WTMW.

Szósty dzień mistrzostw świata koszykarzy bez zaskoczeń, czyli dla naszej grupy typerów bardzo udany.

Przykre jest to, gdy znajdujesz swoje typy na zamkniętych, płatnych forach, gdzie ludzie mienią się specjalistami od bukmacherki, ale odkąd świat istnieje, cwaniaków nie brakowało. Podam może przykład. To ja o trzeciej nad ranem:

A oto reklama zamkniętego kanału bukmacherskiego, następnego dnia. Dziś także chwali się kompletem zwycięstw na mistrzostwach…

Przez tę łajzę, a także z powodu ogromnego zmęczenia, dziś nie będzie (właściwych objętościowo) relacji meczowych. Komplet wyników macie poniżej.

Sudan Południowy 83 Serbia 115

Nikola Jovic bezbłędny strzelecko. Bogdanovic również bardzo efektywny. Wysocy zajmujący głębokie pozycje pod koszem, łatwe dogrania. Serbia podwaja kozłującego na pick and rollu i jak dotąd żaden z rywali w grupie nie znalazł na to faktycznej odpowiedzi. Ofensywa Sudanu szarpana, chaotyczna, Carlik Jones (gwiazda D-League) nieobecny jako strzelec.

Gruzja 70 Wenezuela 59

Gruzini przypieczętowali awans do dalszej fazy turnieju jeszcze przed przerwą. Cztery punkty zdobyte przez Wenezuelczyków w drugiej kwarcie to zemsta bogów koszykówki za… sam nie wiem za co. Gwiazdą meczu Tornike Shengelia, autor 25 punktów na 53% skuteczności.

USA 110 Jordania 62

Bez zaskoczeń. Josh Hart wśród starterów kosztem “zdegradowanego” Brandona Ingrama. Ten narzeka, że nie przywykł, że nie wie do końca jaka jego rola w kadrze. Serio? Powiem tyle: gdybyśmy choć raz zobaczyli u Ingrama werwę, jaką dziś na plac wniósł Hart (12 zbiórek 3 asysty) Tiny Dog byłby dziś jednym tchem wymieniany z Kevinem Durantem. Aha, Rondae Hollis-Jefferson jest cyborgiem, podkręcona kostka? Nie miało znaczenia: 36 minut na boisku, 20 punktów 7 zbiórek. Najlepszym strzelcem Team USA Antoni Edwards.

Wybrzeże Kości Słoniowej 77 Brazylia 89

Afrykanie trzymali się ramy aż do ostatnich minut. Zaprezentowali ambicję i celne oko zza łuku. Szczęśliwie dla Brazylijczyków malutki Yago dos Santos (24 punkty 12 asyst) rozegrał mecz życia. W pick and rollu, jako catch and shooter, na otwartej przestrzeni, mały narobił zamieszania, że hoho ho.

Słowenia 92 Przylądek Dobrej Nadziei 77

Pod koszem wielki Walter “Edy” Tavares machał groźnie łapami. Luka próbował gościa zdjąć z parkietu, dwa razy się odbił, wszedł w kontakt, ale ponieważ sędziowie nie przerywali gry, trzeba było skupić się na efektywnej grze, nie cwaniactwie. Niestety to nie był dobry dzień dla Luki i trudno było mi Olkowi wytłumaczyć, że to właśnie ten z #77 może być najlepszym białym koszykarzem tych mistrzostw. Dorobek: 19 punktów przy 5/17 z gry. Oczywiście koniec końców organizacja gry Słoweńców przeważyła, ale gdyby nie rzetelny i powtarzalny Klemen Prepelic (18 punktów 7 asyst)  wyspiarze przez długi czas grali jak równy z równym. Może inaczej, Słowenia była dziś daleka od dyspozycji “medalowej”.

Chiny 89 Portoryko 107

Nasz człowiek Tremont Waters: 22 punkty 6 asyst. Chińczycy mimo fachowej obsady szkoleniowej nie zaprezentowali żadnej mocnej strony, żadnego wyraźnego pomysłu na grę przez cały turniej. Kaier Li, czyli Kyle Anderson wyszedł z ławki, 0ddał pięć rzutów. Jestem ciekaw czy żałuje angażu w chińskiej federacji, jednak czego się nie robi dla pieniędzy.

Grecja 83 Nowa Zelandia 74

|twoi Grecy też nieźle tańczyli| – wiecie, z jakiego to filmu? Nowa Zelandia mocno, trójka siedziała, ale zabrakło bilansu gry ze środka. Yannick Wetzell jest zbyt energiczny i dobrze wyszkolony by przez ponad 30 minut na placu oddać dwa rzutu. Grecja trzymała środek, ale pozycje na obwodzie puszczali. Dopiero ostatnia kwarta (33:20) przywróciła hierarchię na parkiecie. W roli głównej rozgrywający Thomas Walkup: asysty, przechwyt, trójka, wymuszenie faulu, spokój w najtrudniejszym, przełomowym dla losów meczu momencie. Najlepszym strzelcem Papapetrou: 27 punktów

Iran 65 Hiszpania 85

Powtórzę się, 18-letni Mohammad Amini to przyszła gwiazda irańskiej koszykówki: 19 punktów 7/12 z gry. Wielki, drzewiasty Haddadi siedem asyst ze środka. George Mikan normalnie. Hiszpanie bardzo nieskuteczni zza łuku, fatalny początek, ale obrona niezmiennie na poziomie. Statystycznie najlepiej wypadli bracia Hernangomez: 37 punktów 14 zbiórek i 5 asysty do spółki. Brothers gonna work it out!

Dobrej nocy wszystkim. Bartek