fbpx

Paolo Banchero i spółka: jak sobie radzą czołowi debiutanci NBA

35

Orlando Magic zaczęli ten sezon od tego, co w ostatnich latach wychodzi im najlepiej, od przegrywania. Początek 0-4 nie jest może wymarzonym wejściem w rozgrywki, niemniej fani Orlando mają powody do zadowolenia, a konkretnie jeden i jest nim Paolo Banchero, pierwszy wybór tegorocznego draftu.

Banchero, pod nieobecność Cheta Holmgrena niemal murowany kandydat do nagrody Rookie of the Year, od pierwszego spotkania pokazuje dlaczego poszedł z jedynką w drafcie: stanowi bowiem iście śmiertelne połączenie rozmiaru, ofensywnego zacięcia i dobrego kozła.

#Człowiek viral

Już w pierwszym meczu przeciw Detroit Pistons, Banchero pokazał dlaczego będzie pierwszą opcją ataku Orlando w tych rozgrywkach. Wśród 27 punktów, jakie znalazły się na jego koncie był m.in. ten plakat, który Corey Joseph zapamięta pewnie na długo.

Ogółem w całym spotkaniu pierwszej kolejki Banchero uskładał linijkę 27 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst i dwa bloki. Do tego skuteczność 11/18 (która póki co stanowi ewenement na tle jego dyspozycji rzutowej, ale jeszcze do tego wrócimy).

#Historyczni debiutanci

Występ Banchero w pierwszej kolejce zasługuje na wyróżnienie z jeszcze jednego powodu. W historii NBA było jedynie czterech graczy wybranych z numerem pierwszym draftu, którzy debiutowali zdobywając więcej punktów w swoim pierwszym meczu. Byli to Frank Selvy (35 punktów) Allen Iverson (30 punktów), Kareem Abdul-Jabbar (29) i Walt Bellamy (29). Podkreślam, że chodzi o draftowe jedynki, bo zawodników, którzy zdobywali w debiucie więcej punktów było naturalnie więcej. Taki Wilt Chamberlain miał 43 punkty (i 28 zbiórek, XD) w swoim pierwszym meczu, ale on był trzecim pickiem, tak się porobiło. Podobnie John Drew (32 punkty, 25 pick), a także Maurice Stokes (32 punkty, drugi pick) i Isiah Thomas (31 punktów, drugi pick).

Jeśli jednak chodzi o draftowe jedynki, no tu lista jest króciutka. Obejmuje w zasadzie tylko jedno nazwisko. Statystyki z debiutu Allena Iversona to 30 punktów w 37 minut, przy skuteczności 12/19 z gry. Sixers przegrali wtedy z Bucks.

Paolo Banchero zdobył zatem nie tylko najwięcej punktów jako debiutant od czasów Allena Iversona z legendarnego draftu ’96. Gdybyśmy chcieli znaleźć jakiś właściwy punkt doniesienia dla jego zdobyczy, należałoby wspomnieć debiut LeBrona Jamesa w barwach Cleveland w 2003 roku. King James miał 25 punktów, 9 asyst i 5 zbiórek, bardzo podobne zdobycze do Paolo. Cleveland też przegrało tamten mecz, więc tym większa analogia.

#Size matters

Banchero waży 113 kg, tyle co LeBron, ale ze wzrostem 208 cm jest od niego wyższy o 3-4 cm. To gabaryty pozwalające kryć trzy pozycje, natomiast w ataku pozwalają grać na kontakcie, bez strachu o bycie obijanym w trumnie przez roślejszych defensorów. Saddiq Bey do takich nie należy (201 cm, 97 kg) i niewiele miał tu do powiedzenia:

Kolejne mecze Banchero również kończył z dwójką z przodu. Po wspomnianych 27 punktach z Detroit, nastąpiło 20 z Atlantą, 23 z Bostonem i 21 z Madison Square Garden.

Zza łuku kolektywne 3/16  szału nie robi (18%) za to gra młodego na faul już tak. W tym aspekcie Banchero wypada bardzo pozytywnie, notując łącznie 30/37 trafień z linii wolnych.

#Pozostali Rookies

Pozostali rookies, którzy dobrze weszli w sezon, to przede wszystkim Bennedict Mathurin z Indiany, który rozkręca się z meczu na mecz. Najpierw miał 19, potem 26 a ostatnio 27 punktów:

Mathurin to 198-centymetrowy shooting guard, szósty pick draftu. Do Indiany trafił z Arizony, ale wcześniej uczył się w NBA Academy Latin America w Meksyku. Po trzech kolejkach jego średnie to 24 punktów, 6.3 zbiórek i 2.0 asyst.

Warto zwrócić uwagę również na 20-letniego Jadena Iveya, który co prawda 20 oczek jeszcze nie przeskoczył, ale i tak zasługuje na wzmiankę za swoje 19-17-17-11. Aktualnie jest trzecim strzelcem rookies, ze średnią 16.0 punktów. Do tego cztery zbiórek i sześć asyst.

Ivey ma zadatki na dobrego strzelca dystansowego, póki co notuje skuteczność 42%, trafiwszy 6 ze swych 14 prób.

Oprócz Jadena w jego debiutanckim meczu wyróżnił się też Jalen Duren, środkowy o gabarytach takich samych jak Banchero (208/113), który został najmłodszym w historii Pistons zawodnikiem z double-double na koncie (18 lat i 335 dni). Chłopak dopiero 18 listopada skończy 19 lat.

Ostatnim graczem, którego chciałbym przywołać przy okazji tego wpisu jest Keegan Murray z Sacramento, czwarty pick. Co prawda opuścił pierwszą kolejkę, więc jego debiut w stosunku do kolegów nieco się opóźnił, ale w pozostałych spotkaniach notował już bardzo przyzwoite osiągi. Ogółem ma on średnią 17.5 punktów, do tego 4.5 zbiórki. Zza łuku trafia ze skutecznością 44%.

#Co dalej

Wysoce prawdopodobne, że wśród nazwisk z tego artykułu czai się przyszły Rookie of the Year. Oczywiście, może być tylko jeden ROY i najbezpieczniej byłoby postawić teraz na Banchero. Jednak po tym, co prezentują inni z jego rocznika póki co możemy być zadowoleni z tegorocznego draftu, a nawet upatrywać w nim przyszłych zawodników kalibru All-Star. Tego samego życzymy przede wszystkim “naszemu” rookie, Jeremy Sochanowi, ale o nim już osobny wpis.

[BLC]

35 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    W wyścigu o ROYa nigdy nie należy zapominać ani ignorować Bena “Shoot it Ben!” Simmonsa, który zawsze może wyskoczyć jak Filip z konopi indyjskich.

    (75)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Banchero jest jednym z czterech którzy rzucali więcej punktów wybranych z jedynką draftu.
    Jeśli chodzi o jedynki draftu to tutaj lista jest króciutka i obejmuje jedno nazwisko
    To jak to w końcu jest?

    (15)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Małe sprostowanie co do Wilta – on poszedł jako territorial pick, wybierany przed draftem, więc nie można powiedzieć że był trzeci, mimo że to właśnie ten pick został na niego zużyty.
    Czym u licha był territorial pick, zapytacie?
    Dawno dawno temu (1949 – 1965) drużyna miała możliwość poświęcić swój pierwszorundowy pick, żeby wybrać gracza który grał na uczelni do 50 mil od miasta w którym znajdowała się drużyna. Miało to promować NBA wśród lokalsów, którzy mieli się bardziej angażować w kibicowanie i chodzenie na mecze, widząc w drużynie zawodników którzy od dawna grają w mieście. Proste? Proste.
    Teraz możecie sobie wyobrazić jak inaczej wyglądałoby NBA gdyby ta zasada została po dziś dzień! Na przykład taki LeBron, dorastający w Akron mógłby od razu zostać wybrany do Clevla… dobra, nie ważne, wracamy do Wilta.
    No to kto wybrał Wilta i gdzie ten Wilt chodził do koledżu?
    Tu już nie jest tak prosto, bo wybrali go Warriors, którzy wtedy urzędowali w Filadelfii, a Wilt grał na uniwerku w Kansas, okrągłe 1000 mil od Filadelfii. Sprytni Warriors jednak powołali się na to, że Wilt dorastał i grał w Philly w liceum, a w Kansas i okolicy przecież i tak nie ma żadnej drużyny NBA (ani w ogóle niczego) na co NBA przyklasnęła i cyk, Warriors ukradli Wilta, tuż sprzed nosa Cincinnati Royals, znanych dzisiaj jako…
    Sacramento Kings. No bo wiadomo że jak jakiemuś teamowi piach w oczy i co innego w co innego to musi chodzić o nich. Oni z pierwszym-ale-trzecim pickiem wybrali Boba Boozer, który pograł u nich pare sezonów, potem poszedł precz i zwiedził jeszcze kilka klubów, żeby na zwieńczenie kariery zdobyć mistrzostwo jako 6th man Milwaukee Bucks.
    No, miało być sprostowanie, a wyszło mini-retro.

    (101)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Na razie nie, ale w połowie sezonu całkiem możliwe. Davis będzie już kontuzjowany, jak to on, LeBron zajechany. Jedynie wymiana westbrooka do jakiegoś tankowca i play -in jest.

    (2)
    • Array ( )

      Ewidentnie coś jest na rzeczy. Zdarzały się relacje popołudniowe czy wieczorne, ale nigdy regularnie. A brak relacji to w ogóle niespodzianka. Trzymam kciuki, że wszystko jest OK

      (7)
    • Array ( )

      Co jakiś czas wracam po świeży art, a tu nic. Oby wszystko było ok, te relacje stanowią fajne uzupełnienie kolejki.

      (2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Chciałem tylko napisać, że ładnie dziś Mavs (a właściwie to głównie Luka z ławką) porobili Nets. I w paru akcjach Luka pokazał Simmonsowi gdzie sufit.
    Nie wiem czy pamiętacie jeszcze bajania WPP w tym temacie, ale facet nieźle się machnął w swoich (k)analizach.

    (3)
    • Array ( )

      Chciałem ten mecz po robocie obejrzeć… “dzięki” za spojler nie na temat pod artykułem o debiutantach.

      (1)
    • Array ( )

      Ja to samo jak Manek, haha, ale nas Drupi załatwiłeś na miękko. No i uzależnienie od GWBA, gdybym nie wlazł tu w poszukiwaniu nowego artu, to bym nie zobaczył komentarza.

      (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Admin jest zajety kasowaniem maili od hejterów gdzie jest kur… moja relacja, kur… ile można czekać, kur… pewnie się opierda… . Mam nadzieję, że wszystko git i czekam na materiał! Pozdro B!

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu