fbpx

NBA playoffs: Miami znokautowane | Anthony Davis tragiczny | Mike Brown tworzy historię!

26

WTMW.

Heat 122 Bucks 138 [1-1]

Krótko przed meczem dowiedzieliśmy się, że Giannis Antetokounmpo jednak nie zagra, co wywołało spory niepokój u kibiców Milwaukee, bo przecież Miami stało przed niepowtarzalną szansą objęcia prowadzenia 2-0 w serii i to na wyjeździe. Niepokoje prędko zostały jednak odżegnane. Główną różnicę stanowiło przesunięcie w ataku Brooka Lopeza (25 punktów 12/17 z gry) który nie stał już jak turysta spacerowicz na obwodzie w oczekiwaniu na lepsze jutro, ale zgodnie z logiką (!) wykorzystał zmiany krycia Miami i poszedł bić się pod kosz. Pisałem o tym przy okazji ostatniej relacji.

Takie proste! Przejmowany przez rywali o dwie głowy niższych w samej tylko pierwszej kwarcie Brook zanotował 7/9 z gry, z czego wszystko to głębokie dogrania, spod samej dziury. Erik Spoelstra skontrował bardziej tradycyjnym ustawieniem z wysokimi z tyłu i już wkrótce lawina trójek Milwaukee całkowicie przysypała Heat. Gospodarze zanotowali 9/15 zza łuku na przestrzeni dwunastu minut obejmując trzydziestopunktową przewagę! Po przerwie było to samo, w kulminacyjnym momencie Bucks byli 36 oka z przodu i zapewniam, że gdyby nie zdjęli nogi z gazu, jak nic padłoby 150 punktów. Co może zrobić Miami? Wziąć głęboki oddech. Przy odpowiednim ustawieniu po stronie Milwaukee, ich margines błędu jest znikomy, bez względu na obecność Giannisa. Wyzwaniem będzie wyrwać choć jeden mecz w Miami. Aha, Duncan Robinson jest najbardziej przepłaconym zawodnikiem dzisiejszej NBA.

Statystyki: siedmiu graczy Bucks z dwucyfrową zdobyczą punktową | 25/49 zza łuku | piętnaście oddanych rzutów z gry więcej niż rywale | 20-9 w punktach z kontrataku.

Lakers 93 Grizzlies 103

Tutaj podobna sytuacja. Memphis bez kontuzjowanego Ja Moranta, polegające na swym środkowym. O kim mowa? “Nasz człowiek” (wyjaśnijcie proszę w komentarzach o co chodzi, bo dostaję maile) z pierwszego meczu, czyli Xavier Tillman, a na jego koncie odnaleźć dziś można rekordowe 22 punkty 13 zbiórek przy 10/13 z gry! Jak to się stało? Energia i ambicje zawodnika, szybkie przejścia z obrony do ataku i biegi na obręcz. Po drugie lekceważący stosunek rywali, gdy cała uwaga obrony skierowana była na Jarena Jacksona czy Desmonda Bane’a próbującego urwać się do rzutu po zasłonie, Tillman brał na plecy znacznie słabszego fizycznie Vanderbilta i wpychał pod kosz.

Jednocześnie powiedzmy sobie od razu, koszmarny występ po stronie Anthony’ego Davisa: 1/9 z gry w pierwszej połowie, dominacja Grizzlies wokół obręczy, 29-23 w zbiórkach i piętnaście punktów prowadzenia do szatni. Nie wiem co się stało z AD, ale jego przewodnictwo nerwowe dostało częściowego paraliżu. Otrzymał dwa wymowne bloki od o połowę od siebie mniejszego Johna Konchara. Znacie? Jeśli nie to chociaż popatrzcie:

Get that weak stuff outta here!

Trener gości Darvin Ham moim zdaniem powinien przemyśleć podwyższenie składu, przynajmniej w niektórych momentach. Dać Davisa na czwórkę, w bój posłać Wenyena Gabriela bądź Mo Bambę. Pięć minut na pełnej kursywie dla zaznaczenia się w roli, zmęczenia rywala, być może wymuszenia paru fauli albo zdobycia paru łatwych punktów. Coś na wzór JaVale McGee za najlepszych czasów w Golden State.

LeBron mimo uzyskanych 28 punktów i 12 zbiórek nie wyglądał dobrze. 1/8 zza łuku i deficyty w obronie. Jak pisałem ostatnio, piłkę rzuconą blisko kosza wciąż potrafi na refleksie zablokować, ale jako tzw. chaser, czyli zawodnik odpowiedzialny za krycie strzelców, a już na pewno poruszających się po zasłonach bez piłki, LBJ bezczelnie odpuszcza. W końcówce nawet nie podniósł ręki do celującego Dillona Brooksa, który przypieczętował zwycięstwo Misiów.

Brooks skwitował to następującymi słowami.

Nie dbam o to co mówi czy robi na parkiecie, nie obchodzi mnie to. Jest stary. Przebrzmiały. Nie szanuję nikogo dopóki nie wrzuci mi czterdziestu. Szkoda, że nie miałem okazji stanąć naprzeciw niego gdy był w Miami czy Cleveland. Byłoby trudniej.

Oho, shots fired! Jednak trzeba przyznać, Lakers wyglądali fatalnie zarówno pod względem energetycznym, co taktycznym. Zmarnowali ogrom posiadań próbując za wszelką cenę wrzucić piłkę w środek do AD, kiedy ten miał problem by się umocować na dole. Wokół nikt się nie ruszał, nie ścinał, nie wierzgał nogami, patrzyli jak się Davis bije o pozycje i przegrywa. A gdy mu się udało otrzymać piłkę, nadchodziło podwojenie, którego z racji wolnego procesora nie potrafił pokarać. Słaby, słaby mecz. Najpewniejszym graczem był ten ciemnoskóry Japończyk, autor 20 punktów.

Wolves 113 Nuggets 122

Anthony Edwards nawoływał przed startem, że Wolves nie mogą dać się spychać. Fizycznie tarmosić, że muszą się postawić nawet kosztem paru przewinień, których ma nadzieję, arbitrzy nie będą egzekwować i dochodzić. No i cóż, początek meczu nie wskazywał byśmy obejrzeli cokolwiek innego niż w pierwszym spotkaniu. Gdy obrona strefowa Denver poskakała Wilkom po ogonie. Wolves znów tracili kilka posiadań do rywali, znów im ofensywa nie chciała zaskoczyć, a lider, wielka gwiazda Karl Anthony Towns (10 punktów 12 zbiórek 5 strat) zniknął, zamknął w sobie. Typ jest tak wolny oraz pozbawiony charakteru i dynamiki, że niezwykle łatwo go odciąć agresywnym kryciem ze strony silnego-skrzydła, w tym wypadku rolę tę pełni Aaron Gordon. Środkowy (Nikola Jokić) zostaje w środku, tak samo z Wilkami grają np. Sixers z Embiidem zaparkowanym w polu trzech sekund i PJ Tuckerem na biodrze rywala. Grają i dodam, że z pozytywnym skutkiem.

Co było dalej? Wolves mieli wiele farta (i dobre wyczucie) biorąc “challenge” gdy w drugiej kwarcie Edwardsowi odgwizdano czwarty faul przy walce o zbiórkę. Sędziowie przyznali się do początkowo błędnej decyzji, ale nie zmieniło to wielce obrazu samego meczu. W trzeciej kwarcie Denver prowadzili 21 punktami, a czwarte, już tym razem nieodwołalnie, przewinienie popełnił Taurean Prince.

To był moment przełomowy, o czym mieliśmy przekonać się za chwilę.

Zebrało się na to kilka czynników. Z braku lepszych pomysłów do krycia Jamala Murraya oddelegowano Nickeila Walkera Alexandra. Ci, którzy śledzą dokładnie ligę i relacje na GWBA pamiętają jak kilka dni temu NWA pięknie ograniczył 1-na-1 swego kuzyna Shai G. Alexandra. Dziś było równie mocno i równie intensywnie. To czynnik pierwszy, Murray przestrzelił parę kolejnych rzutów.

Druga sprawa to luz między nogami i świeżość w kroku Edwardsa. On i Jimmy to są dwaj synowie Mike’a nie widzę innej możliwości. Blok z pomocy na Jokicu to było coś zwierzęco instynktownego, charakterystycznego dla wielkich mistrzów koszykówki:

Air Edwards

Co tu będę wiele owijał w bawełnę, ANT kontrolował trzecią kwartę po obu stronach parkietu. Blokował, biegał z piłką, rzucał, dopingował kolegów i zachęcał by nie popuszczali tempa, bo Joker i Murray oddychają ciężko. Tak było! Delikatne braki wydolnościowe, pewna wynikająca z przewagi nonszalancja, a raczej brak cierpliwości, to kolejne czynniki “nawiązania walki”.

Wolves po paru skutecznych akcjach nabrali ochoty, wreszcie wyglądali jak drużyna, której o coś chodzi. Rudy Gobert ciężko pracujący i mówię nie tylko o przejęciu krycia Jokera, którego dręczył napastliwością i zasięgiem ramion. Nowością były jego akcje “short roll” na wzór Draymonda Greena. Po zasłonie (albo markując zasłonę) energicznie schodził na wysokość linii rzutów wolnych w oczekiwaniu podania, a stamtąd dogrywał piłki pod obręcz lub do rogu parkietu. Innym razem po prostu wychodził wysoko do podania i przekazywał piłkę obiegającym go strzelcom. Na koncie Francuza znalazły się 4 asysty. Z pewnością rozwinął się jako podający od czasów Utah.

Koniec końców Wolves zaliczyli ABSURDALNE 17/21 z gry w trzeciej kwarcie (!) i objęli nieznaczne prowadzenie. Imponujący fragment, super wyglądali. Denver zwycięstwo zawdzięczają ważnym trafieniom Michaela Portera Juniora, pewności Murraya i doświadczeniu Jokera już w czwartej kwarcie. Przemogli przebudzonych rywali, ale po tym co dziś zobaczyłem, mam nadzieję, że seria potrwa jeszcze co najmniej 3-4 mecze. Pojedynek Murraya (40 punktów na 22 oddanych rzutach) z Edwardsem (41 punktów 23 rzuty) mógł, a nawet musiał się podobać!

Other NBA news

-> Mike Brown kończy sezon ze statuetką Trenera Roku (Coach of the Year 2023). Nie było innej opcji. Co ważne, po raz pierwszy w historii nagrodę przyznano JEDNOGŁOŚNIE. Piękna historia z tym Sacramento. Dziś w nocy być albo nie być Golden State, czyli mecz numer trzy przed własną publicznością BEZ zawieszonego Draymonda Greena. Jak sądzicie, ogarną? Na tę chwilę są sześciopunktowym faworytem bukmacherów. Tymczasem gratulacje panie Mike. Oto jak się motywuje zespół. Cholera patrzcie na ten bieg, jakbym siebie widział!

Dobrego dnia wszystkim. Pozdrawiam serdecznie Patronów serwisu: Addam23 / Lorastom – dobrze, że jesteście. BG

26 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    Lakers wyszli do tego meczu na pewniaka, bo przecież nie gra Morant. Bez energii, bez pomysłu i beznadziejna obrona – trzeci center Grizzles jest najlepszym strzelcem zespołu…podobno nie trenowali dzień przed meczem, zakładam, że dzień po meczu też nie, to jednak błąd, rozruch rzutowy jest potrzebny.

    Co ciekawe DLO obrażony, po meczu z Wilkami mówi, że „jak nie trafiam, to wciąż mogę kreować grę”, a po dzisiejszym twiedzi, że nie jest rozgrywającym, tylko koszykarzem. Zblazowany dzieciak.

    Miśki za to zagrali swoje, dużo biegania i intensywna obrona – to jest ich klucz do sukcesu.

    (16)
    • Array ( )

      Pisałem o tym wcześniej, z Bronka byłby pożytek , gdyby wpuszczać go z lawki na 25 minut. Żeby grał po obu stronach parkietu. Obawiam się, drodzy fani Lakersów, że ten pierwszy mecz to był wypadek przy pracy.

      (19)
    • Array ( )

      @DMNo
      Tez absolutnie zgadzam się z twoim stwierdzeniem, że Lebron to zawodnik na maks. 25 minut. Powinien otwierać mecz z pierdolnieciem, a potem większość czasu przesiadywać, czekając na właściwy moment aby wejść i ewentualnie podtrzymywać wynik/ratować sytuację najlepiej jak potrafi. Pierwszy mecz-mimo statsow-slaby. Swoje wyrobione i tyle. Dupsko uratowali mu o dziwo Japończyk i Blada Twarz (to będzie kolejny zawodnik pokroju Ala Caruso-swoje zrobi i… znowu zabraknie hajsu, żeby przedłużyć kontrakt zawodnikowi który jest go wart…hmmm…ciekawe dlaczego? Ktos za duzo pieniedzy bierze w Lakierni? Kto? MR. GLASS?)

      Tak Dervin Ham to żaden trener (cytując Radka Hyżego, który ma super problemy w wysławianiu się po polskiemu “co ten (C)Ham wyrabia?”. Pep talk rodem z Compton może I fajny ale gość nie ma pomysłu na grę tej drużyny-cos się dzieje, jak zatrybi to ok, jak nie zadziała…No to trudno.

      Ps. Dillon Brooks ma najgorzej wyglądający rzut w NBA. aż dziw bierze, że gość trafia rzut w stylu “zraz zawijany”.

      Ps.2. Któryś dzień z rzędu czytam na GWBA, że ktoś jest “najbardziej przepłaconym zawodnikiem NBA w tej chwili”. Umówmy się od razu – wszyscy są przeplaceni. A najbardziej w tych PO przepłacony jest….Król.

      (32)
    • Array ( )

      Lebron się starzeje i musimy do tego przywyknąć, zaczął słabnąć po mistrzostwie w bańce, w następnym sezonie to już nie był ten sam zawodnik. Na Lewandowskiego też już się czai sportowa starość, u sportowców to są niuanse, z każdego elementu gry jesteś słabszy i to rzutuje na ogólną formę i dyspozycję 🤷‍♂️

      (14)
    • Array ( )

      Wszystko prawda, ale to trzeba schować ego do kieszeni, powiedzieć „Ok, czas na zmiany”, wziąć jakiś mały kontrakt i ustąpić pola młodszym. Jakby po czymś takim zdobył mistrzostwo, to zamknąłby buzie swoim największym hejterom, a on cały czas coś próbuje udowodnić światu, gdy przecież już nic nie musi. Zrobił to jakiś czas temu.

      (9)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Ja pierd…le. cały koszykarski fanbase lakersow tylko błagał przed meczem żeby się nie rozluźnić bo jest szansa przycisnąć osłabionego przeciwnika. I co? Lakers popełnili wszystkie grzechy, które można było popełnić. Na prawdę trudno być kibicem Anthonego Davisa. Podwyższyć skład…. To samo przeszło mi przez myśl juz w trakcie meczu. MO BAMBA. Miśki rządziły w pomalownaym i to już po 7-8 minutach. Co robi Darwin Ham? Nic… Drugi Doc Rivers. Fajny ziom i poklepie po plecach, a w necie film jak Lebron w przerwie rysuje zagrywkę (skuteczną!) Jedyne swiatelko w tunelu to fakt, że zagrali tak beznadziejnie, a przegrali tylko kilkoma posiadaniami. Niemniej zaangazowanie gości, którzy za jeden mecz biorą więcej niż my przez całe życie to jest policzek.

    (15)
    • Array ( )

      No właśnie. Wcale za to przepłacony nie jest Jimmy syn Michaela Butler, który nie potrafi rzucić 30 punktów, a kasuje 50 baniek.

      (-2)
    • Array ( )

      A stąd, że gościu jest dziurą w obronie, gdy dostaje wysokiego to go przesuwa jak kwiata w kuchni moja żona kiedy sprząta, gdy dostaje małego to nie ustanie i ten go przeważnie mija.
      Z kolei w ataku jest nieregularny jak polskie drogi, raz jedziesz piękną S-ką, a za chwilę wjeżdżasz na drogę powiatową z dziurami i wąskim poboczem. Gościu jest niegrywalny na ten moment, gdyby nie kontuzja Herro to by nic nie grał.
      Panowie statystki, a już tym bardziej plus minus, nie grają i nie odzwierciedlają tego co się dzieje na boisku.

      (2)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Oho no to teraz już nie ma odwrotu, czekać tylko jak Darvin Ham, zgodnie z sugestią autora tego tekstu, w kolejnym meczu podwyższy skład, zaraz po jego przeczytaniu. Słyszysz Panie Ham ?

    (12)
    • Array ( )

      Kawhi to szczwany lis, już w San Antonio pewnie coś wiedzieli o jego stanie zdrowia ale udało mu się zakontraktować miliony. Load management do końca kariery niestety. Wyżej dupy nie podskoczy choćby chciał.

      (14)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    No obrona jak na prawdziwego klauna, oj pardą przepraszam GOATa przystało XD nie przestaniecie mnie zadziwiać WOKE ludziki xD

    (-2)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Ciekaw jestem jak na mental w trakcie danego meczu wpływają uzależnienia, ew. “nawyki” zawodników, a tych z kolei wpływ na dopaminę i inne chemikalia w mózgu. Znamy zamiłowanie KATa do gier komputerowych, może niektórzy też wiedzą jak wpływają na dopaminę 😉 A co tam AD modzi między meczami też nie wiadomo.

    (3)

Komentuj

Gwiazdy Basketu