Toronto Raptors 101 – Phoenix Suns 97

Suns nie dali rady gospodarzom, mimo że ci przegrali poprzednie sześć meczów. W składzie Toronto nieoczekiwanie zobaczyliśmy weterana Mickaela Pietrusa, który podpisał kontrakt z drużyną wcześniej tego samego dnia. Pietrus zagrał aż 30 minut trafiając 2 z 7 oddanych rzutów. Do zwycięstwa Raptors poprowadził obwód, Kyle Lowry i DeMar DeRozan zdobyli w sumie 38 punktów, kreując grę dla siebie i kolegów. Wśród pokonanych Marcin Gortat zaliczył 14 punktów, 6 zbiórek, 5 asyst.

Oklahoma City Thunder  106 – Utah Jazz 94

Ciekawa statystyka: oto drużyny, które wygrały w tym sezonie mecze odrabiając minimum 10 punktów straty: Utah Jazz 4 zwycięstwa, Phoenix Suns 4, Orlando Magic 4, Golden State Warriors 4. Wszystko to zespoły nieszczególnie utalentowane, których domeną jest ambicja i skrobanie farby z kosza. Hasło przewodnie: nigdy się nie poddawać. Podobnie wczoraj, Jazz przegrywali na wyjeździe z Thunder 18 punktami, aby w czwartej kwarcie zbliżyć się na odległość trzech koszy. Jak lew na boisku streetballowym walczył rozgrywający Earl Watson, parę razy piękną pracę nóg zaprezentował pod koszem Enes Kanter i za sprawą nieco chaotycznej postawy OKC w ataku (Westbrook jest jak kierowca Ferrari, który jeszcze nie do końca panuje nad mocą silnika) mecz zrobił się arcyciekawy.

Wówczas mieliśmy okazję ponownie przekonać się dlaczego Kevin Durant jest drugim najlepszym graczem ligi. Pilnowany przez krótszego Gordona Haywarda KD wołał o piłkę w izolacji, trafiał z odchylenia lub penetrował, ściągając na siebie obrońców i odgrywając do niepilnowanych kolegów. Thunder zacieśnili obronę, a Westbrook (23 punkty, 13 zbiórek, 8 asyst, 7 przechwytów, 8 strat) każdorazowo podwajał gracza z piłką polując na przechwyt. Jazz pogubili się i przegrali. Niewiele jest na Zachodzie zespołów, które są w stanie nawiązać z nimi równorzędną walkę w playoffs.