Przez dwa sezony Penny Hardaway był królem NBA. Po abdykacji, do którego zmusiło go zepsute kolano, słuch o nim przepadł. Penny z ligowego tronu spadł w przepaść zapomnienia. W niwecz obróciła się jego legenda. Pozostawił swoich poddanych na pastwę losu. Część z nich do dziś nie wie, co sądzić o jego nagłym zniknięciu. W głębi ducha cierpią i przeklinają los. Błądzą jak mój redakcyjny kolega, który w przypływie emocji posunął się nawet do napisania tych oszczerstw…

Radujcie się, bo 40-letni Penny Hardaway powraca! Może nigdy nie zagra już w NBA, ale trzecie lato z rzędu prowadzi swój zespół Memphis Express do zwycięstwa w turnieju gwiazd. Turnieju nie byle jakim, bo obejmującym aż 60 ekip ze środkowej części USA i reprezentowanych m.in. przez obecnych graczy: Stephena Jacksona, T.J. Forda, Glen “Big Baby” Davisa, Jamesa Hardena i Paula Millsapa. Tymczasem król Penny nie tylko wygrywa, ale jak widać nie może żyć bez basketu. Pasja, którą demonstruje przez lata jest co najmniej inspirująca. Bo Penny moi drodzy, jest esencją tego, co najlepsze w koszykówce.

W trakcie wspomnianego turnieju pojawił się w nowych butach tj. sygnowanych jego imieniem Nike Zoom Rookie LWP (do sprzedaży mają trafić na jesieni). Na rynku mają się też pojawić Penny Hardaway Nike Air Force 1. Co myślicie? Jak dla mnie ogień!