Na początek przykra informacja zza kulis ligi. 32-letni Brandon Roy, były gwiazdor NBA, którego błyskotliwą karierę przedwcześnie zakończyły kontuzje kolan – został postrzelony w miniony weekend na przedmieściach LA. Nie wiemy w jakim stanie się znajduje oraz jak poważne obrażenia odniósł. Jak donoszą szpiedzy, jest przypadkową ofiarą sprzeczki zwaśnionych gangów, miał znajdować się na zewnątrz gdy wywiązała się strzelanina.

Swój ostatni mecz w NBA rozegrał w listopadzie 2012 roku, bardzo walczył o powrót do zdrowia, niestety degradacja stawu kolanowego nie zezwoliła na dalsze występy. Kolejny uraz mógł skończyć się koniecznością endoprotezy. Aktualnie piastuje urząd trenera koszykówki w liceum Nathan Hale w Seattle.

Jeżeli chcecie zapoznać się postacią Roya albo powspominać wielką nadzieję Blazers, zapraszam do LEKTURY:

Jak dobry był to gościu?

Mając 24 lata był w topce dziesięciu najlepszych graczy NBA! Kobe oświadczył, że nie można go zastopować z racji wszechstronności ofensywnej. Metta World Peace stwierdził, że to najlepszy zawodnik ataku, jakiego kiedykolwiek krył po tym jak Roy wkleił mu 42 punkty w meczu playoffs. W swym najlepszym okresie robił średnie na poziomie 23 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst występując w ślamazarnie grających Blazers. A był to dopiero początek…

Myślę, że swój limit pecha już zużył, trzymamy za niego kciuki!