fbpx

NBA: New York Knicks padli z wyczerpania | historycznie skuteczna Indiana!

15

Indiana 130 Knicks 109 [4-3]

Madison Square Garden, gra siódma, bilety po tysiąc baksów albo lepiej, zależnie od miejsca. Podczas prezentacji pierwszej piątki trybuny błyskały od fleszów jak cekinowa sukienka. Adrenalina w powietrzu, żwacze widoczne, szczęki zagryzione, jeśli luz to pozorny, w środku wszystko napięte jak czoło po botoksie. Naoczni świadkowie opowiadają, że już trzydzieści minut przed meczem MSG chodziła w posadach skandując “Let’s Go Knicks”. Atmosfera gęsta, w pierwszych rzędach całe tabuny celebrytów. Ludzie kibicowali i wierzyli do końca, nawet gdy było dwadzieścia w plecy. Nawet gdy OG Anunoby zszedł z boiska po paru minutach ewidentnie nie będąc w stanie biegać, nawet gdy Jalen Brunson doznał złapania kości śródręcza…

Byłem bardzo zdziwiony, że otoczenie, reprezentacja, agent zawodnika zezwoliły na występ Anunoby’emu. Gość ma problem z łokciem oraz naderwane ścięgno udowe, a na dodatek pozostaje bez kontraktu na przyszły sezon, to znaczy zaraz stanie się niezastrzeżonym free agentem wartym miliony monet (formalnie ma opcję wypowiedzenia umowy wartej 19 milionów dolarów, rynek wycenia go na znacznie więcej). OG trafił dwa pierwsze rzuty, ale były to jedyne jakie oddał, ze stacjonarnych pozycji. Niewiele się ruszał, przeciwko arcy ruchliwej Indianie jego występ pozbawiony był sensu. Rywale zazwyczaj cierpną na jego widok, tym razem polowali na niego.

Pacers wiedzieli, że dominują szybkością, zdrowiem, szerokością ławki. Brunsona na całym boisku naciskali naprzemian Nesmith, Nembhard i McConnell. Niezmordowany JB pracował jak zwykle, ale ile był w stanie wskórać przeciwko agregatowi ofensywnemu Indianapolis? Musicie wiedzieć, że Indiana zaprezentowała historyczną skuteczność strzelecką i ani przez chwilę nie pozwolili Knicks podnieść głowy. Błyskawicznie przechodzili z obrony do ataku, w pierwszej kwarcie po swojemu zaszarżował Haliburton wciskając cztery trójki, a przewaga z miejsca sięgnęła dwudziestu oczek. TJ McConnell szarpał jak zwykle (12 punktów 7 asyst) Nesmith był bezbłędny z gry (8/8) a Hali zawody skończył z dorobkiem 26 punktów 6 asyst oraz 6/12 zza łuku. Na konferencji pojawił się w bluzie z obrazkiem Reggiego Millera wykonującego gest duszenia. Nieelegancko trochę, ale zawodowy sport to nie miejsce dla mięczaków. Jak mówię, goście pobili rekord playoffs: 67.1% skuteczności drużynowej. Zdobyli najwięcej punktów w historii Game 7!!!

Tymczasem po drugiej stronie trwała batalia, Knicks jechali pod górkę: Divincenzo (9 trójek) i Hart (kontuzja mięśni brzucha również wyraźna) biegali za dwóch, bardzo dobrą zmianę dał Alec Burks (26 punktów) ale frontcourt był niemal nieprzydatny i ledwie byli w stanie utrzymać tempo gości choć ci byli dwadzieścia punktów z przodu. Finalny zryw przywiódł Knicks na sześć oczek deficytu, ale to było wszystko. Dalej nie dało rady. Nowojorczycy w tym meczu posypali się ostatecznie. Randle, Robinson, Anunoby, Bogdanovic, a na koniec Brunson. W zasadzie można powiedzieć: cała pierwsza piątka zespołu kontuzjowana. Brunson próbował wybić piłkę w kontrze rywalowi i nadział się ręką na kolano. Coś pękło, musiał opuścić plac. Parę minut później podano informację, że nie wróci. Mimo wszystko, cóż to był za sezon Jalena: 28.7 punktów 6.7 asyst 40% zza łuku, szesnaście meczów powyżej 40 punktów! Czapki z głów dla całej ekipy.

Josh Hart zebrał chyba najgłośniejszą owację na stojąco gdy smutny schodził z placu po szóstym faulu. Gość mierzy 193 centymetry wzrostu, ale w trzynastu meczach playoffs zanotował kolejno: 13, 15, 6, 17, 9 14, 13, 15, 18, 3, 11, 8 i 8 zbiórek. Brał większość bezpańskich piłek, ciągnął jak szatan. W trzech wygranych meczach z Sixers zaliczył 4, 4 i 3 trójki choć przecież nie słynie z umiejętności strzeleckich. Pięć razy rozdał co najmniej pięć asyst. Siedem razy przekroczył osiemnaście punktów. Im wyższa stawka meczu, tym pewniej wyglądał aż padł. Kontuzja mięśni brzucha ewidentnie ograniczyła go ruchowo i zdaje się, odebrała wiatr w płucach.

To mój czwarty klub NBA [Lakers, Pelicans, Blazers, Knicks przyp.red] oraz szósty szkoleniowiec. Chciałem znaleźć swój dom, swoje miejsce. Jestem wdzięczny kibicom, że tak pięknie mnie przyjęli. Nie jestem ideałem. Jest ze mną sporo wzlotów i upadków, ale mimo to mnie przyjęli z otwartymi ramionami… [Hart]

Po raz kolejny: wygrała drużyna lepsza na tablicach. Knicks wygrali w tych playoffs wszystkie (7-0) mecze gdy wygrywali zbiórkę. Gdy przegrywali zaliczyli (0-6).

Wiele zespołów dawno by odpuściło, zawinęło się. Ci goście nigdy się nie poddali, walczyli do samego końca [Tom Thibodeau]

Co dalej z NYK? Przed nami ciekawy offseason, jak mówię: Anunoby staje się (nieformalnym) free-agentem, a Julius Randle jest uprawniony do przedłużenia kontraktu, którego maksymalny wymiar to bodaj 181 milionów dolarów za cztery lata. Jeśli nie otrzyma przedłużenia, Knicks mogą Julka transferować. Jak sądzicie, jak wyglądaliby w pełni zdrowia w tych playoffs? I jakie szanse ma Indiana z faworyzowanym Bostonem? Pierwszy mecz serii zaplanowano na środę, zapowiedź serii nadchodzi. B

15 comments

  1. Array ( )
    miś4kontratakuje 20 maja, 2024 at 19:29
    Odpowiedz

    Knicks nie mogą być w pełni zdrowia w PO dopóki trenuje ich Tibs. Świetny team spirit, świetny szkoleniowiec, ale po prostu zajeżdża swoich graczy. Gra do ostatniego żołnierza. Źle pojęty brak kalkulowania i rozkładania sił. W przyszłym roku może być nawet ciężej o awans do finałów konferencji. Giannis, Embiid mogą być zdrowi, a młode drużyny jak Pacers, Magic mogą być jeszcze lepsze.

    Pacers – Cs -> bez Porzignisa na pewno nie będzie spacerek.

    (27)
    • Array ( )

      Embiid nawet jak będzie zdrowy to i tak nic nie ugra, nie w tej śmiesznej organizacji!

      (0)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Byłem sceptyczny, ale już nie jestem. Żaden Boston ani Dallas nie powstrzymają Wilków. Od bardzo dawna nie widziałem żeby ktoś grał z taką pasją jak Edwards. W dalszym ciągu pałam niechęcią do KATa i Goberta, ale trzeba im wszystkim oddać, że w tym roku są sensacyjni. I nie chodzi nawet o jakiś talent czy zgranie czy sam nie wiem co, piszę wyłącznie o iskrze w oku Edwardsa czy Mcdanielsa, wilki zwęszyły krew. Czy ktoś z Was widział grających z taką pasją po obu stronach parkietu Tatuma czy Browna? No właśnie. 4-1 z Dallas i we finale do maks dwóch, to jest ich czas i oni to wiedzą.

    (8)
    • Array ( )

      “Żaden Boston ani Dallas nie powstrzymają Wilków.” u buka to dalej Celtics są faworytem na Mistrzostwo, ale skoro tak mówisz, to stawiam kilka stów na Wilków (:

      (1)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Well dobrze pograli NYK, liczę że w off-season zalecza kontuzje wzmocnią się i w przyszłym sezonie ECF już osiągną! Mają heart of a champion, tylko trochę zdrowia brakło. Czy Thibs ich zajechał? Pewnie częściowo na koniec Harta na pewno, ale Bojan, czy Mitchell to już bardziej pechowe wypadki.

    (11)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Tibs od zawsze zajeżdża graczy.
    Ile można żyłować swoich najlepszych zawodników.
    14 lat temu dostał rosa i chłopu odpadły koła.
    Dziś pałuje to samo. Pieprzenie o charakterze a fakty są takie, ze gość nie ma za grosz zaufania do rezerwowych i cierpi na tym cała drużyna.
    Chłopaki pociągną tak rok/dwa/trzy i do widzenia.
    Iście ruska szkoła.
    Gnąca nie łamiąca. Jak się rozwali znak ze słaby był.

    (15)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    O co z tymi miękkimi fajami co bić się nie potrafią? Pokazała Indiana, że potrafią. Przede wszystkim ten mecz u siebie, game 6, wyciągnęli obijając facjatę NYK. Fajnie

    (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Tibs potrzebuje jeszcze dwóch trzech żołnierzy, którym zaufa i jie będzie grał 6 ludzi.
    Ale obiektywnie: kontuzje Randla, Robinsona, Bogdanovicia nie wynikały z zajechania. Co innego Hart, OG czy noga Brunsona (ręka to zwykły pech).
    Na takiej intensywności można wygrać seria playoff, może dwie, ale mistrzostwa się nie ugra bo tryby się połamią.

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    To co Indiana odwaliła ze skutecznością w tym meczu to a Jezus Maria.
    67% w całym meczu, ale do przerwy było to 78%!!!
    LOL

    (4)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Swoją drogą czy posypanie się zdrowotne Knicks też nie jest historyczne?
    Randle, Robinson, Anunoby, Bogdanovic, Brunson, Hart…
    Przecież gdyby jakimś cudem pokonali jednak Indianę nie mieliby kim grać w następnej rundzie.

    (2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Knicks pokazali wielkie serce, team spirit i w ogóle i szacunek za to, ale samą wolą walki nie wygra się PO jak zwyczajnie brakuje rąk do pracy, a te, które zostały są zajechane. Z zawodników pierwszej piątki chyba tylko DiVincenzo skończył ten sezon bez urazu… Tibs ma tą swoją ideę fix, ale tu ewidentnie przestrzelił. Podejrzewam, że zdrowi Knicks by to przeszli i w dodatku mieli spore szanse na wejście do finału.
    Świetny mecz Pacers i mimo tego, że w NY mieli szpital, to nie można zapominać, że Indiana też zapracowała na tą wygraną. W meczu nr 7 rozgrywanym w MSG pokazali zabójczą skuteczność – ręka im nie drżała, realizowali swoje założenia taktyczne. Zasłużyli sobie na ten awans. I w sumie lepiej, że oni będą w finale wschodu, bo jakby jakimś cudem NY tam weszli tak pogruchotani, to Boston by się po nich pewnie przejechał, a tak Pacers, którzy są w sumie zdrowi, szybcy, grają najszerszym składem z całej czwórki półfinalistów, mogą coś namieszać.

    (2)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Wszyscy opisują jak to Boston miało do tej pory łatwo w Playoffs. Indiana weszła od finałów konferencji wschodniej ledwo co! Po drodze mierzyła się z Milwaukee Bucks, którzy grali od początku bez Giannisa Antetokounmpo a potem także bez Damiana Lillarda! A w drugiej rundzie dopiero w siódmym meczu pokonali New York Knicks, w których składzie brakowało czterech podstawowych graczy a w ostatnich meczach także Josha Harta (game 6) oraz Jalena Brunsona (połowa meczu 7). Prawdziwy sprawdzian Indianę Pacers czeka dopiero teraz w starciu z Boston Celtics.

    (3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu