fbpx

Boban Marjanovic: olbrzym NBA, gatunek na wymarciu

16

Boban Marjanović zawsze wzbudzał sensację. Gdy w wieku 14 lat został wzięty pod skrzydła przez serbski Hemofarm, mierzył już 209 cm wzrostu. Na grze w Europie upłynęło mu 10 lat, licząc od pierwszego sezonu na zawodowstwie w Hemofarm, czyli 2005/06, gdy opuścił już szeregi młodzików. Wśród swoich sukcesów z tego czasu zapisać może m.in. złoto FIBA World Cup U-19, trzykrotne honory serbskiego Superleague MVP, czy wejście do pierwszej piątki Euroligi w 2015. Mistrzostwo Litwy, Serbii, Ligi Bałtyckiej i ABA.

Dla niezorientowanych, Matt Bonner (powyżej) mierzy 208 cm wzrostu

Moglibyśmy tak jeszcze wymieniać, ale wszystko sprowadza się do tego, że kolejnym przystankiem na jego drodze była NBA. W tym momencie wypada napisać dlaczego tak lubię Bobana Marjanovicia, i dlaczego żałuję, że coraz mniej oglądamy jego i jemu podobnych na parkietach najlepszej ligi świata. Boban jest jak Denver, ale nie “Nuggets”, tylko “Ostatni Dinozaur”, jeśli są tu jeszcze jakieś staruchy pamiętające tę kreskówkę. To klasyczny biały drągal z Europy, którego przepustką do NBA był przede wszystkim wzrost.

Jako taki, przypomina mi on złote lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte gdy parkiety NBA przemierzali Rik Smits, Gheorghe Muresan, Shawn Bradley, Zydrunas Ilgauskas, Vlade Divac, Arvydas Sabonis i inni. Wzrost był kapitałem cenniejszym niż umiejętności zdobywane na parkietach Europy, więc tacy jak Vandeweghe, Petrović czy Marciulionis musieli się naprawdę wykazać, żeby dostać swą szansę.

/europejskie-legendy-NBA-Sarunas-Marciulionis/

Nie ma się jednak co dziwić. To były inne czasy. W sezonie 1994-1995 w piątce najlepszych strzelców trzy pierwsze miejsca zajmowali centrzy: O’Neal, Olajuwon i Robinson, a za nimi drwal i listonosz Karl Malone. Dziś w Top-10 shooterów nie ma żadnego centra-centra, dopiero Joel Embiid na trzynastym. Jeśli doliczymy PF/C jak LaMarcus Aldridge czy Anthony Davis, to w sumie uzbieramy czterech podkoszowych w dwudziestce najlepszych strzelców…

Dziś czasy są zupełnie inne i dlatego tacy zawodnicy, jak bohater tego artykułu, to ginący gatunek na parkietach.

***

Gdyby Gregg Popovich miał okazję dłużej trenować Bobana Marjanovicia, kto wie, jaką role odgrywałby dziś w zespole Spurs serbski gigant. Stało się jednak inaczej. To sam szkoleniowiec niejako wypchnął zawodnika z Teksasu. Nie chodziło o kwestie sportowe, wręcz przeciwnie, Boban był graczem w typie Popa. Poszło o pieniądze, ale nie jest to kolejna historyjka z gatunku “zawodnik X oczekuje kontraktu ponad swoją wartość”. Było dokładnie odwrotnie.

Jeśli pamiętacie jeszcze burzliwe (z uwagi na gwałtowny wzrost budżetów płacowych NBA) lato 2016, to wiecie jak było. Kariery kończyli m.in Tim Duncan, Kevin Garnett i Amar’e Stoudemire. Ci zaś, którzy zostali w lidze, oczekiwali horrendalnych wynagrodzeń. Był młyn. Kluby zmieniali gracze każdego kalibru. Na przykład tacy, jak poszukujący drugiej młodości trochę przebrzmiali All-Stars w typie Rajona Rondo, Pau Gasola i Dwighta Howarda. Z zachodu na wschód i odwrotnie ławicami kursowały też ligowe płotki, a największe poruszenie wywołał pewien wpis w internecie, zatytułowany “My Next Chapter”

Pewnego razu, jakoś na początku lipca, zadzwoniła też komórka Bobana Marjanovicia. Oferta z Michigan była bardzo intratna, zwłaszcza jak na 27-letniego rookie z głębokiej rezerwy, ze statystykami na poziomie 5.5/3.6/0.4. Średnie niskie, gry niewiele, ale najgorszą rubryką w koszykarskim CV Bobana zdecydowanie był wiek. Jeśli wydaje Ci się, że 27 lat to jeszcze nie tak źle, pozwól, że przytoczę słowa 31-letniego Milosa Teodosicia.

Too late

Bardzo się ciesze, że jestem tutaj i myślę, że podjąłem dobrą decyzję przyjeżdżając. Niestety, przyjechałem trochę za późno. Gdybym miał te 25, maks 26 lat… mógłbym jeszcze dostosować swą grę i ciało do warunków NBA. […] Myślę, że najlepszy wiek dla gracza z Europy (żeby wybrać się do USA) to 23-24 lata. Wtedy jeszcze może rozwinąć się koszykarsko i fizycznie na tyle, żeby coś znaczyć w NBA. I tak jest lepiej, niż kiedyś. Wielu Europejczyków świetnie radzi sobie za Oceanem. Dawniej gracze ze Starego Kontynentu byli zwykle bardzo szczupli. Teraz przyjeżdżają już lepiej przygotowani.

Czyli, zdaniem Teodosicia, Boban miał jakieś 4 lata spóźnienia. Zapewne znał swoją wartość i wiedział, na ile może realnie liczyć. Po otrzymaniu telefonu z Detroit poszedł do Popovicha i powiedział, że jeśli ten go o to poprosi, to zostanie w SAS, nawet za mniejszą kasę. To dość niespotykane podejście, zwłaszcza że to nie była jakaś abstrakcyjna i nieodczuwalna różnica. W SAS zarabiał 1,2 mln/sezon. Detroit proponowali mu 21/3, czyli siedem baniek rocznie.

Każdy, kto zna Marjanovicia, powie, że to dla niego typowe, bo (wedle relacji bliskich) to typ gościa ceniącego sobie bliskie relacje i lojalność. Niemniej, Popovich nie chciał mieć na sumieniu czegoś, co mogło być kontraktem życia dla Serba, dlatego, we właściwy sobie sposób powiedział mu.

Zabieraj stąd swoje dupsko, wielkoludzie.

#Weź tam usiądź

Podczas roku spędzonego w SAS, Boban bardzo rozwinął się sportowo. W dzisiejszej koszykówce, która coraz mniej ceni sobie graczy w jego typie: dużych i ciężkich defensorów, dość jednowymiarowych na atakowanej połowie, znalazł swoją niszę, realizując powierzone mu zadania: pick and roll tu, zbiórka tam… Cały ten proces został zatrzymany za 21 milionów dolarów w Detroit. Trafiwszy pod skrzydła Stana van Gundy, Boban od razu poszedł na ławkę. Mógł się tam rozgościć, przez cały sezon rozegrał jedynie 35 spotkań, ani razu nie wystartował. Grał po osiem minut, czyli jeszcze mniej niż w SAS. Koszykarsko stał w miejscu.

Jasne, miewał przebłyski, jak 15 punktów i 19 zbiórek w 22 minuty przeciw Hornets w styczniu (prywatny rekord zbiórek, pod nieobecność Baynesa), czy 27/12 przeciwko Rakietom w kwietniu, gdy ustanowił własny rekord punktowy. Na palcach jednej ręki policzycie jednak (nawet jeśli brakuje Wam dwóch palców) ile razy Bobanowi udało się wyjść na parkiet w trzech meczach z rzędu, zanim zaliczył pauzę od Van Gundy’ego.

Marjanović pokazał, że gracze tacy jak on wciąż jeszcze mają miejsce w NBA, jeśli obdarzy się ich odpowiednią dozą zaufania. Ponad 54% z gry (a ponad 60 w San Antonio), nie jest rzeczą niespotykaną u gracza o takich gabarytach, ale 81% z osobistych już tak. Nie da się jednak udowodnić własnej wartości, grając po osiem minut w meczach.

#Blake tu, ty tam

Marjanović stał się cześcią wymiany za Blake Griffina, dzięki czemu gra teraz w Clippers. Gra to może za dużo powiedziane, “grywa”. W debiucie całe 0.7 sekundy.

Doc Rivers stawia na Serba w jeszcze mniejszym stopniu niż poprzedni szkoleniowcy. Póki co największą szansę dostał przeciw Denver, gdy w czasie piętnastu minut zanotował 18 pkt i 6 zbiórek, na skuteczności 5/8 i 8/9 osobistych. No trudno się do czegoś przyczepić (zwłaszcza, że wygrali). Jednak co z tego, że zagrał 15 minut z Nuggets, skoro w innych meczach dla Clippers, na przestrzeni miesiąca (!) zagrał łącznie niespełna 10 minut. Przypomnę, że płacą mu 7 baniek za sezon, ale nie dlatego nie usłyszą od niego narzekań i sprzeciwów. On po prostu siedzi cicho i robi co mu każą. Fani, zwłaszcza ci, którzy są z nim od Czerwonej Gwiazdy, będą mogli najwyżej podziwiać go co jakiś czas w krótkich występach. Aż w końcu zniknie z NBA, jak wielu mu podobnych.

[BLC]

16 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Najlepsza nazwa dla teamu na amatorski turniej – “Dzieci Bobana” lub “Palce Bobana” – postrach wśród przeciwników gwarantowany

    (17)
    • Array ( )

      Pewnie nie był brany pod uwagę przez kontuzje średnią ma w pierwszej 10 ale samej ilości punktów pewnie już nie

      (1)
    • Array ( )

      oczywiście, że nie był brany pod uwagę, bo rozegrał tylko 48 spotkań w tym sezonie . Zawodnik, żeby być sklasyfikowanym na koniec sezonu w jakiejś topce, musi rozegrać minimum 55 meczów, więc DMC jest już tam tylko “z rozpędu”.

      (13)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    To nie jest sprawiedliwe. Jeżeli chłop w 15 minut robi coś takiego to zasługuje na szansę. Nikt mi nie wmówi, że Deandre Jordan jest lepszym obrońcą bo intelekt na pewno stoi u niego na bronionej połowie co najmniej półkę niżej niż u Bobana. Jak dla mnie powinien zarobić trochę pieniędzy w USA i wracać do Europy. Tutaj go docenią a i pieniądze zarobi niezłe. Szkoda żeby siedział na ławce za plecami gości, których pewnie zjada na treningach.

    (22)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Z jednej strony trochę mi gościa żal – artykuł rysuje go jako niesamowicie sympatycznego faceta, tego z tych którzy to muchy nie skrzywdzą, który zupełnie przypadkiem urodził się w ciele niedźwiedzia, co tylko potęguje jego sympatyczność. Chciałoby się żeby dostał gdzieś szansę i mógł się wykazać – na pewno jest w nim ten głód zwyciestwa i chęć pokazania że stać go na więcej. A z drugiej strony – może to właśnie jest recepta na szczęście? Trafił do NBA, więc już mnóstwo osiągnął, paredziesiąt milionów zgarnął, jest przy tym na tyle anonimowy że nikt mu życia nie będzie zatruwać. Cholera, kiedy tylko pogodzisz to ze swoimi ambicjami to sytuacja idealna.

    (10)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Boban sympatyczny gość i wartościowy zawodnik w odpowiednim ustawieniu. Od początku go polubiłem, robił swoje. Chciałbym by spowrotem trafił do Spurs. Pop lubi takich gości i na pewno dobrze by go wykorzystał z ławki, lepiej niż Ci teraz “wielcy trenerzy”. Może nie wali za 3, nie biega po obwodzie ale wyjdzie na kilkanaście minut i zrobi 15 pkt i 10 zbiórek czyli swoją robotę. Trochę się dziwię bo koleś naprawdę nie jest byle długim leszczem.

    (15)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Też gościa lubię, wiadomo że nie pogra u Riversa, bo ma tam Jordana, który musi grać z wielu powodów (podbijać wartość lub inne). Szkoda, że nie może grać u Lebron a, lub dalej u POPa. Lubię na niego patrzeć w kontekscie rywalizacji z innymi zawodnikami zwłaszcza jak największe kozaki patrzą na niego i zamieniają się w małe żółte kaczątka.
    Jedynym minusem Bobana i tego typu zawodników to bieganie goście tego typu bardzo słabo biegają. Drummond biega, Jordan biega, ale jak się już ma ponad 220 to już biega się ciężko.

    (6)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie rozumiem tego. Abstrahując od #gabaryt – u czy pozycji, to po prostu świetny koszykarz. Dzisiejsza NBA chyba już nie dla mnie 🙁

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Chciałbym bardzo żeby dali mu grać te 20 min chociaż. Ciekawe jakie staty by kręcił i jaki wpływ miałby na mecze. Napewno by się przydał w jakiejś drużynie. Sympatyczny człowiek i przyzwoity gracz a grzeje ławę :/ pozdrówki Boban

    (3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu