Spryciula Duncan miewał problemy z Gasolem, ale pola trzech sekund bronił zawzięcie i dbał o (nieco nadużywane słowo) “ruch piłki”. No a skoro już jesteśmy przy ruchu piłki, kiedy tylko okazało się, że rzuty trzypunktowe siedzą gościom, szybko dały znać o sobie różnice w sile ogniowej obu drużyn. Spurs wyszli na 15-punktowe prowadzenie, którego pomimo trudności, nie oddali już do końca.

Muszę dodać, że Grizzlies nie są już tak bezradni wobec zacieśnionego przez rywali środka pola, sprawdza się opcja z Tayshaunem Princem jako silnym/skrzydłowym, doskonale wyprowadzają szybkie ataki i sami wracają do obrony.

Doskonałe zawody rozegrał Argentyńczyk Manu Ginobili, który zastąpił kontuzjowanego Tony’ego Parkera w roli kreatora gry (Parker opuścił parkiet z powodu lekko naciągniętego ścięgna udowego). Manu szalał z piłką, ściągał na siebie dwóch obrońców oraz inicjował atak. Co powiecie na 5/5 zza łuku? Dobrze widzieć 37-letniego gracza w tak dobrej formie.

Statystyki

Duncan 14 punktów, 10 zbiórek, 10 asyst,  2 bloki
Ginobili 17 punktów, 7 asyst, 6 zbiórek, 5/5 zza łuku
Danny Green 16 punktów, 3/5 zza łuku

Marc Gasol 28 punktów, 12 zbiórek, 4 bloki
Mike Conley  23 punkty, 10 asyst, 7/15 z gry
Tayshaun Prince 20 punktów, 5 zbiórek, 8/11 z gry