Dennis Rodman – mój autorytet (koszykarski)
No właśnie, czy można zdominować mecz panowaniem na tablicach? Oczywiście. Gdziekolwiek się pojawił, wygrywał: najpierw w Detroit, kolejno w San Antonio i Chicago. W czternastu sezonach gry zdobył pięć tytułów mistrzowskich raz jeszcze udowadniając światu, że sukcesy w koszykówce odnosi się dzięki: obronie, odporności psychicznej i myśleniu.
Kibice pamiętają go w pierwszej kolejności jako świra, którego przebieranki, makijaż i szalone fryzury miały zaszokować świat. Osobiście nigdy nie pofarbowałbym sobie włosów na czerwono, nie przypalił języka, ani nie przebrał w damskie fatałaszki, ale podobnie jak Dennis jestem uzależniony od siłowni, walka podkoszowa jest moim światem, a Dennis największym autorytetem koszykarskim.
[vsw id=”VOMKqwsEm8g” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]
Szkoda ze jego psycha została zniszczona przez odejście jego żony w 93, do tego czasu był jeszcze całkiem normalny. Lecz jest to wieki zawodnik, jeden z goat, konferencja kiedy otrzymał DOY na zawsze zostanie w mojej pamieci
Jak to kiedyś odpowiedział w wywiadzie, jego geniusz na tablicach brał się ze zdolności pzrewidywania, gdzie piłka się odbije od obręczy. Stąd nie był mu potrzebny wzrost i masa, bo siłę to miał nie mniejszą niż klasyczni, betonowi centrzy.
Ponoc niedawno sie skumplowal z Kim Dzong unem, ktory jest wielbicielem koszykowki 😉
Mówcie o nim co chcecie , że jest świrem , debilem , idiotą czy co tam chcecie ale Rodman jak dla mnie jest legendą NBA tego samego kalibru co Bill Rusell czy inni , drugiego takiego nie będzie ale jego legenda pozostaje , szkoda jego psychiki ale widać że to ciężkie życie zrobiło z niego kogoś niesamowitego…
@miły
Tak, był z wizytą w Korei i ma zdjęcia siedząc obok Kima na paradach wojskowych.
Nigdy nie będzie drugiego takiego jak on. Nadał koszykówce lat 90. trochę polotu i finezji, jego malowanki na włosach po prostu ubóstwiam. Wielki zawodnik i wielki człowiek.
Widzę, że cytaty pochodzą z Career Retrospective Dennisa 🙂
byl mistrzem w tym co robil .uwielbiam tego goscia .swoja droga chcialbym zobaczyc dzisiejsze gwiazdeczki przeciwko rodmanowi ,chyba za wiele by nie pograli
Obok Karla Malone moj pierwszy basketowy idol.Bylem bardzo niesprawnym dzieciakiem (typ mola ksiazkowego,zero sportu),potem wzialem sie za siebie,zaczalem cwiczyc,biegac i trenowac moja ulubiona dyscypline z dziecinstwa – basket.Technicznie nie umialem nic,ale postanowilem uprzykrzac innym graczom zycie tak,jak to tylko mozliwe i walczyc na tablicach (mimo,ze mam tylko 174 cm wzrostu).Z czasem technika przyszla,ale duch boiskowego sk***ela pozostal 🙂
No no dobry artykuł dla ludzi z dywizą:
“JORDAN SAM WYGRYWAŁ TYTUŁY, NIE POTRZEBOWAŁ D-WADE’A”
hehe.
Pewnie juz nie doczekamy drugiej takiej osobowości jak Rodman. Największy kozak w historii tej ligi i jeden z czołowych obrońców.
wlasnie! silownia i miesnie sa BARDZO wazna w tym sporcie
szkoda ze musial dolaczyc do harlem globtroterow i zachowywac sie jak malpa w cyrku.
Mój ulubiony zawodnik !!! Szkoda, że pod kopułą nie było do końca tak jak być powinno i że nie grał kilkunastu sezonów. Był niepowtarzalny i drugiego takiego nie będzie !!!