fbpx

D’Angelo Russell: lepszy niż myślisz

16

Na początku muszę powiedzieć jedno. Mam do D’Angelo Russella pewną niechęć. Za każdym razem gdy widzę na ekranie facjatę tego zawodnika, moje myśli wędrują w kierunku jego występku z czasów Lakers, kiedy to wyniósł poza szatnię poufne informacje dotyczące Nicka Younga, które potem zaważyły na związku zawodnika z Iggy Azaleą. Kiedy sobie o tym przypomnę zawsze w głowie pobrzmiewa mi jakiś true-schoolowy kawałek w stylu:

Potrafię być niesforny, nie lubię się układać, jak wiem żeś się roz#$%ał to nie ma o czym gadać! [Bajorson]

Ale do rzeczy… na pierwszy rzut oka w grze D’Angelo Russella nie ma w tym sezonie nic nadzwyczajnego. Można nawet powiedzieć, że nastąpił pewien regres. Patrząc na jego podstawowe statystyki, widzimy że rozgrywający Timberwolves w ostatnich pięciu sezonach nie notował mniej punktów niż teraz (18.7) Pod względem skuteczności rozgrywa swój najgorszy sezon w ogóle. Pierwszy raz spadł w tym aspekcie poniżej 40%. Podobnie jest ze skutecznością rzutów zza łuku (32%) również najgorszy wyniki w karierze. To co, kolejny artykuł o kryzysie? Nie do końca.

Przewrotnie, te statystyki mogą nie oddawać jego pełnego wkładu w grę Minnesota Timberwolves. Być może w ogóle oglądamy najlepszą wersję Russella do tej pory.

#Niby bezpiecznie, ale wcale nie jest dobrze…

Śpiewała kiedyś Edyta Bartosiewicz. Nie miejmy złudzeń, Minnesota żeby znaczyć cokolwiek potrzebuje lepszych procentów Russella, jego najlepszej wersji. Ograniczone możliwości strzeleckie, poza wielką trójką Wilków, lokują ich aktualnie na dwudziestym miejscu pod względem zdobywanych punktów w przeliczeniu na sto posiadań. Russell musi trafiać. Niemniej, wpływ strzelca na grę nie zamyka się tylko w prostym układzie trafił/chybił i tym czy jego kolejny rzut znalazł drogę do kosza. To, w jaki sposób sama jego obecność wpływa na ruch piłki i obronę przeciwnika jest również bardzo ważne i zawiera się w tym, co opisujący grę jankesi zwą “intangible”, a my w kraju nad Wisłą, zwiemy “nieuchwytne”.

#Defense

Spójrzmy na moment pod broniony kosz. Tu poprawa w grze Russella jest wyraźna i nie ma o czym gadać. Do tej pory Russell miał opinię jednego z najgorszych obrońców wśród wyjściowych rozgrywających w NBA. Powodów takiego stanu rzeczy było sporo. Brak zaangażowania, rozkojarzenie, typowy “miękiszon” na kontakcie z atakującym, mała liczba zbiórek, kiepski ruch w poprzek boiska… no nie chcę się pastwić, ale miodów nie było. Dość powiedzieć, że próbowali nawet grać nim z ławki. Startował 26/42 mecze.

A teraz? No nie zamienił się może w Gary’ego Paytona, ale progres jest zauważalny. Jest bardziej skupiony, lepiej czyta grę rywala i gra z dużo większym zaangażowaniem. Obrona to nie (same) bloki, ale średnia 0,8 bloków w tym sezonie to podwojony poprzedni najwyższy rezultat w karierze. To sporo mówi o zmianie, jaka się dokonała.

Rywale grając przeciw Russellowi rzucają na skuteczności 43,3%. To o 1.4% lepiej niż ich kolektywna średnia przeciw innym defensorom. Niemniej, w poprzednich sezonach zawodnicy, do delegowania których oddelegowano D’Lo notowali 48,5% skuteczności w poprzednim sezonie czy nawet 52% w rozgrywkach 2019/2020.

W sytuacjach jeden na jeden te liczby wyglądają następująco: 36,6% w tym roku, 41% w poprzednim i nawet 46,3% w rozgrywkach 2019/2020. Być może się zdziwisz, ale Wilki są aktualnie dwunastą defensywą NBA pod względem defensive rating. Dla porównania, poprzedni sezon kończyli w tym względzie na dwudziestej ósmej pozycji. Jest progres?

#A game of runs

Przejdźmy pod drugi kosz. Tu także Russell jawi się jako zawodnik bardziej dojrzały. Chociaż ma najniższy wskaźnik wykorzystania (usage rate) od sezonu 2016/2017, to ze swoich sytuacji robi naprawdę dobry użytek. Jego 43 punkty w clutch time to piąty wynik w całej lidze (stan na 8 grudnia). Przed nim jedynie Jayson Tatum, Zach LaVine i Joel Embiid. Nawet chwalony zewsząd DeMar DeRozan ma mniej (41) podobnie wielki Kevin Durant (36).

Jeśli zaś idzie o net rating, D-Lo notował w tym aspekcie ujemny wskaźnik w każdym ze swych dotychczasowych sezonów rozegranych pod egidą najlepszej ligi świata. Innymi słowy, z nim na boisku jego zespoły zawsze notowały wynik poniżej 0, czyli przegrywały z rywalem. Począwszy od -12,5 jako rookie do -0,1 w rozgrywkach 2018/2019, kiedy stał się All-Starem na Brooklynie. A jak to wygląda teraz?

Biorąc pod uwagę to, co napisałem przed chwilą, +8,3 robi oszałamiające wrażenie, zwłaszcza że Wolves mają i tak ujemny bilans. To de facto szósty rezultat w lidze, jeśli wziąć pod uwagę zawodników grających tyle co D’Lo, czyli 32 minuty na mecz lub więcej. Przed nim jedynie

  • Stephen Curry +17,7
  • Giannis Antetokounmpo +13,6
  • Donovan Mitchell +12,5
  • Mikal Bridges +10,4
  • Donovan Mitchell +8,8

#Będzie co z tego?

Aktualny rekord Wilków to 15-16. Nie jest idealnie, ale myślę, że można już na poważnie rozmawiać o szansach Wolves na play offs w tym roku, do czego przyznam się szczerze odwykłem. Jednocześnie pamiętajmy, że D-Lo ma dopiero 25 lat, więc jakiekolwiek plany budowy zespołu w oparciu o tego zawodnika nie są pozbawione sensu.

Oglądaliście już Wilki w tym sezonie?

[BLC]

16 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Robią robotę , Edwards wypadł ale naprawdę maja świetna przyszłość Towns młody D’Lo młody Edwards gnojek. Jak tylko są zdrowi mogą wszystkich ogolić

    (7)
  2. Array ( [0] => administrator )
    Odpowiedz

    Z mojej perspektywy wygląda to trochę inaczej. D’Angelo Russell wciąż jest bardzo przeciętnym obrońcą.
    Wszelkie pozytywne statystyki wynikają z szalonego “overhelphing” Wolves na wysokości zasłony. Co za tym idzie Minnesota przez długi czas była w ścisłej czołówce (1-3) jeśli chodzi o punkty tracone z pozycji PG oraz ball-handlerów w akcjach pick and roll . Niestety w drugiej linii tracili odpowiednio więcej. Środkowi niszczą ich strasznie (średnio 24.5 punktów w meczu traconej z tej pozycji = 29. miejsce w lidze jedynie przed Charlotte). Odkąd wrócił Beverley trzymający przy biodrze czołowe opcje obwodu trochę się zmieniło, już tak nie pomagają, ale wciąż jest słabo.

    Wracając do Russella, gość ma na pewno smykałkę do rzucania i jest nieprzeciętnym podającym ALE najlepsze już nam pokazał i traktować go jako gwiazdy nie sposób. Przede wszystkim nie ma fizyczności, nie ma szybkości która pozwalałaby mu kreować akcje / penetrować pod presją. To jest shooter operujący na 4-7 metrze. Zna manewry separacyjne, jest niezłym catch and shooterem (choć podjazdu do kolegi Karla Townsa w tym względzie nie ma) potrafi grać pick and pop, ale już jako driver jest lipa.

    Ciekawa statystyka, liczba “drives” średnio w meczu:
    1/ SGA 23.0
    2/ Ja Morant 19.9
    3/ Trae Young 19.1

    13/ Darius Garland 14.9
    14/ Damian Lillard 14.5

    80/ D’Angelo Russell 7.0

    pod tym względem (penetracja) jest chyba najgorszym startującym PG w lidze. Oczywiście było nieco lepiej, gdyby silne skrzydło potrafiło cokolwiek rzucać, ale niewiele lepiej.
    Czy można na D’Angelo opierać zespół aspirujący do gry na poziomie choćby drugiej rundy playoffs?
    Nie można. To przy dobrym dniu jest co najwyżej sixhtman, już lepiej wyglądają goście pokroju Jordana Clarksona bo są szybsi i tańsi. b

    (8)
    • Array ( )

      No i super Admin, brawo. Teraz Robercik się obrazi i w drugi dzień świat (niedziela), nieprzyzwoicie obżarci, będziemy oglądać Kevina zamiast czytać NPAW. Dzieki wielkie…
      (Uwaga satyra)

      (32)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Oglądałem mecz z 76ers, zakończony 2OT – D’lo był definicją clutch (zero szydery)

    Osobiście bardzo kibicuję Wilkom, bo to niebanalna ekipa, która w dobry dzień napsuje krwi każdemu, a w zły przegrywa z turbo ogórami – osobiście uważam że są 2-3 trade’y od stabilizacji, która pozwoli myśleć o konkretnych celach

    (8)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    BLC jesteś jedną z niewielu osób które potrafią tu pisać i czytam twoje teksty z przyjemnościąAAAALLEE cytować homopatusa?????

    (8)
    • Array ( )

      hehehe
      A ile osób tu obecnie pisze? chyba dwie… (no chyba że, wliczamy autorów komentarzy)

      (3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu