Niesprawiedliwości playoffs, najgorsza konferencja w historii NBA?
Z reguły bywa tak, że do rozgrywek playoffs awansują tylko te najlepsze drużyny. Osiem miejsc to dużo i niedużo, biorąc pod uwagę fakt, iż niejednokrotnie jest tak ciasno, że każda minuta spędzona na parkiecie w końcówce sezonu ma znaczenie. Niemniej, to co się obecnie dzieje w konferencji wschodniej zakrawa na kpinę. Możecie wierzyć lub nie, ale o ósme miejsce “biją się” drużyny, których bilans woła o pomstę do nieba:
Atlanta Hawks (33-42)
New York Knicks (33-44)
Cleveland Cavaliers (31-46)
Podczas gdy na Zachodzie mamy zupełnie inną sytuację. Tam o ostatnie, premiowane awansem miejsca rywalizuje grupa szanujących się ekip z więcej niż solidnym bilansem zwycięstw i porażek. Rzućcie okiem:
Dallas Mavericks (46-31)
Memphis Grizzlies (45-31)
Phoenix Suns (45-31)
Dziś na przykład okazało się, że mimo świetnego meczu w wykonaniu Minnesota Timberwolves (38-37) , Kevin Love i reszta ekipy może zapomnieć o posezonowej walce o tytuł. Taka kaszana. Sam Love miał prawo nam troszeczkę posmutnieć po wygranym (po dwóch dogrywkach!) meczu z obrońcami tytułu, ekipą Miami Heat:
I choć już nie raz wspominaliśmy o tym, że obecny format PO jest niesprawiedliwy, niewyrównany i po prostu “do bani”, niestety ciężko o jakiś sensowy pomysł już teraz. Mówi się o zlikwidowaniu podziału na konferencje, o zwiększeniu ilości miejsc w playoffs, o jeszcze kilku innych pomysłach. Ale cóż, póki co gracze, którzy podzielą los Kevina muszą się oswoić z myślą, że nie dla nas kwitnie ananas.
Smutne, ale prawdziwe. Swoją drogą, myślicie, że pan Love zmieni barwy klubowe?
# najgorsze drużyny w playoffs
Chciałbym Was zabrać w krótką podróż po historii NBA. Postaram się znaleźć tych, którzy awansowali do playoffs mimo jeszcze gorszego bilansu na zakończenie sezonu. Coś czuję, że Was zaskoczę:
#1 Chicago Bulls 1967-68 (29-53)
Dawno, prawda? Nie jednak na tyle, by o tym nie pamiętać. Był to drugi sezon w historii Byków. Wtedy ekipę z Chicago prowadził niejaki Bob Boozer. I choć nazwisko znane, to facet miał nieco inny styl gry niż nasz dzisiejszy Uzi-Boozy. No, przynajmniej nie darł się aż tak wniebogłosy po każdej udanej akcji.
Pamiętajmy tylko, że wówczas w NBA występowało nie 30 a 12 zespołów, a liga dopiero zwiększała liczbę meczów do 82. Niemniej, wyczyn wybitny, szczególnie patrząc z perspektywy dzisiejszych realiów.
#2 Chicago Bulls 1985-86 (30-52)
Zaskoczeni, że taka dynastia jak Chicago posiada aż dwie ekipy w tym jakże malowniczym zestawieniu? Bo ja owszem. W każdym razie, już śpieszę z wytłumaczeniem: był to ów pamiętny sezon, w którym Michael Jordan miał problemy ze stopą. Ostatecznie wrócił dopiero pod sam koniec sezonu by wziąć udział w 18 meczach. Bulls jakoś doczołgali się do playoffs, aby z ostatniego premiowanego miejsca mierzyć się z późniejszymi mistrzami: z Boston Celtics.
I dzięki Bogu, że się doczołgali. I pewnie już domyślacie się, czemu:
[vsw id=”l-5Xw1AJQKc” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
Nie wymaga to chyba większego komentarza. Jezus w tenisówkach.
CZYTAJ DALEJ >>
No tak to jest niesprawiedliwe…Ale taki podział jest…
No i do tych wygranych z zachodem to myślę że Bulls i Heat jednak wygrają te spotkania 😉
Czekam na komentarze w stylu: ale Wschód wygrał ASG 😀
A tak serio to takiej Minnesoty mi nawet nie szkoda, zespół z potencjałem na Playoffy, genialnym Lovem, pozyskanym w offseason drugim Kevinem (Martin), dobrym coachem i genialnym rozgrywającym nieposiadającym rzutu. I taki team ledwo osiąga bilans 50% zwycięstw?! Natomiast szkoda jednej drużyny z trójki aktualnie walczącej o PO na zachodzie, ososobiscie liczę na miski, które mogą napsuć krwi OKC i nieprzewidywalnych Suns. :/
Nawet jeśli Kevin zmieni klub (za co fani Minnesoty do których się zaliczam nie mieliby prawa go winić :P) zrobiłby to prawdopodobnie po następnym sezonie, gdyż żadna myśląca drużyna nie będzie oferowała Wilkom coś ciekawego w sytuacji, w której w lecie mogą go mieć “za darmo” z powodu player option w kontrakcie Love’a.
Mam jednak nadzieję że w następnym sezonie Minnesota podpisze 1-2 ogarniętych role-playerów i ta naprawdę wielce utalentowana paczka Love’a, Rubio i Pekovica nie będzie oglądała PO na ABC czy TNT, a takie coś mogłoby zachęcić KL42 do pozostania
ale Wschód wygrał ASG 😀
Niestety jak widzimy sztywne ramy podziału na Wschód i Zachód strzela przysłowiowy członek męski, gdy poziom drużyn Zachodu od paru, ładynch lat ma tendencję wzrostową. Miejsca 5-8 na Wschodzie to śmiech na sali.
Jestem ciekaw pomysłów na rozwiązanie tego impasu 😉
Smutne jest to, że Suns mogą nie awansować do PO na zachodzie, a na wschodzie mieliby 3 miejsce…
Chicago z Minnesota i Miami z Miśkami moim zdaniem te 2 mecze mogą wyrwać
Baltimore Bullets w sezonie 52/53 awansowali do playoffs z bilansem 16-54, czyli .229 i nawet przebrnęli pierwszą rundę, więc obecna sytuacja nie jest aż tak tragiczna na Wschodzie;)
Knicks to obecnie jedna z najgorszych drużyn w nba,i moga awansowac do PO… ŻENADA!!!
Miami i bulls muszą wygrać, ewentualnie Indiana może wygrać z OKC ale to dalej tylko 3 zwycięstwa, czyli będzie to najgorszy sezon EAST w historii 😀
co K-Love ma na głowie?
@TracyMcKobe jak potrafisz tylko powtarzać czyjeś wypowiedzi sprzed kilku tygodni to lepiej siedź cicho i się nie wypowiadaj. Nie jestem fanem Knicksów, ale fakty są takie, że wygrali 12 z ostatnich 16 spotkań, więc trudno ich nazwać jedną z najgorszych drużyn w NBA. Owszem, przez długi czas byli niepoukładani, ale w końcu się ogarnęli i teraz nie grają źle.
miejsca 3-15 na wschodzie smiech na sali