fbpx

Nowa, słabsza NBA: liga rozpoczyna testy na hormon wzrostu

17

lj

Witajcie, tak się składa, że jestem świeżo po lekturze książki “Wyścig tajemnic” w której niejaki Tyler Hamilton, przez lata czołowy kolarz szosowy odkrywa przed światem wszystkie karty na temat dopingu, możliwości ludzkiego organizmu, realiów życia uczestników peletonu najtrudniejszych, trwających po 3 tygodnie kolarskich wyścigów m.in. Tour de France.

Kto z Was próbował kiedyś ostro pedałować na rowerze bądź “wdrapać się” na kilkusetmetrowe wzniesienie wie jak bardzo potrafią zapalić się płuca, nogi, a serce mało nie wyskoczy z piersi. To nie jest sport dla słabych ludzi, żaden nie jest, ale kolarstwo potrafi być naprawdę niewdzięczne, fizycznie boli dużo bardziej niż bieganie, zdecydowanie bardziej niż basket. Na dodatek kolarz żyje na przysłowiowym “liściu sałaty” każdy zbędny kilogram mięśnia odbija się na wynikach, a tyłek w odróżnieniu od koszykarzy naparzających przysiady ze sztangą musi być chudy i wysuszony jak rodzynek.

bh

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Naczytawszy się o erytropoetynie (EPO) transfuzjach krwi przed, w trakcie i po rywalizacji, kuracjach testosteronowych, legalnych i nielegalnych poziomach hematokrytu oraz lekarzach specjalizujących się w dopingu, nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż te same prawidła stosowane są w lidze NBA.

Wiecie, że od tego sezonu Adam Silver z ekipą wprowadzili m.in. testy na HGH (po naszemu ludzki hormon wzrostu)? Nie jestem pewien czy prowadzone wewnętrznie badania będą upubliczniane, czy gracze będą ostrzegani przed kontrolą, jak bardzo szczegółowe będą to testy oraz czy lekarze na usługach NBA będą zamrażać próbki krwi czy moczu by wzorem świata lekkoatletów po kilku latach móc przebadać je jeszcze raz na nowszym “sprzęcie”?

Z oficjalnego komunikatu wiemy tyle: począwszy od październikowych obozów przygotowawczych wszyscy zawodnicy mogą być poddani trzem losowym, niezapowiedzianym testom w ciągu roku (dwa w trakcie sezonu, jeden poza). Jeśli okaże się, że gracz stosuje HGH będzie zawieszony na 20, 45 i dożywotnio za trzy kolejne “wpadki”.

he

I co?

-> Odbiorą Warriors tytuł ponieważ dajmy na to Andre Iguodala oszukiwał?
-> Zawieszą Chrisa Paula bądź LBJ-a za wielokrotnie przekroczone poziomy testosteronu?

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

17 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Złapią jakiegoś jednokrotnego Allstara, napiszą o tym wszędzie jak działają mocno przeciwko dopingowi i jak bardzo liga jest NATURALNA i tyle. #rashardlewis.

    btw. Przeczytajcie sobie pod zdjęciami Usaina Bolta z ostatnich MŚ komentarze.
    90% typu ‘ prawda wygrała, Gatlin sterydziaż’ ‘Bolt najlepszy bez dopingu! ‘ etc. 😀

    (28)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Myślicie, że Lebron dałby radę 5 razy wprowadzać swój zespół do finałów będąc piewszą opcją zespołu nie korzystając ze środków dopingujących? Wszyscy jego wielcy poprzednicy mieli odrobinę wytchnienia w swoich drogach do finałów, w postaci zespołu i zespołowego stylu gry. Nie twierdzę, że tylko Lebron bierze różnej maści środki, uważam, że zdecydowana większość ( a może nawet i wszyscy 😀 ) korzysta z tego przywileju jaki występuje w NBA, no bo czego się nie robi aby być najlepszym, a jeżeli wszyscy biorą to dlaczego ja nie mam brać. Tylko, że oni nie wyglądali jak kawał konia. Obawiam się, że liga, kreuje z Lebrona takiego monstera, który przez 5 lat gra od pazdziernika do czerwca, nie tracąc przy tym nic, nie widać po nim jako takiego zmęczenia. Zastanówcie się, czy to co teraz oglądamy może się okazać jego dramatem 🙁 nie piszę tego, aby zhejtować Lebrona, bo najzwyczajniej w świecie mam do niego szacunek za to co osiągnął ( nie ważne, czy sprawiedliwie czy nie :P)

    (2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Wróżenie z fusów? Autor ma kule?

    To nie polska załosna liga platfusów biegajacych po boisku i wygladajacych jak patyki.

    Zapamietali?

    W USA dzieciaki od liceum są szykowani do tego by isc do NBA. I to kondycyjnie żywieniowo itd.

    To nie są zwykle szaraczki które sobie żrą kebaby i na lajcie podchodzą do wszystkiego. Ogladnijcie sobie ten film More than a game. Zobaczycie jak lebron zmieniał się przez liceum. On juz wchodząc do NBA był duży. Ma taka budowe ciała, szerokie bary. I nabudowane naramienne. Dlatego tak wygląda.

    Jeśli uważacie że kazdy sportowiec jedzie na koksie to jestescie niepoważni. Są suplementacje, odpowiednie diety, rygor cwiczeniowy.

    Oni grają tyle spotkan w sezonie dlatego nie maja czasu zaniedbać sie w trakcie sezonu. Są wiecznie na siłowni, na hali, wiecznie graja. Do tego odnowa biologiczna której nie ogarniecie.

    Z dywagacji autora wynika że kazdy gosc który spedza 5 dni na siłowni nie osiągnie wzrostu bez hormonu wzrostu. Niezle brednie.

    A co do Kolarzy to jest inna inszosc. To sport mega wydajnosciowy. A sterydy sa w nim bo jak nie bierzesz to nie po-cenzura-ujesz szybciej i nawet nie bedziesz w czołowce. Wypowiadało sie o tym wielu kolarzy. W tym momencie gosc bez koksowania nie załapie sie do pierwszej dwudziestki wyscigu.

    W Koszykówce jest o wiele wiecej opcji niż jedynie masa miesniowa, wydajnosc. No chyba ze koks sprawił ze Lebron nauczył się takiej techniki.

    Btw 12 lat w lidze na koksie a gosc dalej gra cały sezon. Ma zdrowie chłop, tyle lat koksowania i nic, i raz skurcz jak mu SAS klime wyłaczyli.

    (9)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Prawda jest taka, że cały profesjonalny sport dopingiem stoi. Nie jest ważne czy to koszykówka, piłka nożna, pływanie czy kolarstwo, najlepsi na świecie zawsze się czymś wspomagają. Nie mówię, że to umniejsza ilość pracy, którą włożyli i wkładają, żeby być najlepsi, po prostu określonych wyników bez wspomagania osiągnąć się nie da.
    Co do LeBrona i pamiętnego meczu z San Antonio – większość czołowych postaci Spursów ma budowę ludzi trenujących sporty oparte o wytrzymałość. Tak Duncan, jak i Parker czy Ginobili sylwetką bliżsi są biegaczom długodystansowym niż ciężarowcom, czego o Jamsie powiedzieć się nie da. Dużą rolę odegrało też to, że w San Antonio grał cały zespół, a LeBron od początku kariery ciągnie swoje drużyny momentami zupełnie sam (tegoroczne finały są idealnym przykładem).
    A tak poza wszystkim, na prawdę uważacie, że facet, który waży 120 kg jest w stanie wypracować wyskok ponad 100 cm bez wspomagania się w treningu? 😛

    (8)
  5. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    nom a więc jeśli chcą zaostrzyć te dopingowe rygory to ja już wole uwierzyć LeBronowi na słowo że sam sobie tak wyrzeźbił muskuły a łysina po prostu wzieła się z niedoboru cynku 😀 tak więc ZOSTAWCIE GO mendy PRAWDA jest taka że ten PAN NIGDY PRZENIGDY NIE ZARZYWAŁ TYCH OKROPNYCH ŚRODKÓW O CHARAKTERZE DOPINGOWYM! powrarzam NIGDY to dobry dziciak 😀

    (-1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    powinni wszystko dopuścić i byłoby po krzyku. Koks to nie jest eliksir, który odwali robotę za ciebie, tylko środek, który umożliwia jeszcze większą harówę. Ale to w dużym uproszczeniu, gdy zawęża się pojęcie “koks” do tego z czym ludzie je kojarzą, czyli do wielkich mięśni i strzykawki. Prawda jest taka, że lista środków dopingujących opracowana przez WADA to po prostu świstek, na który ktoś powpisywał szereg związków chemicznych, nic więcej. Umówiliśmy się, że one są “złe” i kropka. Czy jaranie trawy pomoże komuś w sporcie (jedynie chyba Gołocie pomogła, przez to, że ją wykryli u Tysona walka była “no contest”)? No właśnie. Niektóre substancje są na liście zakazanych ale tylko w konkretnym stężeniu, np. kofeina. Czyli już nawet nie o substancje chodzi, a o promile, na zasadzie “Wspomagał się, ale tylko trochę, to ok”.
    Często pada argument “nienaturalne wspomaganie” który też mówi wszystko i nic, zupełnie jakby ludzie nie zdawali sobie sprawy, że suplementy diety to przecież też syntetyki. A morderczy trening jest naturalny dla organizmu? A oszukiwanie biologii rozmaitymi kriokomorami, saunami, aparaturą regeneracyjną jest naturalne? To może jeszcze buty im zabierzmy? Zaraz byśmy doszli do tego, że jedyny czysty sport to jak się gołe papuasy tłuką gdzieś w leśnym gąszczu albo dzidami rzucają, parodia.
    Sport zawodowy to jest hodowla organizmu, hodowla mistrzów. A w dobrej hodowli pasza musi być fest.

    (16)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Najlepsze jest to, że doping w NBA dotyczy głównie zwiększania wydolności organizmu, szybszej regeneracji i tego typu aspektów, a nie budowy masy mięśniowej (choć to też oczywiście się dzieje)… Zdecydowanie bardziej niebezpieczne dla zdrowia są w pełni syntetyczne i nie do końca zbadane specyfiki regeneracyjne i wydajnościowe (które amerykańscy zawodowcy łykają na potęgę, nie tylko w NBA, ale też w NFL, NHL, itd.) niż pospolite i znane od lat sterydy anaboliczne (czy też podawane pod kontrolą lekarzy HGH), które budują tkankę mięśniową.

    Ale wiadomo, że łatwiej zobaczyć w mięśniaku “sterydziarza” niż w normalnie wyglądającym kolarzu czy biegaczu długodystansowym (albo niewyróżniającym się budową ciała koszykarzu po kilku większych kontuzjach) ciągłego odbiorcę niedozwolonych środków…

    (3)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Polecam poczytać artykuły Knife’a z bodyfactory. Ten pan ma przeogromna wiedzę na ten jak i wiele tematów.

    Sterydy nie są zle, jeżeli dba sie o dietę, trening, i odpowiednie dawki oraz trzeba byc pod opieką lekarzy czy robić badania.
    O wiele niebezpieczniejsze są spalacze tłuszczu, epo czy przetaczanie krwi

    (0)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    @BLC
    Moim zdaniem Twoja wypowiedź to trochę pójście w skrajność. Ja rozumiem, że wszyscy sportowcy korzystają z odżywek, które albo uzupełniają dietę albo pomagają dostarczyć substancji potrzebnych do regeneracji. Ale wszystkie inne wspomagacze wytrzymałości, jak ktoś tu ładnie napisał, czy anaboliki mogą się poważnie odbić na zdrowiu, albo i doprowadzić do śmierci. W historii wiele było przypadków ludzi, którzy korzystali z dopingu i w trakcie uprawiania sportu umierali, bo nie czuli, że organizm jest zmęczony, więc dalej go żyłowali.
    Co do fabryki, którą jest profesjonalny sport to zgadzam się, że tak to właśnie wygląda. I że często o wyniku decydują indywidualne możliwości organizmu. Ale komedią jest to, że ci najwięksi mają sztaby lekarskie, które nie dość, że opracowują im, co i kiedy mają brać, to jeszcze planują osłony dla wątroby i takie przyjmowanie dopingu, żeby nie udało się go wykryć na testach. A potem jak nagle niezapowiedziane testy są to “sportowcy” uciekają oknem na olimpiadzie, żeby nie dostać kary za stosowanie nielegalnych substancji. Dla mnie to ze sportem ma mało wspólnego.

    (1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    @trejsimcgrady
    Właśnie dałeś do zrozumienia, że nie masz pojęcia o dopingu.
    Bezpośrednio na miarę nie ma wpływu ale bierzesz -> trenujesz 10x tyle i po kilku godzinach rzucania masz taki sam rzut jak na początku treningu 🙂 Myślisz dlaczego Kobe trenował po 10h dziennie?

    (2)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Nie ma co się oszukiwać, za parę lat na doping będziemy patrzyli jako formę treningu, coś co będzie dozwolone i co zapewni ludowi igrzyska. Bo sport to przede wszystkim widowisko, kiedy jego nie ma. Kiedy okazuje się, że człowiek jest już za słaby, wtedy trzeba mu pomóc. Słowo doping nie długo wyjdzie z użytku ot co.

    (0)
  12. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    @pln
    musisz zrozumieć jedno doping który stosuje się w amerykańskim sporcie przede wszystkim dotyczy regeneracji.

    wzrost masy mięśniowej osiąga się poprzez 3 istotne aspekty: jedzenie, trening, regeneracja.

    jak sam zauważyłeś:
    jedzenie ok kumam,
    trening rzecz jasna
    a regeneracja???
    .
    .
    .
    Moment kiedy?? przecież oni trenują codziennie na 100% nie mają na to czasu. Tu wkraczają fizjoterapeuci oraz środki dozwolone i te mniej. Bo jesteś świadomy tego, że aminokwasy i minerały, białko i węglowodany z pokarmu nie wchłaniają się tak szybko jak suplementacja prawda? Środki dopingujące przyspieszają transport tlenu we krwi przez co znacznie szybciej mięśnie się dotleniają i nie puchną. Bez tego zawodnik pokroju LBJ grałby jakieś 40-50 meczów w sezonie i to byłoby dobrze. Przetrenowanie to okropna sprawa ponieważ pauza 24h lub 48h nie wystarczy, a tu trzeba biegać i grać na maxa.

    Jednym zdaniem podumując.
    Jeśli wierzysz w to, że oni osiągają takie rezultaty trenując i jedząc właściwie od dziecka to jesteś w błędzie.

    (2)
  13. Array ( )
    Odpowiedz

    @G8

    To jest tak: Tak jak ty nie wierzysz ze oni to robią bez niedozwolonych substancji, chociaż nikogo za rekę nie złapałeś tak ja może nie do konca wierze w to że idą 100% na czysto ale wiem też, że …

    … sport to biznes, wielki. Zaplecze medyczne tam zarabia dobry hajs własnie za to by przywracac te biegajace dojne krowy do zycia. I mogą to robić róznymi sposobami.

    Jeśli regeneracja jest tak ważna jak piszesz i z czym sie zgadzam to jest tak waznym aspektem “gry” że po prostu wszelakie nowinki, sposoby nawet te bez niedozwolonych substancji są tajemnicą strzeżoną mocno.

    Tak jak nie wiesz co nasa czy wojsko maja w zanadrzu tak nie wiesz jakie sposoby regeneracji nawet te bez zakazanych środków są stosowane w NBA. Po prostu nie dowiesz się tego. Bo to zbyt ważne by dawać to do wiedzy szaraków.

    Mogą to być nowe substancje które nie wyrządzają takiej szkody w organizmie jak sterydy czy coś ale są jak to mówią, nie dla szaraków. I tak jest w każdej branży.

    Nie możesz twierdzić ze używaja czegoś co jest niedozwolone tylko dlatego ze nie powiedzieli ci czego używają.

    (0)
  14. Array ( )
    Odpowiedz

    ja trenowałem od dziecka, później również z przerwami i wiem jedno to taki głos do tych co myślą o Lebronie przez pryzmat sterydów. Wcale nie trzeba ich brać by tak właśnie wyglądać, wcale nie trzeba ich brac by tak grać to są godziny ciężkich treningów. Nie wiem czy ktoś z Was trenował 7h godzin dziennie? Wszystko można wytrenować jeżeli już mamy gdzieś postawić znak zapytania to nad regeneracją, bo 82 mecze przy takim natężeniu można wytrzymać w wieku do 25 powiedzmy 27 roku życia później jest już ciężej. Mówimy ciągle o 82 meczach i w miedzy czasie trenningach. Oczywiście organizm się przyzwyczaja szybciej regeneruje itp, ale jednak czasu się nie oszuka. LJ to zawodnik bardzo profesjonalnie przygotowany od dziecka. Nie twierdze, że zawodnicy nie biorą niedozwolonych produktów może i biorą, ale nawet jeśli to jest 1% ich ośiągnieć w grze zespołowym w sporcie indywidualnym 1% to bardzo dużo. Następna sprawa jest taka, że często o syndromie “strydziaza” mówią osoby, którym daleko jest poprzez swoje lenistwo to sylwetki atlety.

    (2)

Komentuj

Gwiazdy Basketu