fbpx

Manga x basketball, czyli kultura koszykarska w wydaniu japońskim

3

Kiedy wybrzmiewał ostatni dzwonek zwiastujący koniec lekcji w szkole podstawowej, zawsze byłem pierwszy u drzwi i pędziłem co sił do domu. Po prostu chciałem zdążyć. Wygodnie zasiąść przed telewizorem, odpalić RTL7 i obejrzeć kolejny odcinek Dragon Balla. Z francuskim dubbingiem i polskim lektorem– rzecz jasna.

Od tamtej pory zakwitła we mnie miłość do dalekowschodniej animacji, którą większość powszechnie zna jako anime. Tak, chodzi o te chińskie bajki, które przez wielu błędnie są kojarzone z brakiem dojrzałości oraz marnowaniem czasu. Otóż tego typu produkcje jak klasyczny już Dragon Ball, Shaman King czy (o zgrozo) Pokemony, to pomysły rodem z Japonii.

Rozważanie nad genezą gatunku zajęłoby nam kawał czasu, więc pokrótce powiem tylko, że rynek mangi (japońskich komiksów) oraz anime jest rozwinięty na całym świecie do tego stopnia, że praktycznie nie ma tematu, którego nie dotykałyby owe produkcje. Animatorzy i rysownicy nie oszczędzili oczywiście i koszykówki!

Basket w Japonii jest sportem stosunkowo popularnym, mają tam swoją ekstraklasę oraz kilka pomniejszych rozgrywek. Na niezłym poziomie stoi też koszykówka uniwersytecka czy szkolna i choć jako naród Japończycy szczególnie postawni nie są, technicznie mogliby uczyć opanowania piłki niejednego czarnoskórego wyjadacza z Brooklynu.

W związku z dość mocną pozycją koszykówki w kraju, znajdziemy w katalogu anime kilka naprawdę bardzo solidnych produkcji traktujących o baskecie:

Slam Dunk

Klasyk. Po raz pierwszy komiks wyszedł w latach 90-tych spod pióra niejakiego Takehiko Inoue i długo był najlepszą tego typu produkcją. Fabuła kręci się wokół szkolnego delikwenta o czerwonych włosach imieniem Sakuragi Hanamichi. Gość ma warunki – postawny, wysoki i waleczny. Niemniej, o koszykówce nie ma zielonego pojęcia, ale czego się nie robi, żeby zaimponować dziewczynie… I tak powstaje świetna historia o prawdziwiej, zespołowej koszykówce i drodze na sam szczyt szkolnych rozgrywek. Ponadczasowa sportowa komedia, bardzo realistyczna i pouczająca. Animacja jak na tamte czasy także jest bardzo dobra. Już wiesz od czego zacząć!

czytaj dalej >>

1 2

3 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Myślę, że wspominając polskie źródełko jakim był RTL7 warto również przypomnieć Dashu Kappei czyli popularnego GIGI! Niziutki chłopak imał się tam różnych sportów, ale sam spotkałem go akurat wtedy, gdy przez koszykówkę chciał zaimponować pewnej dziewczynie. Tytuł polecam chociażby ze względu na momentami trudny, japoński humor (sny o wielkich majtkach), ale też niesamowitą koszykarską historię

    (3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Z racji wykonywanego zawodu jestem zmuszony codziennie spotykac japonczykow i stwierdzam, ze sa najbardziej popapranym narodem swiata.I nie mozna im ufac

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu