fbpx

NBA: Zion Williamson prezentuje formę życia | krytyki Los Angeles Clippers ciąg dalszy

28

Hello everybody, WTMW, melduję że wróciliśmy z Zielonej Góry, gdzie gościliśmy od czwartku. Był to najdłuższy i zdecydowanie najbardziej “koszykarski” GWBA Camp, ze wszystkich siedmiu edycji. Czekam na zdjęcia od pani Ani fotograf, zbieram myśli, porządkuję rejestr pamięciowy, więc na relację z “siódemki” jeszcze chwilę poczekacie, pojawi się wkrótce. Wyjazd wrażenia pozostawił niezatarte, poznałem kolejnych wspaniałych chłopaków, a patrząc na błysk w ich oku rosłem wewnętrznie z każdą godziną, choć na tle zmęczenia fizycznego mogło nie być tego widać (I love you guys). Sponsorami dzisiejszego odcinka są Rafał Kajuth i Gregor Mar. Dziękuję i zapraszam do lektury.

Sixers 121 Clippers 107

Kelly Oubre Junior (12 punktów 6 asyst) przy próbie wejścia pod kosz odbił się od wielkiego Ivicy Zubaca, a następnie grzmotnął potylicą o ziemię. Chwilę go nie było, ale wrócił i niedługo po wejściu na parkiet zablokował w kontrze Paula George’a. Wymowny był to obrazek i wiele mówiący. Zdziesiątkowana ekipa Nicka Nurse’a oprawiła “wielkich” Clippers w ich własnej hali. James Harden (12 punktów 14 asyst 0/6 zza łuku) niestety opuścił budynek zanim dziennikarze mieli możliwość zadać mu pytania. Jego kumpel PG-13 naprawdę wydaje się mieć głowę gdzie indziej.

Z pewnością to ciekawy człowiek, ale mistrzowski tytuł wymaga “koncentracji” o którą go niestety nie podejrzewam. Zablokowany przez Oubre (czyściej się nie dało) zamiast walczyć o piłkę zatrzymuje się i patrzy na sędziego. Jego mowa ciała załamuje. Wspólnie z Brodaczem w czwartej kwarcie zaliczyli dziś ZERO punktów. PG oddał trójkę, która nie doleciała do obręczy, wjechał pod kosz, ale zamiast kończyć próbował fikuśnego podania do środkowego (strata), zaliczył ofensywny faul i następną stratę przy próbie podania. W całym meczu jego wskaźnik plus/minus wyniósł -18. Po wszystkim uśmiechał się i zbijał piątki z rywalami. Harden dla odmiany: najpierw zostawił Tobiasa Harrisa (24 punkty) samego na łuku, a w kolejnej akcji zaspał w obronie do Maxeya (24 punkty 6 asyst). Trzeci gwiazdor, którego nazwiska nie wymieniam celowo, w czwartej odsłonie, przy dwudziestu oczkach deficytu, nie zagrał w ogóle, LOL.

Pozdrawiam fanów tej wspaniałej drużyny. Z tych “tłustych kotów” się należy śmiać, a ich kretyńskie zachowania piętnować. Waszej uwadze polecam to zagranie, pochodzące z poprzedniego meczu, przeciwko Portland. Oto jest, Harden podaje do rogu, a następnie próbuje zablokować rzut własnego kolegi… więcej powagi podczas gry mieliśmy na Campie, serio.

Pelicans 114 Pistons 101

Zion Williamson wygląda lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, ponoć od przerwy na All-Star Weekend schudł 11 kilogramów. Nie mam pojęcia skąd ta dedykacja i dlaczego (dopiero) teraz, ale jestem fanem fizycznej przemiany chłopaka i kibicuję jego efektywnej grze. Wczoraj nie pozostawił złudzeń Pistons zdobywając 36 punktów 7 zbiórek i 6 asyst przy 13/14 z gry! Niech o marginesie błędu i przewadze talentu ekipy z Nowego Orleanu zaświadczą nastepujące rzeczy: desygnowany strzelec Trey Murphy zalicza 0/9 zza łuku, Brandon Ingram z przeprostowanym kolanem nie gra (i nie pogra jeszcze co najmniej dwa tygodnie) a ci wciąż dominują od pierwszych do ostatnich minut. 58-36 w polu trzech sekund oraz 23 punkty zdobyte z szybkiego ataku. Pistons bez Cade’a (puchnące kolano) i centra Durena (sztywne plecy).

Cavaliers 84 Heat 121

Cavs bez Donovana Mitchella nikogo w playoffs nie nastraszą. Próbowali się znów cofać pod kosz, Miami dojechane kontuzjami, huk braków kadrowych (Herro, Robinson, Jaquez, Richardson, Love OUT) stąd kuleje spacing i przeciwko cofniętemu rywalowi gra się trudno. Liczyliśmy na młodego Jovica (i słusznie!) ale ten pierwszą połowę zaliczył pod wezwaniem mało bystrych fauli. Dopiero po przerwie się rozegrał i zrobił swoje. Nie młody Serb decydował jednak o wydarzeniach. Bardzo agresywnie mecz otworzył Jimmy Butler, atakując obręcz i szukając zdobyczy strzeleckich, ale prawdziwym “objawieniem” był Haywood Highsmith, znany głównie jako atleta / obrońca,  pozytywnie zaskoczył jako strzelec: 18 punktów w tym 4/4 zza łuku.

Piłka siedziała w koszu elegancko (aż siedmiu graczy osiągnęło dwucyfrową zdobycz) stąd Heat byli w stanie wracać do obrony i grać swoje. Fantastyczna, pierwszorzędnie ułożona ekipa, której należy życzyć przede wszystkim zdrowia! Bilans 39-32 to o jedno zwycięstwo mniej niż okupująca szóste miejsce w tabeli Indiana. Wiadomo, nikt nie chce przechodzić przez stres play-in, więc do końca rundy zasadniczej nogi z gazu raczej nie zdejmą. Jimmy prowadź! Na temat Cleveland mam do powiedzenia tyle: ustawienie drugiej linii w osobach Okoro, Mobley i Allen to anachronizm, od którego należy jak najprędzej odejść. Były momenty gdy funkcjonowali efektywnie, ale NBA już nauczyła się z nimi grać. Brak rzutu na trzech pozycjach… tego się nie da obronić w dzisiejszej lidze.

Thunder 93 Bucks 118

Wydaje mi się, że SGA (12 punktów) gra z urazem i chyba potrzebuje paru dni przerwy. Rzuty nie siedziały, a fizyczność była ABSOLUTNIE po stronie chłopców Doca Riversa. Tercet pod wezwaniem Giannis, Bobby i Brook to siła, której młodzi Thunder nie byli w stanie się przeciwstawić.

57-37 na tablicach. 52:38 w polu trzech sekund. 17:12 w tranzycji. Mocno i dobitnie ich zbili, więc skoro już przy tym jesteśmy. Uważam, że podłogą OKC jest pierwsza runda playoffs, a sufitem zacięta druga runda. Nie przeskoczą braku gabarytów, Shai i J-Dub nie nastarczą. Chet Holmgren (6 punktów 4 zbiórki) zostanie zepchnięty na margines. Im jest potrzebna mocno zbudowana czwórka. Szczęśliwie mają całą masę atrakcyjnych zasobów i wyborów draftu na handel. Tu się będą działy wspaniałe rzeczy za 2-3 sezony, ale póki co ich możliwości kończą się na tym, co napisałem wyżej. Najbardziej “udekorowani” gracze zawodów to: Antetokounmpo (30 punktów 19 zbiórek) oraz Khris Middleton (11 punktów 10 zbiórek 10 asyst).

Warriors 110 Wolves 114

Przyznam, że nie rozumiem decyzji Steve’a Kerra, który w sytuacji gdy zespół walczy o przetrwanie w dziesiątce, Stepha Curry’ego (31 punktów 5/11 zza łuku) wystawia wyłącznie na 30 minut. Nie wiem, nie siedzę w ich szatni, zaufanie do (reszty) zespołu to ważna rzecz, po prostu tego nie rozumiem. Przez trzy kwarty Dubs narzucali ton wydarzeniom, w czwartej kwarcie wpadli w dołek, ale wciąż byli w grze. Klay Thompson rzucał na remis, ale piłkę zebrał Anthony Edwards (23/6/8) i trzeba było faulować.

Nie mamy wypracowanych dobrych nawyków. Jesteśmy bardzo cisi na parkiecie [Draymond Green]

No cóż, Kerr mógł nieco stracić czucie, ale przyznajmy, że tegoroczny roster nie zachwyca. CP3 i Draymond stracili obaj ponad miesiąc, Wiggins ma problemy osobiste i gra jak cień, Klay się brzydko zaczyna starzeć, a jego efektywność jest najniższa w karierze. Młodym brakuje powtarzalności. Pozostaje wiara, albo się weterani ogarną albo playoffs w Golden State nie zobaczymy.

Pacers 145 Lakers 150

Trzysta punktów w meczu, pyk. Nie jestem fanem strzelania z broni automatycznej, ale gra się tak jak przeciwnik pozwala. Może raczej jak arbiter pozwala, oddaję głos trenerowi gości:

Niektórych rzeczy nie udało nam się przeskoczyć. Różnica 27 rzutów wolnych  na korzyść przeciwników to jedno. Różnica 17 fauli to drugie. Tutaj pozwolę sobie postawić kropkę [Rick Carlisle]

W istocie, Lakers zaliczyli 38/43 FT. Podobnie jak podczas finału “In Season Tournament” bezceremonialnie pchali się pod kosz, ale nie zmienia to narracji. Większość ludzi postrzega to jasno i zapewne właściwie: liga wspiera Lakers w ich dążeniu do awansu do playoffs. Ci wygrali trzy mecze z rzędu (39-32) problem w tym, że przystępując do “play in” z dziewiątego miejsca, musieliby wygrać dwa razy w dwóch eliminacyjnych meczach (potencjalni rywale to Dallas, Sacramento bądź Golden State) aby awansować.

Wróćmy jednak do meczu, przebieg gry nerwowy, Lakers do ostatnich minut walczyli o utrzymanie przewagi, przeputali 19 oczek przewagi, lecz mimo szarży w końcówce Pacers musieli obejść się smakiem. Statystyki bombowe, obrona nieaktywna, sędziowie się nie zgodzili: Davis 36/16, LeBron 26/5/10, Dinwiddie 26/3/5, Reaves 25/5/8, Siakam 36/12, Turner 20/5/3, Haliburton 12/6/10, McConnell 17/3/7 itp.

Dobrego dnia wszystkim, z Waszym wsparciem wracam do regularnego pisania. Bartek Gajewski

28 comments

  1. Array ( )
    nick the brick 25 marca, 2024 at 16:54
    Odpowiedz

    Szanowny Autorze tekstu. Wysmiewając Leonarda i piętnując kretyńskie zachowania Harde czy PG jak odniesziesz się do żenujących flopów i skrecaniu się z bólu po dotkieciu w głowe swojego idola zza miedzy? Tak, tego 115 kg herosa o budowie kulturysty. Tego twardziela z groźnymi minami po udanych akcjach a słaniającego się na nogach po tych “brutalnych faulach”. To nie jest żenujące? Facet prezentuje tak wysoki poziom sportowy a zachowuje się jak clown.

    (52)
    • Array ( )

      Tego ziomka, to już wyjaśnił wielbiciel żon swoich szefów, Ime. Trochę kretyn (za tą akcję z Bostonu), ale pierwszorzędnie wyjaśnił gdzie krul chodzi piechotą.

      (14)
    • Array ( )
      Fan czy nie fan, o to jest pytanie 26 marca, 2024 at 16:22

      „Statystyki przez ciebie przywołane nie mają żadnego kompletnie znaczenia. Liczy się wyłącznie obecny kontekst drużynowy. Ja nie jestem fanem NBA kolego, jestem całkowicie znieczulonym na bs obserwatorem tej ligi od 32 lat, od 13 lat zawodowo i dzielę się swoimi przemyśleniami.”

      Od takie „obiektywne” spostrzeżenia wrzuca nam znieczulony antyfan NBA (cytat z komentarza z poprzedniego wpisu) 😉

      Podsumowując: nie ma co tego brać na poważnie

      (2)
  2. Array ( )
    Trener z bożej łaski 25 marca, 2024 at 17:25
    Odpowiedz

    Dzięki za świetną robotę. Fajnie znów poczytać. Niestety ale LeFlop cały sezon solidnie pracuje na swój przydomek. Sędziowie robią co mogą, a mimo to mogą nie załapać się do playoff. Obie drużyny z LA to żart

    (30)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Bartku, pytałeś mnie o wrażenia z Diuny. Dwójka jest imponująca audiowizualnie, monumentalna wręcz, ale ma ogromne problemy z kontrolą tempa i ekspozycją. Została tak poszatkowana w montażu, że bez znajomości książki (od której mocno odbiega, ale dla mnie to nie wada, w końcu to interpretacja w innym medium) momentami nie wiedziałbym co i dlaczego się dzieje, zresztą i tak często miałem wrażenie, że się musiałem zdrzemnąć i coś mi umknęło. Zdjęcia, dźwięk i montaż w ramach danej sekwencji 9/10 (najlepsze sceny w czerni i bieli, a tak naprawdę w podczerwieni z agresywnymi filtrami), ale film wyszedł z tego niezbyt dobry

    (-5)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Patrząc wczoraj na PG13 po meczu i jego zachowanie to wydaje mi się , że im teraz w większości zależy żeby nie wejść do PO niż w nich grać. Oczywiście w wywiadach udają, że im zależy, że będą walczyć, dawać z siebie wszystko itd. A im zależy tylko i wyłącznie na kasie i na sławie. Zero sportowej złości. W sumie to co? Połowa kwietnia i wolne do obozów we wrześniu, a miliony dolców tak czy inaczej wpadną. Żyć nie umierać. To jest cyrk, a nie NBA, jakie znamy

    (20)
    • Array ( )

      A czy ty masz w sobie tę biurową złość czy jakąkolwiek inną w zależności od tego gdzie pracujesz ? Czy gryziesz posadzkę w robocie tak jak chcesz zeby Clippersi gryźli parkiet ? Oczywiście szefowi mówisz że ci zależy i że dajesz z siebie wszystko ale tak naprawdę zależy ci tylko na pensji i urlopie. Byle do września i urlopik w Chorwacji. To jest cyrk a nie życie jakie znamy.

      (-3)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Zasadniczo mam jedno pytanie.

    Jak to jest, że pośmiewisko całej NBA, czyli LA Clippers po serii kiepskich meczów są w tym momencie 44-26
    i osiągnęli ten wynik mając w składzie same „odpady”, natomiast boscy jeziorowcy, tzn. kRÓL i jego „avengersi” po serii bardzo dobrych meczów są 39-32?
    Do tego wieść gminna niesie, że te błazny z Hollywood niesprawiedliwie dostają najwięcej gwizdków w całej lidze, a potwierdza to „jedynie” 29 na 30 trenerów z NBA.

    Bardzo proszę o rzeczową i kulturalną odpowiedź.

    (37)
    • Array ( )

      Nie ma żadnej rzeczowej odpowiedzi na zawiść, fałsz i obłudę Clippers trzeba szydzić, bo przecież inaczej nie można jak jest się lizodupem Lakers i LeGlacy, a Clippers mają czelność być wyżej w tabeli.

      Wstyd patrzeć jak się dorosły człowiek ośmiesza i kompromituje z powodu swoich sympatii i antypatii.

      (21)
    • Array ( )
      ZwykłySandacz 26 marca, 2024 at 15:00

      Naprawdę Leonarda, PG, Hardena i Westbrooka nazywasz odpadami? ;o
      Ja rozumiem, że Russell nie wypalił w Lakers i mu zrobili słaby PR i był do wzięcia za frajer, ale c’mon, to jest ciężki gwiazdozbiór a nie “odpady”

      (1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Moim zdaniem Leonard potrafi się zaangażować tylko w zespole, który już jest zgrany ze sobą i potrzebuje pierwszej opcji w ataku np. SAS lub Raptors i nie odnajduje się w grze z tyloma indywidualistami jak w LAC

    (5)
  7. Array ( )
    trapped in a corner 25 marca, 2024 at 19:09
    Odpowiedz

    Ta liga to jest już totalna parodia koszykówki . Nie da się tego oglądać dłużej niż 2-3minuty. Do tego Harden próbujący blokować kolegę z własnego zespołu. Zastanawiam się czy jeszcze jakaś chociaż pojedyncza komórka mózgowa ostała się temu panu w czaszce.

    (9)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Jakim trzeba być płytkim człowiekiem aby pisać szydzace komentarze i wypowiedzi na temat Clippers, CZWARTYM ZESPOLE NA ZACHODZIE, jednoczenie wypisywać budujące i chwalące wypowiedzi na temat Lakers, DZIEWIĄTYM ZESPOLE NA ZACHODZIE.

    Aż chce się powiedzieć “kończ waść, wstydu oszczędź”.

    (11)
    • Array ( )

      Z całym szacunkiem, proponuję najprzód przeczytać/obejrzeć „Potop”, i dopiero wtedy cytować słowa „kończ waść, wstydu oszczędź”.

      (21)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Kurczę, lubię Kawhi, ale takich Clips nie da się oglądać! Można przegrywać, ale trzeba walczyć. Z drugiej strony jest końcówka sezonu, układu sił w tabeli i tak raczej nie zmienią, może chcą przygotować się pod konkretne mecze/przeciwników? …ale fakt brakuje tam chemii! Pozdro

    (6)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Też uważam, że Oklahoma nie pokona ekipy mocnej fizycznie w serii PO. A trafi na taką najpóźniej w drugiej rundzie.
    Dzięki Bartek za artykuł.

    (2)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    A i tak póki co humorzasta “ekipa wyrzutków” grająca ostatnio chaos i masakrę z lepszym bilansem niż drużyna samozwańczego goat’a. No cóż… Dla fanboya leflopa niewątpliwie musi to być okrutny ból w części gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę.
    Leży mi odłogiem zarówno końcowy bilans LAL czy LAC ale to co się dzieje w niektórych wpisach autora to całkiem ciekawe studium przypadku zaczyna się robić.
    Nie wiem, nie znam się ale wydaje mi się, że chyba trochę innego rodzaju emocje powinna budzić, zwłaszcza u dorosłych ludzi, rywalizacja w sporcie i możliwość oglądania takowej.

    (8)

Komentuj

Gwiazdy Basketu