fbpx

The Man, The Myth, The Legend

15

Słowa Manu zdaje się potwierdzać jego przyjaciel z drużyny, Tony Parker:

Granie z nim jest jak granie z bratem.

A także inny wirtuoz parkietów, Steve Nash:

Wszystko robi z myślą o wygranej. Czasem robi sztuczki, ale nie po to, żeby się popisywać [Steve Nash]

Pochwał nie szczędzi mu również wyrocznia, trener Popovich:

To typ zawodnika, który oczekuje piłki w sytuacjach trudnych, domaga się jej. Kiedy jej nie dostanie, patrzy na mnie, jakby chciał powiedzieć “cholera jasna, nie widzisz, że tu stoję?!”

Manu, także dzięki swej leworęczności, miał łatwość do wymuszania fauli, a 80% skuteczność na linii osobistych pomagała mu te faule zamieniać na punkty. Był przy tym bardzo twardy i nigdy nie odpuszczał. Po pamiętnych finałach z New Jersey, Kenyon Martin powiedział:

Mogłem okładać go od pierwszej do czwartej kwarty. To na nic. On się nie zatrzymuje.

W ekipie SAS, ułożonej i grającej na chłodno, której “kamieniem filozoficznym” był Tim Duncan, Ginóbili miał za zadanie zmieniać rytm ofensywy, gdy rywal zaczynał ją rozgryzać. Trzeba było jednak trzech mistrzowskich pierścieni, nim liga obwołała go Sixth Man of the Year (2008). W tamtych mistrzowskich latach Spurs Manu był bez wątpienia czołowym SG ligi. A już na bank nie miał sobie równych jeśli chodzi o sztukę gry z ławki. Tacy legendarni gracze jak Ricky Pierce, Detlef Schrempf, Toni Kukoc, Ben Gordon czy Jamal Crawford nie dopracowali tej sztuki tak, jak on.

(lepiej sobie włączcie jakiś inny podkład muzyczny do tego filmiku, bo cholery można dostać)

Ewolucja stylu gry Manu zbiegła się w czasie ze zmianą stylu gry całego San Antonio, wymuszoną stopniowym starzeniem się składu, tak wyrobników pokroju Bowena, jak i podpory- Duncana. Coach Popovich był i jest zbyt wielkim specjalistą by żyłować swoich najlepszych graczy do granic możliwości, a potem krzyknąć “Pas!”, zresetować roster i radośnie ogłosić kilka sezonów tankowania. Miast tego szukał cały czas nowych elementów stopniowo zmieniającej się układanki, by po trosze zdejmować z barków trójki legendarnych fachowców odpowiedzialność za losy dynastii. Nie szukał nowych pleców, na których złożyć można ciężar gry, a kolejnych par rąk, gotowych pomagać podpierać sufit, który od lat podtrzymywali Tim, Tony i Manu.

Dla tego ostatniego istotnym sezonem w karierze był sezon 2010/2011, kiedy to Popovich wycofał nieco Duncana w ataku, czyniąc Parkera i Manu pierwszymi odpowiedzialnymi za zdobywanie punktów. W następstwie kontuzji, jakie nawiedziły ekipę Ostróg w owym czasie, Manu po raz pierwszy od sezonu 2005/2006 został przywrócony do wyjściowej piątki. Zaliczył świetny sezon, 17.4 ppg to jego drugi wynik w karierze, uplasował się na ósmej pozycji w głosowaniu na MVP i zagrał w ASG. Niestety, przygodę SAS z playoffs przedwcześnie zakończyli drwale z Memphis, robiąc tym samym niezły upset (było to spotkanie pierwszych z ósmymi).

Jego gra dojrzewa w tamtym momencie do roli dyrygenta zespołu,choć zdarza mu się także łamać zagrywki trenera, dając tym samym upust swej fantazji i działając pod wpływem chwili, widząc to, czego z ławki trenerskiej nie da się zaplanować. Po porażce z Grizzlies wielu postawiło kreskę na SAS, a głosy wieszczące schyłek karier wielkiej trójki przybrały na sile. Sami zainteresowani niewiele sobie z tego robili, zdążyli przywyknąć do tego, że w zbiorowej świadomości większości fanów NBA oni po prostu zawsze byli starzy i… dalej robili swoje. W 2012 dotarli do finałów konferencji. W 2013 znów zadziwili świat. W finałach z Heat byli tak blisko zwycięstwa i mistrzostwa jak tylko można, niestety, nie dowieźli.

Symbolem tamtych finałów niewątpliwie została pamiętna trójka Raya Allena w Game 6, jednak dla Manu najgorsze okazało się inne zagranie, strata przy podaniu do Duncana w końcówce G7, która definitywnie przekreśliła nadzieje SAS na odrobienie czteropunktowego deficytu. Krytycy wieszczyli zakończenie kariery, który to już raz?

Rok później te dwie ekipy znów spotkały się w finale, a w ostatnim, piątym meczu tamtej serii, niczym w soczewce, zobaczyć można było całą karierę Ginóbiliego. SAS mocno szarpali w pierwszej odsłonie, z trudem zdobywając punkty przeciw twardej, atletycznej ekipie HEAT. Wtedy z ławki wszedł on, wkleił dwie trójki, rozdał kilka asyst i dał drużynie iskrę, której potrzebowali do ponownego wejścia do gry. Skończyło się blowoutem, jak większość spotkań serii.

Dunk nad Boshem, był ozdobą rywalizacji, niczym tamta trójka Allena rok wcześniej.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

15 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    co ciekawe żadna drużyna nie chciała zaryzykować wybierając go wyżej to trochę dziwne, bo już w tedy był bardzo dużą gwiazdą euroligi. Myślę, że teraz gdyby startował w drafcie oczywiście z cała niewiedza o jego przyszłości znalazł by się zdecydowanie wyżej kto wie, czy nawet nie w pierwszej 10. Mało tego na Manu od razu się poznali bo od razu grał dośc duże minuty no 20 minut to sporo w kązdym razie można się już pokazać.

    (3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    @Logan0007 ale przystapil. A potem Washington wzial goscia, na ktorego wszyscy wylozyli lache. Dla mnie steal. Mimo to Manu oceniam jako wiekszy, bo jego draft byl duzo slabszy niz ten Wallace’a

    (13)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Mam nawet fotunie z mistrzem że stołówki nawet dla takiego polaczka cebulaczka zatrzymał się i bez z uśmiechem na twarzy zapozował do zdjęcia. Cichy zabójca NBA.

    (4)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Gdyby był ciemnoskóry z ich naturalną fizycznością to przez x lat byłby top5 ligi, charakter i umiejętności ścisła czołówka. Zrobił dużo więcej niż ktokolwiek oczekiwał …. Szacunek

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu