fbpx

Tchórzowska koszykówka? Raczej twardy old-school NBA

15

Doc Rivers od momentu objęcia drużyny z Los Angeles próbuje uczynić zeń ekipę o mentalności defensywnej. Mark Jackson czyni to samo z Golden State, z tym że to jego trzeci rok pracy z drużyną. Obaj panowie znają się aż za dobrze jeszcze za czasów gry w NBA.

Rivers vs Jackson

Rivers (193 cm, rocznik 1961, występował w lidze w latach 1983-1996) Jackson (191 cm, rocznik 1965, grał w latach 1987-2004). I choć bez porównania bogatszą karierę zawodniczą zrobił Jackson (trzecie miejsce na liście wszech czasów pod względem asyst: 10334) ci dwaj nie raz stawali naprzeciw siebie. Zapewne mało kto z Was wie, że chłopaki byli przedmiotem tego samego transferu.

We wrześniu 1992 roku Knicks postanowili oddać charakternego Jacksona (który sprawiał “kłopoty wychowawcze” i miał problemy z dyscypliną). Bo choć grał w Nowym Jorku całe swoje życie (Jackson pochodzi z Brooklynu) i na tamten moment tylko John Stockton rozdawał więcej asyst – nawykły do militarnego stylu, wymagający absolutnego posłuchu ówczesny coach Knicks Pat Riley, stwierdził że zamiast efektownego kreatora gry potrzebuje twardości na skrzydle. Na rozgrywanie wrzucił weterana Maurice’a Cheeksa, a Jaxa odesłał do Clippers w zamian za Charlesa Smitha, Bo Kimble’a i … Doca Riversa właśnie.

Jackson nie mógł wybaczyć swemu “rodzinnemu” klubowi takiego obrotu spraw, parę lat później, jako członek Indiany Pacers powrócił na parkiety MSG by ter%oryzować swą byłą ekipę.

Dziś obaj z Riversem są wyróżniającymi się szkoleniowcami NBA. Mają wizję, charakter i zaufanie swoich graczy. Żaden gracz nie ośmieli się przerwać Riversowi, gdy ten się zdenerwuje. Nikt nie zna więcej “brudnych sztuczek” niż były streetballowiec Jackson.

Cenię chłopaków, ponieważ zrobią wszystko, aby wygrać, sięgając przy tym po chwyty natury mentalnej, tak dobrze znane w lidze w latach 90-tych. W tym sensie obaj reprezentują old-school NBA. Basket pełen emocji i psychologicznej walki.

Nie inaczej wczoraj, stricte koszykarsko lepsi byli Clippers, jednak agresja Warriors wywróciła ich spokój do góry dnem.

Święta świętami, mecz wygrać trzeba.

Etatowym człowiekiem od brudnej roboty w ekipie Jacksona jest drugoroczniak Draymond Green. Nie pierwszy już raz coach posłał go na parkiet by wyprowadził z równowagi czołowego gracza rywali. Tym razem padło na Blake’a Griffina, któremu chłopak sprzedał łokieć na szczękę na zakończenie 3 kwarty. Rzecz jasna wyleciał z boiska, ale cel został osiągnięty, BG również złapał przewinienie techniczne za “przejaw agresji, którego dopuścił się w reakcji na atak”.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

15 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Brawo Warriors !
    Chris Paul zachowuje się jak pi*da , żaden zawodnik NBA mnie tak nie wkur*wia …
    Jackson bardzo mądrze się wypowiedział po meczu ,bez zbędnego ględzenia .

    (10)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    nie wiem za co griffin dostal oba techniczne, w obu przypadkach nic nie zrobil, nie odpowiedzial na prowokacje a mimo to dostal dwa techniczne. Clippsom zabraklo troche szczescia w koncowce, ale zgadzam sie ze byl to najlepszy pojedynek tej nocy. Ale warto by tez napisac o swietnym wystepie Jimmiego Butlera i wygranej Bulls, no i nie sposob zapomniec wczorajszych alley oops Lebrona – mysle ze spokojnie top 10 sezonu

    (8)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Rozpiera mnie duma 🙂 Brawo GSW
    PS CP3 bez wątpienia jest najlepszym pg ligi, ale straszna z niego c*pka, nie lubię go 😐

    (13)
  4. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Griffin i tak jest coraz większym kozakiem, już nie tylko zajebiste paczki, ale dobry w max kozioł i niezłe manewry 2-3 metry od kosza

    (11)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    oglądałem trochę tego meczu i rzeczywiście ciekawy, szkoda przegranej Cllippers bo sa lepsza druzyna, ale jak widać wygrywa całokształt równiez zagrywki trenerów. Gratulacje dla GSW, ale nastepny mecz będzie w LA i tam zobaczymy jak Clipsy łoją tyłki GS.
    Co do samego Gryffina to az ciezko uwierzyć, że ma dopiero 23-4 lata i rzeczywiscie gdyby troche był bardziej waleczny i może wiecej czasu grał na tablicach miałby z 20 zbiórek. Jedno jest pewne widac zmiany mentalne w Clipsach dzieki Riversowi, ale też to, że graja tam Hollins i Barnes też sprawia, że Clipsy ewoluuja w strone bad boysów

    (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Co by nie mówić, ale gdyby BG nie wyleciał z boiska za co moim zdaniem nie powinien wylecieć bo wylecieć powinien inicjator zajścia a nie sam poszkodowany to końcówka wyglądała by zupełnie inaczej. Będzie rewanż w LA i tam GSW polegnie.

    (4)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Jeżeli na boisku jest jakiekolwiek zamieszanie to musi się tam znaleźć Matt Barnes, chłop nie odpuści żadnej okazji żeby się poprzepychać.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu