fbpx

HOT or NOT: notowania i rokowania 30 zespołów NBA

44

Było alfabetycznie, ale pomieszałem. Trzy słowa na temat każdej z ekip NBA po 54. kolejkach sezonu. Go!

Houston Rockets: +

mają najlepszy bilans w NBA, nie przegrali jeszcze meczu z Chrisem Paulem na pokładzie choć wielu wciąż kwestionuje ich styl i niski rating defensywny. Jeden z anonimowych menedżerów NBA twierdzi, że zespół ma realną szansę sprowadzić w przyszłe lato… LeBrona Jamesa. Wyobrażacie sobie tercet: Paul -> Harden -> James? Od koszykarskiego IQ rozleciałaby się szatnia. Teraz gdy LeBron rzuca trójki wszystko jest możliwe, hehe. Tymczasem w najlepsze trwa kampania społeczna na rzecz brodatego MVP. #switches get stitches

Memphis Grizzlies: –

bolą mnie zęby gdy patrzę jak Marc Gasol próbuje ciągnąć ten parowóz. Nie wiadomo po co wymienili trenera, każdego wieczora toczą zażarty bój z rywalami mimo, iż problemy kadrowe skazują ich na porażkę. Życzę transferu Hiszpanowi. Tylko jak on to wytłumaczy kontuzjowanemu Conleyowi?

Minnesota Timberwolves: +

dodatni bilans, pewne miejsce w ósemce i zdarte gardło Toma Thibodeau. Co ciekawe, to wcale nie gwiazdki, ale wierni żołnierze Taj i Jimmy prowadzą zespół do playoffs. Oby zdrowie utrzymali. Odpukać w niemalowane.

New Orleans Pelicans: +

same dobre rzeczy dzieją się w mieście odkąd na parkiecie pojawił się Rajon Rondo. Jrue zadamawia się w roli strzelca pracującego bez piłki, Twin Towers coraz lepiej rozpoznają swoje ulubione klepki, a coach Gentry choć bardzo się postarzał, grzmi na chłopaków gdy lenią się przy robocie. Playoffs będą krokiem do przodu, to na pewno. Martwi trochę dziura na niskim skrzydle, ale i tak gotowi napsuć komuś krwi.

Atlanta Hawks: /

drugi najgorszy bilans w lidze, młody trzon (Collins, Prince, Shroeder) i znakomity trener. Z całego serca życzę chłopakom by wyciągnęli w drafcie zawodnika na miarę czasów: DeAndre Ayton?

Los Angeles Clippers: –

wrócił Gallinari, niesamowitą formę strzelecką trzyma Lou Williams, a serbski generał Milos Teodosić już chodzi bez buta ortopedycznego. Sezon można wyrzucić do kosza, właściciel Steve Ballmer trwierdzi, że nie wyrzuci Riversa na pysk, bo kontuzje uniemożliwiają realną ocenę jego pracy.

Boston Celtics: +

grają rewelacyjny, dojrzały basket. Prawdę powiedziawszy nie wiem czy mogą być jeszcze lepsi w aktualnym składzie osobowym. Martwi nieco ograniczona moc ataku i to mimo historycznych numerów rookie Jaysona Tatuma. Kiedy wiadomo, że dzieciak jest dobry? Gdy linijka na poziomie 17.3 punktów 7.5 zbiórek 61% z gry oraz kolejne trafienia w crunch time nie tyle przestają zaskakiwać, co się ich spodziewasz. Cholerna szkoda kontuzji Gordona Haywarda, chodzą dziwne plotki więc wszystkim niezorientowanym mówię: facet definitywnie nie zagra w tym sezonie.

Indiana Pacers: +

kolejny zespół wyprzedzający oczekiwania, szczególnie we własnej hali robią hałas. Victor Oladipo zerwał kajdany i demonstruje, że Oklahoma i Orlando to miejsca na “O” jak obóz harcerski, nie mający wiele wspólnego z wykorzystywaniem silnym stron posiadanego personelu. A tak po prawdzie, widzieliście jak schudł, jakiej pewności siebie nabrał i jak system potrafi rzutować na performance graczy. Domas Sabonis również na plus, Lance Stephenson mała, ale jednak rezurekcja, kluczowy będzie rozwój Mylesa Turnera. W każdym razie, bronią aktywnie i grają do przodu biorąc przykład z najlepszych.

Los Angeles Lakers: +

bust czy nie bust, zespół idzie w górę i tylko ślepy nie zauważyłby progresu, jaki dokonał się w LA zarówno indywidualnie (Clarkson, Ingram) jak i zespołowo. Właśnie wygrali dwa kolejne mecze na wyjeździe!

Oklahoma City Thunder: –

bardzo źle wygląda flow ofensywny zespołu, Carmelo Anthony wygląda na swój wiek (może jednak pozwolą mu nosić bluzę z kapturem podczas meczów?) ale trzeba przyznać, że w obronie potrafią skroić rywali z fantów. Jeśli nastąpi efekt synergii mogą pograć nawet o finał konferencji. Jeśli nie, mogą nie zakwalifikować się do fazy pucharowej a wtedy żegnaj PG-13.

Golden State Warriors: /

właśnie ukończyli bezbłędne tournee wyjazdowe (6-0) ich jedynym zmartwieniem zdaje się dojechanie do playoffs w zdrowiu. Steph Curry rehabilituje skręconą kosteczkę, przyda mu się odpoczynek. Chyba nie martwicie o jego utratę formy, co?

Miami Heat: –

co to będzie z kolanem Hassana Whiteside’a? Byle nie kolejny Andrew Bynum! Bo z wielkiego grania na South Beach nie wyjdzie wiele. Przepłacili role-playerów, wie o tym Pat Riley choć się oczywiście nie przyzna. Śmieje się D-Wade, śmieje LeBron. Dobrze ci tak dziadu!

Detroit Pistons: +/

wiele ostatnio pisaliśmy na temat dzielnej brygady Stana Van Gundy, ale widzicie jak to jest. Pochwalisz i od razu zespół spoczywa na laurach. Ktoś się zżymał w komentarzach gdy napisałem, że lekko jednowymiarowi bywają, że aktywność / ruchliwość Andre Drummonda zbyt silnie rzutuje na wynik zespołu, ale taka jest prawda. Widzieliście co się stało z Bostonem, na każdy pomysł taktyczny jest przecież kontra. Ile to już? Pięć porażek z rzędu? Avery Bradley nie jest Michaelem Jordanem, a Tobias Harris choć gra jak młody Carmelo, swoje wady także posiada. Reggie Jackson ma przebłyski, ale nie służy mu rola spot up shootera, a jego pick and rolle coraz częściej bywają neutralizowane.

New York Knicks: +

nikt już nie kwestionuje talentu i kompetencji przywódczych Kristapsa Porzingisa. Młody dzieciak, jak mu tam: Frank Ntilikina cieszy się z nowego przydomku “Fresh Prince” a Tim Hardaway Jr. po otrzymaniu grubej kasy pokazał, że warto było zainwestować. Enes Kanter swoje problemy posiada, defensywnie bywa kłopotliwy, ale to dobry duch zespołu. Kurcze, grają na miarę swych możliwości, wiele zaciętych meczów rozegrali, wielu emocji dostarczyli tak więc warto znów chodzić na mecze do Madison Square Garden. Polecam, hehe.

Phoenix Suns: /

kontuzja Devina Bookera odarła kibiców ze złudzeń. Są jak słońce na Islandii o tej porze roku: wschód o jedenastej, zachód o 15. Trzeba popracować nad bilansem, aktualnie szanse na topowy pick są marne (6%) tak samo jak na pierwszą trójkę draftu (21%). Jedno jest pewne: Greg Monroe i Alex Len nie otrzymają maksymalnych kontraktów przyszłego lata.

Milwaukee Bucks: +

wyglądamy powrotu Jabari Parkera, z przyjemnością oglądamy popisy Giannisa oraz koncentrację na zadaniu nowego nabytku Erica Bledsoe, nie nazywajcie go gwiazdą, a miło was zaskoczy. Nie posiadają jeszcez struktury zdolnej pobić najlepszych w serii playoffs, zbyt ograniczeni są strzelecko i zbyt wiele słabych punktów posiada ich rotacja obronna (Thon Maker!!!) ale wszystko to do poprawienia, nie? Trafiasz na słabszy dzień rzutowy i jesteś pozamiatany. Nie masz rozgrywającego, nie potrafisz trzymać tempa, tracisz piłki? Czeka cię ciężka noc. Nadal utrzymuję, że ogniwem spajającym zespół jest Khris Middleton, ostatnio w gazie!

Portland Trailblazers: /

no i macie Damian Lillard pobił rekord klubu, 9 trójek nawrzucał, ale nikt o tym nie mówi bo znów przegrali. Mówiąc szczerze, chyba nie przekonam się do Blazers. Są jak słabsza kopia Houston. Niby kryją skrzydłowych najlepiej w lidze, Terry Stotts pierwszorzędnie potrafi reagować na wydarzenia na parkiecie, ale zadajmy sobie wreszcie pytanie: czy Dame to materiał na franchise playera czy tylko dynamiczny strzelec i utalentowany MC? Ja w nim mistrzowskiej charyzmy nie widzę, na własnej połowie też poniżej przeciętnej.

Orlando Magic: /

nie oszczędzają ich kontuzje, świetnie zaczęli, ale to po miesiącu gra wróciła do normy. Z Paytona nie zrobią ani Johna Stocktona ani Stepha Curry, bo to role player. Evan Fournier ma świetny warsztat pracy jako SG, który jest absolutnie niezbędny w realiach Orlando, ale obrońca z niego cieniutki. Aaron Gordon to atleta, którego na siłę pragną chyba uczynić spot up playerem, Vucevic (przy dobrym dniu) ofensywnie kładzie na łopatki wszystkich centrów świata, ale tyle samo traci na własnej połowie. Nie powinien opuszczać pola trzech sekund. Reszta kręci się wokół. Zgubili gdzieś po drodze tego młodego Isaaca, ciężko grać młodemu gdy starzy kłócą się o piłki, a każdy wydaje grać pod siebie.

Denver Nuggets: /

mają wiele ofensywnego talentu lecz pomimo długoletnich starań nie dorobili się playmakera. Jedno z pytań brzmi: ile są w stanie oddać za możliwość pozyskania np. Kemby Walkera z Charlotte.

Charlotte Hornets: –

źle się dzieje w klubie, Dwight numery kręci świetne, ale jego dni chwały są policzone – obrona pick and rolla do luftu, a tym przecież żyje dzisiejsza NBA. Nicolas Batum ma problem z łokciem i albo zdecyduje się na operację teraz albo zobaczymy w jego wykonaniu cieniznę do końca rozgrywek. Spacing upadł i nie wstanie. Na wyjazdach to już w ogóle dół, rzeźbi Kemba, ale ile można. Może pora rozebrać statek? Michael Jordan spotkał się z zawodnikami przed meczem z Lakers, ci radośnie wtopili końcówkę. Nie wiem, nie wiem.

Chicago Bulls: /

no tutaj przynajmniej sprawę mamy jasną. Ligowy lider w wyścigu tankowców, 25% szans na pierwszy pick. Bądźmy realistami, powrót high flyera Zacha LaVine nie zmieni nic w tym układzie, broń Boże nie powinni schodzić z obranego kursu. Jak wam się podoba Lauri Markkanen? Z zainteresowaniem będę przyglądał się jego walce o minuty z Nikola Miroticem.

Philadelphia 76ers: +

w gardle mnie gila gdy gra Philla. Hype się zgadza, Embiid i Simmons nie kłaniają się nikomu, strzelcy strzelają, Saric klei co może, najlepiej im idzie uptempo, wyniki po 120 punktów, wtedy mają szansę. No każdy obwodowy kozak kroi ich nieprawdopodobnie. Słabym punktem jest obrona penetracji oraz brak rzutu Benia. Musi pracować. Markelle Fultz, ponoć bark już nie boli, ale czy ktoś go jeszcze pamięta?

Sacramento Kings: /

jeśli twoim najlepszym graczem jest 36-letni weteran parkietów to wiesz, że coś się dzieje. George Hill dojechany jest przez urazy, odcina kupony i kosi kasę. Vince Carter jest wdzięczy losowi, że wciąż gra, bo koszykówkę kocha szczerze i z wzajemnością, a reszta młodzików dopiero próbuje odnaleźć się w lidze. Obietnicę daje Buddy Hield, ale potrzebny mu spacing, młodziutkiego Foxa zbyt szybko mianowaliśmy kolejnym J-Wallem.

Brooklyn Nets: +

nie wiem czy D’Angelo Russell zwojuje cokolwiek w lidze jako lider zespołu ani jak wpasuje się do składu Jahlil Okafor, ale wiem jedno: Kenny Atkinson to właściwa osoba na właściwym miejscu. Tak samo jak Quinn Snyder w Utah.

San Antonio Spurs: /

dziś w nocy zadebiutuje Kawhi Leonard, nad zespołem wciąż czuwa duch Tima Duncana (gdyby nie on niedawny rzut Kyrie wpadłby do kosza jak złoto) i jak tak dalej pójdzie do maja będą w szczytowej formie. Warriors nie chcą na nich trafić, tego jestem pewien. Nikt nie chce.

Dallas Mavericks: –

nie zamierzają pospieszać powrotu kontuzjowanego Dennisa Smitha Jr i rozdarci są między walką z wiatrakami a wyścigiem po top 5 pick przyszłorocznego draftu.

Toronto Raptors: /

nadzieje rozpalone. Mają dużą moc kadrową, sporo talentu, eksperymentują sobie z ball movement, DeMar DeRozan asystuje najlepiej w karierze, najwięcej zbiera Kyle Lowry, ale umówmy się: zespół trzymają w rankingach młodzi: Pascal Siakam, OG Anuoby no i nie taki już młody, ale nowy CJ Miles. Kupujecie to? Moim zdaniem wraz z nadejściem playoffs powrócą stare nawyki: ISO ball!

Cleveland Cavaliers: /

miesiąc temu byli w odwłoku owada, dziś straszą mocą, a przecież wciąż trzymają za pazuchą Isaiah Thomasa oraz pick należący do Brooklynu (w tej chwili #10) Nie spodziewałem się, że to napiszę, ale LeBron wydaje się być w najlepszej formie swego życia, a jego 42% zza łuku sprawia, że nawet największym hejterom odpadają argumenty. Mają zestaw zagrywek na dominującego centra oraz nieprawdopodobną wszechstronność ofensywną i doświadczenie. Efekt? 14-1 w ostatnim czasie. Nie chciałem za bardzo słodzić kurde…. hmm… no bo z kim oni w ogóle wygrywali…

Washington Wizards: /

może kontuzja Johna Walla okaże się zbawienna w skutkach. Oto narodził nam się wielki Bradley Beal, a small ball z Mikem Scottem wydaje najlepszą opcją na wybiegane zespoły. Marcin Gortat pod nieobecność lidera zespołu też więcej wychodzi do gały, rozdaje asysty, ale minut coraz mniej. Taki to już trend w koszykówce, tutaj każdy musi stanowić zagrożenie rzutem. Trzymamy kciuki za Gortata i zespół!

Utah Jazz: /

objawieniem sezonu w Salt Lake City jest oczywiście Donovan Mitchell tylko zabierzcie z boiska Ricky’ego Rubio bo wyłącznie młodemu przeszkadza. Jestem także za transferem Derricka Favorsa póki jest coś wart. Raz, że struktura zespołu na tym nie ucierpi, a dwa że może uda się nabyć kogoś z miarą za trzy na pozycję cztery. Piątka!

Co myślicie? Szczerze ciekaw jestem Waszych obserwacji i komentarzy. No i sprawdźcie koniecznie ofertę Square Shop, niewielki to może gracz na polskim rynku, ale potrafi zaskoczyć dobrą ceną. Pozdrawiamy!

http://www.gwba.pl/square-december

44 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Wiosna 2018….” Hej hej ludzie witam Was i zapraszam na obszerny skrót decydujacego spotkania finałowego! To się działo. Przepraszam , że dopiero po czterech dniach ale rzucili szynkę dziadkową na stanowisku mięsnym w lidlu no i sami wiecie:)
    Indiana Pacers 142 – 140 Portland Trail Blazers
    Stan : 4:3 Indiana mistrzem Nba 2018!

    Tak, tak, kto by pomyślał hmm? Niepozorny Dame zawiózł ferajne na plecach aż do finału:)
    Wprawdzie musiał uznać wyższość Wielkiego Pana O ale i tak czapki ze łbów. Ale do rzeczy:
    Oladipo 53 pkt 43 fg f3 40 ft 83
    Dame 45 pkt 40 fg f3 33 ft 67

    Jeśli macie jakieś ciekawe tematy a może chcecie dorzucić komentarz meczu – slijcie maile:)
    Do zobaczenia już za tydzień myślę że coś powinno się pojawić!

    (61)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Cos wy bardzo w ten Boston nie wierzycie. Najpierw byl pojazd po tatumie kilka dni temu w tekscie o rookiech a teraz kwestionowanie czy moga byc jeszcze lepsi… come on. Tatum i brown gaja super i beda grac lepiej: to przyszlosc i maja odpowiednio 19 i 21 lat! Irving ma tylko 25 i tez gorszy na pewno nie bedzie. Taki sklad do tego gra ze soba dopiero pierwszy sezon. I nie zapominajmy ze na lawce tez sa mlode utalentowane koty!

    (75)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Jestem dumny gdy widzę że 221 centymetrowy do tego białas może być taki mobilny, szkoda że Gortat nigdy nie miał nawet mobilności łotysza.

    (23)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Między LeBron’em i Harden’em rozstrzygnie się tegoroczne MVP (no chyba, że Panowie osłabną lub pojawi się ktoś trzeci), więc ktoś komuś tytuł “ukradnie”, więc nie ufałbym w te doniesienia.

    (2)
    • Array ( )

      A ja myślę, że panowie (Bron szczególnie, w końcu zegar tyka) mają w dole pleców kto zgarnie MVP – szczególnie jeżeli w tym sezonie znów odbiją się od GSW, którzy zgarną kolejnego misia. W takiej sytuacji myślę, że Lebron z chęcią zapomni o zdobywaniu MVP żeby dołożyć do kolekcji kolejny pierścień.

      (14)
    • Array ( )

      Mysle ze jednak Bron Twarden i Paul to inna liga niz trojka z OKC, jesli chodzi o koszykarskie IQ i umiejetnosc gry zespolowej 😉

      (17)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    “Oklahoma i Orlando to miejsca na „O” jak obóz harcerski, nie mający wiele wspólnego z wykorzystywaniem silnym stron posiadanego personelu.”
    Skąd ten diss dla harcerstwa?
    Na pewno mają lepszą organizację niż u kluby.

    (12)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Aj gdyby ten Rubio miał rzut na średnią 18pkt na sezon (bo asyst nie ma co się czepiać) to nie było by dzisiaj dumania o jego tranferze z Utah, osobiście trzymam kciuki i nie skreślał bym go bo jeszcze coś z niego będzie może nie allstar ale solidny PG

    (7)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Fultz? Na pewno każdy go pamięta, wróci i będzie grał super, jestem pewny, jak było z Benem? Rok nie grał a teraz wymiata. Wszyscy śmiali się z rzutu Fultza, ale robił co mógł, jestem przekonany, że wróci i pokaże na co go stać

    (14)
    • Array ( )

      Przyzwyczaj się, że na tej stronie już tak jest – w zależności od tego jak kto gra w danej chwili optyka się zmienia jak w kalejdoskopie. Taki pseudodziennikarski oportunizm. Zresztą to samo wśród kibiców tutaj. Wystarczy przypomnieć sobie sezon czy dwa temu narzekania na Oladipo, jaki to on nie jest cienki i przereklamowany. To samo z Lillardem tylko w drugą stronę – rzucał buzzer beatery wszyscy się zachwycali , a za chwilę zaczną się spekulacje czy nadaję się chociaż na drugą opcję. Cała ta strona zaczyna mi przypominać jedno wielkie deja vu, ciągle powtarzane slogany i frazesy podchwytywane przez czytelników i powtarzane później w komentarzach pisanych przez domorosłych “znafcuf” basketu. “Śmiecham” za każdym razem widząc takie artykuliki i spekulacje. “Blind leading the blind”….

      (16)
    • Array ( [0] => administrator )

      Kolego, chciałem tylko napisać, że cenię Twą wiedzę, błyskotliwość i bezpośredni styl.
      Cieszę się, że mamy takich czytelników. Z Twoich komentarzy można się naprawdę wiele nauczyć.
      Dzięki za pozytywną energię do działania!

      (7)
    • Array ( )

      Admin, jaką wiedzę ? Jaką błyskotliwość ? Ja tylko jestem reliktem przeszłości, który z politowaniem patrzy na te wszystkie analizy, statystyki, przewidywania i spekulacje (dotyczy większośc sportów zespołowych obecnie), które ze sportu p.t. “wrzuć balona do dziury” (oczywiście celowo to nieco upraszczam) potrafia zrobić rzecz bardziej złożoną niż fizyka kwantowa, a z ludzi za tym balonem biegających herosów naszych czasów ZASŁUGUJĄCYCH (kolejny frazes tutaj powtarzany) na swoje chore, sportowe gaże. Cóż, takie czasy. Często śmiejecie się tutaj z S.A. Smitha ale w gruncie rzeczy często zdazra wam się uprawiać dokładnie to samo tylko w pisemnej formie. To samo robi pewien wielmożny w swoich rozwlekłych jak świńskie smarki komentarzach, których czytanie dłużej niż 2 akapity przyprawia o ból zębów. I nie ironizuj, że się cieszysz – wszyscy źle znoszą krytykę 🙂

      (4)
    • Array ( [0] => administrator )

      Ale ja się naprawdę cieszę, podoba mi się Twoje trzeźwe spojrzenie. Dobrego dnia!

      (4)
    • Array ( )

      No to piona, oczywiscie mimi mojego malkontenctwa to wszystko nie zmienia faktu,ze robicie “grande trabajo” i lubie do Was zagladac, trzymajcie sie

      (5)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    mogliście wspomnieć o Dunnie, jak on będzie tak dlaej grać to to tak samo przyszłość Bulls jak Markkanen 😉 Ogólnei powrót LaVine myslę, że pozwoli uchowac Bulls przed kolejną serią 10 przegranych z rzędu 😀 nadal więcej jak 25 wygranych raczej nie będzie wiec szanse na 1 najwieksze :p Tylko kogo brać?

    (5)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Zdecydowanie więcej drużyn na + niż na – w tym sezonie widzę…. Jak to interpretować? Czyżby cała liga poszła do przodu w ten sposób że w NBA będzie teraz więcej wygranych spotkań niż przegranych 😉

    (2)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Chyba sobie żartujecie z tym Lillardem? Rozumiem że koleś ma niestabilną forme ale pisać że nie ma mistrzowskiej charyzmy to jak nazwać Bonzo strzelcem za 3… COME ON typ przy dobrym dniu ma zasięg równy Kurze a umiejętności mu nie brakuje.

    Heat na minus? Chyba nie oglądaliście żadnego ich meczu. Ja rozumiem że nie grają jakoś porywająco ale w połowie zeszłego sezonu wszyscy skazywali ich na pożarcie a Ci bili sie o PO do ostatniego meczu, nie wymagajcie od zespołu bez gwiazdy i FP grania na poziomie Rakiet GSW albo Bostonu.

    Wilki na +? Z tym składem i potencjałem powinni łoić jak popadnie a u nich póki co zero stabilności. Thibs zajeżdża skład nie zapominajmy że jeżeli chcą coś wywalczyć w PO to przydałoby sie troche odpoczynku którego niestety nie dostaną

    (3)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    W Bulls poza Markkanenem, dobrą robotę robi też Dunn. Ta dwójka bd przyszłością byków. Osobiście chciałbym, żeby Jazz wymienili Rubio za Dunna.

    (0)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Po co ma wracać La Vine by złapał kolejną kontuzję???Niech już w następnym sezonie wróci ,jeszcze wygrają za dużo meczy i spadną po za najgorszą grupę zespołów…ja bym go już nie wystawiał…Doncic i La Vine w przyszłym sezonie razem to już wyglada..plus Dunn i Markannen

    (-1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu