fbpx

Unbroken: historia Marcusa Smarta

19

Marcus, zanim trafił do koledżu, był wyrzutkiem. Schorowani rodzice nie byli w stanie poświęcić mu należytej uwagi. Ich myśli zaprzątał walczący z rakiem Todd i dwójka pozostałych braci: Michael i Jeff. Pierwszy z nich częściej widywał kumpli z gangu niż kolegów z klasy, drugi również wzorowo zmarnował swoje szanse spokojne życie. Po śmierci Todda 10-letni Marcus został praktycznie sam.

Pojawiające się problemy rozwiązywał w jedyny znany sobie sposób: siłą. Był w okolicy jeden dzieciak, który często ubliżał Smartowi. Zwykle z bezpiecznej odległości, rzucając epitety z okna szkoły  i takie tam. Pewnego razu Marcus przyuważył go na przystanku pod szkołą. “Co mi dzisiaj powiesz, śmieciu?” – zagaił rozmowę. Tamten od razu wyprowadził cios. Marcus skontrował i gruchnął nim o chodnik z impetem zawodowego futbolisty NFL. Rozległ się nawet trzask, podobny do trzasku ochraniaczy, ale to nie plastik pękał, tylko czaszka tamtego dzieciaka ze zbyt długim jęzorem.

Gdyby nauczyciel nie wkroczył chyba bym go zabił…

1

Po tym incydencie pyskaty gówniarz wylądował na szpitalnym oddziale intensywnej terapii, a Marcus został włączony do AEP (Program Alternatywnej Edukacji dla dzieciaków z trudnych środowisk). Kiedy wrócił, dla reszty osiedla był niczym parias, “niedotykalny”. Nikt z nim nie gadał, nikt nie odpowiadał “cześć”. Rozmowy i śmiechy innych dzieciaków cichły, kiedy przechodził obok.

Jedynym azylem była koszykówka. To ona, od najmłodszych lat, wypełniała mu czas między szkołą i typowymi zajęciami małolata z południowego Dallas: wałęsaniem się po okolicy, bójkami i wybijaniem szyb w opuszczonych fabrykach. Uzdolniony koszykarsko Marcus miał dobre oko. Pewnego razu rzucony przez niego kamień sięgnął jadącego na rowerze nastolatka. Pech chciał, że ugodzony rowerzysta był członkiem okolicznego gangu. Uciekającemu w popłochu Smartowi kule z nielegalnej “dziewiątki” świszczały nad uchem niczym komary nad mazurskim jeziorem.

Mogłem skończyć tak jak Mikey. Widziałem to dookoła mnie. Jedne dzieciaki sprzedawały “dragi”, inne kupowały je, np. od mojego brata lub jego kumpli. Uczciwie muszę jednak przyznać, że bracia zrobili wszystko, żeby ustrzec mnie od tego gówna, mimo że sami siedzieli w nim po uszy.

1

Matka chłopaków, która jednego syna pochowała przez raka, a dwóch innych wyczekiwała po nocach wracających z gangowych akcji lub w narkotykowej malignie, obiecała sobie, że najmłodszego wychowa na ludzi. Razy, które zbierał od innych młodych gniewnych w ośrodku AEP, były niczym wobec smutnych i zrezygnowanych oczu matki i tego rozczarowania w jej cichym głosie.

Musisz to wytrzymać, sam się w to wpakowałeś.

1

Kobieta, choć ciężko schorowana, wychowywała Marcusa “na czerstwym chlebie i twardą ręką”. Kiedy pewnego razu na meczu przeciwnik przyłożył mu z główki tak, że trenerzy doradzali wizytę w szpitalu, pani Smart odpowiedziała tylko “nie trzeba, sama go pozszywam”.

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

19 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    No i to jest art. Przyjemnie sie czyta.

    Wiekszość chłopaków z NBA ma ciężkie dziecinstwo.

    Dlatego smiech w ryj hejterom którzy siedzac w domciu przed PC oceniają kogoś kto wyrwał się z biedy tylko dlatego, że nie zdobył mistrzostwa, nie wygrał meczu itd.

    (38)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Na miejscu Marcusa tez bym zrobil tak z tym gowniarzem. Moze i lepiej nie reagowac w takiej sytuacji, ale jak nie ja to ktos inny mu {xxx}.

    Propsy dla autora, fajnie to wszystko zlozone w calosc. 😀

    (5)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Moim marzeniem było zobaczyć go w barwach Knicks. Przez parę ładnych lat od kiedy interesuję się NBA żaden zawodnik nie przypadł mi tak do gustu. Miałem nadzieję, że Jax zdziała cuda i jakoś go weźmiemy, byłbym nawet gotów poświęcić Melo. To wszystko tylko dzięki obserwacjom jego gry, a ten art mnie utwierdza w przekonaniu, że chłopak jest wyjątkowy. Mam nadzieję, że chłopak rozwinie się tak, że za parę lat będzie stanowił o sile tej ligi. A co do drużyny, do której trafił – autor ma rację, że charakterem wpasuje się w celtycką dumę. Powodzenia Marcus !

    (9)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Świetny artykuł, oby więcej takich, brawo 🙂 a co do tego incydentu na gifie to z tego co pamiętam ten frajer sobie zasłużył…

    (5)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    ale wiecie ze ta opowiesc nie dzieje sie w jakims afrykanskim panstwie ogarnietym wojna a w usa w jednym z najbogatszych krajow swiata gdzie wystarczy uczciwie pracowac aby wiesc zycie na przyzwoitym poziomie.

    (2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Irving rozier Smart hayward Brown tatum Morris horford baynes… W przyszłym sezonie do tej ekipy 2-3 walczaków (przydali by się wysocy) dołożyć i nikt ich nie zatrzyma

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu