Old but gold: Manu Ginobili
Origins of Genius
Ostatnia prosta nie przyniosła problemów, jednak kolejny wyścig skończył się w alei serwisowej. Kontuzja na początku sezonu nie pozwoliła Manu dostatecznie zrozumieć i wejść w świat Amerykańskiej koszykówki. Dopiero kiedy wymieniony został silnik, wszedł na właściwe obroty. Nagroda najlepszego pierwszoroczniaka konferencji w Marcu i All-Rookie Second Team mówią same za siebie.
Co ciekawe, spędzając w sezonie regularnym zaledwie 20 minut na boisku, w „fazie pucharowej” stał się nieodłączną częścią planu Grega Popovicha. Średnie zdobyczy punktowych, zbiórek i asyst podskoczyły do góry, co wiązało się również z większym wymiarem czasowym, jaki dostawał do dyspozycji od trenera. Był jak joker, który w odpowiednim momencie niszczy przeciwnika, wydatnie przyczyniając się do drugiego w historii klubu mistrzostwa, pokonując New Jersey Nets.
Czy warto opowiadać dalszą historię? Chciałem skupić się na tej, która jest nieznana, w pewien sposób zapomniana. Chciałem prześledzić, jak rasowy prokurator, jak, gdzie i kiedy narodziło się przestępstwo, jakim dla przeciwników był Manu. Wszyscy znamy dalszą część tej odysei. Od przyjścia do zespołu, Spurs wygrali z nim w składzie 4 tytuły mistrzowskie. Dwa razy wybierany był do meczu gwiazd, dwa razy w trzeciej drużynie ligi, najlepszy rezerwowy NBA.
Zawodnik, z którym po prostu chcesz grać. Niesłychanie wręcz niedoceniany biorąc pod uwagę jego klasę, bo przyznajcie się szczerze, przed sobą samym, kto z was żywi złe emocje do Emanuela? Komu kiedykolwiek zrobił coś złego. W dobie waśni między kolejnymi super drużynami i nieczystymi zagraniami ten człowiek wciąż robi swoje. Jest pracownikiem idealnym. Profesjonalistą nie szukający poklasku. Mistrzem w swoim fachu, którego geniusz wyraża się w pozornie nieistotnych i niesłychanie nudnych detalach. Tylko, że tak jak mówi polskie powiedzenie, to właśnie diabeł tkwi w szczegółach.
[Adam Szczepaniak]
siema. manu gino, mój mvp 2005 finals. niesłychanie pozytywna postać. grzechem go nie lubić choć trochę.
p.s. też miałem platat majka 1:1 – może to taki sam 🙂
taaa platat…
Jeden z tych gości, którymi nigdy nie umiałem rzucać w 2k 😀 Sprytny i bardzo inteligentny zawodnik. Takich coraz mniej. Coraz mniej ludzi inteligentnych gra w basket a co raz więcej tumanów siedzących tylko na siłowni i liczących licki na instagramie czy innych fejsbukach ehhh.
“Był jak joker…”
No faktycznie, też miał coś do tych nietoperzy.. 😛
Szanuję bardzo
A i muszę pochwalić za artykuł. Super się czytało! Chcemy więcej takich.
Podsumowanie można równie dobrze odnieść do większości graczy spurs, oni po prostu tacy są,
Osiągnął tak wiele, tyle złotych momentów kariery, a i tak wszyscy zapamiętają przede wszystkim jak sprzątnął nietoperza. Prawie jak Hardena
Właśnie w tej chwili dzięki Manu SAS jest nadal w grze w GM3 przeciw GSW.
WIELKI SZACUN!
Propsy za artykuł !
Ekhm… Został wybrany jako drugi od końca. Wtedy draft kończył się na 58 picku.
Widzę,że tutaj ludzie są bardziej ogarnięci i kumaci.Bo na probasket porażka.
Łoooo człowieku, tutaj klika się w artykuł w 50% dla samego artykułu i w 50% dla komentarzy, bo nieraz takie debaty się trafiają że aż miało poczytać 🙂
A na probasket nie dosyć że artykuły są bezpłciowe jakby były robione przez jakiegoś bota to jeszcze w komentarzach takie gimnazjalne rakowisko że się czytać odechciewa..
Przecież połowa tutaj komentujących nie potrafi napisać jednego sensownego logicznie i poprawnie składniowo zdania; co nie zmienia faktu że probasket ma najgorszy fanbase ze wszystkich portali o koszu w PL.
Taki kozacki art o Manu a ledwie kilkanaście komentarzy. Smutny brak zainteresowania. Jak widać nie tylko w NBA jego postać jest /była niedoceniana.
No ale… Kto chciał to przeczytał. Dla mnie tekst tak jak i sam zawodnik poprostu świetny.
Tytuł artykułu odzwierciedla go idealnie.
Coś w tym jest, że Spurs i ich zawodników docenia się dopiero po latach zainteresowania koszykówką/NBA. Pamiętam, jak za małolata szczerze ich nie znosiłem, a zwłaszcza właśnie Manu (sam już nawet nie pamiętam dlaczego). Ich gra była dla mnie potwornie nudna i męcząca.
Teraz, po upływie wielu lat, mimo, iż nadal nie jestem ich wielkim fanem, to jednak pojawiła się jakaś sympatia do tej drużyny. Nie sposób nie docenić geniuszu Popa, sposobu, w jaki kieruje w zasadzie całą organizacją. TD, który za młodu był uosobieniem nudziarza, zamienił się we wzór skromności i pracowitości, którym teraz dla młodszych ode mnie powoli staje się (a przynajmniej powinien) Kawhi. Co do Manu, to najlepszym komentarzem jest to, jak cieszyła mi się wczoraj w nocy micha, kiedy taki stary lis szkolił jakże potwornie mocnych i młodych Dubs oraz jak smutłem przy jego pożegnaniu z kadrą na IO. Tak czy siak, podsumowując moje wypociny, skoro i tak wszyscy w NBA czytają GWBA – Manu, szacun, jesteś wielki! Kolejny świetny gracz minionej generacji, na której wychowałem się koszykarsko, odchodzi ustępując pola młodym $łegom, smutno.
Manu jest jedyny – nie ma drugiego takiego plejera. Pokazywać jego grę młodzieży jako wzór. Uwielbiam patrzeć jak pomyka. Mój rocznik – 77′.
PS Jebanany Zaza….