fbpx

NBA: 73 punkty New York Knicks antyrekordem sezonu | mordercza linijka Anthony’ego Davisa

25

WTMW.

Cały dzień byłem wczoraj w parku wodnym Suntago pod Warszawą. Razem z Olkiem zjechaliśmy ze wszystkich czterdziestu zjeżdżalni. Potem nie mogłem spać, skoki adrenaliny i rozkołysany błędnik dały znać o sobie. Nie nazwałbym tego może przeżyciem “ekstremalnym”, ale gdy jesteś jedynym dorosłym w pięcioosobowym pontonie i lecisz w dół plecami do toru jazdy i nagle czujesz bezwład, bo ktoś wam na moment zabrał podłogę spod pontonu, a na twarzach dzieciaków widzisz malujące się przerażenie, to ciśnienie potrafi podskoczyć, hehe. Polecam serdecznie jako “bonding experience”, choć może niekoniecznie w weekend. Moje podziękowania dla sponsorów dzisiejszego odcinka: Maciek 89 Komala | 1Reewerd. Czekałem i się nie zawiodłem, szacunek. Zapraszam do lektury. B

Wizards 110 Heat 108

Co się stało z Bamem Adebayo? Żebyśmy się dobrze zrozumieli, to jest fantastyczny zawodnik, jeden z czołowych obrońców NBA, bez osobowości czy wielkiego błysku w oku, ale na parkiecie zwierzak. Jeden z moich ulubionych koszykarzy, sprawny, twardy, atletyczny, coraz więcej myślący. Powiem więcej, wszelkie sukcesy Miami w tym, czy poprzednich sezonach, opierają się na jego progresie jako gracza ofensywnego. Wydawało się, że doszedł do momentu, w którym jego rzuty z półdystansu i gra tyłem do kosza stają się chlebem powszednim, codzienną rutyną, że otworzą Heat okienko, przez które wpuszczą tlen by podłożony w hali Bostonu czy Milwaukee ogień buchnął aż pod kopułę i dosłownie spalił budę w playoffs.

Teraz pytam się czy to regres? Powrót do starych czasów, czy coś się wydarzyło ze zdrowiem zawodnika, który przestał “czuć piłkę”. Trzy porażki z rzędu Miami, Adebayo prezentuje się niepewnie, wszelkie zdobycze pochodzą spod obręczy, najczęściej wypracowane są przez kolegów, a facet bez urazu, ale wygląda jak Daniel Gafford skrzyżowany z Clintem Capelą. Może inaczej: jeśli brakuje ci powtarzalności, to nie jesteś żadną gwiazdą, ale graczem zadaniowym. Poniżej “mapa rzutów” z trzech ostatnich meczów…

Kłopotów z dalekimi rzutami nie mieli natomiast Wizards (41% zza łuku przy wolumenie czterdziestu prób) a największe pozytywne zaskoczenie stanowi rookie Bilal Coulibaly (3/5 z dystansu) który wydaje się w tej chwili najcenniejszym zasobem ludzkim w stolicy i obietnicą na przyszłość. Atleta z przebłyskami. Surowy jak surówka, ale pewna powtarzalność już tam się krystalizuje. Jimmy Butler wciąż bawi się “formą”, tym razem miał włosy spięte w dwa kucyki. Postrzegam go jako najlepszego koszykarza (23 punkty 4 asysty) jaki wstępował wczoraj na parkiet w Miami, jednak mimo szaleńczej pogoni, końcówki nie udało mu się wyciągnąć. Erik Spoelstra dwukrotnie brał przerwę na żądanie, ale ani razu nie udało się wyegzekwować dobrego rzutu. Fani są zniesmaczeni, dla Wizards to jedenaste zwycięstwo w tym sezonie. Liderem punktowym Kyle Kuzma: 32 punkty 9 zbiórek.

Pacers 111 Magic 97

Indiana w tym sezonie przegrała z Orlando więcej niż wygrała, ale sygnał został wysłany: jesteśmy teraz mocniejsi w drugiej linii, a ofensywnie możecie nam nie dać rady chłopcy z różdżkami. Bardzo szkoda kończącej sezon strzelca Bena Mathurina kontuzji/operacji barku, ale na urazy nie ma rady.

Franz Wagner zneutralizowany przez zadziornego Aarona Nesmitha. Wysocy gracze Banchero i Carter Jr 1/13 zza łuku. Pacers odrobinę się bunkrowali w polu trzech sekund widząc te cegły, czym zneutralizowali tradycyjne przewagi Magic na tablicy, a gdy już zebrali piłkę… szła lawina. Bez udziału Jalena Suggsa gospodarze stracili pazur w pierwszej linii i nie tylko. Uwaga: goście w punktach z kontrataku wygrali 27:0!!! Sześciu gości zakończyło zawody z dwucyfrową zdobyczą punktową i brawo. Trenerowi Jamahlowi Mosleyowi nie było do śmiechu na konferencji prasowej. Wszystkie pytania odbijał komentarzem, że musi dokładnie obejrzeć mecz na taśmie.

Rockets 112 Kings 104

Pyrrusowe zwycięstwo Houston, fizycznością zamknęli drogę gospodarzom, wbili im przysłowiowy kij w szprychy i nieźle sfrustrowali, ale na sam koniec kolano zepsuł szef podkoszowy Alperen Sengun (14 punktów 6 zbiórek) i go wywieźli na wózku inwalidzkim z hali. Bez niego nie ma środka, zastępca Jock Landale jest pachołkiem, wymogiem formalnym w obronie. Pierwsze podsumowania sezonu cisną się na usta, ale poczekajmy. Niech nas jeszcze Ime Udoka zaskoczy ustawieniem. Dobry trener to taki, który ekipę z niższej półki potrafi zjednoczyć wokół siebie, pootwierać kolejnych graczy i zbudować fundament pod realizację przyszłych zamierzeń.

Sacramento ma następujący problem. Monk, Sabonis i Fox osiągnęli już pełnię swych możliwości. Panowie walą głową w sufit. W konkretnym wypadku Litwina (25 punktów 15 zbiórek 8 asyst) on gra z takim pazurem przez cały sezon regularny, że w playoffs, gdy rywale dorównają intensywnością, a gwizdki przestaną się odzywać, może być jedynie gorzej. Kluczem do przebicia się wyżej pozostaje Keegan Murray, tylko że młody wydaje się mieć problem z barkiem, wczoraj zaliczył 0/5 zza łuku przez co stanowił raczej o słabości aniżeli mocy zespołu. W sumie miejscowi osiągnęli 6/32 zza łuku, więc Rockets mieli z czego pobiegać. W rezultacie aż siedmiu graczy HOU może pochwalić się dwucyfrowym dorobkiem punktowym. Liderem kapitan Fred VanVleet 22 punkty 9 asyst.

Sixers 79 Knicks 73

Kontuzje w obozie nowojorskim zaczynają zbierać żniwa. Obrona wciąż stoi na wysokim poziomie, ale to tylko jedna strona parkietu. Obie drużyny mocno okrojone kadrowo, mecz brutalny dla oczu, ale z drugiej strony, miła odmiana dla strzelanin, jakimi raczy nas niekiedy NBA. Nie, no dobra, pod żadnym względem nie było to dobry mecz. Jalen Brunson nie mógł się przebić, jego floatery nie wpadały, trójki po koźle też nie, chłop nie ma nóg, jest zajechany tym sezonem jak koń po westernie. W rezultacie Knicks zabrakło prądu.

Podopieczni Toma Thibodeau bardzo potrzebują wsparcia. OG Anunoby ponoć ma wrócić w tym tygodniu, oby nie były to płonne nadzieje kibiców. Różnicę w tym spotkaniu stanowili rezerwowi Sixers: Hield (16/7/3) Reed (13/7) i Batum (0/5/3/2). W kluczowym momencie trójkę przymierzył także weteran Kyle Lowry (8 punktów 3 asysty) czym spuścił powietrze z miejscowych.

Nets 120 Cavaliers 101

Podobnie jak wyżej, kontuzje w obozie Cleveland (Mitchell, Mobley OUT)  i zmęczenie materiału graczy zadaniowych dają znać o sobie. Dedykowany snajper Sam Merrill: 2/7 z Bostonem, 0/9 z Atlantą, 2/9 z Minnesotą oraz 1/7 dzisiaj. To będzie 5/32 z dystansu na dystansie czterech gier. No widzicie, gdyby przez cały sezon trafiał jak zdarzało mu się w styczniu i w lutym to byśmy mówili o nim jak następcy Klaya Thompsona, a tak jest “zadaniowcem”.

Dla kontrastu, Brooklyn trafiał dalekie rzuty i to w proporcji wykraczającej daleko ponad normę: 18/35 zza łuku to by się nie powstydził Dario z Konina przez trzy dni GWBA Camp, a jest to mili Państwo wybitny strzelec, uwierzcie na słowo. Sporo dobrego na Brooklynie mam wrażenie dokonało się wraz z transferem mistrza świata Dennisa Schrodera (17 punktów 8 asyst) który pokleił talenty chłopaków. Dennis od paru gier rozdaje najwięcej podań w całym NBA! Panowie Thomas i Bridges = 10/15 zza łuku. Ogień.

Grizzlies 93 Thunder 124

Mecz do jednej bramki, ale inaczej być nie mogło. OKC Thunder są w tej fazie budowania zespołu, że rywali lekceważyć jeszcze nie umieją. Za szybko, zbyt ruchliwie, zbyt wielka dysproporcja talentu. Mecz można powiedzieć, rozstrzygnął się w pierwszej kwarcie. Liderem tradycyjnie Shai Gilgeous-Alexander, autor 23 punktów i 6 asyst w niespełna 23 minuty. Pa na to:

Wolves 109 Lakers 120

Wilki wjechały na parkiet do Los Angeles bez dwójki podstawowych podkoszowych oraz Kyle’a Andersona, a to zbyt wielka dziura, aby się LeBron James (29/8/9) z chłopakami spokojnie nie zmieścili i przez którą by nie weszli. 64:44 w polu trzech sekund. Czwarta kwarta wygrana przez gospodarzy 29:17, w tym wszystko spod obręczy lub rzutów wolnych. Anthony Davis 27 punktów 25 zbiórek (w tym jedenaście w ostatniej odsłonie) 5 asyst 7 przechwytów 3 bloki. Mecz co prawda Lakers musieli wygrywać “na dwa razy” ale taktycznie mieli Minnesotę pod kontrolą. Cieszy rosnąca pewność Austina Reavesa…

… oraz nieprzemijająca tężyzna fizyczna Jamesa:

 

Bucks 124 Clippers 117

Wczesna godzina, byłem w podróży, widziałem tylko migawki. LAC dzień po dniu, bez PG-13 i Load Managera, więc znów się nie liczy. Bohaterami dwie gwiazdy gości: Giannis Antetotokounmpo (34 punkty 7 zbiórek 10 asyst) oraz Damian Lillard (35 punktów 7 zbiórek 11 asyst) z czego aż szesnaście oczek w kluczowej, czwartej kwarcie. It’s Dame Time, yeah!

Pelicans 116 Hawks 103

Pels są naprawdę kompetentni kadrowo, aż strach pomyśleć co by było, gdyby zatrudniali bardziej kompetentnego trenera. W każdym razie, czwarte z rzędu zwycięstwo i umocnienie na piątym miejscu w tabeli zachodniej konferencji. Herb Jones momentami ośmieszał w obronie lidera gości Dejounte Murraya obnażając jego braki i zmuszając do gry na słabszą, lewą rękę.

Hawks próbowali się bunkrować, są bez Younga, Jalena Johnsona, Okongwu, w trzeciej kwarcie stracili Saddiqa Beya, który przeprostował kolano. Strefę mieszali z próbami budowy ściany naprzeciw Ziona Williamsona (27/6/7). Koniec końców wyszło fatalnie, bo ani trójek (Trey Murphy 28 punktów) ani grubego nie powstrzymali. Jasnym punktem Hawks był z pewnością Bogi Bogdanovic (25 punktów 7 asyst 7 trójek przeważnie czystych) którego kolejne trafienia nastraszyły Williego Greena tak mocno, że nawet przy piętnastu punktach przewagi nerwowo przełykał ślinę.

I to wszystko na tę chwilę. Pozdrawiam i dobrego dnia życzę Wam wszystkim. Bartek

25 comments

  1. Array ( )
    Odpowiedz

    juz jakies widze suntago reklamujesz XD moze stan przy trasie, nozke pokaz, a nie tak zabiegasz o sponsorow. albo sie do uczciwej roboty wez jak kazdy mezczyzna a nie wyspiujesz dyrdymały

    (-54)
  2. Array ( )
    Odpowiedz

    Co powiecie o formie D’lo Rusella? Swietny procent, pewnosc siebie, jakby rozwinał warsztat rozgrywającgo, więcej widzi. Chłop wchodzi w swój prime, chyba znalazł swoje miejsce na ziemi.

    (5)
  3. Array ( )
    Odpowiedz

    Adebajo, przy całej sympatii, nie spełnia połowy kryteriów gracza z pozycji 5 jeśli chodzi o dzisiejsze standardy NBA. Nie rozciąga wystarczająco gry z pozycji nr 5. Brak trójki. Wielki minus. Gryzie się to nieco z graczami typu Jimi. Pole trzech sekund zatłoczone. Skrzydlowi mają trudniej z wjazdami
    Brakuje mu centymetrów i wagi. Nie ustoi topowym centrom ligi. Przeciętny przegląd parkietu. Osiągnął już swój sufit. Za chwilę -sezon, dwa, zacznie lekko siadać jego wybitna atletycznosc i wtedy jego przydatność jeszcze zmaleje. Generalnie w Miami brakuje wysokich. Od kilku lat to ich problem.

    (16)
    • Array ( )

      jak nie znasz zasad i nie masz pojęcia kiedy jest błąd kroków, to możesz sobie wygooglować oficjalne zasady i je poznać zamiast pisać głupoty

      (7)
    • Array ( )

      Liczyłem na mądrzejsza dyskusję…
      Jest wybicie się po 3 kroku?
      Zatrzymanie się po dwutakcie to nie błąd kroków?

      (4)
    • Array ( )
      trapped in a corner 12 marca, 2024 at 12:19

      W myśl zasad koszykówki rzeczywiście kroki. W myśl zasad NBA – bez kroków. Inną sprawą jest poziom obrony tej akcji. Po prostu dzisiejsza liga w pigułce. Moi wszyscy koledzy na czwartkowej sali prezentują lepszy poziom i zaagażowanie. A dzieci jarają się, że w co drugiej kolejce padają 50cio punktowe zdobycze. NBA poszła w to samo co wrestling o czym już ktoś kiedyś tu pisał.

      (5)
  4. Array ( )
    Odpowiedz

    Może coś się złego u Bama dzieje, jak wcześniej/nieustannie u Andrew W.
    A może zapuścił sie higienicznie umyslowo-zarywa nocki na konsoli albo serialach.
    Ciekawe na ile Heat Culture wkracza w życie prywatne zawodników.

    (4)
  5. Array ( )
    Odpowiedz

    Dame to fraud, przed kluczową trójką 4 podobne rzuty z odjeścia przyceglił… Miami/Boston/Knicks w 5

    (3)
  6. Array ( )
    Odpowiedz

    Od niewiadomo kiedy na portalu czytamy, że Pelicans są drużyną do zaorania i przebudowy, po czym dziś się pojawią cytat, że są naprawdę kompetentni kadrowo oraz co by było z lepszym trenerem.
    Nie chcę, żeby to było odebrane jako hejt, ale nie wiem czy coś tu źle rozumiem, ale jak dla mnie to są to sprzeczne ze sobą stwierdzenia.
    Chyba, że serio czegoś nie widzę

    (0)
    • Array ( )

      No bo to było wtedy, a teraz jest teraz. Podobnie od początku sezonu było pisane jaki to D’Angelo Russell jest słaby i jego dni w Lakers są policzone. Ale biedny Russell nie czytał tego i ostatnio gra wyśmienicie. 🙂

      (0)
  7. Array ( )
    Odpowiedz

    Napisałbym, Bartku, że ze mną jak z dziećmi z utworu Mickiewicza, co to czekały wieczór, drugi, trzeci, czekały tydzień cały, nareszcie zapomniały, ale byłaby to nieprawda. Fajnie, że wróciłeś. Brakowało mi Twojego pióra i Twoich spostrzeżeń

    (6)

Komentuj

Gwiazdy Basketu