fbpx

Podsumowań słów kilka, czyli NBA Finals 2013 w pigułce

15

Skoro padło już nazwisko Allena, Ray Ray zainkasował swój drugi pierścień mistrzowski!  Sam z zamiłowania jestem fanem Celtics, ale tak grającego Allena doceniłbym w każdej ekipie i niniejszym to czynię. Jego trójka w Game 6, którą posłał z rogu by przedłużyć nadzieje Heat okazała się momentem przełomowym całej serii. Ray był tam, gdzie powinien być, a najlepszy  strzelec zza łuku w historii NBA nie zwykł mylić się w takich momentach. Gratulacje!

[vsw id=”h5JMf5Gs7HE” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

O Wielkiej Trójce z Miami napisane zostało już chyba wszystko. LeBron James z jednej strony przerósł oczekiwania swoich fanów, a jednocześnie wzbogacił się o nowych sceptyków. Włożył w finałową serię wszystko, co miał. Co warto odnotować, jego 37 punktów, w tym 5 celnych trójek, okazuje się być najlepszym występem w finałowym Game 7. od czasów wujaszka Shaqa w 2000 roku.

Triple-double w Game 6. także uratowało Heat od sromotnej porażki, a kluczowy moment nastąpił kiedy zgubił swoją magiczną opaskę. Przypadek? Nie sądzę. Kolejnym przykładem, że liczy się serce do gry, a nie sprzęt była trójka Mike’a Millera, którą oddawał bez jednego buta.

Najpiękniejsza rzecz: seria była wyrównana do samiutkiego końca i nikt chyba nie powinien mieć sobie nic do zarzucenia. Niemniej, inaczej o sprawie myśli Tim Duncan, który po przegranej Game 7 mówił tak:

Właściwym słowem byłoby ZAWIEDZIONY. Nie tak miała skończyć się ta seria.

1

Co więcej, Chris Andersen inkasuje swój pierwszy pierścień w karierze, a jego historię można sparafrazować jednym zdaniem, które pozwolę sobie zacytować w angielskim oryginale:

Started form the bottom – now we’re here.

1

Gratulacje składam więc na ręce obu ekip. Osobiście myślę, że nie był to ostatni tytuł mistrzowski dla Miami Heat, a równocześnie uważam, że San Antonio stać jeszcze na solidne wycieczki w głąb rozgrywek posezonowych. Być może za rok spotkamy się w rundzie finałowej w tym samym składzie. Póki co, mam do powiedzenia jedno:

Dzię-ku-je-my!

1 2

15 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    SUPER ART! DZIĘ-KU-JE-MY : ) Fajnym pomysłem też było zamieszczenie gifu, dawajcie częściej jak będzie jakiś super dunk czy super zagranie w meczu. Pozdrawiam, wielki fan tego portalu i koszykówki.

    (11)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    “przypadek? Nie sądzę” hehe
    Kurde jestem mega zaskoczony formą Leonarda i według mnie jest przekotem ale no offense gdyby trafił 2/2 w końcoówce szóstego meczu to by pozamiatał Miami ;OO

    Super finały, bardzo eskcytujące
    Propsy dla fanów spurs-nie antyfanów miami
    Pozdrawiam.

    (7)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Niesamowite finały,uważam,że najlepsze na przestrzeni ostatnich 7 lat.Choć nie jestem ultrasem Spurs,to kibicowałem im do samego końca i jestem bardzo zawiedziony tym,jak się to skończyło. Wojnę nerwów wygrało Miami,przegrali m.in. Danny Green i Manu Ginobili. Pierwszy po zaliczeniu życiowego występu i pobiciu rekordu spalił się psychicznie,a drugi zwyczajnie zawiódł.Jego strata w ostatniej minucie pogrzebała nadzieje Spurs. Seria była niesamowicie wyrównana,gratulacje za Heat , choć osobiście uważam,że tytuł powinien trafić w ręce Spurs w Game 6. “Niewykorzystane okazje lubią się mścić”…

    (3)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Danny spalil sie psychicznie?!
    co Ty gadasz..Le Flop byl chyba zalamany w Game6 przez 3kwarty 3-11 bodajze, za bardzo fizyczna obrona heat nie pozwolila mu na oddanie swoich rzutow,
    gdyby Allen nie uratowal by dupy miami w Game6 bylo by pozamiatane i wygrala by druzyna ktora na to zasluzyla. nikt nie zmieni mojego zdania ze Papa Stern i sedziowie wygrali final dla Le Flopa!

    (-24)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    @PaF1k Musisz być chyba psychofanem Spurs… Sorry ale o Greenie pisali już nawet w kontekście MVP, a to co grał w G6 i G7 to po prostu no porażka. Tragedia. Degradacja totalna. Z bohatera do zera… będzie miał chłop nad czym myśleć w te wakacje, bo takie rzeczy niestety działają na psychikę jak kop w jaja, co najmniej. Podobnie Manu; ale on miał tylko jeden mecz na hero mode…
    Zresztą w G6 i G7 padake i siano grali też Allen (G6 – 40 minut i tylko 9 punktów, ok na miare zwycięstwa, ale to nie był dobry występ. To był słaby występ i fuks w odpowiednim momencie… G7 najlepiej pominąć milczeniem i udać że Allen na mecz nie dojechał), Bosh (G6 – 10 punktów i raptem może jedna naprawdę dobra akcja, poza tym no… pralka… G7 – ok robił swoje w obronie, ale 0 punktów, to coś co ciężko skomentować.). Niestety dla nich obu to w koszykówce wygrywa ten go natrzaska więcej punktów, więc gracz który nie zdobywa punktów gra zły mecz. Allena ratuje ta trója – ale to naprawdę był fuks, bo do tego momentu to Allen grał chyba jeden z najgorszych meczów w karierze. Niestety to pewnie ten wiek i zmęczenie…

    Zaś LeBron… w G6 przez trzy kwarty grał źlę, potem w Q4 zaliczył chyba czwartą kwartę życia, ok w końcówce dopadło go zmęczenie i błędy. Ale czy on ma mieć do siebie pretensje? Gdyby nie jego 16 punktów to Spurs już w sumie mieli misia, 10 punktów przewagi na początku 4 kwarty przy takiej grze całego Heat? To oni już w sumie mogli w myślach pierścienie mierzyć…
    G7… To już popis LeBrona i Wade’a, z pomocą Chalmersa… Allen i Bosh zagrali fatalnie, Bosha ratuje tylko obrona; ale czy napewno? Gdyby Duncan trafił te wolne to byłoby nieciekawie… a Allen… cóż Allen pewnie woli zapomnieć że w ogóle grał w tym G7… Mike Miller pewnie też…
    A LeBron… cóż LeBron może się teraz rozwalić na leżaczku i mieć gdzieś hejterów, bo on swoje zrobił i opinie dzieciaków mają dla niego pewnie niewielkie znaczenie… ot możecie mu pobiec po drinki i książki nosić na plażę i tyle…

    A Tim Duncan… czy mi się wydaje czy on wyglądał na wkurzonego? Bo to byłby pierwszy raz w historii…

    (4)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Jeszcze 4 lata temu, w początkach mojego zainteresowania NBA, byłem strasznym hejterem LBJ. Dzi ś, po tych kilku latach oglądania NBA dostrzegam, że jedyne na co zasługuje ten gość, to szacunek. Gratulacje dla Miami i SAS.

    (0)
  7. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Ekstra seria. Jestem za Heat, ale gdyby im się nie udało, cieszyłoby mnie to, że taka LEGENDA jak Duncan zdobyła u schyłku kariery kolejny tytuł wraz z Parkerem i Gionblim, którzy już kilka lat temu wygrywali jako SAS finały 🙂

    (1)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Finał wspaniały.
    Sezon się skończył. Teraz trzeba samemu pobiegać na boisku, bo idą wakacje.
    Sprzyjający czas na streetbol i trenowanie wsadów.
    POZD

    (3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu