fbpx

Bogowie Ulicy, czyli streetballowe Hall of Fame

14

Pee Wee Kirkland

Pochodzący z Harlemu Kirkland grywał w Rucker Park. Do rangi miejskiej legendy urosły jego potyczki z Natem Archibaldem. W 1969 roku, w drafcie do NBA wybrali go Chicago Bulls, mylicie się jednak sądząc, że było to ukoronowanie jego sportowych marzeń. Pee Wee odrzucił ofertę Byków, ponieważ… zarabiał lepiej na nielegalnych interesach, które wtedy prowadził. Gangsterskie rzemiosło zawiodło go za kratki, gdzie w 8 meczach ligi więziennej zdobył 465 punktów. Jego średnia na uczelni wynosiła 41 punktów, ale prawdziwy ogień to jego dwa występy w Lidze ABL w Centralnej Pensylwanii, kiedy to zdobył 100 i 135 punktów w meczu.

[vsw id=”o0tswlV3J_k” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Obecnie jeździ po szkołach w USA ze swoim programem dla młodzieży sponsorowanym przez Nike.

Joe “The Destroyer” Hammond

Kolejna z legend streetballowej Mekki, czyli Rucker Park. Hammond był w ofensywie jak buldożer, którego nikt i nic nie mogło powstrzymać. Do niego należy punktowy rekord boisk w Rucker Park, wynoszący 82 punkty w meczu. Zdarzyło mu się też rzucić 50 punktów w pierwszej połowie przeciwko samemu Juliusowi Ervingowi. Nie kto inny tylko Wilt Chamberlain (RIP) polecił go Lakersom, jednak Hammond odrzucił ofertę. Chociaż nigdy nie rozegrał meczu w NBA czy NCAA, wielu ziomali uważa go za najlepszego ofensywnie zawodnika w historii koszykówki.

czytaj dalej >>

1 2 3 4

14 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Sorry za czepianie się ale jeśli dobrze pamiętam to Garnett zagrał Wilt “The Stilt” Chamberlain’a 🙂

    (6)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Escalade jak dla mnie troszkę na wyrost na tej liście. I możecie mnie minusować, ale ja szanuje tych gości, a równocześnie nie, bo to największa głupota zmarnować taki talent przez narkotyki, gangsterkę, używki lub inne tego typu rzeczy.

    (11)
  3. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Dobry artykuł, pokazuje on że nie tylko w NBA byli i SĄ prawdziwi zawodowcy.
    A co do hot sauce’a chyba jeszcze za wcześnie żeby nazywać go legendą, choć
    to najlepszy streetballer jakiego mogłem oglądać.

    (3)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciarrry!
    Super artykuł.
    Ja bym dodał Skip2MyLou jako trochę barwniejsza historia:)

    Nie macie wrażenia, że Ci goście to owszem legendy ale też zmarnowane talenty?

    U mnie jest taka legenda, że 15-20 lat temu grał na pewnym streecie gość który miał niecałe ~170 i jak mu wsad nie wychodził to piłka odbijała się od obręczy i wylatywała za drugi kosz ;DDD

    (1)
  5. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    brawo za artykuł!!!
    Streetball to jest ponad połowa mojego zycia.. moje kolana, kregosłup cos o tym wiedzą..
    Kapitalna sprawa, klimat i gra na pelnej…..!!!

    (2)
  6. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Prawdziwe legendy. Właśnie takich zawodników szanuje. Chciałbym zobaczyć jak grają przeciwko dzisiejszym płaczącym gwiazdkom (W)NBA 😀 Troche Escalade na wyrost na tej liście jeśli mam być szczery chociaż też nic do nie go nie mam. A no i Streetball kocham dużo bardziej niż zawodowa koszykówke.

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu