fbpx

Point Forward: Uniwersalny żołnierz

18

Można przyjąć jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa, że to w drużynie Bucks w latach 1982-1990 taki zawodnik po raz pierwszy pojawił się nie jako eksperyment, ale człowiek “na etacie”. Styl gry Kozłów z tamtego okresu powodował, że nominalni rozgrywający grali więcej bez piłki, skupiając się przede wszystkim na egzekucji (Dunleavy, Hodges), podczas gdy za kreowanie odpowiedzialni byli gracze pokroju Moncriefa, Presseya czy Johnsona.

Nie sposób nie wspomnieć w tym artykule o dwójce Bird-Johnson, których rola w tworzeniu się typu gracza point forward jest nie do przecenienia. Rywalizacja Celtics z Lakers, za sprawą tych dwóch, na lata zdominowała nie tylko NBA, ale i globalne myślenie o koszykówce, dając podwaliny dla całych pokoleń zawodników i trenerów. Fenomenalny przegląd gry, boiskowe IQ jednego i drugiego, kosmiczne wręcz umiejętności i warunki fizyczne (obaj w papierach mieli 206 cm i 100 kg) zalety Birda i Magica wymieniać można bez końca. Trudno zatem o lepszy modelowy przykład point forwarda.

Magic Johnson zaczynał w Lakers właśnie w takiej roli, dzieląc się piłką z nominalnym rozgrywającym, Normem Nixonem. Około 1982 sztab Jeziorowców zrozumiał, że im więcej piłki dla Magica, tym lepiej dla drużyny i Johnson został przeprogramowany z pozycji SG, na której figurował w zestawieniach na PG.

Przypadek Birda jest trochę inny, gdyż on nigdy nie przetrzymywał tak długo piłki w rękach, ani też nie nastawiał się na inicjowanie akcji. Tę robotę zostawiał fachowcom takim jak Danny Ainge i Dennis Johnson. Kiedy już jednak podanie trafiło do rąk Birda, to nawet z obrońcą na plecach potrafił dograć piłkę z zegarmistrzowską wręcz precyzją, używając swojego szóstego zmysłu. To otwierało przed ofensywą Celtów zupełnie nowy wymiar. W dzisiejszych czasach podobną umiejętność niektórzy widzą u Borisa Diawa, dla którego wszelkie porównania z Birdem są wielce nobilitujące.

Nie jest ważne kto zdobędzie punkty, ale kto dostarczy punktującemu piłkę. Nigdy nie byłem specjalnie szybki ani silny. Niektórzy gracze wybijali się na metr w górę bez żadnej trudności, ale ja taki nie byłem. Pokonywałem ich sprytem i wzorcowym opanowaniem podstaw gry [Larry Bird]

1

W latach 70’tych Barry, w 80’tych Bird i Magic, a w latach 90’tych i w pierwszej dekadzie nowego tysiąclecia czołowymi point forwardami ligi byli skrzydłowi tacy jak Grant Hill, Tracy McGrady, Lamar Odom i Scottie Pippen (wiele osób widzi jednak w tym gronie również PG/SG Penny Hardawaya, z uwagi na jego umiejętności).

[vsw id=”-uIq1bmBzSw” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Szczególnie interesujący wydaje się być przypadek Pippena. W jego wyszkoleniu technicznym znać sznyt i surowość lat osiemdziesiątych, podczas gdy jego warunki fizyczne hołdowały cechom najbardziej pożądanym w ostatniej dekadzie XX w. To truizm w najczystszej postaci, ale nie byłoby sześciu tytułów Bulls bez Scottiego Pippena u boku Michaela Jordana.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3 4

18 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Czy Elgin Baylor’a mozna uznac za Point Fowarda? Niezła liczba aysty nie wspominajac o zbiorkach i punktach ale nie znam sie bardzo na NBA lat 60′ wiec czy ktos znajacy sie moglby mi odpowiedziec? 😀

    (9)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Tylko to w żadnym zespole nie było tak, że Magić na siłe zabierał innym piłkę, Bird również nie ballhogował….
    LeBron robi z siebie point forwarda na siłę, mając przy sobie takiego kozaka z piłką jakim jest Irving, ograniczając drużynę zamiast wynosząc ją na wyższy poziom jak Magic.
    W Miani wyglądało to fajnie bo ani Chalmers ani Cole nie są jakimiś wybitnymi kreatorami ale w Cavs to porażka. Odkąd James gra w Cleveland dawno nie widzieliśmy prawdziwego Irvinga, a nie catch and shoot, tak samo Love jest cieniem tego gracza jakim był w Minnesocie.
    Trudno powiedzieć żeby LeBron sprawiał, że inni grają lepiej. Przynajmniej takie jest moje zdanie i nie musicie się z nim zgodzić.

    (-6)
    • Array ( )

      chłopie, irving miał 4 lata, by po odejsciu lebrona wprowadzic zespół do PO, love to samo. wrócił lebron i finały, następnie zwycięstwo w 7 meczach. ogladałeś te finały? oglądałeś ostatni ich mecz z GSW w święta? naprawde uważasz że Love, czy Irving są cieniami siebie gdy grali bez lebrona?

      (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Do Ciuus
    Kozaka z piłką Irving … chyba w ciągu na kosz , a nie kreowaniu innych , jak Lebron ma piłke to mozna się spodziewać wszystkiego.

    (16)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Magic, przez całą karierę, tracił średnio 3.9 piłki na mecz. LeBron, jak na razie, traci średnio 3.4 piłki. To tak dla porównania. Oczywiście należy wspomnieć, że Magic notował średnio 11.2 asyst na mecz, LeBron 6.9. Zaś w punktach LeBron notuje 27.4 na mecz, Magic 19.5. W zbiórkach, przechwytach i blokach, wielkich różnic między nimi nie ma. Statystyki przytoczyłem za pomocą Basketball-Reference.

    (20)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Prawda jest taka, że zgodnie z tym, co powiedział Kobe koszykówka stale ewoluuje. Wyobraźmy sobie sytuację, że w szkolnej, osiedlowej, jakiejkolwiek drużynie mamy ponadprzeciętnie kozłującego, wybitnego strzelca i czołgo-atletę w osobie jednego gościa. Grzechem jest nie dawać mu piłki częściej niż innym i nie robić z niego lidera, tytułowego point forwarda. Cavs mają na rozegraniu świetnie kozłującego Irvinga, ale to też nie jest stuprocentowy, podręcznikowy rozgrywający, co więcej patrząc na jego wspomniany ciąg na kosz i atletyzm bliżej mu do SG, lub nawet SF, niż PG. Reasumując, zważywszy na ewolucję, ciągłe zmiany tendencji i taktyk w koszykówce, goście jak LeCzołg to skarb.

    (4)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    “nic dodać, nic ująć” puenta tego artykułu mogłaby być puentą dla wszystkich wpisów blc, hehe. znowu dobra robota, props!

    (13)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    LeBron ewentualnie mógłby grać jako point forward gdyby grał więcej gdy kyrie i love by nie grali i catch n shoot mógłby grać z mikiem millerem ale w obecnej formie millera, z którym LeBron zdobywał pierścienie, jest ”nie najlepsza” a raya allena na razie nie ma szans zakotraktowac

    (-2)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Zejn
    Czyli LeBron ma mniejszy ciąg na kosz 😀 HAHAHHAHAHAHAH
    Gościu. Cleveland nie istnieje od przyjścia Bronka ale istniało znacznie wcześniej i zapewniam Cie, że przez ostatnie 2 lata Cavs byli o wiele wiele ciekawszą drużyną mając za sterami Irvinga i to co grał ten koleś było poezja. Nie bez powodu grał w ASG nie prowadząc zespołu do niczego wielkiego. Lepiej się oglądało tamte mecze z młodymi kotami niż teraz te ściągankę gwiazd i regres niektórych graczy z Irvingiem i Thompsonem na czele.

    (-7)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    @Ciuus
    Co ty piszesz to głowa boli. Człowieku Irving grał w ASG bo to marka którą NBA promuje. Kiedy był jedynym pociągiem Cavs to robił gre, punkty i co chciał. A nic zespół nie osiągał.

    Lebron dał Irvingowi szanse na to by coś wygrać, bo chłopak powtarzał los Lebrona od 2003 do 2010- super gracz który fajnie gra, fajnie sie go ogląda ale nic nie osiąga.

    (4)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Na starym kontynencie i niegdyś w NBA pozycja SF była najłatwiejsza do opanowania i to na niej zazwyczaj występowali najmniej doświadczeni lub najsłabsi zawodnicy w pierwszej piątce. Pozycja ważna jak wszystkie ale najmniej wymagająca.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu