fbpx

Rajon Rondo morduje Portland: playoffs to jednak czas weteranów

36

Wiele jest typów zawodników w NBA, bo pod wieloma względami można ich sklasyfikować. Mamy graczy amerykańskich i zagranicznych, starterów i rezerwowych, gwiazdy i ligowych wyrobników, przedstawicieli wszystkich pozycji, rookies, weteranów, strzelców trzypunktowych itd. Wymieniać można by długo, bo lubujący się w statystykach jankesi są w stanie przełożyć grę zawodnika na papier w najdrobniejszych nawet szczegółach.

Zmierzyć, zważyć, podliczyć i uśrednić każdy aspekt koszykarskiego rzemiosła. Wciąż jednak nie znaleziono odpowiedzi na pytanie skąd u niektórych graczy bierze się ta wściekłość i zajadłość, gdy tylko rozpoczynają się NBA Playoffs. Jak to jest, że kiedy niektórzy All-Starzy “dławią się” i potykają o własne giry, biegając po boisku z dymiącym kupskiem w gaciach, inni gracze właśnie wtedy biorą drugi oddech i z bezwzględnością polującego rekina rzucają na swoje ofiary?

RR#9

Takim zawodnikiem jest właśnie Rajon Rondo. Ze statystykami na poziomie 8/8/4 w sezonie regularnym i pensją rzędu 3.3 mln $ na jednorocznym kontrakcie to zwykły ligowy średniaczek, bez rzutu zza łuku. Jeszcze 3 lata temu (trochę więcej, ostatnie mecze w grudniu 2014) grał w Bostonie. Od tamtego czasu zdążył już zmienić adres na Dallas, Sacramento, Chicago i Nowy Orlean. Pięć klubów w trzy lata? Pachnie końcem kariery. Tymczasem, wraz z nadejściem playoffs, znów mamy na parkiecie “Zabójcę Królów”, jak można go nazywać.

Jego średnie 12.5 punktów 7.8 zbiórek oraz 12.4 asyst wydatnie przyczyniło się do dwóch wyjazdowych zwycięstw nad Portland i trzeciego, już w Luizjanie, dzięki któremu stało się bardzo prawdopodobne, że Oregon już żadnego meczu z tej serii nie doczeka; #playoffrondo, jak piszą na twitterze. Trzeba zobaczyć, żeby zrozumieć.

#Always like that

Zawlokłem wasze tyłki prosto do mistrzostwa w 2008 roku.

Tak, według słów Raya Allena, wypalił Rondo do kolegów podczas sprzeczki w klubowej szatni. Trzeba mieć tupet, żeby powiedzieć coś takiego do Kevina Garnetta, Paula Pierce’a i Raya Allena, zwłaszcza, że w mistrzowskim składzie Rajon był jeszcze “playoff rookie” ze statami na poziomie 10/7/4. Nie przeszkadzało mu to jednak wychodzić mecz w mecz w pierwszej piątce i ciułać ważne piły.

Rok później notował już w playoffs fenomenalne 16.9 punktów 9.8 asyst i 9.7 zbiórek co noc flirtując z triple-double. “Best PG Alive”, mówiono wtedy w Bostonie. A zeszły sezon pamiętacie? Rondo miał już mocno zszarganą opinię i grał dla pędzących donikąd Bulls, w składzie, który nie miał prawa wypalić. Kto wie jednak, jak potoczyłyby się losy serii z rozstawionym z jedynką Bostonem, gdyby nie kontuzja RR? Najpierw 12/8/6, potem 11/14/9 i Byki prowadziły 2-0.

#the time is now

Żeby nie zakłamywać rzeczywistości, nie sposób nie wspomnieć, że prowadzenie Pelicans w serii z Blazers to kolektywny wysiłek całego zespołu, przy fenomenalnej grze Anthony Davisa (35, 22 i 28 punktów) i Jrue Holidaya (21, 33, 16) nie zapominając o postaci Nikoli Mirotica, który rozkręca się z meczu na mecz (16, 17, 30) ale to właśnie Rondo zdecydowanie można nazwać w tej serii X-Factorem.

Na przestrzeni całej kariery, statystyki Rajona z sezonu zasadniczego versus jego staty z playoffs, wyglądają następująco:

#sezon zasadniczy versus playoffs

  • punkty: 10.5 -> 14.3
  • zbiórki: 4.8 -> 6.0
  • asysty: 8.5 -> 9.2
  • skuteczność z gry: 46.3% -> 44.5%
  • skuteczność rzutów wolnych: 60.4% -> 64.8%
  • skuteczność zza łuku: 30.9% -> 27.4%

Nieznaczny spadek skuteczności rzutowej wynika z tego, że Rondo w playoffs rzuca więcej (13.1 do 9.5 w sezonie regularnym) ale umówmy się, to nie jest gracz, którego trzymasz na boisku by dziurawił siatkę. Poniżej top listy wszech czasów jeśli chodzi o mecze playoffs z minimum 15 asystami:

  • Magic Johnson: 49
  • John Stockton: 27
  • Rajon Rondo: 11
  • Steve Nash: 11

Próbkę tego mieliśmy w Game 1. Na 2 minuty do końca trzeciej kwarty drużyna Blazers miała na swoim koncie 9 asyst, u Rondo na budziku było ich już wtedy 14. On sam o hasztagu #playoffrondo mówi:

Myślę, że to ze względu na poziom skupienia, jaki towarzyszy nam w meczach wyjazdowych.

#From zero to hero and reverse

No cóż, ten poziom skupienia z pewnością nie udzielił się Blazers i ich liderom. CJ McCollum i Damian Lillard zostali zmiażdżeni przez parę Rondo/Holiday, tak, że nawet Stephen A.Smith, czołowy piewca Lillarda, musiał to przyznać.

Damian Lillard został kompletnie wyłączony przez Jrue Holidaya. Niczego mu nie ujmując, ofensywnie został zmiażdżony […] Trzeba to oddać parze Rondo-Holiday.

Rondo, jako ball handler pierwszej wody, dyryguje atakiem Pelicans, szukając kolegów podaniami. Ze słabości, jaką jest jego rzut zza łuku, uczynił zaletę. Blazers, mający w obronie sporo zmartwień z Miroticiem, Davisem i Holidayem, zupełnie odpuszczają krycie Rajona na łuku. Dać dodatkowe 2-3 metry luzu gościowi z takim przeglądem pola, to jak otworzyć przed nim playbook. Blazers niczego nie nauczyli się po pierwszej porażce, w drugim meczu kontynuowali tę zgubną taktykę do tego stopnia, że Rondo aż nie wytrzymał i raz po raz odpalał im trójeczkę. Dwie z trzech wpadły. Jedna typu “pocałunek śmierci”. Sami powiedzcie, ciężko nie spróbować, jak do obrońcy masz dalej niż do kosza…

Jednym z czołowych zmartwień coacha Gentry’ego, jeszcze przed rozpoczęciem zmagań z topowym ligowym backcourtem, było ograniczenie efektywności pary Lillard-McCollum. Do roli tej delegował Moore’a i Holidaya. Rondo miał pełnić rolę libero, dostosowując się do bieżącej sytuacji na boisku i dbać o przejście z obrony do ataku. Zadziałało.

W rękach Rajona co mecz kończą ponad 3 bezpańskie piłki i do 8 zbiórek. Po trzech meczach serii dokładnie 44.7% zagrań Pelikanów kończy się koszem lub wolnymi po podaniu od Rondo. On sam zdobył dotąd w całej serii 38 punktów (6,16 i 16), ale łącznie odpowiedzialny jest aż za 124 (38 zdobytych i 86 asystowanych). Znów, niczym w 2012, lideruje lidze w podaniach. Tak jest, moi państwo, mamy playoffs, spójrzcie na zegarek, to jego czas, #playoffrondo. Na ile Waszym zdaniem stać w tym sezonie Pelikany?

[BLC]

36 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Prawda jest taka ze pozycja PG to przede wszytkim basketball IQ ani stockton ani kidd ani nawet duzy magic atletami nie byli . Ale kazdy z nich mial leb jak sklep .k ontrolowanje tempa i czytanie gry mieli w najmniejszym palcu. Rondo lillarda czyi westbrooka ani nie obiegnie , ani nie przeskoczy … Wystarczy ze ich skur…el przeczyta . Bedzie 4 – 0

    (114)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    W końcu ten gnojek znowu jest doceniany! Kocham gościa za cała zadziorność i nawet za to, że może uważać się za lepszego od innych. Na tym zbudował całą swoją karierę i niesamowicie to szanuje.

    (71)
    • Array ( [0] => administrator )

      No, tylko Melo powinni posadzić w czwartej kwarcie, bo faceta nie da się oglądać… jest słaby w ataku i bardzo słaby w obronie.

      (41)
    • Array ( )

      Ogólnie ten cały Donovan to gamoń, czemu on trzyma melo I pg razem na boisku?! Powinni być tak jak w Nowym Orleanie, gdzie Boogie i AD spotykali się na boisku tylko na początku i na końcu meczu.

      (13)
    • Array ( )

      Holiday powinien nadążać za Klay’em, a Rondo sponiewiera Curry’ego, tylko na Durant’a nie bardzo mają odpowiedź, chyba że AD będzie go krył.

      (7)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie wiem dlaczego ale czuję że ta seria z GSW może być bardzo zacięta ? Jeśli Jrue i Rajon nadal będą tak pracować w obronie to może być ciekawie, jedna i druga drużyna ma w składzie gościa na którego nie ma realnie dobrego obrońcy, nie liczę ma to że GSW odpadnie ale już na mocne ich wymęczenie przez pelikany tak

    (17)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekawie sie zapowiada GSW-Pelicans. Na latwe zwyciestwa jak ze Spurs nie maja co liczyc gracze Dubs. Beda zaciete pojedynki.

    (8)
    • Array ( )

      sezon regularny to bilans 3-1 dla GSW, ostatni mecz dla Pelikanów w składach jak obecnie…

      (3)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Rondo jako weteran, nie mogę się przyzwyczaić że jest w lidze już 12 lat hehe. Od początku jestem jego fanem mam nawet jersey z czasów Bostonu.

    (22)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Wielka szkoda, że w drugiej rudzie trafią na GSW, bo mają jedynie szanse wyrwać mecz, może dwa na swoją korzyść. Według mnie większą szansę by mieli z Houston, którzy mimo wszystko operują głównie na parze Harden- Paul.

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Ani z gsw ani z rockets pelikany jeszcze nie wygrają, ale krwi napsuja. Ciekawe co by było gdyby cousins był zdrowy…

    (7)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Ach, jako odwieczny fan bullsow, do dzisiaj ubolewam nad kontuzja kciuka Rondo w przeszłych play-off. Naprawdę wierzyłem, ze Bulls (8 na wschodzie) powioza Celtów. Może wtedy by zatrzymali stary skład i nie tankowali :/

    (5)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak wróci Cousins i utrzymają formę to będą najtrudniejszym matchupem w lidze. Po cichu liczę na 7 meczów z GSW chociaż to chyba marzenia ściętej głowy.

    (-4)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Pierwsza kwestia nigdy nie nazwałbym Rondo ligowym sredniaczkiem faktycznie 8/8/4 to może nie jest top ligi ale jednak rozdawać 8 piłek na mecz w NBA to nie jest spacerek poza tym za same dokonania tego gościa nie powinno nazywać się go sredniaczkiem. Rondo to taki zawodnik którego zawsze bym chciał w mojej drużynie. Może i ciężki charakter ale biore to w pakiet. Nie można mówić co by było gdyby Boogie, może byłoby lepiej a może gorzej, może by się z Rondo nie dogadali a może super. W każdym razie jestem pod mega wrażeniem Pelikanow a zarazem szkoda mi trochę Blazzers bo to są dwie drużyny do której ja jak i wiele osób nie ma złej krwi i kibicuje im wręcz bo każdy chyba chciałby zobaczyć coś nowego niż Cavs Gsw nieprawdaż? Go Phila!

    (5)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    absolutnie, Playoffs to czas dla veteranów !

    ale nie zwyczajnych, lecz takich z mistrzowskimi tytułami na koncie, czyli własnie Rajon Rondo Like. samo doświadczenie jest ważne, ale dopiero doświadczenie w kampaniach mistrzowskich staje się bezcennym skarbem dla każdego aspirujacego do sukcesu zespołu.

    btw, wielu powtarza , że “drużyna nie mozę dzisiaj odnosić sukcesow z obowodowymi nie rzucającymi za 3”.

    mówią tak wbrew logice samej gry, możliwościom taktycznym ustawiania ataku z obejściem non shooters, a przede wszystkim : wbrew przykładom dobitnym, że mozna. Znów : Rondo jest takim przykładem.

    Oraz Ben Simmons w tym sezonie.

    czy Lakersi byliby dzisiaj mniej zabójczy, gdyby mieli Shaqa, który nie wychodził dalej niż 4 metry od kosza ? cóż, jesli ktoś tak myśli, grubo się myli i podąża w zupełnie niekontrolowany sposób za bon motami,które z prawdą o tej grze nie mają wiele wspólnego.

    1] Pelicans vs Blazers

    cóż, najgorszy matchup jaki Blazers mogli spotkać : big man Pelicans otwiera grę, a świetnie dysponowany obwód kończy.

    czterech podstawowych graczy Pelicans, grajacych po 35+ min per game, zalicza w serii ponad 50 % skutecznosć z gry.

    Pelicans : 40 strat – 28 przechwytów.
    Blazers : 52 straty – 25 przechwytów.

    any Q ?

    3-0 najzupełniej słuszne, head coach Terry Stotts jest całkowicie bezradny wobec ustawienia Nola, właściwie w obronie i w ataku, w indywidualnych zestawieniach, wszędzie lepsza jest drużyna Alvina Gentry’ego.

    Warriors vs Pelicans ?

    no cóż, poczekajmy jeszzcze chwilę, ale przy tak wysokiej formie Pelicans brzmi to co najmniej interesująco. inna rzecz, ze Blazers mogą zaskoczyć w game 4 i wygrać. Nola prowadzą 3-0, są bezpieczni, komfort, mogą wyluzować trochę w obronie, a z Blazers zeszła cała presja, nie mają nic do stracenia, więć mogą zagrać po raz pierwszy bezkompromisowo i na pełnym oddechu.

    Pelicans awansują, ale ja bym nie odbierał Blazers tego jednego zwycięstwa.

    Spurs vs Warriors.

    cóż, seria zupełnie bez emocji i komplikacji. Spurs czeka długa przebudowa, zwłascza jesli Kawhi leonard odejdzie [ostatnio mowa o Lakers], a nie uda się zakontraktować innych topowych graczy NBA.

    spodziewałem się kłopotów Spurs po odejściu Tima Duncana, ale to przecież truizm : każdy wybitny zawodnik zostawia po sobie dziurę i długo trzeba ją zasypywać.

    kapitał Spurs to Gregg Popovich i długoletnie doświadczenie w budowie systemu gry, który zapewnia sukces na podstawowym poziomie.

    ale, face it : Spurs wygrali w ostatnich 2 dekadach tak wiele, że następne kilka lat bez awansu co najmniej do finałów konferencji, to bedzie okres wielkiej smuty dla tego znakomitego klubu.

    Heat vs Sixers

    cóż, powrót Embiida zmienł warunki gry. Heat nie mieli na to gameplan.

    ale pamiętaj\my : Sixers zaczeli od wysokiej wygranej i już w game 2 Heat ripostowali skorygowanym ustawieneim i stylem.

    więc w game 4 Heat wyjdą już gotowi na Sixers with Embiid, a zatem – wg mnie – nie należy zbytnio przywiązywac się do tego co stało się w game 3.

    w game 4 Sixers będą musieli być gotowi na szybkie czytanie gry i zonglowanie pomysłami : jedna akcja przez Embiida, druga przez ball movement i screen game na obwodzie między pozostałymi. wtedy Heat się pogubią.

    jesli Sixers w game 4 zechcą powtórzyć taktykę z game 3, to moze się skończyć tak jak wtedy, gdy w game 2 próbowali grać game 1, nie mając pojęcia, że Heat już ich przeczytali i skorygowali.

    head coach Brett brown nie ma już asów w rękawie, wg mnie. gra Embiidem była drugim i ostatnim. teraz pora na ERica Spoelstrę i jego defensywne strategiczne korekty, a więc lepszse krycie bez piłki i szybsze reakcje na ruch Sixers kiedy Embiid ma piłkę.

    najgorszy wariant dla heat będzie taki, jesli Embiid uruchomi swoją obecnoscią atak z dystansu, tak jak to miało miejsce właśnie w game 3.

    panowie, zauważyliście, ze Embiid miał tylko 5/11.

    zwrócie jednak uwagę na to, jak bardzo jego obecnoc na boisku ułatwiła atak pozostałym zawodnikom. Porównajcie to z game 2, kiedy Heat z łatwością zamykali Sixers i zmuszali ich do błędów. w game 3 wyglądało to zupełnie inaczej i Embiid był kluczowy.

    zresztą, pamiętam, ze nie byłem jedynym, który przewidywał nowe otwarcie w game 3 właśnie z powodu reaktgywacji środkowego Sixers.

    zwróćcie uwagę jednak takze na Heat : w game 3 mieli aż 48 % z 33 rzutów za 3 pts. świetna statystyka, zwłaszcza przeciw tak dobrej obronie jak Sixers, która w tej serii nie jest game changerem.

    Heat zarobili też 35 FTA. oni grają naprawde dobrą serię.

    w game 4 wyjdą z korektami i Sixers nie będą już tak skuteczni, wątpię czy powtórzą : 50,7 %, 52,9 % i aż 37 FTA z game 3

    myślę, ze obserwujemy też ciekawy pojedynek obu trenerów. Spoelstra skontrował Browna w game 2, Brown wyciągnął asa na game 3, więc czekamy na defensywne ulepszenia trenera Miami. ma atletyczny, rozumny zespół, to się naprawde mozę udać.

    a Sixers brak tego właśnie doświadczenia veteranów, o których pisze pan Redaktor. mistrzowskie doświadczenie Dwyane’a Wade jest większe niż doświadczenie paru podstawowych graczy Sixers razem wziętych.

    podobnie, nie zapominajmy, ze Eric Spoelstra ma na koncie 2 tytuły mistrza NBA z Miami.

    ja bym ostrożnie obstawił, że będzie 2-2 i bardzo ciekawie zrobi się w drugiej częsci serii, bo Sixers – wg mnie – mogą zostać bez asów w rękawie, z przeczytanymi i zneutralizowanymi gameplan, do których Heat już dobrali odpowiednie odpowiedzi. wtedy pozostanie im jeszcze przewaga boiska, ale Heat już wygrali raz w Wells Fargo Center.

    no ale nie wybiegajmy za daleko – teraz game 4, sądzę że bardzo interesujący z pkt widzenia taktycznego, a ew scenariusze na dalszą część serii – dopiero później.

    tak czy owak : kudos for Sixers za game 3.

    Kudos, @Anonim :]

    a co tam : kudos for all. ja funduję ;]

    (43)
    • Array ( )

      Chciałbym kiedyś być w stanie przeczytać cały twój post. Ale nie daję rady, czuję się jakbym czytał wywód ojca Andżeliki z “Włatców Móch”.

      (-15)
    • Array ( )

      Dzięki, że jestes Wielmożny. Pod każdym artykułem przeglądam kilka razy sekcje komentarzy, żeby na pewno nie przegapić twojego 😀

      (6)
    • Array ( )

      @tomtom

      trochę nie rozumiem sensu wygłaszania takich uwag.
      widziałeś kiedyś, zebym ja komuś coś wytykał albo piętnował ?

      @Anonim

      piątka ! ;]

      @Gigi

      miło mi :]

      pozdrawiam :]

      (2)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie tak dawno wcale wieeeelu chciało wymienić Melo na Kevina Love i kilku innych w pakiecie…ciekawe czy jest ktoś jeszcze co by to zrobił…Melo zawsze był przeceniany ale teraz to już chyba koniec kariery..jest kilku graczy co leci już z wielkiej góry..Marcin, Melo….., z uśmiechem na mordzie nie Rondo haha.

    (-1)
    • Array ( )

      To Marcin był na szczycie? Rozumiem jakbyś tak powiedział o Thomasie, bo się na niego wspiął szybko i równie szybko spadł, albo Bledsoe który tylko w mordzie nadrabia. Pozdro Rozier, wierzę że niedługo Irving bd twoim zmiennikiem, a nie ty jego.

      (4)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    Za to co robił rok temu,dla Bulls i to nie samą grą,a wiarą w młodych i pomaganiu im kiedy JB i Wade byli zajęci gadaniem,mam do Rajona taki szacunek i jak nie przepadałem za nim ani zanim przyszedł do Bulls ani w trakcie tak pokochałem go kiedy wyszło na jaw kto tak naprawdę wierzy w Bulls,życzę mu i Miro dojścia jak najdalej w playoffs!Once a bull always a bull!

    (5)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    Wielmożny po prostu pisze artykuł pod artykułem i proszę mnie panie trenerze Admin na ławe nie sadzać w końcówkach, po schodzacym za rok kontrakcie chce kolejnego Maxa!!

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu