fbpx

Syndrom T-Maca: gdy talent psuje charakter

33

Ciężka praca bije talent, kiedy talent nie pracuje wystarczająco ciężko

Tę sportową maksymę spopularyzował w NBA Kevin Durant. Graczy żyjących w myśl tej zasady, takich którzy dane od boga predyspozycje poparli codzienną harówką na treningach, było oczywiście w historii NBA znacznie więcej. Legendy krążą o nawykach treningowych Kobe Bryanta, a Larry Bird zwykł mawiać:

Zwycięzca to ktoś taki, kto jest świadom talentów, które dostał od Boga i zaharowuje się by te talenty przerobić na umiejętności, których użyje do osiągnięcia wyznaczonych sobie celów.

Coach Dunleavy Senior, który przez 20 lat prowadził kluby NBA, zawsze, wskazując na Kareema Abdul Jabbara i jego sky hook, powtarzał swoim zawodnikom:

Jak chcesz zarabiać dziesiątki milionów dolarów, powinieneś dzień w dzień oddawać po kilkaset takich rzutów, lewą i prawą ręką. Jeśli nie chcesz kosić takiego siana, po prostu rób to, co robisz teraz.

Także Kevin Garnett, opowiadając o swoich corocznych przygotowaniach do sezonu, zwracał uwagę na ciężką pracę, od której nie ma ucieczki.

To cały proces. Wam się wydaje, że człowiek wstaje rano i wygląda w taki sposób rok za rokiem? Za tym stoi konkretne przygotowanie i jest ono czymś więcej, niż tylko fasadą, którą dostrzegasz na pierwszy rzut oka [KG]

Wyliczankę moglibyśmy kontynuować, nawet gdybyśmy ograniczyli się tylko i wyłącznie do bieżącego offseason. Bombardujący nas fotkami z treningów LeBron stał się obiektem podśmiechujek m.in. Stephena Curry, podobnie jak naparzający nocą kapturnik Carmelo Anthony. Ostro działają też “szkieletor” Boogie Cousins i Giannis Antetokounmpo (wypada z Eurobasketu, przesadził, narzeka na dyskomfort w kolanie!) ale nic dziwnego, taka gra. Pęd do poprawy własnych umiejętności jest wśród zawodowców tak wielki, że powstał cały biznes skupiający się właśnie na tym. Mekką treningową w okresie letnim staje się L.A.

/lato-w-LA-z-milości-do-gry/

Są jednak wyjątki od tej reguły, niebieskie ptaki. Gracze, którzy za dobrą monetę przyjęli iskrę talentu/warunków, jakimi zostali obdarzeni i którzy płynęli na tym całe życie. W branżowej prasie określa się takie przypadki syndromem T-Maca. Jak pamiętamy, McGrady był piekielnie uzdolnionym zawodnikiem, któremu po wielokroć zarzucano słabą etykę pracy, a przez to brak efektów na miarę talentu. To właśnie takim gagatkom poświęcona jest ta lista. Zaczynamy!

#Tracy McGrady

Nie wypadałoby zacząć od kogokolwiek innego. Tracy McGrady, Hall-of-Famer, 7 All-NBA Teams, 7 All-Star Games, 2 tytuły króla strzelców, MIP 2001, słynne 13 punktów w 33 sekundy i wielki, wielki niedosyt. Gość miał wzrost LeBrona (203 cm), a przy tym miękkość ruchu i zwinność jaką widziałem chyba tylko u Jordana i Kobego. Bryant zresztą określił go osobą, która sprawiała mu największe problemy w obronie.

Patrzę na McGrady’ego i uświadamiam sobie, czemu Jordan jest Jordanem, czemu Larry Bird to Larry Bird. Nie chodzi tylko o talent, musisz mieć w sobie ten ogień, chęć rywalizacji, zniszczenia gościa naprzeciwko [Gregg Popovich]

W jednym ze swoich artykułów, “Dlaczego MJ nie zagrał dla Clippers”, napisałem następujące słowa:

Jak potoczyłaby się historia NBA, gdyby Reinsdorf przybił piątkę ze Sterlingiem? Nigdy się tego nie dowiemy. Być może Jordan, zamiast zdobycia sześciu tytułów, stałby się Tracym McGradym swojej ery, a mistrzowskie laury zbieraliby zamiast niego gracze z tzw. straconej generacji gwiazd lat 90-tych?

Myślę, że to porównanie trafnie oddaje istotę sprawy. T-Mac to taki Jordan bez pierścieni. Oraz, oczywiście, bez przemożnej chęci wygrywania. Sam zresztą przyznawał, że nie trenował zbyt gorliwie. Wyobrażacie sobie coś takiego usłyszeć z ust Bryanta albo MJ’a?

To może być to [na pytanie czy talent wpłynął na jego treningi- przyp. red.]. Po prostu czułem, że mogę po prostu odbębnić trening i dalej być efektywnym na boisku. Niektórzy musieli na treningach dawać z siebie wszystko, ja miałem ten talent, dzięki któremu mogłem lecieć na pół gwizdka. Byłem niesystematyczny. Były dni, że wylewałem siódme poty, a czasami po prostu mówiłem “dobra” i jakoś się przekulałem. Pracowałem ciężko, po prostu nie jestem gościem, który zapie*dala na treningach.

#Allen Iverson

Wbrew temu, co nasuwa się jako pierwsze, gdy czyta się nazwisko “Iverson” w artykule o takiej tematyce jak niniejszy, wcale nie zamierzam się tu odnosić do słynnej wypowiedzi “Practice..?!”. Wszak sam AI mówił, że została ona źle zrozumiana, przeinaczona i wyjęta z kontekstu:

Myślisz, że zostałbym MVP bez treningu? No niezły byłby ze mnie sukinsyn…

Dowodów na niefrasobliwość Iversona jest jednak tyle, ze wcale nie musimy na siłę szukać ich tam, gdzie ich nie ma. Jeśli czytaliście “Życie to nie gra”, to znacie historię jego nieudanego powrotu do NBA w 2012, gdy Gary Moore stanął na głowie, żeby nakłonić treningowego guru, Tima Grovera, do pracy z Allenem. I co? I nic.

Grover ostrzegał A.I, że tu już nie wystarczy poćwiczyć godzinkę dziennie przez 6 dni w tygodniu, trzeba harować 2x na dzień i wszystko temu podporządkować. Opracował specjalny plan kondycyjny dla A.I, lecz on… nawet nie zadał sobie trudu, by się z nim zapoznać. Podesłał tylko coachowi jakiś zlepek swoich treningowych highlightów i Grover machnął ręką. Szkoda, bo wielu z nas sporo by oddało, by móc oglądać Iversona w lidze trochę dłużej.

#OJ Mayo

W zasadzie sami wpisaliście OJ’a na tę listę swoimi komentarzami pod ostatnim artykułem na temat tego zawodnika. W tym kontekście kiepsko widzę jego powrót do ligi. Choć może się mylę i rok na aucie dał mu (nomen omen) trzeźwe spojrzenie na własne postępki?

CZYTAJ DALEJ >>

1 2

33 comments

    • Array ( )

      Tak to jest jak ludzie nie znający się na koszykówce biorą się za komentowanie i chcą być śmieszni. Gortat robił w kadrze ogromną różnice, tylko żeby to dostrzec nie wystarczy popatrywac na mecz znad browara albo przejrzeć box score. Defensywa pod koszem z nim była o niebo albo o kilka nieb lepsza niż obecna, sam zabezpieczal zbiórki, gwarantowal > 10 prostych, niewymuszonych, ale pewnych punktów po pick and rollach, scieciach, kontrach i dobitkach na mecz i nie da się zliczyć ile trojek Waczynskiego albo penetracji Ponitki udało się dzięki jego zaslonom. Na Eurobaskecie 2009 był najlepszym zbierającym całego turnieju, jeździł nawet na eliminacje, zaliczal dominujace występy pod koszem, ale znudzona gimbaza i tak woli wysmiac. Już możemy tęsknić za Gortatem w kadrze, a naprawde zatesknimy gdy nie będzie już Polaka w nba, ale co tam, lepiej pohejtowac polaczka robaczka co nie.

      (135)
  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak w takim razie nazwać DeAndre Jordana? Ani talent ani harówa, wyłącznie warunki. Już widzę jak oddaje kilkaset rzutów wolnych dziennie. Czemu on jest takim zj#bem?

    (15)
    • Array ( )

      Wcale bym się nie zdziwił gdyby DeAndre wykonywał na treningach więcej rzutów osobistych niż taki Chris Paul. Tacy goście jak on czy Dwight Howard oddają na treningach bardzo dużo rzutów (jeśli nie najwięcej), a co najlepsze… rzucają na skuteczności ca. 80%. No to jeśli on jest zjebem, to kim ty jesteś?

      (6)
    • Array ( )

      Wcale bym się nie zdziwił gdyby DeAndre wykonywał na treningach więcej rzutów osobistych niż taki Chris Paul. Tacy goście jak on czy Dwight Howard oddają na treningach bardzo dużo rzutów (jeśli nie najwięcej), a co najlepsze… rzucają na skuteczności ca. 80%. No to jeśli on jest zj#bem, to kim ty jesteś?

      (4)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Co do zmarnowanych talentów to może zrobicie artykuł o ronnie fieldsie ? Koleś grał z garnettem w liceum i był jednym z lepszych prospektow do legendarnego draftu 96 ale przez poważną kontuzje i inne problemy nie mógł się zgłosić do draftu. Myśle ze był ciekawym graczem biorąc pod uwagę ze kiedyś przeskoczył kolesia przy dunku i walił windmille 360 w meczach.
    Link do dunka de la mort przed dunkiem de la mort: https://www.youtube.com/watch?v=Q4O1xL32ZvE

    (10)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Czemu ten DJ jest zjebem bo nie ogarniam? Zbiera praktycznie najlepiej w lidze, rusza sie lepiej niż 90% centrow, świetny w pick&rollu plus co by nie mowic idealnie przez lata uzupelniał talenty i Cp3 i Blejka, po prostu w idealny sposób wywiązywał się ze stawianych przed nim obowiązków, a co do osobistych nie on pierwszy i nie ostatni roberson z OKC też nie potrafi rzucać a gra na SF 😉

    (30)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Bo DJ to nie jest center potrafi tylko kończyć z góry, brak mu manewrow podkoszowych. W tym elemencie nawet hejtowany tu Karnowski bije go na głowę.

    (-2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Pisząc tekst piszecie “Boga” małą literą, a cytując Birda wielką. I Wy się macie za zespół redakcyjny? Jesteście mali jak dzieci w żłobku. Żal obserwować Wasz zadziwiająco niski poziom kultury językowej. Nie pierwszy raz używacie odwolania do “Boga” na tym portalu. Tak bardzo Was paluch swędzi, żeby to poprawnie napisać?

    (-60)
    • Array ( )

      33 minusy. Banda przedszkolaków tu wchodzi. I później takie hipsterstwo ma reprezentować naród. Poniżej wklejam przykład z innego, prawdziwego portalu o sporcie, z dzisiaj:

      “Tylu zachwytów po drugim meczu nowego zawodnika Francja nie pamięta. Chociaż był to scenariusz do przewidzenia, to Neymar w PSG wstrząsnął futbolem nad Sekwaną szybciej niż zakładano. “Mistrzostwo” – piszą dziennikarze. “To jakiś Bóg” – dodają podekscytowani kibice po zwycięstwie na Tuluzą 6:2 i kolejnych golach i asystach Brazylijczyka”.

      Można?

      (-11)
    • Array ( )

      W przeciwieństwie do boga, pan Larry Bird istnieje, więc niech redakcja więcej pisze o Larrym a mniej o bogu. Pozdrawiam! 🙂

      (9)
    • Array ( )

      Dario
      Czyli po Twojej śmierci nie należy o Tobie pisać bo ni istniejesz ? I najlepiej z małej litery… Po śmierci swoich rodziców też będziesz nimi tak gardził? Przecież po śmierci juz się nie istnieje.

      Poziom patologii umysłowej sięga dna.

      (-2)
    • Array ( )

      Do Ciuus’a:
      Nie widzę logiki w Twoim myśleniu, mizerny punch. Dowodów na moje istnienie, nawet na wypadek mojej śmierci jest nieskończenie więcej od dowodów na istnienie boga, jednym z nich, chociaż cholernie słabym jest to, że właśnie z Tobą rozmawiam (1>0). Obudź się. Jest to pierwszy i ostatni raz kiedy wypowiadam się tutaj na temat religii, nie chcę wywoływać zbędnej dyskusji, temat uważam za zakończony. Wolę kiedy piszesz na temat koszykówki, w tej kwestii masz dużo więcej do powiedzenia, często obserwuję Twoje komentarze. Myślę, że w tym temacie świetnie byśmy się dogadali. Trzymaj się!

      (1)
    • Array ( )

      Taaa. Kwestie religii. Ale one nie mają tu nic do rzeczy. Chodzi o kulturę języka i dobry obyczaj. O szacunek do wartości. Coś, czego już od dawna w szkole nie uczą. Trzeba mieć nadzieję, że znów zaczną. Kieruję ten komentarz do wszelkiej maści indolentów umysłowych, którzy minusują komentarz, w którym autor dopomina się używania pojęcia “Bóg” w tekście pisanym wielką literą.

      Ciuus, z którym w kwestiach koszykówki polemizuję z wielką przyjemnością ma rację, choć używa lekkich słów. “Poziom patologii umysłowej” to raczej komplement. To, co tu się w tej konkretnej sprawie wyrabia to kompletna głupota. I każdy, kto to minusuje, padł ofiarą polskiego systemu edukacji ostatnich lat. Kompletne dno.

      (-2)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Piszą słowo bóg poprawnie. Bogów jest wielu w zależności w co wierzysz. W Ra, Apollo czy może w kogoś innego? Żal obserwować takie komentarze średniowieczne.

    (32)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    DJ jest tak surowy że masakra, facet ma tylko fizyczna dar od Boga, nie umie nic..rzucać, kozłować, grać tyłem do kosza, grać przodem..nic!!!!A rok temu był w pierwszej piątce ligi haha, dla mnie niesamowite..zero techniki przy którym Marcinek to Wilt lub Kareem haha….T-Mac największy talent ostatnich 20 lat, większy niż przereklamowany Kobas i James..ale trochę mu brak było inteligencji boiskowej no i ,, robić ” się nie chciało.

    (-7)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Co do AI i T-Maca to niestety zmarnowane talenty i wybitni zawodnicy jednak wiele ich różni. Fakt T-Macowi koszykówka, przychodziła łatwo, praktycznie kogo by do niego nie porównać to jeśli chodzi o to jak łatwo mu te rzeczy które robił na parkiecie wychodziły to większość przy nim to wyrobnicy. Różnica jest taka, że T-Mac nie to, że on się opierdzielał cały czas na treningach tylko, nie miał tego ognia jaki miał Kobe. I to ,że grał tylko tyle w lidze, to nie jest jak w przypadku AI wina etyki pracy tylko kontuzji. Fizycznie się posypał i nie dawał rady. Gdy Kobe wchodził w MVP sezon, mając jeszcze wiele lat gry przed sobą T-Mac niestety był już done. W przypadku AI problemem była głowa, i podejście do koszykówki. Możemy tylko gdybać co by było gdyby…

    (10)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    G.Arenas lepiej nie mógł tego ująć tak hejterzy taka jest prawdac.My sie kłócimy czy mazgaj lub curry a o i mają to w d…e i bawią się za niezły hajs.

    (3)
    • Array ( )

      Marbury?przecież on ostro cwiczył.Juz bardziej Jamal Tinsley.Co wyprawiał z piłką i niestety dopadły go balety.Albo Vin Baker.Jak by nie alkohol pewnie jego kariera potoczyła by sie inaczej.

      (1)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Z tego co pamiętam to wiele lat temu czytałem gdzieś że Sprewell też nie był jakimś tytanem pracy. O ile mnie pamięć nie myli to chyba mógł nawet coś jeszcze więcej pograć i pociągnąć dodatkowy sezon / sezony ale nie specjalnie my się chciało.

    (-1)
  11. Array ( )
    Odpowiedz

    Trzeba zrozumieć, że nie każdemu zależy na tym by być najlepszym. Każdy ma inne priorytety a dla niektórych jest to zwykła praca. Pozdro.

    (3)
  12. Array ( )
    Odpowiedz

    Wezcie wy lepiej czasami troche ksiazek poczytajcie, albo do slownika zajrzyjcie. Bog pisane wielka litera jest nacechowane, tego uzycia nie nalezy rozszerzac, stosowna wypowiedz jezykoznawcy znajdziecie wpisujac Bog czy bog w wyszukiwarke. Ale nie, lepiej zrobic gownoburze, ujawniajac przy okazji wlasna ignorancje. Te same rzesze “uczonych” pisza potem z wielkiej litery wszystkie zaimki osobowe. Parodia.

    (2)

Komentuj

Gwiazdy Basketu