Steve Nash

Legendarny rozgrywający jest cieniem własnego siebie, porusza jakby miał żelazną kulę przykutą do nogi, z powodów zdrowotnych wystąpił ledwie w 13 meczach w tym sezonie. Jego 9-milionowy kontrakt zżera sporą część budżetu płacowego, który powinno się przeznaczyć na graczy rozwojowych, którzy nie stanowiliby tak ogromnej dziury w drodze rywali pod obręcz.

Kibice życzyliby sobie by walczący z chronicznym bólem pleców Nash zakończył już karierę, jednak ten nie zamierza rezygnować. I tutaj kluczowe okazują się czynniki finansowe. Lakers zamiast wykupić jego kontrakt prawdopodobnie zaproszą go do składu w przyszłym sezonie. Według obowiązujących przepisów ligowych, po prostu bardziej opłaca im się odczekać na wygaśnięcie umowy (9.7 mln $) niż zwalniać zawodnika rozkładając należną mu wypłatę na trzy coroczne transze. W ten sposób mieliby mniejszą elastyczność finansową w lecie 2015 i 2016 kiedy to na rynku transferowym pojawią się najbardziej smakowite kąski. Czytaj: Durant, Love, LeBron etc.

Trochę przykro, że rozmawiamy w ten sposób o jednym z najwybitniejszych rozgrywających naszej ery, ale biznes jest biznes, a zawodowa koszykówka to nie gra sentymentów, ale wyniki.

[vsw id=”Y52sQoSAr6g” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

CZYTAJ DALEJ >>