fbpx

Wspomnienie Jerome Kerseya

7

Bardzo szybko okazało się, że pozyskany z 46. numerem Kersey stanowić będzie o wiele cenniejsze wzmocnienie dla Blazers niż wysoko notowany Bowie, a jego duet z Drexlerem bardzo szybko zaczęto określać mianem “infernal connection”. Zwieńczeniem boiskowej kariery tego zawodnika był tytuł wywalczony w barwach San Antonio.

Nie ulega jednak wątpliwości, że boiskowa legenda JK wiąże się z okresem gry w Portland. Jedenaście sezonów jakie spędził w Oregonie dostarczyło kibicom tej drużyny wielu niezapomnianych chwil. Oto skrzydłowy, który mierzył 204 cm wzrostu, posiadał niesamowite sprężyny w nogach przez co prędko stał ulubieńcem kibiców Blazers oraz ich najlepszym obok Clyde Drexlera “lotnikiem”. Jego loty zaowocowały zdobyciem drugiego miejsca w niezwykle silnie obsadzonym konkursie wsadów w 1987 r. Kersey ustąpił jedynie Jordanowi, eliminując na drodze do finałów takich tuzów lotnictwa jak Gerald Wilkins, Tom Chambers, Johnny Dawkins, Ron Harper, Clyde Drexler i Terrence Stansbury (jeśli jakimś cudem nie wiecie jak wygląda legendarny już Statue of Liberty Dunk Stansbury’ego, to koniecznie sprawdźcie):

[vsw id=”t1NFtI5_k3s” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Rok po roku mieliśmy świetne sezony. I on był częścią tej układanki. Taki młody i żywiołowy. Pamiętam jak rzucał się po te wszystkie bezpańskie piłki, jak siekał rzutami z półdystansu, jak robił wsady nad głowami obrońców… a kiedy wpadałeś na niego gdzieś na klubowych korytarzach zawsze miał dla Ciebie ten swój firmowy, szelmowski uśmiech. Od razu było widać, że to wyjątkowy gość (…) wiedziałem, że ostatnio miał mieć operację kolana, mówił, że pewnie będzie chodzić o kulach, więc gdy go spotkałem zacząłem mu dokuczać “hey Mercy, gdzie te kule?” Powiedział, że noga trochę go boli, ale daje sobie radę bez nich. (…) Był dla mnie bardziej jak syn.[Bill Schonely, legendarny komentator Blazers]

1

CZYTAJ DALEJ >>

1 2 3

7 comments

  1. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Moze nie ogladalem konkursu w 1987 roku na zywo, ale odpalilem na necie i nie powiem, ze byl bardzo dobry.

    Dziekujemy Ci Jerome, ze dolozyles swoja czesc do historii NBA i Portland, wiele osob bedzie Cie pamietac przez wiele lat. R.I.P

    (3)
  2. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    na boisku sprawial wrazenie bandziora a poza boiskiem to zupelnie inny facet..
    Takich zawodnikow z charakterem jest coraz mniej..

    (1)
  3. Array ( [0] => contributor )
    PATRON
    Odpowiedz

    to już drugi nieobecny, po duckworcie, członek pierwszego składu portland z czasów niezapomnianej blazermanii. to m.in. dla niego zarywałem nocki jak walczyli z bulls w 1991. dżizas, jak to dawno było… screensport, szaranowicz, łabędź… to se ne wrati. jerome zapamiętam jako dynamicznego chłopaka z uśmiechem na ustach. za szybko odszedł, zdecydowanie za szybko.
    p.s. byłem przekonany,że duckworth odszedł ze 3 lata tamu,a to już 7 zleciało. nie do wiary.

    pozdrowiska dla starych blazermanów !!

    (12)

Komentuj

Gwiazdy Basketu