fbpx

Hollywood Lakers: talent i anarchia

21

Kolejnym pokazem siły był All-Star Game, do którego Lakersom udało się wprowadzić 4 swoich graczy: Sobe, Shaq, Van Exel i Eddie Jones. Był to pierwszy od 15 lat taki przypadek, po Philly w 1983 (Julius Erving, Moses Malone, Cheeks i Toney).

Nie ma róży bez kolców, jak to mówią. Zespół grał świetną, atrakcyjną dla oka koszykówkę, opartą na indywidualnych popisach i dużej swobodzie, jednak to, co było ich znakiem rozpoznawczym, w trudnych momentach obracało się przeciw nim. Gorąca ręka i zimna głowa, nigdy odwrotnie. Młode wilki Lakers niejednokrotnie wystawiały na próbę cierpliwość dobrotliwego Dela Harrisa. Nick Van Exel był zbyt skoncentrowany na sobie i swoich rzutach, by słuchać czegokolwiek poza aplauzem kibiców. Shaq hołdował zasadzie, że życie to więcej niż koszykówka i nieustannie angażował się szereg pobocznych projektów, które odciągały go od treningów. Spotykało się to z dezaprobatą Kobe Bryanta, któremu coraz bardziej ciążyła kwestia wchodzenia z ławki na rzecz Eddiego Jonesa. Ech… Eddie Jones, musiał czuć na plecach oddech Bryanta, ale jego loty wciąż elektryzowały kibiców.

[vsw id=”8UIwfpy1gtU” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Nawet jeśli atmosfera bywała napięta, to złoto-purpurowy walec był praktycznie nie do zatrzymania. Wygrali 22 z 25 meczów na zakończenie sezonu, a w playoffs rozprawili się z mocnymi Portland i Seattle, każdej z ekip pozwalając urwać ledwie jeden mecz. To jednak było w zasadzie na tyle. Kolejni do golenia mieli być Utah Jazz, ale…

Ekipa wiecznie naburmuszonego Jerrego Sloana, z Malonem, Stocktonem i Hornacekiem nie zamierzała przepuścić okazji na zrewanżowanie się Bykom za blamaż sprzed roku i to oni zaczęli golić. I było to golenie, które zakończyło się poderżnięciem gardeł. Pokaz siły nastąpił już w meczu nr 1, wygranym przez Mailmana i spółkę 112-77. Siedmiu Jazzmanów zdobyło 10+ punktów, podczas gdy Kobe i Shaq zaliczyli łącznie 10/30 rzutów z gry. Van Exel trafił 1/9. Trójka najlepiej punktujących Jeziorowców (Kobe, Shaq i Fox, jedyni z dwucyfrowym dorobkiem) trafili łącznie 15 rzutów z pola. W meczu nr 2 młode serca rzuciły się do walki z całą swą mocą, ale 55 pkt duetu Stockton/Malone przechyliło szalę zwycięstwa powtórnie na stronę Jazz. Klęska zaczęła pukać do bram LA.

Coś nie grało w tej serii Lakersom, Jazz miażdzyli ich taktyką i poziomem egzekucji. Shaq był jedynym z czterech All-Starów L.A, który próbował dawać odpór żelaznej machinie Utah. Kroplą, która przelała czarę goryczy było zachowanie Va Exela po przegranym Game 2. Na zakończenie treningu drużyna wykonywała zwyczajowy okrzyk “Lakers!”, ale The Quick miast tego wydarł się “Cancun!”, bo do tego meksykańskiego kurortu zamierzał rychło udać się na wakacje. Mecz numer trzy, mimo monster game 39/15 O’Neala, okazał się kolejną bolesną lekcją. W czwartym spotkaniu brakowało już wiary, a szkoda, bo rywal, po raz drugi w tej serii był na wyciągnięcie ręki. Lakers przegrali, tak jak w meczu nr 2, różnicą czterech punktów i Van Exel mógł w końcu wyruszyć do Meksyku. Słabe charaktery są nie do ocalenia.

W pojedynku finałowym wielu węszyło sensację, wszak Indiana przeciągnęła serię z Chicago aż do meczu nr 7. Wymęczeni Bulls stanęli więc naprzeciw świeżutko wyglądających na ich tle Jazz, dla których WCF wydawało się być ledwie spacerkiem. Bogowie koszykówki chcieli jednak inaczej i po raz kolejny szampany strzelały w Chicago. Ale to już część innej sportowej opowieści…

[vsw id=”vdPQ3QxDZ1s” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

[BLC]

1 2 3

21 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Mega artykuł dzięki ! I takie coś chce się czytać a nie te pudelkowe bzdury. Chociaż wiadomo, że taki artykuł wymaga więcej wysiłku niż jakieś głupoty plotkarskie.

    (6)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Niezły artykuł. Fajnie jest przypomnieć sobie kawałek historii kobe w obliczu jego nieuchronnego odejścia. To były piękne czasy i świetna koszykówka i to juz nie wróci…

    (8)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    W 2000 roku LAL grali jeszcze w great western forum.
    Autorowi w tej opowieści uciekł sezon 96/97, w którym lakersi sie dokrecali do następnego opisanego sezonu.

    (0)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    @up: nie. Lakers grają w Staples od 1999. Ostatni mecz o stawkę w hali The Forum rozegrali przeciw Spurs 23 maja 1999. grali tu potem jeszcze dwa mecze pre season. Finały 2000 były już w Staples.

    (16)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    warto tez odnotować, że Lakersi równiez potrzebowali do tych tytułów 3 all stara najpierw nim był Rice, później Rider, a na koniec Richmond. Swoją drogą nie pamiętam za bardzo co się stało z Riderem czy on w ogóle rozegrał PO. Tak czy inaczej Phil zawsze ściągał jakąś jeszcze jedną gwiazdę, by uzupełnić roster i może finalnie ostatnia dwójka nie błyszczała w staystykach to np bez takiego Rice tytułu pierwszego by nie było.
    Tamte czasy były wyjątkowe może nie oglądało się, aż tak różnych meczy, natomiast te które się nagrało na VHS oglądało się po kilka razy także można było analizować do oporu.
    Co do KB8 to historia byłą taka, że KB okrzyknięto następcą MJ-a zanim ten rozegrał pierwszy mecz w NBA bardzo pompowano ten balonik moim zdaniem kosztem Eddie Jonesa

    (-1)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    cóz, w tych dwóch best of seven Jazzmani podręcznikowo pokazali, jaką przewagę ma inteligencja boiskowa i pewnośc siebie nad samym tylko czystym talentem niepopartym biegłością taktyczną i umiejętnością gry pod presją. John Stockton, niewielki biały pan w śmiesznych spodenkach, pełnił rolę profesora dla Kobego Bryanta, Shaqa i całej reszty młodziezy, która uprawiała wówczas inny sport niż lider Jazzmanów. Stockton grał w profesjonalną koszykówkę, Lakersi przyszli prosto z podwórka i zgubili się we mgle.

    btw, Kobe Bryant nie narodził się w ostatnim meczu Big Finals’ 2000.
    całe playoffs’00 były dla niego formującym doświadczeniem, ale już na samym początku błyszczał w serii z Sacramento, a potem rozegrał dwa znakomite mecze versus Blazers, gms 6 & 7, w których był zdecydowanie najlepszy na parkiecie i Lakersi wygrali tę serię dzięki jego waleczności. wg mnie, wtedy właśnie zajawił się Kobe Bryant, jakiego mogliśmy podziwiać później przez tak wiele sezonów.

    (2)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    PS : w Finals’00 mieliśmy też dramatyczny game4 w Indianapolis, w którym Kobe rzucał i bronił z niesamowitą energią i skutecznością, przyczyniając się do tego,.ze Lakersi z niepewnego 2-1 wyszli na wspaniałe z ich punktu widzenia 3-1 i mogli to skończyć bez nadmiernej nerwówki.

    (1)
  8. Array ( [0] => subscriber )
    Odpowiedz

    @all3 Richmond nic już nie znaczył w tamtych Lakers, zdobyliby tytuł i bez niego, w finałach to się nawet na boisku nie pojawił.

    Historia three-peatu Lakers Shaqa i Kobego to najlepsze, co mogło przydarzyć się NBA po odejściu Jordana, szkoda, że nie była zakończona 4 tytułem. Bo jeśli mówimy, że w sezonie 96/97 mieli ciekawy skład, to ten z 03/04 mógł zdziałać jeszcze większe rzeczy.

    (1)
  9. Array ( )
    Odpowiedz

    @szuszek1able ale przed grą w Lakers dawał sobie sprawie rade, mi chodzi głownie o to, że Phil ściągał kogoś dobrego do składu inna sprawa że już na miejscu nie mieli często już tyle tlenu do gry

    (1)

Komentuj

Gwiazdy Basketu