Team: ile zyskuje z Tobą na boisku, ile traci gdy siedzisz na ławie

W dzisiejszym odcinku przyjrzymy się graczom NBA, którzy stanowią największą wartość dla swoich zespołów. Wiecie, niezależnie od poziomu gry, każdy team ma swoją podporę. Jedziecie na turniej a tu okazuje się, że wasz środkowy musi zostać w domu. Nie trzeba wielkiej wiedzy by stwierdzić bez kogo gra się nie klei, bez kogo walka na tablicy skazana jest na niepowodzenie, bez czyjej energii w obronie nie ma sensu jechać. Niby wszyscy w zespole są ważni, niby każdego idzie zastąpić, ale czasem zdarzają się zawodnicy, których wpływu na grę po prostu nie sposób zbilansować.
Zanim zaczniemy, jeszcze jedno: większość dostępnych statystyk skupia się na indywidualnych osiągnięciach gracza: ile wbił koszy, ile zbiórek wyszarpał oraz ile razy wyleciał z piłką na aut. Wokół tych danych skupione są oczy analityków, dziennikarzy sportowych, a co za tym idzie: kibiców. Co prawda nie chcemy dyskredytować osiągnięć indywidualnych, ale odkąd każdy z nas miał w zespole “jordana”, który nie zwykł podawać – patrzymy na indywidualną wartość gracza przez pryzmat osiągnięć całej drużyny.
Pod uwagę wzięliśmy nie tyle wygrane i przegrane, co okresy gry w których zawodnik przebywa na boisku lub z niego schodzi. Zadaliśmy sobie pytanie: kto z obecnych graczy NBA ma najbardziej zbawienny wpływ na wynik meczu/ kwarty/ fragmentu w którym występuje na parkiecie. Bez kogo na boisku drużyna staje się dużo słabsza. W którym przypadku różnice punktowe są najbardziej zauważalne…
Uwaga, liczą się wyłącznie zawodnicy, którzy spędzali na parkiecie minimum 40% czasu gry swojego zespołu. W przybliżeniu: 66 meczów pomnożone przez 48 minut = 3168 minut, czyli zawodnik w ubiegłym sezonie musiał grać co najmniej 1267 minut. Aha, wyrzuciliśmy też graczy Charlotte Bobcats oraz reprezentantów drużyn z samego dołu tabeli.
NA boisku
Oto największe (średnie) różnice punktowe zaliczane przez zespół, gdy gracz przebywał na boisku:
Mario Chalmers jest graczem, którego obecność na boisku wiąże się z najwyższą średnią przewagą punktową zespołu NBA. Po części jest to zasługa samego Mario, po części gry w doborowym towarzystwie tj. wyjściowym składzie Miami.
1/ Mario Chalmers średnio +12,1 punktu
2/ Matt Bonner +11,8
3/ Dwyane Wade +11,7
4/ Derrick Rose +11,2
5/ Joel Anthony +10,9
6/ Kyle Korver +10,9
7/ Luol Deng +10,4
8/ LeBron James +10,4
9/ James Harden +9,6
10/ Nick Collison +9,4
…
15/ Chris Paul +7,8
16/ Russell Westbrook +7,8
17/ Kevin Garnett +7,5
19/ Kevin Durant +7,3
…
62/ Rajon Rondo +3,5
63/ LaMarcus Aldridge +3,5
64/ Kobe Bryant +3,5
przejdź dalej >>
Bez jedynki team dużo nie zdziała 😉
Jest nadzieja dla nas,niziolkow xD
Bez jedynki gra się nie klei .
A jednak R. Rondo nie taki ważny w Bostonie :p. W Bostonie króluje Garnett!
Dobry PG w drużynie jest najważniejszy co nie znaczy że zawsze jest najlepszy np : Heat. Moze w rankingu przewaza CP3 to i tak dla mnie Rondo będzie zawsze najlepszym PG w lidze..
PS : Zajebisty ranking 🙂
Axon nie masz racji to że niezdobywa pkt to nieznaczy , że nie jest najważniejszy dla “1” liczą się przede wszystkim Asysty a nie pkt , wg mnie to zasłużenia CP3 wygrał 🙂
@Axson
Co ty nie powiesz..hm…
zieloni bracia skupmy sie na nienawiści do heatow jak doc powiedział a nie do samych siebie ;p KG jest nie zastąpiony i jest twarzą nba a Rondo jest generałem gwiazdą a w przyszłym sezonie superstarem nba
@gadget
I to jest poprawna odpowieć 😉
Myślę, że dobry rozgrywacz to podstawa i zdecydowanie PG są najważniejsi, moim zdaniem Paul zasłużenie wygrał ten ranking
Rozgrywający jest mózgiem zespołu i nie da się tego ukryć. Choć Mario Chalmers występuje raczej w roli combo-guard. Kiedy jest na parkiecie Lebron to raczej on decyduje o przebiegu gry zespołu. Podobnie rzecz ma się z Kobe’m, ale w nadchodzącym sezonie to raczej nie będzie miało miejsca zważywszy, że do zespołu dołączył Steve. Według mnie drużynę powinno się budować od centra i rozgrywajka. Jednak tylko spojrzeć na skład tegorocznych mistrzów i już należy to zweryfikować. O stworzeniu prawdziwego team’u decyduje też współpraca w szatni, osobista sytuacja poszczególnych graczy i oczywiście trener. Łatwo tak powiedzieć, że rozgrywający jest najważniejszy, ale popatrzcie na lineup niezniszczalnych Chicago Bulls z lat 90′. Nigdy nie wiadomo jak gra się potoczy dlatego tak bardzo kocham tę grę. 😉
zróbcie taki ranking, żeby Rondo w końcu był pierwszy 😀
Mam do was jedno pytanie czy w polskiej lidze ma szanse rozgrywajacy o wzroscie 194,5 , bo trenerzy nie patrza na to zbyt dobrze w niższych ligach czy w juniorach prosze o odp :p siemano
@gadget – Przyłączam się. 😀
@gadget – tak jest pokonac Heat 😉
Bez jedynki się dużo nie zdziala? No tak przecież LAL dużo nie zdzialali
@poczes – Tam jest Kobe. To tylko wyjątek potwierdzający regułę.
Matt Bonner i Mario Chalmers jestem w szoku 🙂
Mario mnie bardzo pozytywnie zaskoczył, oby tak dalej. 😀
PG to mózg zespołu, bez niego gra “siada”. Trudno w zespole o zawodnika, który oprócz swoich zadań potrafiłby podczas nieobecności rozgrywającego wziąć ciężar rozgrywania akcji. Do tego trzeba mieć “smykałkę”