Noah Vonleh musi być niewypałem lub jest okropnie zardzewiały po kontuzji, jeśli w jego miejsce na parkiecie pojawia się Jason Maxiell. Wobec urazu Zellera pozycja silnego-skrzydłowego to bieda aż piszczy w zespole Air Jordana. Maxiell nie robił kompletnie nic, Mo Williams pudłował na potęgę, choć ambicji na tablicach mu nie odmawiam. W ogóle statystyki zbiórek poprawiali sobie wczoraj chyba wszyscy, Wizards wygrali tę kategorię 72:61! Warto wspomnieć jeszcze o Bismacku Biyombo. Ten mówiący płynnie w pięciu językach podkoszowy w ataku nie wnosi niczego, za to w obronie był znakomity, zablokował cztery rzuty, w tym raz próbę wsadu Marcinka i zastawiał deskę. Na 15 – 20 minut w meczu jak znalazł.

Fatalny występ Kemby Walkera. Nie zmieni tego 10 asyst, bo gdy trafiasz 3/17 rzutów, w tym pudłujesz rzut na wygraną w dogrywce, to nie grałeś dobrze. Był blokowany przy penetracjach, nie trafiał z daleka, mimo to wciąż rzucał. Więcej piłek do Jeffersona pewnie wygrałoby Szerszeniom ten mecz. Co końcowy wynik oznacza dla rozstrzygnięć tabeli? Wizards i tak zajmą piąte miejsce, ciekawiej jest na dole.

Wizards 110:107 Hornets

John Wall 32 punkty, 9 zbiórek, 6 asyst
Bradley Beal 16 punktów, 6 zbiórek, 6 asyst, 3 przechwyty
Drew Gooden 15 punktów, 17 zbiórek, 4 asysty

Al Jefferson 31 punktów, 10 zbiórek
Mo Williams 26 punktów, 9 zbiórek, 10 asyst
Geralnd Henderson 11 punktów, 14 zbiórek

[vsw id=”HqnlyOwtxFg” source=”youtube” width=”690″ height=”420″ autoplay=”no”]

Marcin Śledziński (Sledziu 24)