fbpx

Boston skompromitowany ponownie | Bulls tańczą | Dame Lillard hamulcowym zespołu

37

WTMW.

Noc niespodzianek, występów po części imponujących, a po części żenujących. Zapraszam.

Cavs 113 Hornets 110

Small ball gospodarzy nie sprostał zasięgom Cleveland, zwłaszcza w pierwszej kwarcie zakończonej wynikiem 40:21. PJ Washington w roli środkowego nie dał rady, Jarrett Allen (24 punkty 16 zbiórek 3 bloki) będąc o głowę wyższym, na dodatek z obsługą Ricky’ego Rubio poczuł się jak w domu. Założeniem Cavs było odebrać rywalom linię trzypunktową wpuszczając ich w półdystans. Tam z wyciągniętymi ramionami czekała trójka dryblasów: Markkanen, Mobley i Allen.

W drugiej połowie we znaki dało się zmęczenie pięciomeczowym tournee wyjazdowym, Charlotte głównie za sprawą szalejącego LaMelo Balla (30/7/6 przy 5/8 zza łuku) i rozpalonego Terry Roziera (23/6/2/2) zaczęło odrabiać straty, deficyt z dziewiętnastu punktów ścięli do trzech na minutę przed końcem, ale bliżej podejść nie byli w stanie.

Colin Sexton – co się dzieje z tym chłopakiem? Wydaje się, że stracił całą pewność siebie jako shooter, ale dziś jego wkład odrobił Cedi Osman, autor 4/5 zza łuku. To miło. Cavs z pocałowaniem rąsi umiejscowią w składzie zdolnego catch and shootera. Na uwagę zasługuje też dysproporcja w liczbie przyznanych rzutów wolnych 38-19 na rzecz Cleveland. No cóż, gra trzema podkoszowymi ma swoje wady, ma też zalety.

Spurs 118 Pacers 131

Shoot’em up! Popovichowi zachciało się bronić strefą, ale miejscowi byli na to przygotowani. 43 punkty Indiany w pierwszej kwarcie podlane skutecznością 8/9 zza łuku. Dalej: 4/10 zza łuku i 35 punktów w kwarcie numer dwa. Do przerwy Pacers przeważali różnicą 22 punktów. Jeśli nie generowali czystych pozycji na obwodzie, Domantas Sabonis (24/13/6) rolował pod obręcz albo wbijał się na głęboki post up wykorzystując przewagę gabarytów…

Co za tym idzie, Spurs ani na chwilę nie zagrozili miejscowym. W drugiej połowie co najwyżej trzymali rzutowe tempo. W sumie po parkiecie biegało 24 zawodników, każdy jeden za wyjątkiem Goga Bitadze (0/2 z gry) zaznaczył się strzelecko. Panowie Holiday, Duarte i Levert we trójkę osiągnęli 12/20 zza łuku.

Rookie Duarte przypomina mi młodego Klaya Thompsona, a wracający po kontuzji Caris Levert przydaje Indianie wszechstronności i dynamiki. Dziś spędził na placu już 24 minuty, w poprzednim meczu puścili go tylko w pierwszej połowie więc jest progres.

Blazers 103 Sixers 113

Sixers bez Embiida, Simmonsa i Tobiasa Harrisa pokonali pełnowartościowy produkt Portland. Ktoś widziałem policzył, że jeden jedyny Damian Lillard zarabia przez sezon więcej niż cała wczorajsza jedenastka zawodników Philly! A to ci dopiero. Powiem więcej, to znaczy zaryzykuję stwierdzenie, że Dame działał dziś na niekorzyść Portland. CJ, Powell i Larry Nance grali świetnie, ale lider zespołu zasługuje na słowa krytyki.

Nie wiem czy to presja ze strony mediów, próby przełamania paskudnego początku sezonu, ale zamiast grać w koszykówkę Lillard sabotował temat. Oddawał beznadziejne, forsowane rzuty, mroził atak, a do tego jest moim zdaniem jednym z najsłabszych obrońców w lidze, tak indywidualnie, co w ujęciu zespołowym. Powiecie, że 20 punktów 7 zbiórek i 10 asyst to niezły wynik. Ja mówię: Seth Curry (23/6/5) ograł go jak leszcza trafiając najważniejsze rzuty w końcówce spotkania.

Miejscowi kibice skandujący z trybun “We want Lillard” mają rację. Najwyższa pora by ten facet zmienił barwy klubowe. Portland w aktualnej konstrukcji z Lillardem, CJ-em i Nurkicem zmierzają absolutnie donikąd. Tymczasem siedmiu graczy zadaniowych Philly z dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Największe zaskoczenie to Georges Niang (21/5/5) i Andre Drummond zaliczający linijkę 14/15/7/5 w roli wyjściowego centra!

Robert Covington jedzie na reputacji świetnego obrońcy i generalnie 3&D. W rzeczywistości mógłby nie grać i nikt by nie zauważył.

Wizards 111 Hawks 118

Czarodzieje są niezmiennie zdolni w ataku… Bradley Beal (24 punkty 10/21 z gry) przy pracy to bardzo przyjemne doznanie estetyczne, sugestywne miękkie ruchy i wielka swoboda w operowaniu piłką. Goście są też proporcjonalnie beznadziejni w kwestii obrony podkoszowej i jeśli nie tracą punktów z pomalowanego, to salwują się faulami. Zliczając oba elementy, Hawks zdobyli… uwaga: 71 punktów w bliskim promieniu obręczy. A przecież ofensywa Atlanty to w tej chwili chaos. Szukają nie wiadomo czego, przynajmniej dziś trochę pick and rolla popróbowali.

John Collins kilka bardzo efektywnych podań, takich w stylu Draymonda Greena po zasłonie, Capela siłą rzeczy wyglądał lepiej (16 punktów 12 zbiórek) a Bogdan Bogdanovic po prostu powinien rzucać więcej. Ideą jest wykrystalizowanie się 8-9 osobowej rotacji, panowie są na różnym etapie “przygotowań” i to widać.

Bulls 128 Celtics 114

Celtowie po raz kolejny, mieli zwycięstwo na wyciągnięcie ręki. Nie popełniali strat, po ostatniej kompromitacji rzucali zza łuku jak zaczarowani (15/33). Zach LaVine miał problemy w obronie z Marcusem Smartem, pudłował, jeden jedyny DeMar DeRozan (37 punktów 15/20 z gry) ciągnął wynik dla gości, bo go przecież Horford, czy Williams nie upilnują z pozycji silnego skrzydła. Wszystko to jednak za mało. C’s prowadzili dziewiętnastoma punktami pod koniec trzeciej kwarty.

A potem nastąpił armagedon. LaVine w ustawieniu z rezerwowymi poderwał Byki do lotu. Widzieliście kiedyś latającego byka? Nie siedziało mu więc jeździł z piłką bliżej obręczy. Raz za razem. Oczywiście niebawem na plac powrócili starterzy obu stron, ale byczej fali nie dało się zatrzymać. Bulls wygrali czwartą kwartę wynikiem 39:11! Co na to Boston? Zdradzają coraz większe oznaki rozłamu i dysfunkcji, niestety. Posłuchajcie tego:

Chciałbym po prostu grać w koszykówkę. Ustawiamy zagrywki pod dwóch naszych najlepszych zawodników. Każdy zespół przeciwny wie, że piłka idzie do Jaysona albo Jaylena. Znają nasze patenty doskonale, wszystko mają przestudiowane, przez co skutecznie utrudniają im robotę. Zmuszają ich do podawania piłki. Tylko że oni nie chcą podawać piłki… [Marcus Smart]

Spoza pola trzech sekund skuteczność Celtics w ostatniej odsłonie wyniosła… 0/12. Dla kontrastu Chicago trafiło 12/15 rzutów z gry. Trzy razy trafiał DeRozan, pięć razy LaVine. Były też rzuty wolne. Fajnie. Bilans ekipy z Windy City urósł tym samym do 6-1.

Co z tym Bostonem?

Mamy problem z ego gwiazd. Tatum ma braki warsztatowe, nieistotne jak wielką gwiazdę próbuje się z niego robić. Ime Udoka to trener debiutant, miał być królem defensywy, a tymczasem Boston z bardzo solidnego defensywnie materiału ludzkiego lepią obronę cudaczną i nieskładną.

W ataku zaś bardzo nieskomplikowane zagrywki zakończone indywidualną grą panów J’s. Do tego myślę pije Smart. Wysoka zasłona na szczycie albo podwójna zasłona zapewniająca mismatch, po czym gracz mający przewagę indywidualną rzeźbi sam, reszta stoi.

Rotowanie minutami? Macie przykład: Bulls celowo wystawili LaVine’a z rezerwami żeby zdjąć z niego Smarta. I gdy ten się odkleił, Chicago poszło LaWiną. Dziadek Horford płuca wypluwa, w tym samym czasie Tatum sprawdza które tatuaże są do poprawy. Za mało korzystają z Al’a jako facilitatora, a to może być ich najlepszy playmaker, od zawsze podejmuje najlepsze decyzje.

Jaylen Brown rzadko biega ostatnio do kontry, bo oddelegowany jest na dół do krycia podkoszowych po zasłonie. A i tak trzeba mu pomagać i podwajać. Bezrefleksyjnie przekazują zasłony choć gracze pokroju Pritcharda czy Schrodera nie mają do tego warunków. Dziś znów przegrali zbiórkę i to dobitnie.

Brakuje też rasowego shootera, który narobiłby wiatru. Josh Richardson ostatnio lepsze cyfry, bo go rywale olewają i siedzą bandą na Tatumie. Juancho Hernangomez wyglądał obiecująco w preseason, ale zniknął. Nie wiem, nie znam się, ale Udoka zaraz będzie na cenzurowanym.

Raptors 113 Knicks 104

Rekordowe w karierze 36 punktów OG Anunoby. Raptors zagrali intensywniej niż Knicks. Co za tym idzie oddali aż 20 rzutów z gry więcej. Odniosłem wrażenie, że niektórzy rezydenci Madison Square Garden, choć nic jeszcze nie osiągnęli, już jakby zaczynali trochę gwiazdorzyć.

RJ Barrett jest w życiowej formie, ale Knicks robią kiepską robotę by uruchamiać najgorętsze ogniwa. Raptors mocno i fizycznie bronią, potrafią odciąć graczy od piłki, ale gospodarze nie zrobili wiele by RJ-a wyzwolić i po świetnej pierwszej kwarcie, drugą spędził gdzieś w rogu parkietu.

Thibs zagiął parol na Juliusa Randle w roli playmakera, jemu najchętniej podawałby piłkę, na co przygotowani byli podopieczni Nicka Nurse’a. NYK za mocno spowalniają, D-Rose w narożniku to nie jest na pewno optymalne ustawienie. Randle chce grać izolacje, z których niewiele wynika, a gdy sam nie otrzyma podania na pozycji złości się i zaczyna wymachiwać rękami. Tymczasem w obronie to jemu właśnie zdarza się najczęściej przysnąć.

Trzeba trochę zdywersyfikować atak. Akcją meczu trafienie Freda VanVleeta, facet jest zimny jak lód: 17 punktów 9 zbiórek 8 asyst 1 strata. Goście wykorzystali swą tężyznę fizyczną w drugiej linii. To powinno podbić morale ekipy.

W pozostałych meczach:

Nuggets 97 Grizzlies 106

Ja Morant (26 punktów 7 zbiórek 8 asyst) za szybki dla gości, nieustanne drive and kick znużyło ekipę Denver. Michael Porter Junior jest w tragicznym dołku strzeleckim. Mało tego, Nuggets z Jokerem i “braćmi” Green są chyba najwolniejszą ekipą ligi. Od kosza do kosza wygląda to ciężko. Żeby jeszcze nadrabiali pracą na tablicach… Memphis wygrało zbiórki 55-41.

Magic 115 Timberwolves 97

Cole Anthony demonstruje, że rola numeru jeden w Orlando zaczyna mu służyć: 31 punktów 9 zbiórek 8 asyst.

Bielutki jak proszek do prania Franz Wagner w końcówce wsadza piłkę do kosza z trzeba leśnymi wilkami na plecach.

Patrick Beverley nieobecny z kontuzją łydki, ale czy to tłumaczy żenujący występ w obronie Wolves?

Jestem pewien, że po obiecującym starcie, coś właśnie umarło w fanach zespołu, o ile są tu tacy. Magicy robili co chcieli, co narysowali, tak było.

Thunder 94 Clippers 99

LAC trafili 3/21 zza łuku do przerwy. Aby uniknąć kompromitacja z rąk najmłodszej ekipy NBA – Paul George zdobył w czwartej kwarcie 15 ze swoich 32 punktów. Pozycje były dobre, brakowało skuteczności. Tym samym bilans LAC wynosi obecnie 2-4.

Dziękuję za uwagę i do usłyszenia. B


Przepraszam, jeszcze jedno: całuski dla naszych weekendowych patronów: Dariusz Łu (!) Samer M oraz Mariusz B – bardzo miła niespodzianka, doceniamy.

37 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Pisałem po pierwszej kolejce że szlagierami będą mecze Bulls vs Knicks a nie Nets vs Bucks. I narazie to sie sprawdza. Co prawda sezon długo i się to wyrówna ale stwierdzić można że na wschodzie do Play Off nie wejdą naprawdę dobre teamy.

    (3)
    • Array ( )

      W takich chwilach znowu żałuje, że do tego transferu nie doszło, ależ to byłby potencjał w Lakers ! 🤷‍♂️🤦‍♂️

      (-15)
  2. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    Hej. Nie wiem skąd taka niemoc u Lillarda. Ale problemów jest tam trochę więcej. Nie chciałbym prorokować po kilku meczach bo to za wcześnie. Ale coś mi nie gra z Covingtonem , który po przyjściu do Portland zalicza poważny regres punktowy , a przecież punkty zdobywać potrafi i warunki ma świetne. Billups nie potrafi tego poukładać ? Skoro Lillard zalicza znów 10 asyst to może powinien więcej obsługiwać partnerów , a sam staranniej selekcjonować rzuty. Kosztem swoich statystyk oczywiście, no ale skoro mówi że taki jest przywiązany do drużyny to niech da coś extra. O McCollumie nie będę pisał – wiadomo dobry gracz. Ale Simmons , Nurkic , Powell zaliczają fajne otwarcie sezonu. Nance i Covington – tu są największe rezerwy do uwolnienia. Blazers mają naprawdę fajny materiał na to żeby rozkładać punkty na cały zespół , ale Lillard musiałby grać bardziej zespołowo. Jeśli będzie więcej podawał to na pewno będzie to z korzyścią dla zespołu.

    (7)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Lillard chyba bardzo chce pokazać społeczności kibiców, że miała rację twierdząc, że nie zasługuje na NBA Top75 all-time

    (11)
    • Array ( [0] => subscriber )

      Co do hejtu na obecność Lillarda w top75. Hejtujcie tych co wybierali z nie samego Lillarda , przecież sam się nie nominował. A prywatnie też bym najpierw poszukał czy są jacyś inni bardziej godni. Swoja drogą przejrzałem listy i doszukałem się co najmniej dwóch zawodników którzy zdobyli MVP Finałów a nie ma ich w Top75 🙂 Pytanie czy waszym zdaniem nagroda MVP Finałów (bądź co bądź nagroda , która ma swoją wymowę) wystarcza do wciągnięcia na tę listę ? A zawodnicy o których mowa to Cedric Maxwell i Andre Iguodala.

      (1)
    • Array ( )

      Fakt – nie jego wina że został wybrany do 75 no ale został. Mógłby oficjalnie powiedzieć że dziękuję ale uważa że są lepsi którzy powinni być na jego miejscu na ten moment. Z hate zrobiłoby się love. A potencjał facet ma oczywiście na HOF, tylko niech zmieni klub. Lillard-Simmons to byłaby idealna wymiana dla obu klubów.

      (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Wow Drummond w koncu zagral dobry mecz i skończył z wygraną. Jestem w ciezkim szoku, takie mecze mozna policzyc na palcach jednej ręki. Jest na dobrej drodze zeby zagrac jeszcze dwa takie mecze w tym sezonie

    (4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Całkowicie wątpiłem w sens sprowadzania Drummonda z LA i teraz odwołuję wszystko. Przy jego linijce należy odnotować jeszcze 0 strat i kiedy spojrzymy w przeszłość z cyframi 10+/15+/5+/5+/0 to najbliższe co widzimy to Hakeem “The Dream” ponad 30 lat temu. Znakomity występ.

    Phila w ogóle odniosła ważne dla siebie zwycięstwo. Od trzeciej kwarty grali także bez kontuzjowanego Danny’ego Greena, czyli de facto został na placu jeden starter teoretycznie najsilniejszej piątki. A i tak na spokojnie powieźli Portland, drużyny jednak z aspiracjami. W zeszłym nieszczególne wsparcie z ławki było jedną z bolączek Sixers, więc fajnie że chłopaki dostają czas na pokazanie się i wykorzystują to.

    Następny mecz – Byczki. Jeśli Sixers wygrają, znajdą się także nad nimi w tabeli.

    (0)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Wymienić za Simmonsa..Lillard chyba jakiś bunt odwala cichy,a nawet jak nie to najwyższa pora coś zmienić i to jego trzeba się pozbyć.Ben i Milton za Lillarda i ew. Covington.

    (3)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Szczerze mówiąc to musiałbym się mocno zastanowić kogo bardziej NIE chciałbym w drużynie Lillarda czy Simmonsa. Pierwszy nie potrafi bronić, drugi nie potrafi rzucać. Obaj maja maksymalne, absurdalne kontrakty, obaj mają wybujałe ego. Najlepiej by było, gdyby powstała jakaś ekipa z „miasta Sin City” i tam transferowanoby takich królewiczów. Mogliby jeszcze dołączyć tam np. Johna Walla, a wcześniej Bynuma czy Stephona Marburego.

    (2)
  8. Array ( )
    Odpowiedz

    W końcu Cavaliers grają normalną koszykówkę, dzielenie się piłką, pick & rolle. 8 miejsce w lidze pod względem ilości asyst.
    Jako fan Cavs mogę wychylić nos z piwnicy 🙂

    (7)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    Uwaga, teoria spiskową alert. A co jeśli Lillard chce transferu do innego klubu i robi lekkiego Hardena z zeszłego sezonu. W mediach wypowiada się dobrze, żeby jego wartość stała wysoko i przy ewentualnym transferze “nie było na niego”. Teoria z tyłka, ale pogdybać zawsze można.

    (8)
  10. Array ( )
    Odpowiedz

    Czy tylko mnie trochę denerwuje ten gościu komentujący skróty ze swoją “getto gadką”? Jakiś chyba niespełniony raper, co musi w co drugim zdaniu coś sobie zrymować i rzucić jakimś niemającym wielkiego sensu tekstem.

    (0)

Komentuj

Gwiazdy Basketu