fbpx

Manga x basketball, czyli kultura koszykarska w wydaniu japońskim

3

Kuroko no Basket

Stosunkowo nowa produkcja, gdyż manga powstaje od 2008 roku, a jej animowana adaptacja ujrzała światło dzienne dopiero rok temu. Historia kręci się wokół Cudownego Pokolenia graczy, którzy w rozgrywkach na poziomie gimnazjum zdobyli koszykarsko całą Japonię. Rozdzielił ich dopiero wybór różnych szkół licealnych, ale jak możecie się domyślić – nikt nie zrezygnował z koszykówki. Chłopaki co rusz trafiają na siebie w rozgrywkach na wyższym szczeblu i zapominają o tym, że kiedyś grali w jednej ekipie. Jest to zdecydowanie propozycja dla tych, którym nie przeszkadza całkowity brak realizmu. Wpadające trójki z połowy czy odpalenie czyściocha zza kosza to tylko wierzchołek góry lodowej. Jest trochę naciąganie, ale epicko jak diabli. Świetna muzyka, genialna animacja. Czego chcieć więcej?

Basquash!

Znudziło się Wam oglądanie koszykówki w ludzkim wydaniu? Nic prostszego. Wraz z bohaterami tegoż anime możecie przesiąść się na olbrzymie roboty i sprawić, że całe miasto stanie się boiskiem do streetballa. Jeśli do tego dorzucić fakt, że owe mechaniczne olbrzymy noszą na swych nogach oficjalne buty firmy Nike – total odjazd. Produkcja już raczej dla zaawansowanych wyjadaczy. Godna polecenia szczególnie dla fanów robotyki.

Jeśli ktoś z Was lubi tylko czytać i poruszać segmentami oczyma wyobraźni – można pokusić się o Harlem Beat czy Cross Over. Znajdzie się też kilka pomniejszych produkcji, ale chyba spokojnie można napisać, że są one po prostu słabe i nie warto nawet zaprzątać sobie nimi głowy.

Na koniec mała ciekawostka: w NBA grał tylko i wyłącznie jeden Japończyk. Był nim Yuta Tabuse, który w sezonie 2004/2005 reprezentował barwy Phoenix Suns. W swoim debiucie zaliczył 7 punktów i asystę. W ojczyźnie do dziś nazywają go japońskim Jordanem.

Warto też wspomnieć gościa nazwiskiem J.R Sakuragi. Facet urodził się w USA i swego czasu rozegrał nawet  jeden sezon w NBA. Po marnym początku postanowił jednak o wyjeździe do Japonii. W 2007 roku postarał się o obywatelstwo i do dziś miota w tamtejszej lidze. Sakuragi jest oczywiście nazwiskiem otrzymanym po zmianie obywatelstwa, a sam zainteresowany stwierdził kiedyś, że ma się ono odnosić do głównego bohatera mangi Slam Dunk, o której wspominałem. Niesamowita historia.

[KUBA]

1 2

3 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Myślę, że wspominając polskie źródełko jakim był RTL7 warto również przypomnieć Dashu Kappei czyli popularnego GIGI! Niziutki chłopak imał się tam różnych sportów, ale sam spotkałem go akurat wtedy, gdy przez koszykówkę chciał zaimponować pewnej dziewczynie. Tytuł polecam chociażby ze względu na momentami trudny, japoński humor (sny o wielkich majtkach), ale też niesamowitą koszykarską historię

    (3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Z racji wykonywanego zawodu jestem zmuszony codziennie spotykac japonczykow i stwierdzam, ze sa najbardziej popapranym narodem swiata.I nie mozna im ufac

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu