fbpx

Taj Gibson: twardziel jakich mało

13

A nadgarstek Kobe? Fani pamiętają…

NBA All-Heart First Team.

Dzisiejsza historia, której bohaterem jest Taj Gibson, to właśnie coś w tym rodzaju.

Jak dobrze wiecie, przed rozgrywkami 2014/2015 do Chicago zawitał hiszpański desant w osobach Pau Gasola i Nikoli Mirotića. Pod koszem Byków zrobiło się naprawdę tłoczno. O minuty na parkiecie, oprócz dwójki Hiszpanów,  rywalizowali z Gibsonem jeszcze Gasol, Noah i Cameron Baristow. Od czasu do czasu zmartwychwstawał też Nazr Mohammed.

Gasol, który przeżywał drugą młodość, wziął pod swe skrzydła rodaka, Mirotića. Grzechem byłoby nie wykorzystać potencjału Gasa, jak i okazji do wdrożenia Mirotića (zdaniem niektórych gracza kalibru ROTY) w trudne rzemiosło koszykarza NBA. Wszystko to spowodowało, że każdemu z dużych co mecz uciekało po kilka minut.

To nie tak, że Gibson miał jakiś problem ze swoją rolą, wręcz przeciwnie. Od początku swej kariery w NBA tylko raz posmakował pozycji startera i to dość dawno, bo w swoim pierwszym sezonie. Buty rezerwowego zdołał już porządnie rozchodzić, był nim od dobrych pięciu lat. Charakterny chłopak z Brooklynu nie kręcił więc nosem na nowych kolegów pożerających mu minuty, tylko skupił się na harówce podczas treningów, ponieważ obserwując zmiany w zespole uwierzył, że to będzie rok Chicago. Wszystkie znaki na niebie i ziemi zdawały się na to wskazywać: powrót Derricka Rose, Pau Gasol grający basket życia, rozbita dynastia Miami Heat, dyktująca ostatnimi laty warunki w Eastern Conference… jeśli nie teraz, to kiedy? Byki wyglądały lepiej niż dobrze, a atmosfera w klubie udzielała się wszystkim.

W obliczu walki o kolejne “W” i szacunek na Wschodzie, na dalszy plan schodziły drobne niedogodności wynikające z trudów sezonu. Co jakiś czas zaczęła odzywać się kostka. Przeważnie dało się to jakoś zagryźć pigułką, zagłuszyć okładami z lodu czy porządnie zatejpować i próbować rozbiegać, ale Taj nie martwił się nawet kiedy było naprawdę źle, przecież miał go kto zastąpić na czwórce. W sumie Gibson opuścił w minionych rozgrywkach 20 meczów, powodem absencji w 17 z nich była kostka. Żarty skończyły się, kiedy nadeszły playoffs. Gibson zagrał we wszystkich spotkaniach.

W sumie nawet nie pamięta kiedy to się zaczęło. Bolało, jak zwykle, sportowca ciągle coś boli. Pytany przez Chicago Tribune wyznał ostatnio, że sam jest zdziwiony, jak udało mu się rozegrać cały sezon z zerwanym więzadłem lewej kostki

Kiedy poszedłem do lekarza, zawołał wszystkich by zobaczyli mój rentgen. Nie wyobrażał sobie jak to w ogóle jest możliwe, że mogłem grać i trenować. Powiedział, że nigdy w życiu nie spotkał kogoś, kto wytrzymałby tyle bólu. Był zaskoczony, że mogłem w ogóle stać na tej nodze. Kiedy przyszedł czas (operacji- przyp. red) wykonał dobrą robotę. Teraz chcę tylko, żeby na powrót było normalnie, żebym znów mógł trenować. Wszyscy mówią, że goi się dobrze. Mam dużo szczęścia i jestem optymistą.

1

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

13 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    SZACUN!!!! Ale prawda jest taka, że w nba są tak naszprycowani lekami przeciwbólowymi aby dograć sezon, że nie dziwię się w ogóle, że Gibson był zaskoczony iż kontuzja jest tak poważna

    (30)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Wszystko spoko, tylko jeden byczek:
    “O minuty na parkiecie, oprócz dwójki Hiszpanów, rywalizowali z Gibsonem jeszcze Gasol, Noah i Cameron Baristow.”

    (8)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Mógłbym prosić o źródło tej informacji o kontuzji Taja??
    Pierwszy raz o tym słyszę, a szczerze mówiąc ani trochę nie wierzę, żeby to była prawda :p

    (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Dwa słowa: Tom Thibodeau. Doceniam jego warsztat, ale każdy fan Byków powinien sie cieszyć, że już go w Chicago nie ma, bo to rzeźnik.

    (41)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja tez sie zgadzam ze śledziem.Ale oczywiście,ze jest to szlachetne i mega mocarskie grac z taką kontuzja.A kolejne 30 lat życia (albo 20,bo gracze beda padac jak muchy w coraz mlodszym wieku)spędzic na wozku albo o kulach.Super.

    (5)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Bullsi są swietni. Od kilku lat, co roku walczą o mistrzostwo, co roku to ma być ich sezon, bo to czy tamto, i co roku zostają skróceni w którejś rundzie, po czym deklarują, że w następnym roku to już na pewno wejdą do finałów, bo to i tamto.

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeden z moich ulubionych graczy Bulls. Zawsze robie swoje na boisku, twardy i charakterny. No i te jego power dunki 😉 Z drugiej strony to chyba kolejny dobry przykład na to jak zawodowy sport może wypaczać zdrowie zawodników. Fajny temat na jakąś pracę magisterską dla AWFistów 😉

    (2)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Trenuje od rana do nocy i od nocy aż do rana
    Gram cały sezon z kontuzjami#Kobe Bryant

    Uwielbiam graczy,ktorzy pomimo kontuzji graa dalej,a nie takich cipasów,którzy zatną sie przy holeniu i nie może grac 😀

    Pozdro 600

    (2)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Szczerze, to nie chce mi się w tą historię wierzyc. Sam miałem tylko naderwane wiezadlo i nie mogłem przez tydzień postawić nogi na ziemi. Mozliwe, że to jakieś wiezadlo bylo , które nie ma wielkiego znaczenia i też obudowane ciało miesniami trzymało go na nogach. Wierze, że go bolało itp…. ale jeżeli mógł stawiać nogę na ziemi i biegac, to nie było to w jego przypadku tak powazne, jak nam się wydaje. Są różne przypadki jak Blair bez więzadeł itp…. Mimo wszystko szacunek mu się w ch** nalezy. Koszykówka to nie sport dla małych dziewczynek 😀

    (-1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu