fbpx

NBA: Dallas chce na wakacje | LeBron ćwiczy sety | Giannis ograł Embiida

31

WTMW.

Raptors 128 Hornets 108

O rety, mecz wczesny, goście zmęczeni, bo trener Nick Nurse orze liderami po czterdzieści minut, a ostatnim razem przyszło im się zmagać z wymagającymi Sixers. Co nie zmienia faktu, że Charlotte nie stanowiło wyzwania, Fred VanVleet po zasłonie podawał pod samiuśki kosz do któregoś z wysokich albo zwodził rywali i sam kończył layupami. Mecz powinien być rozstrzygnięty do przerwy i gdyby nie szalejący z dystansu Svi Mykhailiuk (26 punktów) gospodarze padliby znacznie wcześniej. A tak FVV spędził na placu aż 38 minut i zgadnijcie co? Pobił rekord klubu w liczbie rozdanych asyst. Na jego koncie znajdujemy 20 punktów 20 asyst i 2 straty. Tak, tak łatwo mu się grało.

W szeregach Charlotte nie oglądaliśmy nikogo z podstawowej piątki, co ja mówię, z podstawowej siódemki zawodników. LaMelo, Hayward, Rozier, Washington, Oubre, Richards, DSJ – wszyscy poza grą. Aha, Raptors kolejny raz zaskakuje in minus obroną w promieniu dwóch metrów od obręczy. To ich może szybko położyć w meczu play-in.

Jazz 110 Nets 111

Kolejny raz mogę wyłącznie chwalić ekipę Jacque’a Vaughna. Fajnie podzielili obowiązki, stawiają na wymienność pozycji, Bridges ciągnie punktowo, Dinwiddie asystuje, co mogą pchają do przodu, zgodnie ze sztuką. Każdy poza Claxtonem rzuca i to na dość wysokim procencie zza łuku. Jak złapią wiatr w żagle to odchodzą na momencie – jak w pierwszej kwarcie. O’Neale, Dinwiddie, Bridges za trzy w kolejnych akcjach, wsteczne lusterka wyłamane, jadą po swoje. Trzymają się pięknie na szóstym miejscu tabeli (43-35) którego nikomu nie oddadzą raczej mimo kołomyi transferowej i pożegnania dwójki super gwiazd.

Po drodze z gry wypada środkowy gości Walker Kessler, następuje zderzenie, uraz głowy, mamy 103: 84 do końca pięć minut. Można kończyć panie sędzio. Panie Turek kończ pan ten mecz. Ale co to? Zapalenia tchawicy doznaje nagle Talen Horton Tucker, którego wspiera zadziorny Krzysiek Dunn i jeszcze ten niewdzięczny do krycia Markkanen, imię na L. Żarciki, rozluźnienie w szeregach nowojorskich aż tu nagle robi się grubo. Ciach ciach ciach. Jazz zdobywają kolejnych trzynaście punktów i na półtorej minuty do końca są tylko cztery oka do tyłu! Sytuację ratuje Dinwiddie (17 punktów 12 asyst) którego wymieniam po raz trzeci w dwóch akapitach. Fajny zawodnik, wysoki rozgrywający, potrafi grać na faul, ma krótką pamięć i od ważnych momentów nie stroni. Krótki półdystans zatrzymuje krwawienie z rany i mimo nerwów, Jazz już się nie podniosą.

Grizzlies 107 Bulls 128

Piętnastoma do przerwy dla Misiów. Trzydziestoma sześcioma po przerwie dla Byków. Miłościwie nam panujący komisarz Adam Silver by tego lepiej nie namalował obślinionym od liczenia banknotów kciukiem na lustrze. Po raz wtóry, lepiej niech Steven Adams wróci, bo bez jego zasłon i fizyczności ten zespół momentami traci grunt. Nie zachwycają zza łuku, co przy zamkniętym polu trzech sekund oraz zamknięciu możliwości gry z kontry kończy się jak widać. W pierwszej połowie piłka siedziała (13/25 za trzy) w drugiej przestała i zrobiła się degrengolada.

Uwaga, uwaga: Chicago popełniło tylko JEDNĄ stratę przy osiemnastu Grizzlies. Czyżby leniwa niedziela w wykonaniu gości? Przecież od lat żyją z przechwytów i biegów na obręcz? Mnie nie pytajcie, i tak zbyt wiele marudzę. 16-0 w stratach w drugiej połowie!!! Tego wyniku nie da się osiągnąć bez odpuszczenia po stronie Memphis. Ja Morant ma na koncie triple-double: 24 punkty 10 zbiórek 10 asyst oraz niemniej imponujące -20 wskaźnika plus/minus podlane pięcioma stratami. Bez zdrowego Adamsa to będzie jeden z najsłabszych 2nd seed w niedawnej historii NBA. MVP meczu dzierżą DeRozan i LaVine nucąc unisono: “byki byki byki byki, pokrzyżują wszystkim szyki”. Mnie się nie podoba brak gry przez Vuca, ten egoizm dwójki harpaganów (45 oddanych rzutów) wyjdzie im bokiem w meczu o stawkę.

Blazers 107 Wolves 105

Przykra sprawa, gospodarzom marzy się udział w playoffs, ale para z nich uchodzi wyraźnie. Ponoć infekcja zmogła szatnię, zarażają się jeden od drugiego. Edwards strzelał jak należy (37 punktów 6 asyst 15/30 z gry) jego nie odetniesz w strefie, ale reszta kompanii dała ciała po całości.

KAT i Gobert ślamazarni na tle niskiego, partyzanckiego składu Portland. Dwadzieścia pięć punktów z szybkiego ataku w papuchę. Zabrakło energii pauzującego Naza Reida, najlepszego wysokiego Minnesoty w tym sezonie! Straty, byle jakość, nieumiejętność wejścia na wyższy bieg w momencie krytycznym. Wiecie co? To już OSIEMNASTA porażka Wilków w tym sezonie w meczach, w których prowadzili dziesięcioma punktami. Towns to w tej chwili najbardziej przepłacona pseudo gwiazda NBA. Jego podejście do obrony, energia z jaką wychodzi na parkiet… to przewracanie oczami i szuranie nogami, dramat ludzki. Zamiast rotować, czeka na efektowny blok. Dwadzieścia pięć minut na parkiecie, pięć fauli (!) trzy oddane rzuty (!!) co za gamoń.

Gracz zadaniowy Kyle Anderson zmuszony by decydować o losach meczu wyrzuca layup nad tablicę. Graczem spotkania atletyczny Shaedon Sharpe (27/6/6) szkoda że Lillarda nie wycofali (albo nie sprzedali) wcześniej, miałby szansę powalczyć o Rookie of The Year. Który to już “dominujący” występ pierwszoroczniaka?

Mavericks 130 Hawks 132 [OT]

One, two, three Cancun! Luka Doncic i Kyrie Irving będą mieli wiele czasu na przemyślenia w te wakacje. Z rasowego zespołu zrobił się może nie tankowiec, ale taki dmuchany ponton w kształcie banana. Siedzą na nim Jason Kidd, Luka, Kyrie i Mark Cuban. Zaraz coś pokombinuję, czekajcie:

A tak (zapewne) będzie po wakacjach:

O meczu? Obie strony siebie warte. Powtarzam się, ale ATL bez Huntera to defensywnie banda frajera. Mocno w jego miejsce próbuje nadrabiać ściągnięty niedawno Saddiq Bey, ale jego wpływ na grę jest odpowiednio ograniczony przez rywala i kolegów. Co z tego, że jeden się stara jak drugi i tak odda pozycję. Trae Young w pewnym momencie wnosił na plac wysiłek, było przynajmniej widać starania, aktualnie powrócił do stałej, dobrze znanej dyspozycji. Jako franchise player jego data przydatności przemija: 24 punkty 12 asyst 0/8 zza łuku 8/24 z gry (for Kobe!)

Mecz tak wyrównany i dramatyczy, że o jego losach decydował JaVale McGee. Miał do dyspozycji dwa rzuty wolne na jedną dziesiątą sekundy przed końcem czwartej kwarty. Dwa na wygraną, jeden na dogrywkę, brak trafienia oznaczał porażkę. Pierwszą próbę przestrzelił…. Zobaczcie sami co tu się działo. Ostatnia próba Luki była blisko, mecz równie dobrze mógł pójść w przeciwną stronę. A tak Dallas (37-42) najpewniej kończą sezon. W meczach, w których wystąpili obaj gwiazdorzy KAI i Luka bilans klubu wynosi 4-11!

Wizards 109 Knicks 118

Czarodzieje w bardzo rezerwowym składzie nie udźwignęli Knicks (46-33) którzy grali o przypieczętowanie awansu do playoffs. Mimo świetnej dyspozycji kolegi Coreya Kisperta (29 punktów 10/19 z gry) w trzeciej kwarcie zabrakło mocy i zdrowia. Zdecydowała fizyczność (64:38 w polu trzech sekund) oraz wyraźna przewaga talentu na pozycjach obwodowych. Trzecia kwarta to popis Brunsona, Quickleya i Grimesa, za których sprawą NYK polecieli 33:18. Deni Avdija przykryty kloszem z Castoramy.

Proszę bardzo panie i panowie, mamy awans! Tom Thibodeau jak widzicie, nie posiada się z radości, jest wręcz w ekstazie!

Pistons 102 Magic 128

Wiadomo, że dwa dwaj pseudo rozgrywający Pistons nie zagrożą Magikom. Łączny dorobek panów Hayes i Ivey to: 2/10 zza łuku | 13 asyst | 9 strat | 9 fauli. W tym sezonie otrzymali całą ekspozycję świata i niestety nie pokazali nic, co świadczyłoby o tym, żeby mogli w przyszłości decydować o sile liczącego się klubu. Marvin Bagley szybko opuścił plac z urazem. Bracia Wagner, włoski ogier Banchero, Suggs łyknęli gości bez popity. Po drugiej ćwiartce Pistons leżeli już pod stołem mamrocząc niewyraźnie. Ozdobą spotkania windmill w kontrze Markelle’a Fultza.

Spurs 142 Kings 134 [OT]

Odnoszę wrażenie, że Kings pewni trzeciego miejsca w tabeli opuścili się nieco w robocie. Spurs ewidentnie zostali potraktowani ulgowo na początku, a potem jak się Tre Jones, z kolegą Szampanem, Szamponem? może Championem? (chodzi mi o Juliana Champagnie) i McDermottem rozpuścili, to ciężko było dogonić. Dopadli ich pod koniec (D-Fox 16 punktów w czwartej kwarcie) ale w dogrywce znów było do tyłu: 6/7 z gry zaliczyli goście. Grają bardzo zespołowo, wyłuskują przewagi w każdej akji, Gregg Popovich musi być szczęśliwy. Tutaj zawodnicy naprawdę się czegoś uczą i można doceniać kunszt np. pracy bez piłki i czytania gry.

Lakers 134 Rockets 109

No mili państwo, strzeżcie się spotkania z aktualnymi Lakers, bo weszli na obroty (14-6 w ostatnich dwudziestu meczach). Dominują fizycznie, naciskają w obronie. Davis i James są nie do zatrzymania jeden na jeden. Ludzie o talencie Dennisa Schrodera naciskają gracza z piłką na całym boisku. Nie o to jednak chodzi. LeBron i spółka kontrolowali mecz w sposób absolutny. Oni ćwiczyli zagrywki.

LeBron na łokciu (przedłużenie linii rzutów wolnych) dwóch strzelców w rogach boiska, wysoki po przeciwległej stronie. Reaves wrzuca piłkę do Jamesa, obiega go ścinając pod kosz.

Jeśli nie ma z tego podania i łatwych punktów, Reaves stawia zasłonę dla gościa na skrzydle, ten pokazuje się do piłki na głębokiej pozycji.

Jak i tu nic nie wychodzi przechodzą do pick and rolla, w wersji “hiszpańskiej” z podsłoniętym wysokim. Reaves idzie z powrotem do piłki, grają picka z LeBronem, który ścina pod kosz, a jego obrońca docelowo dostaje zasłonę za plecami. W tym wypadku zasłona nie była nawet potrzebna, Rockets gubili się w rotacji znacznie szybciej.

Co jeszcze mam napisać? Davis 40 punktów 9 zbiórek | James 18 punktów 10 zbiórek 11 asyst. Obaj grali niespełna 30 minut. Cieszy bardzo upgrade składu i coraz lepsze poukładanie gry. Sety, które widzieliście powyżej to żadna nowość. James będzie to jechał z rezerwami kiedy AD zasiądzie na ławce. To samo robił m.in. w Cleveland w latach 2017-2018.

Suns 128 Thunder 118

Shai szalał (39 punktów 17/17 FT) bo akurat lateralnie w pierwszej linii obrony PHX najmocniejsze nie jest. Za to efektywność w ataku pozycyjnym i talent ofensywny czwórki zawodników kładzie na łopatki. 57% z gry gości, 31 asyst przy 46 trafieniach z gry. Dominujący KD, zbierający Ayton, asystujący CP3, Booker biorący na siebie uwagę obrony. Ciężko ich będzie spowolnić w playoffs. Jaram się!

Pacers 105 Cavaliers 115

Wrócił Jarrett Allen, jest poprawa struktury gry, ale i tak nie przekonują chłopaki z Ohio. Pozytywnie oceniam Deana Wade’a w pierwszej piątce, przynajmniej do powrotu Okoro, bo Stevens to jednak walczak, którego miejsce jest na ławce. Mecz bardzo szybki na życzenie Indiany, przeważyła siła ognia Mitchella (40) Garlanda (20) i Leverta (15 punktów) czyli obwodowych, ale różnicę największą zrobiła w moim odczuciu mobilność Evana Mobleya (14 punktów 16 zbiórek 4 bloki) który był najlepszym wysokim na placu. To w sumie nie było trudne, bo Pacers aktualnie wysokich nie wystawiają i gdy szamotali się z Allenem pod obręczą, Mobley miał przestrzeń by się wykazać.

Sixers 104 Bucks 117

Giannis Antetokounmpo (33/14/6) choć cztery faule prędko złapał, wygrał pojedynek MVP z Joelem Embiidem (28/9/5).  Gospodarze zaskoczyli skutecznością na starcie, powrót do gry po przerwie kosztował Sixers sporo energii. Maxey i Embiid świetni strzelecko, ale James Harden spowolniony / zneutralizowany głównie przez Jrue Holidaya. Trener Budenholzer od lat śmiertelnie boi się Brodacza, bo ten otwiera i generuje prawdziwą jakość Philly. Niestety tym razem zdołał wygenerować jedynie 11 punktów, a na każdą z sześciu asyst przypadła jedna strata!

Warriors 110 Nuggets 122

Bez dwójki wysokich, z wujkiem Jeffem Greenem na pozycji środkowego Denver obleciało mistrzów NBA. Ci poza własną salą robią sobie jaja z kibiców. Wstępuje w nich przedziwna niemoc, niedokładność, nieskuteczność. Kiedy ostatnim razem widziałeś dwójkę Splash Bros osiągających 17/56 z gry (!!!) popatrz. Najważniejsza sekwencja to Jamal Murray za trzy, Jamal Murray blokujący Draymonda i Jamal Murray za trzy…

Dobrego dnia wszystkim. Dziękuję chłopakom wspierającym nasz serwis, szacunek! BG

  • Wilku1423
  • Mariusz B
  • Przemek Fr

No i standardowo zapraszam na naszego Discorda (2422 członków). Chłopaki pięknie rozpracowali otwarcie sezonu żużlowego, a dzisiejsza noc w NBA znów przyniosła zielony kolor, tutaj przykład, pierwszy z brzegu hehe:

link z zaproszeniem: https://discord.gg/G6wWE3Xhue

31 comments

    • Array ( [0] => administrator )

      z tego co widziałem nikt nie grał, bo i nie powinno się grać takich meczów

      (-6)
    • Array ( )

      Suns jeszcze nie przegrali z KD w składzie, nikt na nich nie chce trafić w pierwszej rundzie.

      (13)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Kibicowanie Mavs to zajęcie w sam raz na Wielki Post.
    Czy może być coś gorszego? Owszem, może… Myślę, że Cuban ma gorzej.

    (16)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    w necie bzdurne komentarze, ze Warriors przegrali mecz zeby przypadkiem nie przeskoczyc Clippers….jest ciekawa matematycznie ukladanka bo Lakersi graja jeszcze i z Suns i Clippers. Jesli Lakersi wygraja z Clippers to moga sie zamienic miejscami pozostawiajac GSW na 6 pozycji? Czy jesli Lakers, Clippers i Warriors wszyscy beda mieli identyczny bilans to GSW spadaja na 7 miejsce?

    (-1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak to jest, że inni ogrywają Rockets to “oni tankują, więc się nie liczy” LAL z nimi wygrali to od razu zachwyty, że są tak mocno i spokojnie mogą ćwiczyć zagrywki podczas meczu? Każdy zespół praktycznie gra zagrywki, bo przecież ćwiczą je na treningach, to nic nowego, że realizują je podczas meczy

    (28)
    • Array ( )

      Tu chodzi o co innego, Rockets oczywiście tankują, ale dla pojedynczych graczy jest to świetna okazja żeby się pokazać i wybić, więc się starają. Dlatego zespoły walczące o PO nie mogą takich spotkań odpuszczać, wystarczy że wpadnie kilka trójek, zaliczy się kilka skutecznych kontr i robi się gorąca końcówka.

      (9)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Czyżby Dallas postawili na niewłaściwego człowieka? Brunson szykuje się do serii z Cavs, a tymczasem geniusz Luka ma już w małym paluszku cały asortyment sklepów wędkarskich.

    (12)
    • Array ( )

      Nie. Kicks maja po prostu lepszą drużynę i lepszego trenera. Mavs mają lepszą gwiazdę i to tyle

      (4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Naprawdę nie widziałeś że GSW oddali mecz o nie chcą 5 miejsca!? Teraz jest walka o 6!!Clippers, Lakers , Warriors . Tak że taka zabawa. Nikt nie chce grać z Suns.

    (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Się porobiło! Warriors, Clippers, Lakers i Pelicans wszystkie po 38 porażek i każdy z nich może wskoczyć na 5 miejsce. Pytanie czy to ma sens bić się z Suns w pierwszej rundzie. Może lepiej z Kings 🙂

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Zachwyt nad lejkersami bijącymi młodzież z dna tabeli nieuzasadniony. Reszta stawki nie da im tak klepać. Bez hejtu. Pozdr

    (5)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    „Złego człowieka”, w sensie, ze wybrali Lukę zamiast Brunsona? Jeżeli, tak, to chyba każdy by tak wybrał. Całkowicie oczywisty wybór.

    No chyba, ze chodzi o KI over Brunson, ale to się trochę nie spina, to wtedy tak, zdecydowanie. Kazdy GM wybierze Brunsona over KI, już nie chodzi o to co jeden i drugi daje na boisku (aktualnie 1/1 albo ze wskazaniem na Brunsona), ale o pewny negatywny impakt na szatnie wraz z pojawieniem się KI. Ten chłop od momentu „pójścia na swoje” i „obrażenia się” na Lebrona nic nie wygrał, nic nie zdobył, a i tylko syfu narobił gdziekolwiek by się nie znalazł.

    Dla mnie KI to trochę taki Pogba koszykówki, talent nie z tej ziemi, ale w głowie chaos. „Wirus” każdej drużyny.

    Pozdrawiam, Bursztynowy

    (11)
    • Array ( )

      „Całkowicie oczywisty wybór.”
      A teraz weź pod uwagę, że ten Twój „całkowicie oczywisty wybór” w lwiej części posiadań musi sobie poklepać piłę, bo po co uruchamiać kolegów, skoro można sobie nabić statystyki. A przy tym w obronie jest jak niewidoma kasjerka w sklepie – każdy może ją zrobić w bambuko bez najmniejszego wysiłku.

      Brunsonowi akurat nic z tych rzeczy nie można zarzucić, a to, że Knicks mają znacznie lepszy bilans meczów od Mavs to pewnie czysty przypadek, co nie?

      (2)
    • Array ( )

      Zobacz sobie końcówkę meczu jak Wszarza dobrze pilnował. Jak chce to umie, ale to jest coś za coś, jeśli dasz za dużo mocy na obronę to w ataku co jej braknie. A wiesz jak obecnie wygląda podejście pasiaków do obrony? Gwizdek za byle dotknięcie. Logiczne rozumując trzeba więc odpuszczać w obronie i rzeźbić atak.

      (4)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Dziki Zachód przed nami! Co tam się będzie działo.! Czy dobrze widzę, że nikt nie ma pewnego miejsca na ten moment? Z tych co walczą o PO.

    (2)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Po niektórych komentarzach widać, że chyba kwestia Dallas wymaga dogłębniejszego przeanalizowania. Są osoby, którym wydaje się, że to Kyrie jest winien niepowodzeń Mavs i chcą z niego uczynić wszelkie zło tego świata. Tymczasem spójrzmy na fakty, jaki ma wpływ na grę Dallas Kyrie, a jaki Doncić od momentu transferu:
    Dallas z samym Luką: 0 – 2
    Dallas z Luką i Kyrie: 4 – 11
    Dallas z samym Kyrie: 3 -1

    Samo to jest dość wymowne.

    Ktoś powie: pewnie zwycięstwa z samym Kyrie były z jakimiś leszczami… Clippers, Kings, Lakers – wszystko drużyny górnej części tabeli. Przegrana z Memphis – druga drużyna konferencji.

    Ktoś powie: zbyt mała próba meczów, żeby się wypowiadać, zbieg okoliczności.

    To spójrzmy na +/- obu graczy:
    Kyrie bez Doncicia +5,5
    Doncić bez Kyrie -5
    Łącznie od momentu transferu Kyrie Dallas z nim na boisku są +87. W tym samym czasie Dallas z Luką na boisku są -32. To jest przepaść zważywszy na to, że sporo minut grają wspólnie. Jest zatem niewiele okazji, żeby takie rozbieżności powstały, a jednak ewidentnie ilekroć Irving jest na boisku dzieją się dla Dallas dobre rzeczy. Ilekroć jest na nim Luka, są po prostu na minus. Z 15 wspólnych meczów, w 12 meczach Kyrie miał lepszy +/- od Doncicia. Z 18 meczów Irvinga, w 11 był na +, w jednym na 0, w 7 na -, natomiast Doncić w 6 był na + i w 11 na minus.

    To jest już duża próba, która unaocznia, że Kyrie czyni zespół lepszym, uruchamia ruch piłki, jest killerem w czwartych kwartach, podczas gdy Luka każdorazowo zabija ball movement, a w końcówkach kwart jedynym zagraniem, jakie umie wykonać jest step back cegła z 9 metrów. Ile wyrównanych końcówek Dallas przez niego przegrało to aż szkoda gadać. Daleko nie trzeba szukać – oto crunch time z dzisiejszego meczu: 4Q 2:30 do końca 119-115 dla Atlanty. Irving 6 pkt z rzędu i doprowadza do 121-121. Potem Atlanta punktuje na 123:121 i ostatnia akcja nie wiedzieć czemu piła do Doncicia, który na szczęście został przez obronę zmuszony do jej oddania, a Wood z Javale doprowadzili cudem do dogrywki. Decydująca akcja dogrywki? Fadeaway Doncicia za 3. Efekt? Taki, jak zwykle.

    Nie mam zamiaru wybielać Irvinga. On ma swoje wady – jest ujemnym obrońcą ze względu na brak masy (aczkolwiek dobrze radzi sobie z zawodnikami podobnych rozmiarów, ma też talent do bloków dzięki dobremu czytaniu gry), jest nieobliczalny, ale fakt jest taki, że z wyłączeniem Curry’ego nie ma drugiego tak dobroczynnie wpływającego na ball movement zawodnika na świecie. Jest ultra skuteczny i Dallas cierpi na przeroście ego Luki, który koniecznie chce obsikać teren i chce mieć piłkę w rękach w ostatnich akcjach. Tymczasem nie jest w stanie nawet zbliżyć się do efektywności Irvinga. W normalnej drużynie piłkę w decydujących momentach ma najefektywniejszy zawodnik, najbardziej wytrzymały psychicznie. W Dallas piłkę ma wtedy zawodnik z najwyższym mniemaniem o sobie.

    Dallas ma 4 problemy:
    1. Rak drużyny, jakim jest Doncić. To jest po prostu biały Westbrooko-Harden. Facet od nabijania pustych statystyk ku uciesze fanboy’ów, który nigdy nie zdobędzie mistrzostwa. Dlatego, że nie potrafi koegzystować z inną gwiazdą, bo jeśli ktoś tak bardzo uniwersalny jak Irving mu nie pasuje (o Porzingisie, czy Woodzie nawet nie wspominam), to znaczy, że nikt mu nie będzie pasował, a w pojedynkę jest po prostu za słaby.
    2. Niestabilność Kyrie’go Irvinga, któremu kończy się kontrakt i nie wiadomo, czy bardziej strach, że ich zostawi, czy bardziej strach, że zostanie na długim kontrakcie i będzie się zajmował wszystkim tylko nie koszykówką.
    3. Najgorsze w całym NBA supporting cast. Jeśli Twoim glue guy’em jest Reggie Bullock, którego dawno nie powinno być w lidze to jesteś w ciemnej D.
    4. Uwielbiam Marka Cubana za jego prostolinijność, lojalność, o którą tak trudno w świecie biznesu. Potrafi budować świetne relacje ze swoimi gwiazdami, czego Dirk jest najlepszym przykładem, ale mam wrażenie, że on chce podpisać każdego, kto ma w NBA jakąś wartość, bez konkretnego planu, patrzenia na dopasowanie elementów. Co z tego, że Dallas ma dwie gwiazdy, jak nie ma ani dobrych strzelców, ani siły fizycznej, ani rim protection (jak bardzo tego są złaknieni pokazują krótkie epizody spowolniałego jak lokomotywa już JaVale’a, kiedy mimo wszystko drużyna zaczyna grać lepiej niż z Powellem czy Kleberem).

    Sorry, że tak długo, pewnie niewielu chciało się doczytać, ale oglądam prawie wszystkie mecze Dallas i leżało mi na sercu, żeby przedstawić swój punkt widzenia. Pzdro

    (24)
    • Array ( )

      Trafione w punkt. Przyznam się szczerze, że sam jaram się jak Doncic pokazuje “Luka Magic” ale powiedzmy sobie jasno. Z tym stylem gry Luka w tej lidze nie zdobędzie nic. Koniec kropka. Holowanie piłki, ceglenie z 9 metra. Chłop dla mnie nie czyni kolegów lepszymi. Do tego te gadki o traceniu radości z gry w wieku 24 lat… Niesamoity zjazd Dallas. Chyba dobrze pamiętam to była 2 obrona ligi w zeszłym sezonie i finał konferencji. W tym roku to chyba 15 miejsce. A przypomina mi się Dirk i sezon 2010/11. Niby też samiec alfa ale poprowadził zespół do mistrzostwa i to przeciw “Big Three” z Miami. Zespół był już stary, wielu ludzi po 30 a mimo to Dirk liderowała i przy nim reszta stawała się lepsza. Irving ma nierówno pod sufitem ale oczernianie go o wszystko co złe nie ma sensu. Goście typu Doncic czy Trae Young nie osiągną nic w tej lidze, chyba że po 30 jako 2, 3 opcja w zespole mistrzowskim. Fajnie ogląda się ich popisy, highlighty ale to nie ten charakter. To nie są liderzy i zwycięzcy.

      (7)

Komentuj

Gwiazdy Basketu