fbpx

Mistrzowie fachu: najskuteczniejsze duety ostatnich 20 lat NBA

23

Gdy wspominam NBA lat dziewięćdziesiątych to pełno w niej duetów, które dziś mogłyby aspirować do miana kultowych. Stockton i Malone, Jordan i Pippen, Payton i Kemp, Kobe i Shaq… a to przecież dopiero wierzchołek góry lodowej. Wcześniej mieliśmy jeszcze Shaqa i Penny’ego, erę post-jordanowską rozpoczęli od mistrzostwa Duncan i Robinson, swoją szansę zdążyli wykorzystać również w 1995 roku Olajuwon i Drexler.

Młode gwiazdy również często dwójkami pojawiały się na firmamencie NBA: Garnett i Marbury, Carter i McGrady itd. Wszystkich wręcz nie sposób wymienić, bo gdzie nie spojrzysz to jeszcze na przykład Charles Barkley z Kevinem Johnsonem czy inny Tim Hardaway z Alonzo Mourningiem.

Tak sobie właśnie o nich rozmyślałem, gdy natrafiłem na tę grafikę, podliczoną przez chłopaków z ESPN:

Dane niepełne, bo to stan na dzień ósmy maja, czyli jeszcze kilka kolejek zostało, ale widać już wyraźnie, kto dzisiaj w kategorii duetów rozdaje karty. Czy może raczej rozdaje asysty.

Podania otwierające drogę do kosza rywali to tylko jeden z elementów wspólnej gry i niniejsza lista nie pokrywa się jeden do jednego z nazwiskami, które wpisalibyśmy na listę najlepszych duetów dzisiejszej NBA, ale to właśnie na tym aspekcie rzemiosła postanowiłem się skupić w dzisiejszym odcinku Mistrzów Fachu.

#Rok do roku

Powyższa piątka to w dużej mierze połączenia nowe, próżno szukać tu liderów zeszłorocznych w tej kategorii. W poprzednim sezonie lista wyglądała ta:

  1. LeBron James do Anthony’ego Davisa 184
  2. Damian Lillard do Hassana Whiteside’a 132
  3. Nikola Jokic do Jamala Murraya 129
  4. Lou Williams do Montrezla Harrella 127
  5. Markelle Fultz do Nikoli Vucevica 120
  6. Trae Young do Johna Collinsa 119

A jak sprawa wygląda pod względem najlepszych duetów w historii? Tu otwiera się pole do spekulacji, gdyż pełna baza danych wszystkich zagrań sięga wstecz jedynie do sezonu 2000/2001, w związku z czym możemy się tu odnieść jedynie do ostatniego dwudziestolecia. Tak czy siak, oto topowa dycha.

#10 Chris Paul i JJ Redick

Ich średnia z czterech wspólnych sezonów w Los Angeles Clippers to 158.5 asyst na sezon (aps). Dziwić może, że listy nie otwiera któryś z tuzów Lob City, jak Blake Griffin czy DeAndre Jordan, a właśnie Redick, który również bardzo korzystał ze współpracy z Paulem. CP3 asystował mu przy niemal połowie (47%) oddawanych trójek. Tych zaś Redick zanotował w owym czasie 674, będąc w czubie NBA w tym elemencie gry.

Tylko co z tego, jak i tak “druga runda max”.

#9 Jason Kidd i Kerry Kittles

Nie Dirk Nowitzki czy Jim Jackson, ale właśnie Kerry Kittles okazał się najczęstszym adresatem asyst Kidda. Panowie w czasach ich świetności w Nets dwukrotnie wspólnie występowali w Finałach, a wynik jaki wnoszą do zestawienia to średnio 162 asysty w trakcie trzech sezonów. Nie chciałbym tworzyć tutaj jakiejś fałszywej perspektywy, oczywiście Kittles nie był wówczas czołowym strzelcem zespołu, ze średnią na poziomie 13 punktów plasował się za zawodnikami takimi jak sam Kidd, Kenyon Martin czy Richard Jefferson.

#8 Deron Williams i Carlos Boozer

Zanim kostki D-Willa zaczęły dawać znać o sobie i zanim popsuła się chemia w zespole Jazz, co doprowadziło do zwolnienia legendarnego Jerry’ego Sloana z posady trenerskiej… Williams był przez wielu uznawany za najlepszego point guarda w lidze. Warunkami fizycznymi górował nad rywalami ze swojej pozycji, a umiejętnościami nad zawodnikami większymi od siebie. Z Carlosem Boozerem rozegrał w sumie pięć sezonów, w czasie których występowali (nie rokrocznie oczywiście) w All-Star Game oraz cieszyli się powołaniami do All-NBA Teams i solidnymi seriami w playoffs. Ich średnia asyst za ten długi okres współpracy wynosi 166.8

#7 Dirk Nowitzki i Steve Nash

Czy odejście Steve’a Nasha do Phoenix było dobre czy złe? Z jednej strony Mark Cuban nazywa dopuszczenie do tego najgorszym czynem w swojej karierze właściciela, z drugiej strony rozdzieleni ze sobą Nash i Nowitzki podzielili między siebie 3 kolejne statuetki MVP, a Dallas pierwszy raz doszło do Finałów NBA. Jeśli zaś idzie o współpracę na linii tych dwóch, wyrażoną w asystach, to średnia 179.3 aps w ciągu czterech lat mówi sama za siebie.

#6 Russell Westbrook i Kevin Durant

Nieco podobna sytuacja co z parą piętro wyżej. Na listę duetów załapali się wspólnie, ale największe sukcesy odnieśli, kiedy już ich rozdzielono. Westbrook dochrapał się właśnie tytułu rekordzisty pod względem triple doubles, a Kevin Durant, prócz podwójnego mistrzostwa z Warriors, jest jak to ładnie wyraził Giannis Antetokounmpo “talentem na miarę generacji”.

Wspólny dorobek tej dwójki to 183.1 aps przez osiem długich lat, kiedy to wspólnie wybiegali na parkiet w uniformach Thunder.

#5 Chris Paul i David West

David West był kolejnych podkoszowym, których akcje poszybowały w górę za sprawą Chrisa Paula. Ich symbioza była o tyle nietypowa, że nie polegała na prostym (acz genialnym) pick & rollu, tylko opierała się na zagraniach pick & pop. West karał rywali z półdystansu równie okrutnie co LaMarcus Aldridge czy Kevin Garnett, kiedy tego typu granie jeszcze wciąż było cool. Paul z Westem zaliczali średnio 134 asystowane trafienia półdystansowe na sezon, co jest rekordem po roku 2000. Stosunek punktów zdobytych z półdystansu do punktów podkoszowych tej pary wynosi 3:1. Wow. Natomiast co do asyst, średnio 186,7 przez sześć wspólnych sezonów.

#4 Chris Paul i Blake Griffin

Zdziwieni? Bo ja wcale. Ta dwójka musiała się tu znaleźć. Żeby opisać jakoś ich fenomen posłużę się myślą Dirka Nowitzkiego:

Nie jest sekretem, że podziwiałem Kobe Bryanta. Zdarzało mi się pędzić po meczu do domu, strefa czasowa Los Angeles jest dwie godziny do tyłu, no więc pędziłem szybko po naszym meczu, żeby obejrzeć jak Kobe dominuje w końcówce swojej kolejki. Powtarzałem to wielokrotnie, on był Jordanem naszej generacji. [Dirk]

W podobnym tonie na temat Bryanta wypowiadał się także Steph Curry i inni zawodnicy. Dlaczego o tym wspominam? Bo jeśli powiemy, że Kobe był Jordanem tej generacji, to stosując podobną analogię, Chris Paul i Blake Griffin byli jej Paytonem i Kempem. Pod względem ilości highlightów, jakie dostarczyli przez sześć wspólnych sezonów (192.8 aps w tym czasie) mogliby się równać ze swoimi “poprzednikami” z Seattle. Więc jeśli ktoś nie oglądał w akcji Reignmana i Rękawicy, to tutaj mamy ich godnych naśladowców.

#3 Steve Nash i Shawn Marion

Zaraz czy to błąd Matrixa? Po raz kolejny Steve Nash? Nie. Matrixem zwany był Shawn Marion, bo jego rzut był tak paskudny, że mówiono iż mógłby istnieć tylko w alternatywnej rzeczywistości. Zresztą patrzcie tylko na to świństwo, przecież to się na gimnastykę korekcyjną nadaje:

Nie liczy się jednak “jak” tylko “za ile”! Para Marion / Nash dostarczała wspólnie 205.8 aps grając razem przez niespełna cztery sezony w Phoenix, co daje im trzecią lokatę na tej liście.

#2 John Stockton i Karl Malone

Jeśli możemy być czymś zaskoczeni, to tylko tym, że ci dwaj są na tej liście “tak nisko”. Pamiętajcie jednak, że zliczane tu były tylko ich ostatnie trzy sezony, kiedy to 38-40 lat Stockton i 37-39 lat Malone. Biorąc pod uwagę ich żelazne zdrowie i frekwencję meczową w okolicach 99% u każdego z nich na wcześniejszych etapach kariery, to mogłoby się okazać, że całą tę listę czapkami by nakryli, a tak zajmują lokatę drugą 225.3 w liczonych ostatnich trzech wspólnych sezonach. Ale my wiemy swoje, c’nie?

#1 Steve Nash i Amar’e Stoudemire

Nash jak Midas, czego się nie tknął w złoto zamieniał. Tak było również z jego współpracą z Amar’e Stoudemirem. Ów dryblas zbudował był swoje nazwisko na podaniach od Nasha, zyskując status gwiazdy dzięki szybkiemu jak błyskawica atakowi Phoenix Suns. Potem poszedł grać z Carmelo w Knicksach, rozwalił rękę o gaśnicę, został rezerwowym w Dallas czy tam w Miami i wyjechał do Izraela. Admin nienawidzi kiedy popełniam takie długie zdania, jak w tym akapicie, ale chciałem jakoś na szybko przypomnieć karierę tego grajka. Przez pięć lat w Phoenix ładowali w koszu średnio 231 asysty na sezon.

#Honorable mention

Marcin Gortat i John Wall: średnia 147 asyst na sezon przez pięć wspólnych sezonów w Waszyngtonie.

[BLC]

23 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Nice art ? Dla mnie najbardziej wartościowe duo to jednak stockton-malone. Pick&roll niby proste zagranie ale jak dobrze wykonane to można pokroić przeciwnika.

    (4)
    • Array ( )

      Malone powiedział kiedyś, że kluczowym czynnikiem dla powodzenia ich systemu pick’n’rolla był wybitny rzut z półdystansu Stocktona.

      (5)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Gortat powinien dostać co najmniej jedno MVP sezonu, za to, że jest Polakiem. Należy mu się jak psu buda.

    (22)
    • Array ( )

      Może niepotrzebnie podjudzam swoim komentarzem do dalszej tego typu twórczości, ale skoro ten komentarz jest plusowany to może ktoś mi wytłumaczy, co jest zabawnego w tym i zbliżonych komentarzach? W internecie są nagminne, a ja nigdy nie rozumiem żartu:( Pod trolling też to trudno w sumie podciągnąć

      (2)
  3. Array ( )
    double step pivot 11 maja, 2021 at 19:34
    Odpowiedz

    Dla mnie najmocniejsze duety jakie widziałem w życiu:
    – Jordan / Pippen – chyba najmocniejszy duet obrońców obwodowych jaki można sobie wyobrazić.
    – Lebron / Wade – jeden schodził na ławkę, drugi ciągnął zespół. A jak byli razem na parkiecie to strach w oczach.
    – Durant / Westbrook – Duranta nie sięgniesz, Westbrooka nie dogonisz… Wspaniały duet, ale chyba zabrakło lepszego trenera.

    (22)
    • Array ( )

      @double step pivot

      Z tymi obwodowymi to trudno się nie zgodzić – choć sam postawiłbym wyżej jednak duet Rodman – Dumars. O ile naturalnie uznać Rodmana za gracza obwodowego.

      (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeszcze były takie… Garnett z marbury i Webber z williamsem i grant Hill z j. stackhouse i Carter z mcgrady ?

    (6)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Tony Parker – Tim Duncan ? Jak sie mają ich liczby do tego zestawienia ?
    Może nie tak efektowni, ale piekielnie skuteczni

    (7)
    • Array ( )

      Parker miał zawsze średnio te 5-7 asyst co sezon, ale to wynik systemowej gry Spurs i dużego ruchu piłki. To nigdy nie był typowy asystujący szukający wysokiego pod koszem.

      (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Ze statystycznego punktu widzenia dane do rankingu zostaly dobrane w mocno niepoprawny sposob. Mianowicie okres danych branych do statystyk (dla niektorych par 3 lata, w innym przypadku 8 lat) mocno przeklamuje wyniki. Mogly tu byc uwzglednione sezony w ktorym jeden z zawodnikow dopiero wchodzil do ligi, albo wrecz przeciwnie – zjezdzal do bazy. Proponowalbym albo wybrac najlepszy sezon dla kazdej z par, albo laczna liczbe asyst z okresu wspolnej gry zeby pokazac jak mocne duety tworzyli poszczegolni zawodnicy na przestrzeni lat. W tej drugiej opcji (i przy dostepnosci danych za poprzednie sezony) zdaje sie ze Malone – Stockton odjechaliby reszcie o lata swietlne.
    Pozdro BLC !

    (5)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    A jak wyglądała współpraca J-Kidda z VC w sezonach 04-05 do 06-07?
    Nie ukrywam, że VC był i jest moim ulubionym zawodnikiem, a troche jeszcze w NJN latał i punktował, więc przyznam szczerze, że się zdziwiłem, że nie ma tego duetu w zestawieniu.

    (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Ku5wa 16 a tu nie ma artykulu admin mam nadzieje ze robisz cos wazniejszego (np ruchasz)…
    Pozdrawiam Prezzesik

    (-4)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Gortat to drewno i ujma dla polaków.Wstydu narobił w NBA ale to co teraz gada to już po prostu żenada.

    (0)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Prawda.Gortat to sztywniak i zero talentu.Tylko dzięki wzrostowi udało mu się wbić jako center do NBA a jakbliga się zmieniła to nagle nie było miejsca dla takich jak on,czyli bez rzutu,bez IQ i mobilbości.

    (2)

Komentuj

Gwiazdy Basketu