fbpx

Polacy grają w koszykówkę: Śląsk Wrocław wtedy i dziś

26

Ostatni raz na meczu koszykówki siedziałem w bostońskiej TD Garden oglądając zaciętą końcówkę spotkania Celtics vs Lakers. Dziś znów liczę na wyrównany pojedynek: Śląsk Wrocław we własnej hali podejmuje Sokół Łańcut w walce o prymat w pierwszej lidze i przewagę parkietu w playoffs.

Wstęp sentymentalny

Wiosna nad rzeczką Widawą. Siedzę z ojcem na składanych krzesełkach i czekam aż jakaś litościwa ryba przerwie nudę upalnego popołudnia. Z dużego fiata koloru „piasek pustyni” gra radio, Elektryczne Gitary, Varius Manx. Redaktor Eski wybiera numer kierunkowy i pyta:

Halo, czy to Włocławek? Tak, a o co chodzi? Kto wygra mecz? Śląsk! Do boju, do boju, do boju WKS!

Zieliński, Tomczyk, Wójcik, McNaull, Miglinieks, Adomaitis, Urlep, te nazwiska znam lepiej niż poczet władców Polski. Rodzina Dominika Tomczyka mieszkała niedaleko mojej babci i do dziś pamiętam jak zawodnik Śląska przypieprzył się w framugę drzwi prosząc o możliwość skorzystania z telefonu stacjonarnego. Gdy zza oceanu przyleciał wujek zabieraliśmy go do ZOO, na rynek, Ostrów Tumski i inne atrakcje, ale największe wrażenie zrobił na nim pojedynek jaki Idea stoczyła z Maccabi Tel Avi w Hali Ludowej.

Zima, wały nad Odrą. Flaszeczka dla wzmocnienia wesoło krąży wkoło wśród licealnych kolegów. Jedziemy do Hali Orbita na kolejny mecz koszykarskiego sezonu. Wielkość Śląska już nieco przyblakła, siedemnastokrotny Mistrz Polski nie może doczekać się pełnoletniości. Wciąż jednak przyjemnie było posłuchać wyzwisk fanów z Ostrowa (pozdrawiam!) nie zgodzić się z setną decyzją sędziego Calika i oglądać jak pick and rollem kroją rywali Dean Oliver i Stevic, a pod koszem walczy Radek Hyży, który gdy trzeba to i w papę może dać.

Uczyć się po latach

Wyprowadziłem się z Wrocławia i długi czas śledziłem WKS tylko za pomocą internetowych newsów. Ominęła mnie walka o awans do kolejnych klas rozgrywek i zawirowania, który to właściwie Śląsk jest tym prawdziwym i dlaczego. Do Hali AWF-u idę dziś z ciekawością i niepokojem, czy FutureNet Śląsk sprosta moim wspomnieniom z młodości. Wszystkich pasjonatów polskiej koszykówki od razu ostrzegam, na mecz przyszedłem po naukę, doświadczenie i dobre koszykarskie emocje, a nie by stawiać się w roli fachowca, którym na tym podwórku nie jestem.

Nostalgiczne myśli przyjemnie koją dwa piwka wypite na festiwalu w byłej zajezdni Dąbie i krótki spacer do Hali Wielofunkcyjnej wrocławskiego AWF-u. Tuż obok słychać ryk motorów ze Stadionu Olimpijskiego, to Sparta walczy o kolejne punkty w żużlu. Mimo to na Śląsku kibiców nie brakuje, na dwadzieścia minut przed spotkaniem zajętych jest większość ze 195 krzesełek.

Wśród rozgrzewających się zawodników rozpoznaję oczywiście Roberta Skibniewskiego, weterana krajowych parkietów, byłego reprezentanta Polski. Norberta Kulona kojarzę jako wychowanka Śląska, wiem, że Aleksander Dziewa wymieniany jest wysoko w rankingach młodych, obiecujących zawodników. Michałek z kolei przyciąga wzrok wyglądem przypominając nieco chudszą wersję Aarona Baynesa z Bostonu. Nie zapominajmy też o kolejnym weteranie, 31-letnim Mateuszu Jarmakowiczu, który w trakcie swojej kariery zwiedził liczne kluby PLK.

Wśród kibiców pełen przegląd społeczeństwa, tuż obok mnie rezolutna czterolatka co chwilę próbuje uciec tacie i wbiec na boisko, na oko siedmioletni chłopak w koszulce Golden State mówi do rodzica „Nawet nieźle się ten mecz ogląda”. Panowie za mną dopingują bez ustanku, czy to Śląsk, czy grupę taneczną, nie ma znaczenia.

Let’s play

Kartoniki w trójkolorowych barwach w górę, bębny w ruch, po wyczytaniu przez spikera kolejnych nazwisk hala głośno odpowiada: Śląsk. Agresywne krycie na całym boisku, nacisk na przeciwnika i głośny doping, także grupki fanów z Łańcuta, może się podobać. Wynik pierwszej kwarty na 28 do 12 ustala efektownym rzutem w ostatniej sekundzie młody Jakub Musiał. Ten sam zawodnik rozpoczął drugie dziesięć minut trójką po ucieczce po zasłonie. W kolejnej akcji wywalczył zbiórkę ofensywną nokautując przy okazji obrońcę przeciwników, który z krwawiącym nosem zszedł do szatni.

Kanonada zza łuku, w połączeniu z niezwykłą skutecznością przeżywającego drugą młodością Roberta Skibniewskiego (17 oczek do przerwy) przynosi gospodarzom prowadzenie aż 58 do 33 w połowie meczu. Oglądając ten pojedynek nie sposób oczywiście nie poruszyć tematu postaci trenera Radosława Hyżego, zdenerwowanego na swoich zawodników na równi z sędziami, krążącego wzdłuż linii bocznej i całym sobą przeżywającego spotkanie. Ciekawe co się dzieje, gdy WKS przegrywa…

Ostateczny wynik tej rywalizacji został jednak ustalony na długo przed końcowym gwizdkiem, więc emocji niestety brakowało. Podobała mi się gra Jakuba Musiała, który choć wygląda jakby szykował się do nadchodzących egzaminów gimnazjalnych, to gra zaciekle w obronie i nie boi się rzucać. Gdy zaliczył akcję 3 plus 1 i nie trafił osobistego, sam zebrał piłkę, by ponownie wybiec za łuk i oddać kolejny rzut dystansowy. Niecelny. Mimo to Kobe z pewnością byłby dumny. Hyży konsekwentnie kolejne kwarty kończył izolacjami na Musiała, co zawsze przynosiło pożądany efekt, czy to w postaci rzutów wolnych czy trafienia do kosza.

Z pozostałych zawodników Leńczuk zawsze znajdował się tam, gdzie powinien, Dziewa odważnie atakował kosz, a Michałek zbijał kolejne piłki po atakowanej stronie boiska. Robert Skibniewski? Czapki z głów:

25 punktów, 6 asyst oraz wielka swoboda i pewność na rozegraniu.

Playoffs

Śląsk wygraną 105:71 z bezpośrednim rywalem w tabeli, zapewnił sobie pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej. Bilans 15-0 we własnej hali robi wrażenie prawie na każdym rywalu, ale… nie na Górniku Wałbrzych. Już pierwsza runda tegorocznych play-off może być bardzo ciekawa, derby Dolnego Śląska rządzą się swoimi prawami a wałbrzyszanie w swojej hali są cholernie niebezpieczni i doskonale będą czuć się w roli “underdoga” przeciw odwiecznym rywalom ze stolicy województwa. Przypomnijmy, że FutureNet Śląsk Wrocław już w tym sezonie uległ Górnikowi trzema punktami.

Pierwsze mecze już w najbliższy weekend we Wrocławiu, ja z kolei postaram się podjechać na starcie w wałbrzyskim Aqua Zdroju i wrócić do Was z relacją. Kończąc, jeśli komuś wydaje się, że gierki na Orliku przypominają niższe ligi w Polsce, i niejeden z Was ograłby Skibę w pojedynku jeden na jeden, no cóż, to najlepszy powód by wybrać się na mecz.

[Grzegorz Szklarczuk]

26 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Byłem na meczu Śląska.
    Zespół cały mecz grał na najwyższych obrotach. 100% po obu stronach parkietu. Podobała mi się niesamowicie rotacja w zespole Śląska. Sprawiała ona ze każdy z zawodników grał na całym sobą.
    Jedyna rzeczą która mi sie nie podobała było ściaganie zawodników za 1 błąd na boisku. Każdemu należy się jakiś kredyt zaufania, choć po twarzach zawodników widać, że przwykli do tego i nie hamowało to ich gry.

    (13)
    • Array ( [0] => administrator )

      Robert Skibniewski szacunek, ale to Trae Young = Steve Nash obecnej ery

      (-15)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    fajnie grają chłopaki, nie ma gadania. byłem na kilku meczach (co prawda asty,bo z bydzi jestem) i nie powiem złego słowa na poziom grania i przede wszystkim zaangażowania.
    myślę,że w playoff będzie sie działo !!

    (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Dean Oliver, Olivier Stevic, do tego Torell Martin zabawiający kibiców wsadami po meczu, ostatni dobry basket jaki pamietam we Wrocławiu…

    (2)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Pierwszy raz od lat wybrałem się na mecz Śląska i nie żałowałem, super atmosfera i pełne trybuny. Na widowni można było wypatrzeć legendę klubu, Macieja Zielińskiego i uwaga, byłego reprezentanta Polski w siatkówce, Łukasza Kadziewicza.
    A wracając do meczu, za 12 zł to super rozrywka, a krytycy rodzimego basketu niech powiedzą na ilu meczach NBA byli i ile razy widzieli ulubiony sport na żywo. Zachęcam wszystkich do chodzenia na polską koszykówkę, w ten sposób wspieram jej rozwój.

    (9)
  5. Array ( )
    zepterideaślaskwroclaw 1 kwietnia, 2019 at 15:42
    Odpowiedz

    Przecież w pierwszej rundzie playoffs gramy z WKK Wrocław, na Wałbrzych możemy trafić dopiero w finale!

    (-3)
    • Array ( )

      Zgadza się to były czasy… ja bywalem na Mieszczanskiej, później też w Zgorzelcu. Mam wspaniałe wspomnienia z Wrocławia teraz ten Wrocław mi się nie podoba…. sporo się pozmieniało. Trochę się nostalgicznie zrobiło, ale wyciągając z tego jakiś morał trzeba cieszyć się każdym dniem, robić to co się najbardziej lubi i wierzyć w marzenia

      (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jestem z Włocławka ale strasznie zaluje ze nie ma juz slaska w ekstraklasie . Pomimo ze byl to nasz najwiekszy wrog i ze mielismy swieta wojne to docenialem i strasznie lubilem wielu graczy WKS . Wystarczy wymienic chociazby Tomczyka , Wojcika Zielinskiego , Hyzyego , Juzka Mcnulla , Lynna Greera to byli genialni gracze jak na polska lige . Mam nadzieje ze wrocicie do najwyzszej klasy rozgrywek i znowu bedziemy rywalizowac a tymczasem zyczcie Anwilowi udanej obrony tytulu mistrza Polski

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Byli czasy panie, kiedyś to byli czasy! Pamietam, ze kiedys, w niedzielę wstalem wczesnie rano, pojechalem pod Halę Ludową (obecnie Stulecia) i stanąłem w kolejce po bilety na ostatni, bo chyba 5 albo 6 mecz Finałów, tylko nie pamietam ktory to był rok. Mimo, że byla 9 rano, a mecz mial sie zacząć o 14:00 to nie bylem w kolejce nawet 30, a biletow nie zostalo dużo. Kupiłem, zobaczylem cały mecz praktycznie spod kosza, bo tylko tam było miejsce. Wójcik i Zielony niszczyli, Jozek dominował, Ray Miglinieks rozgrywal i sial za 3 z 8 metra. Z Anwilu nie było co zbierać. Byli czasy panie, byli czasy.

    (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Wychowałem się na Śląsku, ale jeździłem też na Wałbrzych i Zgorzelec. Niestety dziś dolnośląska koszykówka przeżywa ciężkie chwile, życzę tym trzem klubom powrotu do ekstraklasy wierzę, że się uda.

    (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Będzie się działo w Wałbrzychu. Wałbrzyski kocioł, fanatyczny doping i pełna hala Aqua. Jeden wygrany mecz ze Śląskiem już za nami. Zapraszamy admin do Wałbrzycha a poczujesz najglosniejszy doping jaki słyszałeś 🙂

    (2)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Ahh niezapomniany Zepter 😀 cóż to była za ekipa – Zieliński, Wójcik, Tomczyk i pozostali. Swego czasu McNaull był moim sąsiadem, teraz Łopatka. Głupio się czuję ze swoim wzrostem przy nich stojąc w sklepie za nim w kolejce 🙂

    (1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Kiedyś graliśmy we Wrocławiu makroregiony. To były czasy właśnie Zielińskiego, Wójcika, McNulla, Adomaitisa etc. My jako młode szczyle graliśmy mecz z juniorami WKK. Ostro dostawaliśmy w ciry. Końcówka meczu. Ekipa Śląska w pełnym składzie rozgrzewa się za koszami, bo po nas wchodzili na trening. Dostaję piłę na 90stopni, odpalam rzut, i jakimś cudem piłę wpada do kosza….od tablicy. Jak się chłopaki zerwali z miejsc i zaczęli się cieszyć jakbym zdobył im mistrza euroligii;) McNull to myślałem, że mnie pod sufit będzie chciał podrzucić;) Urlep tylko rzucił na chłopaków groźny wzrok, i w 2 sekundy wrócili do rogrzewki. Mecz przerżneliśmy chyba 180:60 😉 autografy mam od nich do dzisiaj, mojego nie chcieli 😉

    (10)
    • Array ( )

      Fajnie się czyta takie wspominki, od razu przypominają się mecze reprezentacji szkoły, turnieje, ligi amatorskie. Art też spoko, więcej o polskim baskecie na pewno nie wyjdzie temu portalowi na złe.

      (3)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Wydaje mi sie ze kolorem duzego fiata o odcieniu ktory wspomniales jest: ‘Kosc sloniowa’, a nie piasek pustyni 🙂

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu