fbpx

2023 FIBA World Cup: SGA eliminuje Doncica | piękna walka Łotwy | fatalny Dennis Schroder!

34

WTMW.

Ćwierćfinały mistrzostw świata koszykarzy stały na mieszanym poziomie. Oto, co wynotowałem na podstawie obserwacji meczów:

Niemcy 81 Łotwa 79

4/26 z gry, 0/8 zza łuku, 4 straty, minus DWADZIEŚCIA wskaźnika plus/minus: oto dorobek Dennisa Schrodera w jednej czwartej finału. Niemców do jednej drugiej wprowadzili bracia Wagner (witamy powracającego po urazie kostki Franza i od razu mówię: gdy grali na niego, ofensywa wyglądała najlepiej). Swe momenty mieli też byczek Johannes Thiemann w pierwszej połowie, strzelec Andreas Obst w trzeciej (zdecydowanie najbardziej ofensywnej dla obu stron) kwarcie, no i dwie późne penetracje Dennisa, jakby nie patrzeć, utrzymały łby niemieckie na powierzchni.

Łotwa po raz kolejny zademonstrowała przepiękną, zespołową koszykówkę. Deficyty warunków fizycznych były widoczne, znów wpadali w dwucyfrowy dołek w środkowej części meczu i znów w końcówce szarżowali ku zwycięstwu. Gdy Schroder spudłował kolejną, swą ostatnią już w tym meczu próbę, na budziku pozostawało dziesięć sekund. Piłka trafiła w ręce Davisa Bertansa, tego co nie ma kawałka palca w dłoni rzucającej. Ogrom presji przygniótł wszystkich, chłop biegiem puścił się na połowę Niemców, cała reszta towarzystwa za nim. Co robisz w sytuacji, gdy presja wywala korki? Nic innego tylko to, co potrafisz robić najlepiej!

Bertans, który w tym turnieju trafił 21 z 53 oddanych trójek (a w tym konkretnym meczu 6/13 zza łuku) nie zastanawiał się wiele, zrobił naskok i przy czterech sekundach na budziku odpalił tróję przez ręce atletycznego Bongi. Piłka leciała wieczność, patrzyliśmy jak rasowy strzelec oddał rzut na zwycięstwo, reszta była w rękach losu. Piłka była minimalnie za długa, odbiła się od tylnej obręczy, a zanim spadła i można było myśleć o dobitce, czas był już wyzerowany. Niemcy przetrwali, choć ostatnie parę minut meczu przegrali dwunastoma punktami… Uła! – jak powiedziałby redaktor Michałowicz.

Łotwa jest najpiękniejszym zespołem mistrzostw. Francję i Hiszpanię zdusili w czwartej kwarcie odrabiając dwucyfrowy deficit. Mało brakowało, a dziś dokonaliby podobnej sztuki. W roli głównej wystąpili (oprócz Bertansa) rozgrywający bez klubu Arturs Zagars (24 punkty 8 asyst) autor kluczowych wjazdów, 23-letni, 190-centymetrowy szatan z pełnym pakietem umiejętności. Zmieniający tempo, kierunki, separujący i oddający rzuty przez ręce. Coś pięknego, dlaczego w Polsce nie możemy dorobić się takiego rozgrywającego?

Łotysze pokazali, że potrafią grać przeciwko obronie przejmującej zasłony, pchali piłkę w środek, podkoszowy mający na plecach filigranowych Schrodera czy Maodo Lo szedł w dół i kończył akcje. Przy takim spacingu, generowanym przez zagrożenie rzutem z każdej pozycji, gra się łatwiej, wiadomo. Tym niemniej, brawa dla zwycięzców! Wywierali presję na piłkę, wysoko wychodzili w obronie, przyspieszali tempo. Pal licho niedyspozycję Schrodera, federacja niemiecka przysłała na Filipiny zdecydowanie szerszy skład (44:6 w punktach z ławki) są więksi, a przez to mocniejsi na tablicach (20:8 w punktach drugiej szansy).

Przed nimi batalia z Team USA, których są w stanie pokonać wyłącznie w przypadku, gdy Dennis zagra na tip top. Bez jego wkładu, agresji, penetracji i asyst, zabraknie siły ogniowej. 160 punktów zdobyte dziś przez obie ekipy, zważywszy umiejętności? Znacznie poniżej oczekiwań.

Litwa 68 Serbia 87

Mecz anomalia. Mam na myśli osiem czy dziewięć layupów Serbii w pierwszej kwarcie. Litwini tak się skupili na łuku, tak szeroko stali, że im rywale kolejne piłki wrzucali za plecy. Początkowo nie było widać przewagi organizacyjnej Serbów, bo wpadło parę trójek Litwinom, no i dopóki świeży pozostawał Jonas Valanciunas, wyglądało to przyzwoicie (w ataku). Valanciunas, podobnie jak Jusuf Nurkic w meczach z Polakami, formę prezentował letnią / wakacyjną. Nadawał się na kwadrans gry, ledwo. Momentami center rywali Milutinov robił swoje pod obręczą zajmując głębokie pozycje.

Wielkim błędem w moim odczuciu był brak podwojeń Bogdana Bogdanovica na początku gry. Widząc, że wpadają mu pierwsze rzuty, Bogi był już odpalony, a gdy on jest odpalony, Serbia jedzie jak szalona.  Potem była zmiana, zaalertowani Litwini ciaśniej stanęli pod koszem a parkiet otworzył się dla strzelców. Innymi słowy: Serbowie mieli rywali dokładnie tam, gdzie chcieli. Dodajmy zużycie materiału mentalnego, ucisk na głowę. Przecież po wygranej nad USA, burmistrz bodajże Kowna ogłosił święto narodowe i wolne od pracy, litewscy koszykarze byli na ustach wszystkich, byli na emocjonalnym haju, a tymczasem Serbia ich naciskała na piłce jak szalona i zanim się obejrzeli, dostawali w papę dziesięcioma, a przewaga dalej puchła. To był szok, głowa nie zniosła obciążenia. Pressing, zmiany zawodników co parę minut, Serbia narzuciła tempo, którego Litwini nie utrzymali. Dziewięciu równych ludzi.

Włochy 63 USA 100

No niestety, zgodnie z oczekiwaniami, podopiecznym coacha Pozzecco zabrakło dwóch rzeczy: 1/ środkowego potrafiącego zagrać tyłem do kosza (przy całym szacunku dla Nicolo Melliego, to raczej “czwórka” zawodnik lepiej się czujący przodem do obręczy, a najlepiej na obwodzie) 2/ wiążącej się z punktem pierwszym, siły ogniowej. Przy posiadającym ogromne przewagi atletyczne rywalu przejmującym 90% zasłon, trudno o pozycję rzutową. Nie było komu minąć, ograć, wprawić obronę USA w rotację. Simone Fontecchio poddany silnej presji, zmęczony, na parkiecie utrzymał się (pięć fauli) przez 24 minuty.

Tamy puściły dość prędko, po pierwszej kwarcie było dziesięcioma dla USA, a rozeźleni porażką z Litwą Amerykanie nie zamierzali odpuszczać. Owszem popełniali błędy, kilka razy pogubili dajmy na to byczka Stefano Tonuta, ale patrząc całościowo mieli mecz pod kontrolą i biegali do przodu niezagrożeni. Największym bandziorem tym razem okazał się Mikal Bridges, którego długie ramiona i wysoko ciągnięta przy rzucie piłka były dla Włochów nie do zablokowania: 24 punkty 7 zbiórek 8/11 z gry.

Druga połowa to już garbage time, Tyrese Haliburton podający pod nogą do pakującego piłkę z góry Paolo Banchero.  No, teraz znacznie poważniejsze wyzwanie dla ekipy Steve’a Kerra, pojedynek z prawdopodobnie najlepszą ekipą europejską, czyli Niemcami. Dennis, proszę cię, zrób z tego widowisko.

Ktoś widział jak Brandon Ingram do krwi podrapał po twarzy Melliego? Za granicą siedzi od kilku tygodni, nie goli się i idę o zakład, że paznokci też nie obcina. Fantastyczny talent, wątpliwy charakter.

Słowenia 89 Kanada 100

To już najświeższa historia, sprzed chwili. Dopóki nie zabrakło sił (i nerwów) Luka Doncic trzymał ekipę w meczu. Do przerwy remisowo, ale dodajmy, że Słowenia przez pierwsze dwadzieścia minut trafiła 10/17 zza łuku. To było nie do utrzymania, koniec końców presja Lu Dorta i Dillona Brooksa spowodowała, że Luka Magic pokłócił się z sędziami o kolejny, nieodgwizdany, rzekomy faul i po drugim przewinieniu technicznym musiał opuścić parkiet. Słoweńcy ostatnie kilka minut pod wodzą Klemena Prepelica (jak to jest, że najlepiej grają zawsze ci goście bez aktualnego kontraktu?) autora 22 punktów i czterech trójek robili co mogli aby zniwelować deficyt, ale nie dało to nic, i tak nic by nie dało, nie to, nie dało by nic.

A dlaczego? Kocisko Shai Gilgeous Alexander 31 punktów 10 zbiórek 4 asysty. Jego kuzyn Nickeil równie prędki i wysportowany: 14 punktów 5/8 z gry, w drugiej połowie atakujący z biegu, po niecelnych rzutach RJ Barrett 24 punkty 9/22 z gry) a do tego wszystkiego druga linia trzymająca zbiórkę. Ogrom przewag atletycznych, kontrataki bez szans 23:7 w punktach z kontry dla Kanady. Tego rodzaju deficytów nie dało się nadrobić, wygrała drużyna lepsza, zdecydowanie bardziej utalentowana. Kolega obrotowy Mike Tobey zupełnie niewidoczny. Kanada gra teraz z Serbią i jestem bardzo ciekaw tego matchupu. Przy dobrej dyspozycji strzelców, jest opcja na upset. Jak myślicie?

Dobrego dnia wszystkim. Dziękuję panu Piotr K. za wsparcie serwisu dobrowolną kwotą. Bez takich jak Ty, nie ma GWBA. Pozdrawiam. Bartek

34 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Luka już nie kocha koszykówki. Tragicznie się go ogląda, chłop nie potrafi się pogodzić z tym że można go wybronić. Im bardziej mu nie wychodzi tym mocniej wchodzi w 2-3 obrońców i jeszcze głośniej woła o faule których nie ma. Przykry jest kierunek w którym idzie jego gra, zachowuje się beznadziejnie i szkodzi całemu zespołowi.

    (99)
    • Array ( )

      wiekszosc tych fauli byla, sedziowie (fiba) chce finalu usa -kanada i to bylo az za bardzo widac

      (-11)
    • Array ( )

      Do tego trzeba niestety dodać, że jest ogórkiem w obronie. Wraca ostatni, stoi na prostych nogach, do strzelców nie chce mu się biegać. Słabo to wygląda. Taki lider nie pociągnie drużyny do mistrzowskiego marszu.
      Niestety fizyczności nie oszukasz. Gruby nie daje rady.

      (2)
    • Array ( )

      Amerykanów interesuje tylko złoty medal, i tak będą musieli pokonać Serbię lub kogoś kto z Serbią potencjalnie wygra (Kanadę). Wymyślanie, że tu był jakiś plan zakrawa o nieśmieszny żart.

      (21)
    • Array ( )

      Totalnie nie, odpadnięcie z kimkolwiek na jakimkolwiek etapie to będzie blamaż dla Amerykanów. Podobnie przegranie finału. Zespoły dla których bycie w top4 to już sukces mogłyby takie kalkulacje prowadzić aby się jakoś do półfinału prześlizgnąć (a później niech się dzieje w półfinalne i meczu o brąz).

      (3)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Czemu my nie możemy się dorobić takiego rozgrywającego? Może dlatego że każdy kraj ma swój jakiś sport narodowy w którym jest po prostu dobry. Uważam że w naszym kraju takim sportem powinna być siatkówka, chłopaki naprawdę dają radę od dłuższego czasu. Szkoda że nie pompują w nich jakoś więcej tylko większość idzie na tych pożal się Boże kopaczy. Litwa też jest wyraźnie lepsza w kosza ale oni akurat się na tym skupiają a piłka nożna u nich leży totalnie i nikt tam się tym zbytnio nie przejmuje.

    (16)
    • Array ( )

      Wydaje mi się, że jednym z powodów może być to, że chłopaków, którzy jak Zagars, urośli do 190cm uczy się gry na 4/5 bo są wyżsi od rówieśników za dzieciaka.. zamiast uczyć ich klepać piłę

      (16)
    • Array ( )

      Tu chodzi bardziej o popularyzację koszykówki. Kanada i Niemcy dosyć szybko dorobili się mocnych, truskających talentem drużyn, a to przecież też nigdy nie były koszykarskie nacje. 2 milionowe kraje jak Litwa, Łotwa czy Słowenia może i muszą stawiać na jeden sport, ale w Polsce powinno starczyć talentów na wiele dyscyplin, trzeba tylko stworzyć warunki.

      (3)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Zagars gra w Kedainiu Nevezis na Litwie. A wycągnął go skądś były reprezentant Litwy Jonas Maciulis który jest w tym klubie aktualnie drektorem sportowym(?) Czy kimś w tym stylu. Wiem bo mieszkam tuż przy granicy Polsko-Litewskiej. Pozdrawiam

    (14)
    • Array ( )

      Mnie zszokowało, że podpisali go za drobne z kieszeni Pelinki, to żaden game changer, ale w tej cenie żal było nie wziąć

      (4)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Luka (nie nasz człowiek) jest straszny. Na przemian rzut za 3 (siądzie albo nie) z wpychaniem się po faule. NBA nauczyło go, że “gwiazdy” się za mocno docenia, więc próbował to wykorzystywać w nadmierny sposób.
    Tylko że tutaj… są trochę inne zasady. Aż dziw, że mając doświadczenie z lig europejskich, całkowicie o tym zapomniał.
    Jak dla mnie to przydałby mu się taki zwyczajny liść w tą szczekającą do sędziów jadaczkę.
    Dawno nikt mnie tak nie irytował na boisku jak on. Całe szczęście, że cichy Shai go pokroił. Lepiej dla mistrzostw.
    Pozdrawiam, M.

    (45)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Już parę dni temu pisałem, że dla mnie Zagars to odkrycie turnieju i przydałby się w Kosz Kadrze. Wspaniały zawodnik! Życzę mu porządnego kontraktu w Euroligowej drużynie 🙂

    (11)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Jak fatalnie wyglądają ball-hogi w fibowskiej koszykówce…

    Dzisiejsze popisy Schrodera i Doncica, to lepiej byłoby garnek szpinaku zeżreć niż oglądać tę mieszaninę narcyzmu koszykarskiego z:
    (1) manierą flegmatyczną (Schroder)
    (2) manierą rozpalonego, bałkańskiego łba (Doncic).
    Obaj bohatersko ciągnęli swoje drużyny w dół.
    Niemcy jeszcze odżywali, gdy Denisek siadał (dobrze, że wrócił Franz Wagner, bo bez niego Schroder może i by to zatopił z ratingiem +/- minus 20 pkt), a Słoweńcy niestety nie dali rady przykryć popisów Luki (+/- minus 12, drugi od dołu w drużynie), mimo że na początku celne trójki trzymały ich w grze.

    Na drugim biegunie zimne, mądre, skuteczne dranie – marzenie każdego trenera: Bogdanovic i Gilgus. Też liderzy, OK – też żyjący z kozła, penetracji i rzutów z dystansu, ale jakże inni – metodyczna robota, na spokojnie, bez gwiazdorzenia. Założę się, że trenerzy reprezentacyjni Schrodera i Doncica nie mogą w pełni skupić się na egzekwowaniu taktyki i zagrywek, bo muszą jeszcze brać poprawkę na nastroje pana gwiazdora – oj, zdenerwował się, oj nie idzie mu, zaraz mi tu na ławce jakieś fochy strzeli, jak by go tu pogłaskać… itp. itd.

    A teraz dawać te półfinały!

    (13)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Doncic wygląda jak nowy James Harden, Słowenia z nim jako nastolatkiem wyglądała dużo piękniej niż teraz, po latach, gdzie jest alfą i omegą i chyba sam nie wie, do czego zmierza. Usage Rate z 40%, kadra pod niego jak Dallas. Izo izo izo, jak podwoją to łańcuszek podań, jak nie to sam do końca pod faul. Męczarnia, ale gadając z ziomkiem nikt inny niż Harden do glowy nie przyszedł, skillset jest, ale jak widać, na ostateczne wyniki działa to jak dziala

    (13)
    • Array ( )

      Patrząc na Luke ma się wrażenie, że on ma 34 lata i kilkanaście lat gry za sobą… a to 24 latek. Imho skończy podobnie jak McGrady, kilka lat gry na wybitnym poziomie i szybki zjazd do bazy.

      (8)
    • Array ( )

      Ja tam Lukę lubię dalej, ale widać tutaj dmuchanie i chuchanie na niego od małego. Zawsze pod kloszem, zawsze z ochroną na parkiecie (w sensie gwizdki), zawsze traktowany jak jednorożel, a tutaj nagle przychodzi rzeczywistość, piękny sen się kończy i Luka pęka psychicznie. Dobry trener mentalny i chłop stanie twardo na nogach, co prawda już nie w pięknym śnie, a ciężkim świecie multimilionera 😉 Nie ma co go jeszcze skreślać, jeszcze to będzie nasz człowiek.

      (3)
    • Array ( )

      Słowenia wyglądała z nim jako nastolatkiem lepiej dlatego, że do sukcesów pchał ich Goran Dragic. To, co on grał w strefie medalowej na ME 2017, to był kosmos ! Sorry, ale Dragic robił wynik, a Luka robi linijkę i takie ebsa efekty.

      (5)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    Szkoda Kommanda Arajsa, szli w tym turnieju jak szaleni. Luka, jak przewidywałem przed turniejem, wypalił się, cwaniakowal i nie udźwignął presji. A dwa pierwsze ćwierćfinały, to szok spowodowany jednym meczem: USA Litwą, gdzie Litwinom wychodziły te wszystkie zagrania, które normalnie kończą się źle. Poza tym mecze Wlochy-Serbia to anomalia, bo Serbowie w jakiś dziwny sposób nie umieją pokonać Włochów (kto pamięta poprzednie ME i to, jak Włochy pokonały napakowana gwiazdami Serbię, by przegrać później ćwierćfinał z Francją?). Czekam na półfinały !!

    (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Alez mi sie podobalo zachowanie sedziow w akcji pazury Ingrama vs twarz Melliego. W nba 10/10 faul obroncy, bo musi byc show, sedziowanie pod kibicow a zawodnik musi potem pokazac zenujaca cieszyne jaki z niego kozak. A tu lipa. Sedziowie przerywaja gre, videoweryfikuja i wychodzi, ze kozak wali w twarz na odlew, Melli wzorowo w obronie, faul w ataku i osobiste. Mozna? Mozna! Brawo 🙂

    (10)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Dla mojego niefachowego oka Luka to podobny przypadek, co młody MJ (oczywiście przy zachowaniu odpowiednich proporcji). Indywidualnie przekot, ale nie umie grać z drużyną i dla drużyny. Jordan się tego nauczył w końcu (czy tam raczej go nauczyli w Bulls). Oby Luka też poszedł tą drogą, bo szkoda by go było.

    (7)

Komentuj

Gwiazdy Basketu