fbpx

Jak Golden State Warriors odbili się od dna by powrócić do NBA Finals

10

Jeszcze nie zdobyli mistrzostwa a już ustanowili kolejny rekord. W sezonie 2019/2020 Warriors byli najgorszą drużyną ligi. Teraz są w finale. Są pierwszą ekipą NBA, która przeszła od najgorszego bilansu do finałów w ciągu trzech sezonów od czasu gdy… sami dokonali tego w latach 1964-1967.

Mieć ich w finale naprzeciw Celtów to prawdziwy rarytas dla kibica NBA, bez względu na to, czy kibicuje się tym zespołom czy nie. Tylko Suns i Grizzlies byli od nich lepsi w sezonie regularnym, ale w decydującym momencie ani jedni, ani drudzy nie potrafili stanąć na wysokości zadania. Boston owszem, drugą część rozgrywek zaliczył fenomenalną, ale jeśli podejść do tego holistycznie, to sezon mieli nieregularny. Miami wygrali Wschód i równo szli cały sezon, ale ich atak w porównaniu do ofensywy Warriors pozostawia wiele do życzenia, chociaż Erik Spoelstra robił co mógł.

Warriors mają już miejsce na kartach ligowej historii, a kolejne okrążenie jakie zaliczyli w ligowej tabeli dokłada jedynie następną cegiełkę do ich dziedzictwa. Tego, jak rozstrzygnie się ten finał jeszcze nie wiemy, ale to w jaki sposób Warriors spadli z ligowego szczytu i powrócili do walki o pierścień z pewnością zasługuje na uznanie. Ucz się, Philadelphio, tak “The Process” się robi, a nie tylko o nim gada.

#2019

Snap! W ten sposób zakończyła się okraszona dwoma tytułami przygoda Kevina Duranta z Warriors. Golden State mieli szanse stać się pierwszą ekipą od czasów Lakers Shaqa i Kobe, która wywalczyłaby trzy tytuły z rzędu, ale szanse wystrzeliły w kosmos razem z Achillesem KD. Jego odejście nie było jedynym nieszczęściem, gdyż za sprawą kontuzji najpierw kolana, a potem, niespodzianka, ścięgna Achillesa, na dwa i pół roku wypadł ze składu Klay Thompson.

W tak zwanym międzyczasie pauzował również Curry, a definitywnie ze składem pożegnali się Livingston, DeMarcus Cousins, Quinn Cook czy Jonas Jerebko. Na miejsce Duranta sprowadzono D’Angelo Russella, a w drafcie 2019 roku wybrano Jordana Poole’a, co niektórzy uznali za niespodziankę. Poole na pocątku był trochę zielony, musiał okrzepnąć, ale Steve Kerr wierzył w ten prospekt.

Dojechani

Ledwie pięć kolejek w głąb sezonu 2019/2020, kontuzji nabawił się Stephen Curry. Sezon można było spisać na straty. Kluczowa okazała się lutowa transakcja, na mocy której posłano Russella do Timberwolves, sprowadzając w zamian Andrew Wigginsa (oraz wybór draftu). Z konieczności eksperymentowano w składzie z zawodnikami takimi jak Glenn Robinson czy Alec Burks, jednak jedynie Juan Toscano Anderson ocalał w składzie z tamtych kryzysowych nabytków.

Nagrodą za sezon na poziomie (15-50) był drugi pick draftu. Wybór padł na środkowego Jamesa Wisemana (kontuzjowany), kosztem chociażby LaMelo Balla. Koniec końców, ze swych urazów wylizali się Curry i Looney oraz na krótko Klay Thompson. W listopadzie 2020 roku wzmocniono skład sprowadzając Kelly’ego Oubre. Potencjał zespołu wzrósł, zakończyli sezon z bilansem (39-33) ale drogę do playoffs zamknęli im Grizzlies już w fazie play-in.

#2021/2022

Sezon 2021/22 był kolejnym etapem realizacji klubowej strategii rozwoju kadr. Latem wrócił Andre Iguodala. Wybór draftu Timberwolves spożytkowano na pozyskanie Jonathana Kumingi, który ksywę “The Kum Bucket” ma może niezbyt szczęśliwą, ale wyborem okazał się trafnym i perspektywicznym. Skład wzmocnili też weterani Nemanja Bjelica i Otto Porter Jr. I proszę! Anno Domini 2022 witamy znów Warriors w finale.

Kibice pół żartem, pół serio zwracają uwagę, że największym przegranym całej sytuacji jest Kevin Durant. Warriors zamienili go na Wigginsa, a i tak wrócili na szczyt konferencji. Znany z dużej wrażliwości na swoim punkcie Durant, zagadnięty o to na twitterze odparł, że kibice Warriors zbyt długo rozpamiętują jego czas w klubie i powinni po prostu iść dalej.

Rebirth

Klay Thompson, choć inny niż dawniej, zupełnie jakby wgrał sobie save’a z playoffs. Ledwo wrócił i znów walczy o najwyższe cele. Wiggins, Poole i Looney – to wszystko zawodnicy, którzy wrośli w ten skład, nie zapominając małego bohatera Gary’ego Paytona II, którego angaż do drużyny uratował od posady chłopaka od taśm video. Payton, po kontuzji łokcia odniesionej w serii z Memphis, pauzuje, ale powrócił już do lekkich ćwiczeń indywidualnych na boisku koszykarskim i jest badany co tydzień. Być może w jego pierwszych playoffs w karierze zobaczymy go jeszcze w finale.

A propos, dla Warriors są to szóste finały w ciągu ostatnich ośmiu lat. Ich zawodnicy, licząc każdemu osobno, rozegrali w sumie 123 spotkania na tym poziomie rozgrywek, co przy okrągłym zerze składu Celtics jest wynikiem wręcz miażdżącym. Niemniej, Celtowie Steve Kerr, odkąd przejął stery w zespole, za każdym razem w playoffs docierał do ostatniej fazy. Dorobek debiutującego coacha Udoki musi przy tym wypadać blado, ale trudno nie dopatrzyć się analogii między tymi oboma zespołami.

Celtics wyglądają tak, jak gdyby chcieli emulować sukces Golden State. Mają trenera, byłego zawodnika, który wyszedł spod ręki Gregga Popovicha i trzon drużyny pozyskany w drafcie. Nie osiągnęli jeszcze tej maestrii, która cechuje Wojowników, ale wiele wskazuje na to, że są w NBA “the next big thing”. Aktualnie prowadzą w rywalizacji, lecz by zobaczyć czy uczeń przerósł mistrza będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Game 2. rozpoczyna się o drugiej w nocy.

[BLC]

10 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Tak sie robi proces. Buduje druzyne a nie tankuje tylko po jakiegoś jednego gracza (embiid) zapominając ze trzeba miec jeszcze innych zawodników. Oby to byla zmiana nastawienia przynajmniej tych czołowych ekip nba jesli chodzi o budowanie druzyny. Latami przez draft i rozwoj graczy a nie ciagle trady i polecenie ze macie grac juz tu teraz natychmiast mistrzostwo w pierwszym lub drugim sezonie a jak nie to rozmontowujemy sklad. Tylko LeGm moze tak robic.

    (6)
    • Array ( )

      Chciałbym tylko nadmienić, ze znany i lubiany Greg Popovich „zatankował” właśnie w ten sposób po numer jeden draftu. Ten numer jeden draftu nazywał się Tim Duncan. Jak dalej potoczyła się ich wspólna historia wszyscy wiemy😀

      (4)
    • Array ( )
      Kobe jest super jbc 5 czerwca, 2022 at 23:04

      W sumie to bucks, gsw, miami, boston, grizz, dallas, phx, cavs(+dobre transfery) to sa ekipy budowane w wiekszosci przez draft/rozwój zawodników. Niedlugo powinnismy tak mowic o okc, magic, houston(noo nie wiem) myslalem ze może kings ale jak oddali haliburtona to niech kolejne 20 lat nie wejda do playoffs.
      Btw kobe trenował tatuma a ten jak mu nie idzie rzutowo/dobrze go bronią to zaczyna kreowac i pyk 13 asyst zamiast 10/30 z gry.

      (2)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    @Manuohmanu – no a chwilę przedtem podstawił nogę Davidowi Robinsonowi i popsuł nerkę Elliotowi oraz przemalował włosy Rodmanowi.
    Spurs w 95/96 mieli pecha do kontuzji, kwas w drużynie i rewolucję w składzie. Także ten tego – to nie jest porównywalna historia do procesowego tankowania przez lata. Poza tym po wyborze Tima od razu zaliczyli rekordowy skok /a wrócili też Robinson i Elliot/. The process trwał latami a kolejne topowe wybory nic nie zmieniały w marnych wynikach.

    (3)
    • Array ( )

      Budowanie drużyny przez draft to jest zawsze loteria, nie licząc w ciągu ostatnich 30 lat ewidentnych i niepodważalnych jedynek (jak Shaq, Duncan, Lebron czy Davis) gdzie wszyscy byli pewni, że zostaną ultra gwiazdami to jednak można się sparzyć nawet na pierwszym wyborze (Fultz czy Zion patrząc tylko na ostatnie lata). A co tu dopiero mówić o dalszych wyborach. Co pokazują Spurs przez wiele ostatnich lat, nie trafia się co roku nowy Manu lub Parker.
      Budowanie o draft to jest hazard dla drużyn, które nie mają siły i marki aby ściągnąć sensownych FA.

      (4)
    • Array ( )

      Masz racje Idoru, złożyło się więcej czynników niż tylko chęć tankowania. Zgadzam się tez, ze nie jest to przypadek 76”, którzy wściekle tankowali w kolejnych latach. Mimo wszystko Spurs zbudowali na tym wyborze jedną z najlepszych drużyn w historii😀

      (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu