star. Wczoraj świętował Duncan Robinson (zdobyciem 20 punktów). Najlepszego!

#Fakty tygodnia

-> trener Tyronn Lue, po tym jak Kawhi zagrał 42 minuty w meczu numer 1:

To właśnie na to go oszczędzaliśmy, na to żeśmy odkładali.

To żeście przyoszczędzili. Może już na przyszły sezon zaczniecie oszczędzać?

-> Mike Brown został pierwszym Trenerem Roku NBA wybranym do tego tytułu jednogłośnie przez wszystkich członków kapituły. To dla niego druga nagroda tej kategorii, pierwsza zdobył w 2009 roku, w Cavaliers. Dobra, lecim

#Się drukuje

Drużyna Erica Bledsoe i Michaela Beasleya została zdyskwalifikowana z playoffs CBA, po tym jak w dziwnym stylu roztrwonili czteropunktowe prowadzenie w końcówce meczu. Śledztwo wykazało, że się chłopaki ułożyli.

#Shaqtin’ a Fool

Meczów mniej, ale jeśli myśleliście, że ekipa Shaqtin’ nie ma materiału, to chyba nie oglądaliście końcówki sezonu i playoffs do tej pory, hehe…

#Together strong

Nie myślcie sobie, że wszyscy w czambuł potępili Greena. W obronę wzięli go koledzy z drużyny, Klay Thompson i Stephen Curry, a także Damian Lillard. Nieoczekiwanego (czy na pewno?) wsparcia udzielił też Drayowi Shaq, który powiedział, że on też nastąpiłby na Sabonisa. O’Neal uznał jednak zagranie Greena jako “dirty play”, chociaż tyle. Następnie nieomal odtworzyli tę sytuację w studio. Shaqa powstrzymała jedynie niedawna operacja biodra.

Swoje trzy grosze wtrącił również Doc Rivers:

Nie uważam, że Green powinien być zawieszony. Jeśli będziemy pobłażać prowodyrom, a karać tych, co dają im opór, to będziemy mieć problem w tej lidze.

Obejrzyjcie jeszcze raz tę sytuację. Sabonis to jest dla Riversa prowodyr w tej akcji (użył słowa “instigator”). Moja reakcja:

A teraz powiem Wam dlaczego. Otóż, Draymond Green w 905 meczach uzyskał 19 gwizdków za flagrant foul. Tymczasem niejaki Joel Embiid w 441 meczach, czyli mniej niż połowie tego, co Green, ma ich… 21. Powiedz jeszcze raz coś o prowodyrach, Doc. Claxton pewnie aż się prosił, nie?

#Friendly Fire

Był kiedyś na stronie artykuł o toksycznych duetach, które rozsadziły swe drużyny od środka. Przypomniał mi się po sytuacji z Gobertem i Andersonem. Tu więcej takich sytuacji z parkietów NBA, kiedy nerwy puszczają gorącym głowom.

#Long, long time ago…

Tak sobie ostatnio pomyślałem, że Kareem Abdul-Jabbar to najbardziej niedoszacowany zawodnik w GOAT debate. Sześć mistrzostw i tyleż samo tytułów MVP (rekord), 2 MVP Finałów, do niedawna lider zestawienia punktowego, najwięcej meczów w historii NBA…

I to by było na tyle, THAT’S ALL, FOLKS!

[BLC]

19 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Z Jabbarem pełna zgoda. MJ był fenomenem w czasie, kiedy koszykówka się zglobalizowała. Nowoczesne formy przekazu, PR, wielostronna komunikacja. Budowanie marki, moda na Jordana, tzw. hype. To jest coś, co wtedy zrobiło różnicę. Zbudowało postać MJ w świadomości fanów na całym świecie. Poza tym wszystkim powyżej, co wg mnie jest kluczowe w postrzeganiu fenomenu MJ, zawsze można dorzucić garść niesprzyjających faktów. Np. w kontekście tego, że podobnie jak inni wielcy, bez pomocy wybitnych specjalistów niewiele by znaczył. Choćby ilość wygranych meczów w PO bez Pipena (1-9), ilość wygranych serii w PO bez Pipena (0-3). Trzyletnia przerwa od koszykówki pomiędzy seriami zwycięstw 3 – 3. Dziś nazywamy to load management, za co nie lubimy Leonarda i stu kolejnych po nim. Albo półfinały konferencji w 1995 roku, gdzie młody Shaq odesłał Jordana i spółkę na wakacje. Zdaję się, że po tej przegranej urodził się pomysł z Rodmanem. Także MJ był wizytówką swoich czasów. Niewiele można mu odmówić z gry. Ale bez kontekstu kulturowego pozostaje tylko gdybać, kto był lepszy. No bo jakie przyjmować kryteria? W czym był lepszy od wspomnianego Jabbara? Nie wspominając już o innych wielkich tej dyscypliny 😉😉😉

    (29)
    • Array ( )

      Chyba za dużo MJa w akcji kolega nie widział… jechał jak chciał i z kim chciał, że tytuły przyszły gdy dostał dobrych kolegów? Każdy tak miał. Nikt sam nie wygrywa, na parkiecie gra się 5×5.

      (5)
    • Array ( )

      Sama prawda, kontekst kulturowy to ta kropka nad i, która sprawa że MJ jest “bardziej” GOATem od innych GOATów. Ciekaw jestem jak to będzie wyglądać za 10-20 lat, kiedy Jordan dla przeciętnego fana będzie takim samym dinozaurem jak dla przeciętnego fana jest teraz Jabbar, Bill Russell czy Wilt.
      Czy bycie tą legendą przejdzie na LBJa, czy przeskoczy go i znajdzie sobie innego zawodnika – choć na razie ciężko wytypować kogoś innego z obecnych graczy.

      (6)
    • Array ( )

      Różnica jest taka , że Jabbar pół kariery grał z Magiciem Johnsonem numerem jeden draftu, który również jest w dyskusji o Top 5 GOAT, wiele lat grał też z Jamesem Worthym, kolejnym numerem jeden draftu. Pippenowi zajęło wiele lat za nim rozwinął swój talent i niewątpliwie MJ się do tego przyczynił.

      (11)
    • Array ( )

      Do Kawalarza: wiesz, ilu było takich, co jechało z kim chciało i jak chciało? Jeśli to jest wg ciebie kryterium bycia najlepszym koszykarzem w dziejach, to nisko postawiłeś poprzeczkę.

      (0)
    • Array ( )

      Każda debata o goatach jest niczym innym jak festiwalem wyrażania własnej opinii. Z prostego powodu – każdy z pretendentów grał w innych warunkach, to nie solo sprint na setkę. Statystyki, choćby nie wiem jak zaawansowane, są tylko przybliżeniem rzeczywistości, zwłaszcza w lidze, w której skupione są one na atakowanej połowie. Każdemu ewentualnemu goatowi można coś poważnego zarzucić i każdy z nich przyniósł do stołu coś, czego wcześniej nie widzieliśmy.

      (9)
    • Array ( )

      @JCWilliams
      “W czym był lepszy od wspomnianego Jabbara? ”

      W osiągnięciach indywidualnych oraz zespołowych. Można się zachwycać Jabbarem (i słusznie), ale to po prostu nie był ten kaliber gracza, co Jordan. KAJ jest mocnym kandydatem do numeru 2 na liście GOATów, wraz z Lebronem i Bryantem. Dla mnie LBJ jest drugi, Jabbar trzeci. Ale pierwszy? Bądźmy poważni.

      (2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Jest też spora kompilacja kiedy zawodnicy rzucają się pod nogi Draya jak ryby. Lub na plecy. Zwłaszcza w playoffs w poprzednich latach. W playoffs, w których Mike Brown wówczas był asystentem Kerra i doskonale znał zagadnienie.
    Wiec co tu dużo mówić, wszyscy wiedzą jak to działa, spinanie się o te jego niby kryminalne zachowania to dziecinada. Ale dalej problemem jest to, że liga brzydko daje się w to wciągać – dając zielone światło dla prowodyrów.

    (0)
    • Array ( )

      Prowodyrów powiadasz… to Sabonisa wina, że Green mu z buta przywalił w klatę. Albo LeBrona, że mu Brooks klejnoty rodowe chciał zbadać? A może prowodyra Luki, że polowali na niego Beverley z Morrisem?
      Chcesz oglądać tępą nawalankę to włącz sobie FAMĘ MMA.

      (-3)
    • Array ( )

      Do Mientusa:
      Green potrafi grać nieczysto, tego nikt nie neguje. Natomiast w tej sytuacji Sabonis ewidentnie sprowokował Greena. Nie było to intuicyjne zagranie, tylko klamra na stopę.
      Greenoczywiscie po uwolnieniu stopy zachował się skandalicznie i Flagrant 2 miał uzasadnienie.
      Ale tego f2 nikt nie kwestionuje. Dyskusyjna jest decyzja o zawieszeniu zawodnika, który tej sytuacji nie inicjował, a dał się sprowokować.
      I tu sedno problemu, czy liga powinna oceniać zagranie czy zawodnika? Bo dali mu zawieszenie za historie nieczystych zagrań co jest po prostu głupie.
      Rozumiem, ze gdyby faulu dopuścił się Looney albo Kuminga, to graliby w Game 3.

      (4)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nieadekwatne, Green naprawdę nie musiał przydeptywać Sabonisa do parkietu, podczas gdy Embiid, no cóż, musiał Claxtona sprowadzić na tyłek, gdzie jego miejsce. 🙂

    (-5)
    • Array ( )

      Nie rozumiem sensu wypowiedzi dotyczącej Embiida.
      Jakby serio, nie rozumiem. Co znaczy “musiał Claxtona sprowadzić na tyłek, gdzie jego miejsce”?

      (1)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    “…Claxton pewnie aż się prosił, nie?…” To po kiego grzyba przechodził nad JoJo ? Takie coś jest ewidentną prowokacją, miał się odwrócić i odejść a nie robić Iversona. Żeby nie było – JoJo miał odpuścić a dał się sprowokować. Tak samo Sabonis – miał się odwrócić na bok, a nie łapać Draya za nogę – to mogło się skończyć kontuzją, a Sabas ewidentnie chciał go powstrzymać przed pójściem do kontry. Żeby nie było – Dray zachował się głupio bo dał się sprowokować i tyle, natomiast Sabonis słusznie za to technika dostał.

    (-1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu