fbpx

KD zwarty i gotowy: jak bardzo Phoenix Suns namieszają w NBA playoffs

22

Transfer Kevina Duranta do Phoenix był wydarzeniem bez precedensu. Nie tylko dlatego, że zakończył definitywnie pewien etap w historii Brooklyn Nets. I, powiedzmy szczerze, był to etap, w którym aspiracje nigdy nie znalazły odzwierciedlenia w boiskowej postawie zespołu. Ale mniejsza o to. Transfer Duranta był szczególny również dlatego, że zawodnicy tego kalibru praktycznie nigdy nie zmieniają klubu w okienku transferowym. Ich agenci czekają na telefon w przerwie między sezonami, a spekulacje odnośnie ewentualnych przenosin takich gwiazd są podstawową pożywką dla około-koszykarskich mediów w sezonie ogórkowym.

Tym razem było inaczej. Przeprowadzka KD do stanu Arizona zresetowała rynek, upuszczając nieco powietrza z balonika oczekiwań generalnych menedżerów, napompowanego przez to, co Danny Ainge wynegocjował za Rudy’ego Goberta. Dla samych Phoenix Suns transfer ten oznacza koniec zabaw i chęć postawienia “kropki nad i” po ich awansie do finału NBA przed dwoma laty. Połączenie CP3, Devina Bookera i DeAndre Aytona w jednym klubie z Kevinem Durantem działa na wyobraźnię, niestety kontuzja tego ostatniego nieco wydłużyła proces implementacji zawodnika w nowym klubie.

Nie ma chyba jednak drugiego takiego samograja w lidze. Takiego, który mógłby wrócić po kontuzji i stanowić o sile zespołu od pierwszych chwil na boisku jako “game changer”. Durant stanowi zagrożenie dla defensywy rywali w każdej konfiguracji i zmusza do podwojeń, zmian w ustawieniu i nieustannej gotowości odkąd przekroczy linię środkową. Z jego warunkami i skutecznością nie ma w zasadzie lepszych i gorszych stron, bo zagrożenie stanowi praktycznie wszędzie. Weźmy na przykład low post.

#Low post KD

W dotychczas rozegranych w barwach Phoenix Suns spotkaniach, KD zdobywa 1.28 punktu z posiadania w sytuacjach low post. Dla porównania, w analogicznych posiadaniach w zespole Brooklyn Nets w tym sezonie notował 1.12. Choć dzisiejsza koszykówka nie korzysta z gry na low post tak, jak jeszcze dwie dekady temu, dla zawodników pokroju Duranta gra w ten sposób wciąż stanowi istotny element ich boiskowego arsenału.

Do listy zagrożeń, jakie stwarza Durant samą swoją obecnością na boisku, dodać należy także jego ruch bez piłki. Trener Monty Williams nie miał zbyt wiele czasu, żeby przetestować wszystkie ustawienia, ale to w jaki sposób Durant potrafi wychodzić do piłki, po zasłonie stawianej mu przez środkowych, np. przez DeAndre Aytona, stanowi istotny element budowania przewag, gdy ta dwójka znajduje się na boisku:

#O ile wystarczy sił

Można pokusić się o stwierdzenie, że jedyną osobą zdolną powstrzymać Duranta jest on sam. Niestety, ale w przypadku KD ta prawda aż nazbyt często znajdowała potwierdzenie. Pamiętamy to chociażby z finałów 2019 roku. Melomanom “SNAP” może kojarzyć się z kawałkiem “Rythm is a dancer”, ale dla fanów NBA to odgłos trzaskającego Achillesa w finałach NBA:

No cóż, w tym sezonie, na parę kolejek do końca, dyspozycję Kevina Duranta mierzyć możemy na podstawie 45 rozegranych przez niego spotkań. Z tego zaledwie… siedmiu w uniformie nowego klubu. I owszem, w tych sześciu otrzymaliśmy coś na kształt “ultimate Durant experience” przy średnich ponad 26/6/6 i skuteczności 60% z gry i 52% za trójkę.

One of a kind

Gdyby nie zbyt mała liczba spotkań do bycia branym pod uwagę w statystykach na koniec sezonu (trzeba rozegrać minimum 58, co już mu się nie uda) zastanawialibyśmy się czy Durant znów zaliczy historyczne osiągi skuteczności 50% z gry 40% zza łuku i 90% z osobistych, bo dzieli go od tego ledwie kilka celnych trójek. Ba, biorąc pod uwagę jego kadencję w Phoenix Suns, chłop ma szansę na osiągnięcie poziomu 60/50/90 co chyba zakrawa na jakiś rekord. Wiadomo, statystyki nie grają, ale są pewnym potwierdzeniem kalibru zawodnika, mimo uciekających lat i kolejnych przytrafiających się kontuzji. Nie można powiedzieć też, że forma Duranta jest jakimś tam wielkim zaskoczeniem, bo akurat miejsce w loży 50-40-90 już sobie dawno zaklepał, a kręcił się wokół co najmniej kilka razy:

Elita strzelców NBA: klub 50-40-90

#Playoff picture

Mimo wszystko, powtórzenie sukcesu sprzed dwóch lat, który patrząc na to, jakim składem na papierze dysponują Phoenix Suns, jest raczej planem minimum niż maximum, wcale nie będzie łatwe. Konia z rzędem temu, kto potrafi dzisiaj przewidzieć właściwą kolejność tabeli na miejscach 4-11 na zakończenie sezonu. Przecież to co się tam dzieje to wypisz wymaluj “march madness” w wydaniu NBA. W chwili kiedy stukam te słowa na klawiaturze, Suns na miejscu czwartym mierzyliby się w pierwszej rundzie najpewniej z nieobliczalnymi Clippers lub obrońcami tytułu z Golden State. Nie wiadomo, co gorsze. A to i tak tylko po to, żeby w półfinałach konferencji wpaść na zwycięzcę pojedynku między Denver Nuggets oraz ósmą drużyną na zachodnich rubieżach NBA, wyłonioną w turnieju play-in. Co sądzicie o szansach Suns na wyjście z tych pojedynków obronną ręką?

[BLC]

22 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    W pełnym zdrowiu stać ich na mistrzostwo, ale szansa, że któryś z wiekiej czwórki (KD, Cp3, Book, Ayton) dozna kontuzji w trakcie play offs wynosi jakieś 75%.

    (19)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Co zrobią suns przeciwko GSW? Sam Durant nie wygra, będzie się frustrować, że koledzy nie rzucają jak im podaje i sam musi rzeźbić a tak to widzę w tej serii na dzień dzisiejszy. Two-way Wiggs wrócił. Warriors są jedną z lepszych ofensywnie drużyn. Z Andrzejem i Młodą rękawicą na boisku obrona powinna być w dużo lepszym wydaniu. Chociaż teraz nie jest tragicznie bo jakoś chyba w środku tabeli. Co zrobią Suns? Bo ja widzę Duranta robiącego imponujące cyfry i brak kolegów do wrzucenia paru punktów. Dużo drużyn wykorzystywało miejsce w środku obrony GSW. Z GP2 już jest dużo lepiej.

    (-2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Na zachodzie to jest jest nr 1 do gry w finale… zakładając że ominą ich kontuzje. Największymi ich rywalami mogą być GSW którzy mają tyle doświadczenia w PO że każdy po prostu musi ich respektować i chyba Lakers którym też się udało w ostatniej chwili przemeblowanie. Denver najpewniej znowu się obsra i wyjdą braki Jokera, jak trafia na LAL którzy im wybitnie nie leżą to bankowy Out. Memphis chyba jeszcze za wcześnie, Kings to i tak sukces że są od prawie 2 dekad, grają fajnie ale pewnie max 2 runda. W clappers nie uwierzę już chyba nigdy. Reszta drużyn poza sprawieniem sensacji w stylu przejścia 1 rundy to max na co ich stać.
    Oczywiście że suns stać na finał, jeśli nikt się nie połamie to tak się zapewne stanie. Pozdrawiam

    (9)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Patyczak guzik ugra, legendom może kule czyścić. Zbyt słaba psychika co moim zdaniem odróżnia jednego od drugiego bądź co bądź reprezentanta najlepszej ligi świata

    (-19)
  5. Array ( )
    ZelenskiDoWoraWórDoJeziora 5 kwietnia, 2023 at 23:06
    Odpowiedz

    GSW, Suns, Lakers, Bucks, Celtics – z tej czwórki drużyn będzie wyłoniony przyszły mistrz NBA

    (-22)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Co zrobią suns przeciwko GSW? Sam Durant nie wygra, będzie się frustrować, że koledzy nie rzucają jak im podaje i sam musi rzeźbić a tak to widzę w tej serii na dzień dzisiejszy. Two-way Wiggs wrócił. Warriors są jedną z lepszych ofensywnie drużyn. Z Andrzejem i Młodą rękawicą na boisku obrona powinna być w dużo lepszym wydaniu. Chociaż teraz nie jest tragicznie bo jakoś chyba w środku tabeli. Co zrobią Suns? Bo ja widzę Duranta robiącego imponujące cyfry i brak kolegów do wrzucenia paru punktów. Dużo drużyn wykorzystywało miejsce w środku obrony GSW.

    (-4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Suns mają w składzie CP3 więc wiadomo druga runda max.
    Dawno nie było sytuacji żeby na tym etapie rozgrywek nie było zdecydowanego faworyta do finału (Lakers, Spurs, Warriors trochę nas odzwyczaili).
    Nuggets – ciągle im czegoś brakuje, Grizzlies – niby już groźni ale tak naprawdę groźni dopiero będą, Kings – bez szans, Clippers – wiadomo, Warriors – jak będą zdrowi mogą zaskoczyć, Lakers – raczej nie ale mogą namieszać , reszta nie, no i Suns – jak będą wszyscy zdrowi przez resztę sezonu to wydaje się że oni ale to że będą wszyscy zdrowi mało realne…
    I kolejny raz o końcowym finale decyduje największa bolączka NBA tzn. kontuzje. Bez nich finał konferencji Suns-Warriors, uwzględniając urazy nie wiadomo.
    Korzyść taka że jest ciekawie 🙂

    (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    widzę tutaj samych znawców haha , durant będzie podawał a jego koledzy co nie będą rzucać?! Skąd wyście się urwali. Jest D book , jest CP , Warren , shamet , craig , okogie , ross, lee każdy z nich potrafi rzucać a już na pewno grać 4 na 3 xd Maja świetnego trenera , point goda , młodego super strzelca , jak nikt będą egzekwować założenia i stwarzać przewagi i korzystać z nich. Według mnie nikt w 7 meczowej serii ich nie klepnie na zachodzie , durant to cheat code

    (18)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Kto nie znajdzie się w finale z zachodu to zostanie zmiażdżony 4:0 bez względu na to czy w finale będzie Bucks czy Celtics

    (-3)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    A tyle powiem że cliff robinson juz kiedys grał w suns, otoczony lepszym składem. I też nic z tego nie bylo 😀

    Antek go brzydko zdominuje w finałach NBA. Nie przejda BUCKS

    (2)

Komentuj

Gwiazdy Basketu