fbpx

Jak w praktyce wygląda walka o kontrakt NBA

13

Sporo mówiło się tego lata o kontraktach w NBA, głównie ze względu na ich wysokość. Owszem, wujek Silver lubi jak jego chłopcom leją grubo sosu. 49 zawodników ma w tej chwili zagwarantowane zarobki na poziomie +20 milionów dolarów za sam przyszły sezon. Siedmiu zawodnikom ich aktualne kilkuletnie umowy gwarantują zarobki powyżej stu baniek. Możemy się tak przerzucać tymi milionami bez końca. To robi wrażenie, nie tylko na zwykłych zjadaczach chleba, ale nawet na innych elitarnych sportowcach (DeAngelo Williams, Pittsburgh Steelers, running back):

dw

Ale nie wszyscy mają tak różowo. Czy wiesz, że około 80% graczy biorących udział w rozgrywkach Summer League to “walczący o życie” goście bez kontraktów? Albo że 77 zawodników posiada obecnie umowy, których gwarantowana łączna suma wynosi okrągłe, a jakże, ZERO dolców? W NBA jest w tej chwili setka kolesi, którzy do tej pory mają zapewniony roczny dochód na poziomie 75 tys. zielonych (dla porównania: średnia zarobków w USA, dla osób powyżej 25 roku życia i z wyższym wykształceniem, pracujących na pełen etat, wynosi nieco ponad 77 tys.).

Nie chcę przez to w żadnym wypadku powiedzieć, że wysokie zarobki są w NBA mitem, bo nie są. Mitem jest przeświadczenie, że podpisanie kontraktu to trampolina do skarbca Sknerusa McKwacza, przynajmniej dla młodych zawodników, bez nazwiska i sowitych umów sponsorskich. Najniższy kontrakt, jaki można w tej chwili podpisać, to 543, 471 dolarów, kilkadziesiąt tysięcy więcej, niż wynosi próg najwyższego opodatkowania w USA. Ale liczba GWARANTOWANYCH z tego tytułu pieniędzy… to już zupełnie inna para kaloszy, tak jak i podatki, o których pisałem swego czasu osobny artykuł.

Wracając do Summer League, o której wspominałem kilka akapitów wcześniej. To tam zaczyna się walka o zaproszenie na camp, który tyle razy wyklinałeś wgrywając swój save w NBA 2k. Drużyny składają się z zawodników z draftu i rookies z poprzedniego sezonu. Na plecach siedzą im ci, którym draft się nie udał, zesłańcy z D-League i poszukiwacze przygód zza wielkiej wody. Im też marzy się kawałek tego tortu. Podczas turniejów w Orlando, Utah i Las Vegas gracze dostają “kieszonkowe” w wysokości 127 $ dziennie. Zobligowani są również podpisać klauzulę zwalniającą kluby w barwach których występują z odpowiedzialności w wypadku kontuzji.

Granie w barwach jakiejś drużyny wcale nie oznacza, że zostaniesz przez nich zaproszony na camp. Może zaprosić cię zupełnie kto inny, w zależności od potrzeb i wrażenia, jakie po sobie pozostawisz.

Zdobycie zaproszenia na obóz treningowy wcale nie oznacza też końca letniej harówki. Wręcz przeciwnie. Nie oznacza ono również żadnych większych gratyfikacji finansowych. Stawka dzienna jest taka jak w Summer League, z opcjonalną wypłatą do 2000 $ za tydzień, ale uwaga! Jeśli załapiesz się do drużyny, odciągną ci to z kontraktu przy pierwszej wypłacie, czyli 15 listopada. Teamy NBA, w okresie od lipca do 26 października, mogą w swych szeregach mieć nadprogramowych zawodników. Po tym czasie mają obowiązek zredukować skład do przepisowych piętnastu. Jeśli dany klub ma swój bezpośredni odpowiednik w D-League, może zesłać tam do czterech spadkowiczów z obozu szkoleniowego. Development League jest wentylem bezpieczeństwa dla tych, którym nie udało się załapać do NBA w październiku. Wciąż mają szansę, ale łatwo nie będzie…

Jeśli ktoś walczy w czasie campu o ostatnie miejsce w zespole, czyli jest w drużynie z 14 zakontraktowanymi graczami, to w jego kontrakcie może zostać umieszczony zapis o tym, że klub odpowiada za jego ewentualną kontuzję jedynie do wysokości 6 000 $. Jest tak od roku 2011. Wcześniej kluby były zobowiązane wypłacić całość niegwarantowanego kontraktu. Jeśli na myśl przyszedł Wam właśnie Ben Simmons, to uspokajam: z jego kontraktu gwarantowanych jest przeszło 12 milionów.

Obóz treningowy może być ciężkim przeżyciem nie tylko ze względu na konieczność rywalizacji z innymi o miejsce w składzie. Oprócz udowodnienia swej ligowej przydatności trzeba też wkupić się w łaski reszty drużyny.

Kiedy trafiłem do Memphis, to wygryzłem ze składu doświadczonego Tony’ego Massenburga. Powiedziano mi od razu: “Zabrałeś miejsce naszego przyjaciela”. Było ciężko. [Cezary Trybański]

Klubowi liderzy często mają swoje widzimisię, którym chętnie dzielą się z opinią publiczną. Tak jak LeBron James, głośno komentujący fakt, że Cleveland nie uregulowali kontraktu JR Smitha przed obozem szkoleniowym.

Nie cierpię tego, że drugi rok z rzędu muszę rozpoczynać sezon bez jednego z ważnych zawodników. Jako lider i jako człowiek nie znoszę tego g*wna. [LeBron]

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

13 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Są chociaż jakieś plotki, że jakiś zespół jest zainteresowany Joshem Smithem? Wiadomo, że jego prime już minął, lubi sobie zbyt często odpalić trójeczkę ale w odpowiednim systemie to ciągle przydatny grajek. O co biega? Trener musi mu wbić do głowy, żeby trzymał się bliżej kosza i nie męczył za bardzo półdystansu.

    (21)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Dajcie spokój JR. Wiecie więcej niż on sam, nikogo o nic nie prosi. Podał sume 15 baniek więc pewnie dojdzie do negocjacji. Pozdrawiam znawców którzy w życiu gowno osiągnęli a i tak ich wiedza na ten temat pozjadała wszystkie inne.

    (-9)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    bardzo pożyteczny artykuł.

    NBA, w ogóle zawodowy basket, to nie taka przyjemność i beztroska, jak się niektórym wydaje, a gros z tych, którym się udało dostać kontyrakt, to żadni “szczęsciarze”, tylko prawdziwi galernicy, którzy przeszli bardzo wiele na tej drodze i przede wszystkim wykazali się pracowitością, charakterem i odpornością psychiczną.

    na modnych boiskach ulicznych znajdzie się w Ameryce wiele talentów na miare NBA, które nigdy nie zostały zrealizowane przez ich posiadaczy, m.in dlatego że zabrakło im charakterów, które mieli ich konkurenci. Pomijając takie wybryki natury jak Shaquille O’Neal, gros graczy to właśnie ci dzielni i charakterni, którzy wybili się spośród równie utalentowanych.

    MOżna się zachwycać skocznością, szybkością czy talentem rzutowych wielu zawodników, ale warto sobie uświadomić, że to tylko połowa prawdy o ich sukcesie. Z tymi motorycznymi i technicznymi zaletami nigdzie by nie zaszli, gdyby nie inteligencja, wytrwałość i determinacja, oraz umiejętność poruszania się w tej dośc skomplikowanej rzeczywistości.

    A można by jeszcze dodać, ze spośród tych 80-90 % graczy – zdecydowana większośc, to nie są jakieś przypadkowe postaci, to są gwiazdy szkolnego basketu, każdy niemal był kimś w colleg’eu, a już na pewno każdy, bez “niemal”, absolutnie rządził w swojej szkole średniej, zazwczaj mającej świetny program sportowy.

    w drodze do NBA,z gwiazdy nagle stają się jeszcze jednym kandydatem wśród setek kandydatów. Nie masz przewagi talentu nad innymi, możesz przewagę uzyskać tylko na polu mentalnośc i psychiki, poświęcenia i pracowitości. Wreszzcie czujesz to, co twój kolega, który do zespołu w którym rządziłeś dostał się tylko dlatego, ze codzienie przed i po szkole rzucał po 300 razy do kosza, podnosił ciężary i biegał w parku, a dodatkowo ciągle miał piątkę z matematyki.

    przechodzisz tą całą procedurę, dostajesz się do NBA, podpisujesz kontrakt, i nagle – o rety, jestem rezerwowym. Gram 5 minut w co drugim meczu, jak już połowa widzów wyjdzie, a druga połowa nie patrzy na boisko, bo mecz jest zazwyczaj rozstrzygnięty. Tyle przeszedłeś i grzejesz ławkę, bez większych szans na popisanie się swoimi umiejętnościami, ktore przecież posiadasz. Więc znów przechodzisz test na determinację. Nie grasz, ale musisz pracować teraz nawet więćej niż inni, bo jak nagle dostaniesz szansę, to albo od razu zaskoczysz, albo odpadasz na kolejne kilka tygodni. To KObe Bryant ma 30 rzutów w meczu, z czego pierwszych 10 może spudłować, żeby się porządnie przy tym rozgrzac. Ty nie masz.

    mało kto orientuje się ile umieją gracze z końca ławki rezerwowych w NBA. ile przeszli i ile potrafią. Nie mają szans pokazać tego w regularnym meczu, ale nie można w to wątpić.

    I podpierają ściany na szkolnej zabawie. Niewazne, czy to potańcówka w remizie czy bal debiutantek – podpieranie ściany jest podpieraniem ściany.

    Mam wrażenie czasami, że story tych gwiazd jest tak bardzo nieinteresujące w porównaniu z historiami tych z ostatnich miejsc na ławce :] tam jest dopiero cała psychologia, głębia i liczne wątki do rozwinięcia, tam jest prawdziwa NBA, a nie glamour z okładek.

    (42)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    MV3
    Powiedz nam jeszcze, że w zeszłym roku TT też zasługiwał na 80 baniek i dostał je bo podał sumę i mu wypłacili, a nie dlatego, że pryczany poleciał się LeBronowi poskarżyć, że nie chcą mu dać 🙂

    (20)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem TT nie zasluzyl na 80 mln$.Jesli on tak to taki Kyrie powinien dostac ze 250 a LeBron ze 600 jeslu brac pod uwage talent czy przydatnosc do druzyny.

    (16)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    @Wielmożny pan P
    Doskonałym przykładem tego o czym mówisz jest CJ McCollum, który przez parę lat miał zdobycze punktowe na poziomie 5-6pkt na mecz, bo grał ogony. Ale nie poddawał się, tylko walczył dalej i pracował nad sobą, czego efektem jest miniony sezon i jego totalna eksplozja i zasłużone MIP

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    hej! super art!

    przepraszam za mały off – widzieliscie moze zmiany jakie zaszly w nba league pass?
    z tego co widzę jest jedynie dostęp do oferty za 70zł.
    Czy faktycznie zlikwidowano pozostałe opcje?

    piona

    (4)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Z tym tytułem to trochę jak onet napisane co innego w środku co innego i jak sie nie mylę to juz był tski artykuł jakiś czas temu. Restrykcje i inne rzeczy a o samej walce o kontrakt nic np. jak wygląda to na lini manager klub zawodnik itd.

    (-5)

Komentuj

Gwiazdy Basketu